„Latami tęskniłam za moim eks. Gdy go wreszcie spotkałam, rzeczywistość szybko wyleczyła mnie z tych naiwnych marzeń”
„Finalnie zdecydowałam się na desperacki krok – napisałam do Marka, dawnego kumpla Piotrka, którego nigdy nie lubiłam. Wiedziałam, że jeśli ktoś ma świeże informacje o nim, to właśnie on. Nie musiałam długo czekać”.

- Listy do redakcji
Za każdym razem, gdy o śniłam o moim byłym, Piotrku,, budziłam się z poczuciem tęsknoty. W snach byliśmy znów razem, śmialiśmy się, a potem znikał. A ja budziłam się sama, z pustym miejscem obok mnie.
Tęskniłam za nim
Od naszego rozstania minęło już osiem lat. To on postanowił ode mnie odejść, mówił, że się przy mnie marnuje. Nie mogłam się z tym pogodzić, ale jakoś ułożyłam sobie życie. Z zawodu jestem malarką, prowadzę też szkołę rysunku. Silą rzeczy więc spotykałam się z ludźmi, ale tylko na tyle, na ile musiałam.
Ale każdy dzień wydawał się tak samo nijaki. Nic mnie nie cieszyło. Dopiero te sny o Piotrze rozbudzały we mnie jakieś emocje. Przypominały mi, że kiedyś czułam coś prawdziwego.
Często wracałam do naszych starych zdjęć, na których byliśmy szczęśliwi. Piotrek wyglądał na nich na kogoś, kto wie, czego chce od życia. I może dlatego tak mnie do niego ciągnęło. Zawsze chciałam być tak pewna siebie jak on. Pewnego dnia przyszło mi do głowy, żeby go odnaleźć.
Zanim jednak się na to zdecydowałam postanowiłam skonsultować to z Anką, moją najlepszą kumpelą.
– Ciągle o nim myślisz? – zapytała, kiedy opowiedziałam jej o snach. – Nie możesz wiecznie grzebać w przeszłości.
– A co mam robić? To silniejsze ode mnie. Śni mi się od miesięcy.
– To nie jest film romantyczny. On pewnie dawno o tobie zapomniał.
– Muszę to sprawdzić.
– Rób, co chcesz. Ale nie mów, że cię nie ostrzegałam.
Chciałam go znaleźć
Wróciłam do domu, jeszcze bardziej przygnębiona. A może podekscytowana? Sama już nie wiedziałam. Czułam jednak, że muszę go odnaleźć.
Wstukałam w media społecznościowe jego nazwisko. W głowie jednak pojawiła się myśl: "a co, jeśli znajdę coś, czego nie chcę wiedzieć?" W końcu wpisałam. Nie było go tam jednak. Przez chwilę poczułam coś na kształt ulgi – może to znak, że powinnam odpuścić? Ale zaraz potem pojawiła się frustracja. Ludzie w dzisiejszych czasach nie giną.
Postanowiłam popytać znajomych. Zerknęłam na listę kontaktów w telefonie. Wreszcie znalazłam numer Agaty, koleżanki Piotrka, z która kiedyś, gdy byliśmy jeszcze razem, trzymaliśmy się dość blisko.
„Hej, dawno się nie odzywałam. Wiesz może, co u Piotrka? Tak mi się ostatnio przypomniał. Tylko z ciekawości pytam”. Wysłałam i od razu pożałowałam. Brzmiało to zbyt nachalnie. Ale jej odpowiedź przyszła po kilku godzinach: „Hej. Dawno się nie widziałam z Piotrkiem. Wiem tylko, że się ożenił. Mieszka za miastem. Ale czemu pytasz? Myślałam, że to zamknięty temat”.
Dążyłam do celu
Wiadomość o jego ślubie zabolała, choć przeczuwałam, że tak może być. To mi jednak nie dało spokoju. Chciałam wiedzieć kim jest jego żona. Postanowiłam szukać dalej. Odwiedziłam miejsca, gdzie kiedyś spędzaliśmy czas. Coś we mnie krzyczało, że nie powinnam tego robić. Ale było już za późno, by się wycofać.
Finalnie zdecydowałam się na desperacki krok – napisałam do Marka, dawnego kumpla Piotrka, którego nigdy nie lubiłam. Wiedziałam, że jeśli ktoś ma świeże informacje o nim, to właśnie on. Nie musiałam długo czekać. Marek odpowiedział szybko. Podał mi nawet adres Piotrka. Nie wahałam się ani chwili. Pojechałam tam.
Miasteczko, w którym mieszkał Piotrek, było jakby wyjęte z innej epoki. Stałam przed białym domkiem z zielonymi okiennicami. To tu mieszkał Piotr. Serce biło mi tak mocno, że bałam się, że usłyszą je zza drzwi.
Zapukałam. Otworzył Piotrek. Wyglądał inaczej. Starszy, chłodniejszy, z innym spojrzeniem.
– Ala? - zapytał, zdziwiony.
– Cześć. Możemy porozmawiać?
Wpuścił mnie do środka. Pachniało kawą, a na stole leżały zabawki.
– Co cię sprowadza po tylu latach? – jego ton był niemal obojętny.
– Chciałam wiedzieć, co u ciebie.
– Nie wracam do przeszłości. Życie idzie naprzód – powiedział.
Zawiodłam się
Ten człowiek nie był tym Piotrkiem, którego pamiętałam. Był kimś zupełnie innym. Po chwili weszła jego żona.
– Znajoma z dawnych czasów – wytłumaczył jej.
Nawet nas sobie nie przedstawił. Nagle poczułam, że nie powinnam tu być. Atmosfera była okropna. Jego żona uśmiechała się uprzejmie, ale w jej spojrzeniu kryła się ostrożność.
– Alicja mieszkała w Warszawie, kiedyś mieliśmy wspólnych znajomych – rzucił obojętnie.
Kobieta uśmiechnęła się, ale coś w jej twarzy mówiło mi, że nie kupuje tej wersji.
– Warszawa… – powtórzyła, patrząc na mnie. – Pewnie wiele się zmieniło od tamtego czasu.
Zmieniło się wszystko. Piotrek, którego pamiętałam, był inny – pełen życia, dowcipny, czasem wręcz zuchwały. Ten Piotr był chłodny, jakby wyprany z emocji.
– Dlaczego nigdy się nie odezwałeś? – zapytałam, patrząc mu prosto w oczy.
– Minęło osiem lat. Życie toczy się dalej. Nie jestem osobą, którą kiedyś znałaś.
Jego żona nagle się wtrąciła.
– Może to dobry moment, żeby zakończyć tę rozmowę – powiedziała stanowczo.
Zrozumiałam, że moje miejsce nie było tutaj. Wstałam, przepraszając za najście.
Żyłam marzeniami
Wsiadłam do samochodu i odjechałam. Kawałek dalej zatrzymałam samochód na poboczu. Nie mogłam jechać dalej – łzy zamazywały mi widok. Wszystko, na co czekałam, właśnie się wydarzyło.
Wyjęłam telefon i otworzyłam galerię zdjęć. Ta sama fota Piotrka, na która niedawno patrzyłam z rozrzewnieniem i czułością, teraz wydawała się odrażająca. Patrzył na mnie z ekranu, ale to już nie był on. To była projekcja moich wspomnień i tęsknot, moich marzeń o tym, że coś, co było kiedyś, mogłoby wrócić.
Teraz zrozumiałam, dlaczego przez te wszystkie lata milczał. Nie odezwał się, bo nie chciał. Przestałam istnieć w jego świecie w chwili, gdy zamknął drzwi naszego mieszkania osiem lat temu. Ale dlaczego ja nie mogłam zapomnieć?
Włączyłam silnik i ruszyłam. Każdy kilometr oddalał mnie od Piotra, od jego nowego życia, od jego żony i dzieci, od wszystkiego, co wciągało mnie w przeszłość jak wir.
Kiedy dotarłam do domu, wzięłam do ręki szkicownik. Zaczęłam rysować twarz Piotrka, tak jak ją pamiętałam z dawnych lat. Uśmiechniętą, pełną życia. Kartka po kartce. Aż w końcu na jednej stronie narysowałam pustą sylwetkę, bez rysów, bez detali.
Nie byłam zakochana w Piotrze. Byłam zakochana w wyobrażeniu o nim. W osobie, której nigdy tak naprawdę nie było.
Alicja, 35 lat
Czytaj także:
„Przed ślubem postawiłam przyszłemu mężowi warunek. Ledwo włożył obrączkę na palec i obudził się w nim instynkt”
„Chciałam romantycznej miłości, ale wyszłam za mąż za przerośniętego dzieciaka. Wszystko miał pod nosem, a i tak marudził”
„Mąż w nowej pracy zarabiał prawdziwe kokosy. Gdy wyszło na jaw, jakie są jego obowiązki, zaczęłam myśleć o rozwodzie”