„Kumpel chciał odejść od żony, bo zapatrzył się na długie nogi innej. Tak właśnie wygląda głupota i piękna katastrofa”
„Opowiadał, jak cudownie było kiedyś między nim a Anką. Rozmawiali ze sobą, dobrze się bawili. Teraz jednak każde z nich żyje swoim życiem. Kiedy od czasu do czasu siadają razem przy jednym stole, jedynie na siebie warczą. Tęskni za tymi starymi, dobrymi czasami”.

Widziałem, że to go męczy i chciałem mu pomóc. Byłem przekonany, że to co planuje zrobić, będzie jego życiowym błędem.
Od zawsze się kumplowaliśmy
Znaliśmy się z lat dziecięcych. Zresztą wioska była nieduża, więc wszyscy znali siebie nawzajem. To tylko kilka domów, kościół i sklep z jedzeniem. Chodziliśmy razem do szkoły. Poznawaliśmy się więc w naturalny sposób. Natomiast ja i Radek mieszkaliśmy po dwóch stronach rzeki. Na szczęście był mostek, więc w każdej chwili mogliśmy się spotkać po szkole, w czasie wakacji, po pracy czy w weekendy.
Ożeniłem się jako pierwszy, on zdecydował się na to mniej więcej rok później. Na świat przyszły nasze dzieci: ja miałem dwoje, on troje. Na spotkania brakowało już czasu, gdyż trzeba było pędzić do pracy, a także budować dom. Jednak zawsze udawało nam się znaleźć kilka godzin na spotkanie, na przykład na piwo. Czasem udawało się spotkać całą rodziną, a wtedy urządzaliśmy grilla czy ognisko.
W sumie nigdy nie wiedziałem, co się u niego i Ani dzieje, bo przecież nie zaglądam im do sypialni i nie jestem plotkarzem. Moja Bożenka czasami mi coś tam mówiła. Że Ania, czyli żona Radka, ma pretensje i narzeka. Mówi, że Radek tylko siedzi przed telewizorem i nie pomaga jej, a nawet zapomniał o jej imieninach. Słuchałem tego jednym uchem, bo to typowe kobiece gadanie. Wszystkie kobiety narzekają, prawda? A moja żona? Czy ona mnie chwali przed sąsiadami? Pewnie też narzeka, że zarabiam za mało albo że za często idę na piwo.
No co, nie wolno mi napić się piwa, kiedy po ciężkim dniu w pracy jeszcze muszę iść w pole, a potem jestem tak zmęczony, że ledwo stoję na nogach? Chyba zasługuję na to, prawda? Spokojnie siadamy z kolegami w barze, nikomu nie przeszkadzamy. I czasem wypijemy jedno czy dwa piwka, a potem każdy wraca do domu. Ale zawsze muszę coś od żony usłyszeć, więc pewnie plotkuje po całej wsi na mój temat. Ale jakie to ma dla mnie znaczenie? Żadne!
Zobaczyłem go z obcą kobietą
Nie zamierzałem poświęcać uwagi plotkom na temat Radka. Gdy jednak zobaczyłem go z jakąś kobietą, zacząłem mieć wątpliwości. Właśnie wracałem ze starego GS-u – przeżytku, który u nas ciągle funkcjonuje. To trochę daleko stąd, więc nie zdarza mi się tam często pojawiać. I tak oto na ulicy zauważyłem Radka. Byłem zdziwiony, bo nie miał powodu, żeby tu przyjeżdżać, a mieszkał nawet dalej ode mnie. Co więcej, nie szedł sam, ale z pewną kobietą. I jednego byłem pewien – to nie była żadna znajoma z pracy!
Zastanawiałem się, co zrobić. Może zatrąbić? Albo może lepiej zajechać im drogę? Potem jednak doszedłem do wniosku, że to trochę głupie. I co powiem? Lepiej umówić się z nim na piwo i porozmawiać. Bez ogródek zapytam, kim była ta dziewczyna.
Bez problemu zgodził się na spotkanie. Myślałem, że kiedy powiem mu, że widziałem go w urzędzie, zacznie zaprzeczać, ale on wcale nie owijał w bawełnę, tylko od razu wyrzucił z siebie:
– Widziałeś mnie z Grażką. Fajna, prawda?
– Co? Grażką? Kto to w ogóle jest? Nie jestem pewien, kim była ta kobieta, bo dostrzegłem ją tylko od tyłu, może jest fajna. Powiesz coś o niej? Na pewno nie jest z naszej pracy, co?
– Hmm, nie, nie. Wiesz co... Tak po prostu... Spotkałem ją w lecie, kiedy byliśmy na dożynkach. I tak, no, wiesz, całkiem miła kobieta. Czasami się spotykamy.
Poczułem zimny dreszcz wzdłuż kręgosłupa. O czym on mówi?
– Czyli to prawda, że masz kogoś na boku? Zdradzasz Ankę?!
– No co ty, zdradzasz... Po co takie mocne słowa? Po prostu tak się złożyło. Rozmawiamy, czasem pójdziemy się czegoś napić, potańczyć.
– Napić? Potańczyć? Czy Anka o tym wie? – nie mogłem uwierzyć w to, co słyszałem.
– Znowu Anka, Anka! – gwałtownie wstał, prawie rozlewając piwo. – Od dziesięciu lat jesteśmy po ślubie, a przez ostatnie pięć lat to tylko kłótnie i awantury. Potrafi czepić się każdej pierdoły, kłóci się, obraża. Po pracy potrzebuję spokoju. Troszkę zrozumienia. Czy ty myślisz, że gdybym miał w domu kochającą kobietę, szukałbym innej?! Mam dość tego chaosu. Czym sobie zasłużyłem na takie traktowanie? Czasem czuję się jak przestępca!
Wziął łyk i oznajmił, że ich znajomość jest tylko na poziomie spotkań. Do żadnych łóżkowych ekscesów jednak jeszcze nie doszło. Odetchnąłem z ulgą. W teorii to nie powinno mnie to obchodzić, a Anka nawet nie jest moją rodziną ani przyjaciółką, ale mimo to czułem się nieswojo.
– Czemu tak na mnie patrzysz?! – Radek mnie zaatakował. – Ty się ze swoją kobietą nie kłócisz? U was jest istna sielanka? Sam wiesz, że kilka razy słyszałem, jak cię zrugała.
– Ale ja z tego powodu nie próbuję zdradzać żony – odparłem.
– Ja po prostu muszę się wygadać, potrzebuję zrozumienia – rzucił z pewną dozą wyższości.
Myślałby kto, że taka delikatna istota z niego! Zdecydowałem się zmienić temat, bo widziałem, że dla Radka jest on kłopotliwy, a po kilku piwach człowiek staje się bardziej impulsywny. W końcu nie chciałem się z nim kłócić, tylko martwiłem się o niego. Jednak muszę przyznać, że nie mogłem o tym zapomnieć. Najbardziej chciałbym zapytać Bożenkę, czy coś wie, ale jak to zrobić? Nie chciałem wypaść na plotkarza. Poza tym był moim kumplem. Nie chciałem zaszkodzić koledze.
Dał się porwać uczuciom
Gdy minęło parę tygodni, Radek nagle do mnie zadzwonił, proponując wyjście do restauracji. Zaskoczyło mnie to, bo od jakiegoś czasu sam już nie inicjował kontaktu. Był przecież zawsze zajęty – miał przecież Grażynkę...
– Biorę rozwód – powiedział bez słowa wstępu.
Prawie się zadławiłem.
– Oszalałeś?! – krzyknąłem. – Ta kobieta musiała ci nieźle namieszać w głowie! Zapewne kazała ci wybrać, prawda? Że albo ona, albo Anka?
– No tak, coś w ten deseń. Ale nie o to tutaj idzie.
– Poważnie? To o co według ciebie chodzi?
– Po prostu to, co było między mną a Anką, się skończyło.
Chciałem przekonać go, żeby to jeszcze przemyślał
– Zastanawiałeś się nad tym, jak to wpłynie na dzieci? – spytałem, starając się utrzymać spokój. – Czy naprawdę zamierzasz porzucić rodzinę dla pierwszej, lepszej kobiety? Anka może i nie jest idealna, ale to uczciwa osoba! Czy jej narzekanie aż tak bardzo ci przeszkadza? Wszystkie kobiety tak mają. Myślisz, że twoja Grażynka po roku, czy dwóch nie zacznie narzekać?
– Ona jest zupełnie inna – odpowiedział, choć ton głosu świadczył, że nie jest pewien tego, co mówi.
– Oczywiście, inna! – westchnąłem. – Przed małżeństwem wszystkie są inne. Obiecała ci coś za to, że się rozwiedziesz? Zastraszyła cię, czy co? Powiedziała, że wszystko wygada Ance?
Stopniowo, przy trzecim browarze, dowiedziałem się od niego, że ta Grażynka stwierdziła, że bez zawarcia małżeństwa mogą być jedynie przyjaciółmi. Tak więc albo się rozstanie z żoną, albo będą się spotykać tylko na kawie.
– Czyś ty oszalał? Nie widzisz, że ona już ma swoje wymagania? – starałem się powiedzieć to dobitnym tonem. – Dlatego myślę, że po ślubie na pewno zacznie cię całkowicie kontrolować... A tak w ogóle, Anka jest w temacie?
– W jakim temacie? O Grażynie?!
– Hm, ta... Nie, chodziło mi o to, że planujesz rozwód. Jak Anka zareagowała na to?
– Nie powiedziałem jej jeszcze.
Zszokował mnie tak, że nie byłem w stanie wykrztusić słowa. On już wszystko szykuje, z Grażyną buduje swoją przyszłość i nawet Ani nie powiedział, że zamierza odejść?!
– Wiesz, jakoś nie było odpowiedniego momentu – zaczął się tłumaczyć. – Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, jak jej to przekazać.
Nie mogłem pozbierać szczęki z podłogi
– Liczyłem, że dasz mi jakąś radę – dodał.
– Poczekaj, ja nie do końca rozumiem. Więc wy normalnie ze sobą żyjecie, rozmawiacie, ona nic nie podejrzewa, a ty nagle chcesz jej powiedzieć, że chcesz rozwodu?!
– Szczerze, nie jestem pewien. Nie zastanawiałem się nad tym. No, dużo myślałem, ale nic konkretnego nie przychodzi mi do głowy. Bo wiesz, to nie jest takie łatwe.
– A tak naprawdę, co ci nie pasuje w tej twojej Ance? Czego od niej oczekujesz? Próbowałeś z nią rozmawiać?
Gdybyśmy wtedy nie byli pod wpływem tych czterech piw, Radek pewnie by się tak nie otworzył. Ale od dawna było widać, że coś go trapi i nie miał z kim o tym porozmawiać. Przecież z kim miałby to robić? Przecież ani Anka, ani Grażyna się do tego nie nadawały.
Teraz wreszcie wylewał z siebie wszystko. Że dawniej między nimi panowała taka cudowna atmosfera. Rozmawiali, bawili się razem. A teraz każde z nich żyje własnym życiem. Gdy zdarza im się spotkać przy jednym stole, to tylko na siebie warczą. A on tęskni za tamtymi czasami. Rozumie, że na początku małżeństwa jest inaczej, a po latach związku również. Jednakże marzył, by żona nadal była dla niego najbliższą osobą.
– Czy powiedziałeś jej o tym? – zadałem pytanie.
– Komu dokładnie? – rzucił na mnie zdziwione spojrzenie.
– Oczywiście, że nie mówię o Grażynie. Chodzi mi o Anię. Słuchając cię, zaczynam myśleć, że nie jesteś naprawdę zainteresowany Grażyną. Non stop mówisz o Ani, Ania tu, Ania tam. Wydaje mi się, że po prostu tęsknisz za tymi czasami, kiedy między tobą a nią wszystko było w porządku.
– Ale to już nie wróci – odparł, wzruszając ramionami, po czym zanurzył usta w kolejnym kuflu piwa.
– A co jeśli? Słuchaj, chłopie, przemyśl tę sprawę z rozwodem. I wszystko inne. Pamiętasz, że zawsze, gdy coś nam się zepsuło, to próbowaliśmy to naprawić? Nawet starej, zniszczonej piłki nie chciałeś wyrzucić. A teraz zamierzasz wyrzucić swoje małżeństwo jak śmieć? Czy nie warto by było spróbować to jakoś naprawić? Zawalczyć o związek jeszcze ten jeden raz?
Radka długo nie widziałem. Zastanawiałem się, co u niego słychać, ale liczyłem na to, że wszystko jest w porządku, bo przecież gdyby było inaczej, to Anka na pewno by zadzwoniła do mojej Bożeny. Niedawno zobaczyłem go, gdy byliśmy na tej samej dyskotece w pewnej knajpie. Tańczył z Anką jak w starych dobrych czasach. Nie podszedłem do nich, bo nie chciałem im przeszkadzać. Na pierwszy rzut oka widać było, że są szczęśliwi. Wyglądali jak nowożeńcy.
Czytaj także:
„Nie mogłem trafić szóstki w totka, więc chciałem pomóc szczęściu. W jedną noc przegrałem kasę na przyszłość dzieci”
„Trafiona strzałą amora, wpuściłam nieznajomego do sypialni. Był zbyt idealny, wiedziałam, że coś tu śmierdzi”
„Zajmuję się wnukami za darmo, a zięciowi jest żal kasy, by zawieźć mnie do lekarza. Pokaże im, że ze mną się nie zadziera”

