„Kupowałam sylwestrową kreację, ale zamiast na promocje, trafiłam na dowód zdrady. Okazja do zemsty spadła mi z nieba”
„Serce mi stanęło. Patrzyłam jak zaczarowana, jak sparaliżowana. Nie byłam w stanie zrobić kroku ani wydusić słowa. Obok niego siedziała kobieta – blondynka w zielonym płaszczu. Przechyliła się w jego stronę i… pocałowała go. Najpierw w policzek, potem w usta”.

- Redakcja
Zawsze lubiłam tę przedświąteczną gorączkę. Nawet tłumy w galerii mnie nie irytowały – każdy gdzieś biegł, szukał prezentu, kreacji, wszystkiego na ostatnią chwilę. Ludzie byli jacyś bardziej ludzcy, bardziej uśmiechnięci. Wokół grała muzyka, a z głośników sączyły się świąteczne przeboje. Tego dnia też tak było – czułam podskórnie, że to będzie dobry dzień.
Weszłam do galerii z konkretnym planem. Najpierw sukienka czarna, ale z czymś błyszczącym – żeby podkreślić talię. Potem bielizna, może jakaś czerwona? W końcu to Sylwester. Chciałam zaskoczyć Kubę, mojego narzeczonego. Od pół roku miałam pierścionek na palcu, nosiłam go z dumą. Zawsze uważałam, że nie potrzebuję ślubu do szczęścia, ale gdy uklęknął na środku naszego salonu i wyciągnął szkatułkę z tym drobiazgiem, coś we mnie drgnęło. Pomyślałam: „To ten jedyny. Z nim chcę budować dom, życie, rodzinę”.
Ostatnio był trochę bardziej wycofany, to prawda. Mniej czułości, mniej wiadomości w ciągu dnia, ale tłumaczyłam to sobie zmęczeniem, projektami w pracy, może jakimś kryzysem przedślubnym? Tak, to pewnie stres. Faceci też mają emocje, tylko nie mówią o nich tak otwarcie.
W mojej głowie Sylwester miał być symboliczny. Początek nowego rozdziału, kolacja we dwoje, planowanie wesela i podróży poślubnej. W tym wszystkim czułam się jak mała dziewczynka, która spełnia swoja marzenia. Gotowa, pełna nadziei, uśmiechnięta. Nie wiedziałam, że to będą ostatnie godziny mojego życia „przed”. Przed tym, co zobaczyłam. Przed tym, co zrobiłam.
Byłam w szoku
Zmierzyłam się w lustrze przymierzalni. Sukienka była idealna – opinała biodra, delikatnie odsłaniała plecy. Czerń z brokatowym połyskiem. Stałam tak chwilę, przekrzywiając głowę jak stylistka z programu o metamorfozach. „Kuba oniemieje” – pomyślałam i sięgnęłam po telefon, żeby zrobić sobie zdjęcie. Wyszłam z kabiny i chciałam pójść do kasy, ale w tym samym momencie, zupełnie przypadkiem, uniosłam wzrok i spojrzałam w wielką szybę naprzeciwko. Po drugiej stronie galerii, w kawiarni przy przeszklonym pasażu, siedział… Kuba.
Zamarłam, najpierw nie byłam pewna, ale ten profil, ta kurtka, nawet sposób, w jaki trzymał filiżankę... Serce mi stanęło. Patrzyłam jak zaczarowana, jak sparaliżowana. Nie byłam w stanie zrobić kroku ani wydusić słowa. Obok niego siedziała kobieta – blondynka w zielonym płaszczu. Przechyliła się w jego stronę i… pocałowała go. Najpierw w policzek, potem w usta.
Chciałam krzyknąć, wybiec, coś roztrzaskać, ale tylko stałam. Czułam, jak przebiega mi po plecach zimny dreszcz. Jak żołądek zaciska się w ciasny węzeł, jak ręce drżą. Oparłam się o ścianę przymierzalni, żeby nie osunąć się na podłogę.
– To nie może być prawda – szeptałam. – Nie dzisiaj, nie teraz.
Wyjęłam telefon, zrobiłam zdjęcie przez szybę. Nawet się nie oglądali, czy ktoś patrzy. Może było im wszystko jedno? Nie płakałam, jeszcze nie. Zrobiłam zdjęcie, wyszłam ze sklepu. Nie kupiłam sukienki. Już nie musiałam wyglądać ładnie dla niego.
Nie chciałam być sama
Wróciłam do domu jak w transie, nie pamiętałam drogi. Winda wydawała się jechać godzinę. Gdy weszłam do mieszkania, pierwsze co zrobiłam, to rzuciłam torebkę na podłogę i sięgnęłam po telefon. Na ekranie widniało zdjęcie, które zrobiłam. Kuba i ta kobieta, ich twarze były wyraźne. Jej ręka na jego karku, on się nie odsuwał. To nie był ich pierwszy pocałunek.
Zrobiło mi się zimno. Otworzyłam balkon. Trzęsłam się, ale bardziej z napięcia i upokorzenia. Napisałam wiadomość, zawierając w niej nie złość i rozpacz, ale samą esencję tego, co czułam: „Nie musisz się fatygować na Sylwestra. Widziałam was. Tylko sukienki szkoda, zdjęcie w załączniku. Z nami koniec”. Wysłałam od razu.
Włączyłam muzykę, wzięłam kieliszek i usiadłam na podłodze, opierając się plecami o ścianę. Czekałam, aż się odezwie. Może się wytłumaczy. Może chociaż będzie mu wstyd, ale wciąż panowała cisza. Wtedy zadzwonił telefon. Numer znajomy, choć niespodziewany. Bartek, najlepszy kumpel Kuby.
– Kasia? Wiem, że do Sylwestra jeszcze trochę czasu, ale może wiecie już, co robicie?
– Nie... właściwie to będę sama, bez Kuby. Zmiana planów.
– A... to pewnie nie masz ochoty na imprezę?
– A może… – zawahałam się. – A może wpadniesz wtedy do mnie?
– Jasne, jeśli nie będę przeszkadzał.
Uśmiechnęłam się. To nie była zemsta, to było coś zupełnie innego. Może potrzeba bliskości, a może po prostu – nie chciałam być sama.
Dobrze się przy nim czułam
31 grudnia nie stroiłam się, nie poprawiałam makijażu. Tylko rozpuściłam włosy i przebrałam się w dres. I tak czułam się naga, rozszarpana od środka. Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi i zobaczyłam Bartka z pizzą i tym jego rozbrajająco nieśmiałym uśmiechem – poczułam coś na kształt ulgi. Może nawet wdzięczności.
– Przyniosłem coś do przekąszenia – Wsunął się do środka, otrzepał kurtkę. – Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
– Przeszkadzałbyś, gdyby był Kuba – rzuciłam zbyt ostro. Potem odwróciłam wzrok. – Ale go nie ma. I nie będzie.
Zamilkł na chwilę. Odstawił pizzę na stół.
– Nie zapytałeś, czemu Kuba nie przyszedł – powiedziałam.
Bartek usiadł obok, z dystansem, ale patrzył na mnie uważnie.
– Nie moja sprawa, ale... coś mi śmierdziało od miesięcy.
Pociągnęłam łyk wina.
– Całował się z jakąś panną w galerii. Widziałam to na własne oczy.
Bartek przeklął półgębkiem.
– A to drań.
– Miałam z myślą o nim kupić sukienkę na Sylwestra, żeby wyglądać jak dla księcia z bajki. A on... – urwałam. Zamiast dokończyć, odpaliłam muzykę. – Zatańczymy?
Najpierw nie chciał, ale potem, przy drugim kieliszku, coś pękło. Śmialiśmy się z głupich tekstów, tańczyliśmy w kuchni, depcząc sobie po nogach. O północy wybuchły fajerwerki. Odwróciłam się do okna, ale on złapał mnie za rękę. Odwrócił i pocałował mnie. Delikatnie, jakby się bał. Nie odepchnęłam go, czułam, jak coś we mnie drży. Nie wiedziałam, co to za uczucie, ale nie chciałam, żeby przeminęło.
Dziwnie się z tym czułam
Obudziłam się przed nim. Leżał na boku, z twarzą wtuloną w poduszkę, oddychał spokojnie. Na chwilę zapomniałam, że to nie Kuba. Że to nie „nasze” łóżko, tylko „moje”, a ja nie jestem już „czyjaś”. Przeciągnęłam się powoli, czując, że ciało jest lżejsze, ale w głowie panował chaos.
Bartek poruszył się i spojrzał na mnie spod zaspanych powiek. Uśmiechnął się, ale zaraz spoważniał. Nie próbował się do mnie zbliżyć, nie dotykał. Jakby wiedział, co się dzieje.
– Nie żałuję – powiedziałam cicho. – Ale nie wiem, co teraz.
– Nie musimy nic planować – usiadł na łóżku, zgarbił się, jakby nagle poczuł się obco. – Po prostu bądźmy, teraz. Nie musimy się spieszyć.
Pokręciłam głową.
– To nie jest tak proste, Bartek. Ty jesteś jego przyjacielem. Byłym czy nie, to i tak… Nie wiem, kim ja teraz jestem. Kim się stałam przez jedną noc.
Patrzył na mnie jeszcze przez chwilę, potem wstał i zaczął się ubierać, w ciszy. Nie złościł się, nie wzdychał, ale czułam, że coś jest nie tak.
– Zadzwonię – rzucił tylko, zanim wyszedł. – Jeśli będziesz chciała pogadać. Albo nie być sama.
Zostałam sama. W łóżku pachnącym winem, pocałunkami i żalem. Czułam się jednocześnie szczęśliwa i przegrana. Wygrałam coś na chwilę, ale w dłuższej perspektywie… może przegrałam wszystko.
To był koniec
Po południu zadzwonił Kuba. Telefon brzęczał na stole, a ja patrzyłam na ekran. Nie odebrałam. Minutę później kolejny dźwięk – wiadomość: „Musimy pogadać”. Odpisałam tylko: „Nie musimy”. Mimo to przyszedł. Jak zwykle, kiedy nie wiedział, co powiedzieć – stanął pod drzwiami z rękami w kieszeniach, z tą samą miną, co zawsze, gdy coś przeskrobał. Jakby się spodziewał, że jeszcze mam dla niego jakieś resztki uczucia. Otworzyłam, choć nie chciałam.
– Kasia, to nie tak… – zaczął.
– Serio? – uśmiechnęłam się gorzko. – Bo na zdjęciu wyglądało całkiem jednoznacznie. Mam ci pokazać?
– Proszę… pozwól mi wyjaśnić. To był impuls, pomyłka. Ona nic nie znaczy.
– Pocałunek to pomyłka? Serio?
Zamknął oczy. Milczał.
– A Sylwester? To też pomyłka, tak? Miałeś być ze mną. Wiesz, że chciałam specjalnie kupić sukienkę? Chciałam ci zrobić niespodziankę. A ty zrobiłeś mi lepszą.
– Kasia, błagam…
– Kto był u ciebie w Sylwestra? – zapytał nagle. – Pytali mnie sąsiedzi. Słyszeli, że ktoś był. Jakaś impreza?
Prychnęłam.
– Twój najlepszy kumpel. Bartek. Chociaż on nie musiał nikogo okłamywać, żeby mnie pocałować.
Uderzyłam celnie. Zobaczyłam to po jego twarzy – nie złość, nie zazdrość. Zaskoczenie, żal. Może nawet świadomość, że przegrał.
– Kasia, ja… – zaczął jeszcze raz.
– Nie kończ. To już nie ma znaczenia.
Zamknęłam drzwi, zanim zdążył odpowiedzieć. A potem długo stałam w korytarzu, zanim wróciłam do siebie.
Nie będę już na nikogo czekać
Siedzę przy kuchennym stole. Światło jest zgaszone, tylko lampka nad zlewem świeci słabo. Kubek herbaty, talerz z resztką ciasta. Sylwester już dawno minął, ale w powietrzu nadal czuć coś, co się nie kończy. Co wisi, niedopowiedziane. Bartek się nie odezwał. Od tamtego poranka nie zadzwonił, nie napisał. Może czeka na mój ruch. Może uznał, że ta noc to było za dużo. Albo za mało.
Kuba też zniknął. Zostawił tylko swoje bluzy w szafie, których jeszcze nie wyrzuciłam. Nie wiem, po co je trzymam. Może żeby sobie przypomnieć, jak bardzo można się pomylić. Czasem myślę, że to wszystko było próbą, testem siły. A potem znowu – że to była po prostu słabość. Że z powodu jednej decyzji, jednego zdjęcia, potrafi się rozpaść coś, co budowało się przez lata.
Nie wiem, czy byłam silna, czy po prostu mściwa. Nie czuję się lepiej. Nie czuję się sprawcza, ani wolna. Czuję się pusta, ale ta pustka już już nie boli. Może to pierwszy krok. Nie wiem, czy będzie drugi, czy zadzwonię do Bartka, czy może wyjadę gdzieś, by się odciąć. Nie wiem, ale wiem, że od dziś nie będę już czekać. Na nikogo.
Kasia, 27 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Teść kupił mi na mikołajki luksusowe perfumy, a od męża dostałam figę z makiem. Wybór był dla mnie prosty jak 2+2”
- „Mój syn przygotował pierniczki dla tatusia i poczęstował sąsiada. W te święta żona zamiast kolęd wyśpiewa mi prawdę”
- „Znalazłem drogi zegarek w szafie żony, ale pod choinkę dostałem szalik. Po świętach zobaczyłem to cacko u kogoś innego”

