Reklama

Mariola miała boskie ciało i to ciało należało do mnie przynajmniej dwa, trzy razy w miesiącu. Przez pozostały czas użytkował, a właściwie miał prawo je użytkować, kto inny. Tyle że był tym średnio zainteresowany.

Stary, obsesyjnie zazdrosny cap dysponujący sporym majątkiem, mniej lub bardziej ruchomym. Nie wiem, do jakiej kategorii zaliczał żonę, ale założę się, że nie byłby szczęśliwy, wiedząc, że ma współudziałowca. Zresztą, który facet czuje się szczęśliwy z przyprawionymi rogami?

– To nasze ostatnie spotkanie, Łukasz – powiedziała Mariolka, kiedy już uniesienie minęło. – Nie mogę tego robić mężowi, naprawdę. Haruje jak wół, żeby mi niczego nie brakowało, a ja… Jak dziwka!

– I to jaka – przeciągnąłem się z lubością.

Rzuciła się na mnie z pięściami i przez chwilę pozwoliłem jej się okładać, co dziwnym sposobem doprowadziło do namiętnych pieszczot i skończyło kosmicznym orgazmem. Mogliśmy tak nawet trzy razy w ciągu jednej nocy.

Gdzie tam mojej Gośce do finezji Marioli

Nic dziwnego, że znalazłem kochankę. Nikomu nie ubędzie z tego powodu.

– Musimy zakończyć ten romans – Mariola powtarzała ten refren, odkąd pierwszy raz wylądowaliśmy w łóżku, czyli jakieś pół roku. Już dawno nie robiło to na mnie wrażenia, ale tej nocy jakoś szczególnie przynudzała.

– Nikt nigdy się nie dowie o naszych spotkaniach – powiedziałem znużony tym biadoleniem. – Przecież ja też mam rodzinę i nie chciałbym, by się rozpadła. Dlatego właśnie jesteśmy bardzo ostrożni, kochanie.

Mówiłem prawdę. Spotkania uzależnialiśmy od służbowych wyjazdów jej męża, który nawet nie przypuszczał, że Mariola nocuje poza domem. Moja Gośka, niczego nie podejrzewając, bez mrugnięcia okiem akceptowała dwudniowe delegacje, a mieszkanie, w którym się spotykaliśmy, należało do dalekiego kuzyna. To było jego drugie mieszkanie, zapasowe, i właściwie przez większą część roku do dyspozycji mojej i Marioli. Kuzyn też z niego korzystał, kiedy przyjeżdżał do miasta, ale zawsze wcześniej uprzedzał mnie telefonicznie.

– Czym właściwie zajmuje się ten twój kuzyn? – spytała Mariola, przeglądając się w lustrze zajmującym całą ścianę.

– Kręci jakiś dochodowy biznes – odpowiedziałem. – Nie pytałem o szczegóły. W każdym razie z jego strony nic nam nie grozi, jest bardzo dyskretnym gościem. Nie ma możliwości, by ktoś odkrył nasze randeczki, zaufaj mi.

Ta kobieta działała na mnie jak najsilniejszy narkotyk

Kręciła z powątpiewaniem głową, cały czas prężąc się przed lustrem. Mimo chłodu, nie narzuciła na nagie ciało żadnego okrycia. Wiedziała, bestyjka, jak mnie podniecić. Wyciągnąłem do niej rękę, ale wywinęła się jednym płynnym ruchem.

– Mam złe przeczucia, Łukasz – powiedziała, sięgając po papierosa. Szczerze powiedziawszy, gdzieś miałem jej przeczucia. Byłem gotowy do kolejnej rundy. Nie spotykaliśmy się po to, by dyskutować.

– Ja sobie nie mogę pozwolić na rozwód – stwierdziła, nie wiadomo po co. Zapaliła papierosa i mocno się zaciągnęła. Nie patrzyła na mnie, tylko w swoje odbicie w lustrze i chyba do niego kierowała słowa. – Kazik by mnie zniszczył, gdyby się dowiedział, co wyprawiamy w tym mieszkaniu. Ma takich prawników, że poszłabym z torbami, a i za nie musiałabym jeszcze zapłacić.

Ta znowu swoje. Oni przynajmniej nie mają dzieci, a co stałoby się z moimi w razie wpadki?! O tym już Mariolka nie pomyślała, a szkoda. Ja też mam swoje życie i nie chciałbym go przewracać do góry nogami. Chwila przyjemności, nawet z Mariolą, nie jest tego warta. Tylko że nie było powodu do niepokoju, bo podjęliśmy wszystkie możliwe kroki, by nikt nie odkrył naszego romansu. Nie ma takiej siły.

Osobno przychodziliśmy na miejsce schadzki i osobno z niego wychodziliśmy. Esemesy ograniczaliśmy do minimum i dotyczyły tylko daty spotkania, żadnych tam misiaczków, kotków, czy buziaczków. Żadnych zdjęć i świńskich zwrotów. Żadnych wyznań miłości…

– Czy ty mnie kochasz, Łukasz? – spytała, nie odwracając nawet głowy w moim kierunku.

O, w końcu doszliśmy i do tego. Ten romans rzeczywiście trwał zbyt długo.

– Wiesz… – ostrożnie dobierałem słowa – oboje jesteśmy dorośli i jako tacy wiemy, na co możemy sobie pozwolić, prawda? A też jako dorosłe osoby mamy potrzeby, które udaje nam się wspólnie zaspokoić. Chodź już do mnie, kochanie, zamiast filozofować. Nie ruszyła się. Cały czas kontemplowała swoje odbicie i delektowała tytoniem.

– Ale wciąż ci się podobam? – spytała, ustawiając się jeszcze ponętniej.

– Jeżeli tylko położysz się przy mnie, to ci udowodnię. Nie drocz się dłużej.

Uśmiechnęła się zalotnie i podała mi dłoń.

– Obiecujesz? – spytała, a kiedy skinąłem głową, dodała: – W takim razie idę jeszcze do łazienki, przygotuj się.

– Nie mogę być bardziej gotowy – odparłem, lecz Mariola nie skomentowała tego, tylko kołysząc biodrami, nieśpiesznie ruszyła w stronę łazienki. Odwróciła się jeszcze w drzwiach.

– Wszystko będzie dobrze, prawda? – Ręczę za to moją głową – zapewniłem zniecierpliwiony.

Obiecałbym nawet, że oddam duszę diabłu, byle już przyszła do łóżka. Roześmiała się i wybiegła z pokoju, a ja podłożyłem dłonie pod głowę i bezmyślnie gapiłem się w sufit, oczekując jej powrotu. Wróciła migusiem.

– Ktoś stoi po drugiej stronie drzwi i grzebie w zamku – wyszeptała przerażona.

Cholera jasna, jeżeli robi mi kawał – pomyślałem – to wcale nie jest śmieszny. Wyglądała jednak na autentycznie przestraszoną, więc wstałem i cicho podszedłem do drzwi wejściowych. Faktycznie, coś chrobotało.

Tylko ja i kuzyn mieliśmy klucze, więc wyglądało na to, że ktoś usiłuje się włamać. Goły jak święty turecki, stałem tam i myślałem, co powinienem zrobić. Rozejrzałem się w poszukiwaniu ciężkiego przedmiotu, którym mógłbym zaatakować złodzieja, ale nic takiego nie było w pobliżu.

W pokoju za to wisiała na ścianie replika muszkietu. Gdybym tak uzbrojony powitał cwaniaczka, powinien posrać się ze strachu. Kiedy już zdecydowałem się ruszyć, zamek nagle ustąpił i drzwi, pchnięte czyjąś ręką, otworzyły się na oścież. Stał w nich mój kuzyn.

– Szlag by cię trafił, Damian! – krzyknąłem ze złością. – Nie mogłeś…

Damian zniknął nagle z pola mego widzenia, a zamiast niego ukazało się dwóch pajaców w kominiarkach.

– Na ziemię! – krzyknął jeden.

Na wprost mojej twarzy pojawiła się lufa pistoletu

Na ziemię opadła mi chyba tylko szczęka, bo reszta ciała odmówiła posłuszeństwa. Stałem jak słup.

– Gleba! – wydzierał się ten przede mną.

Drugi, jakimś cudem, znalazł się za mną i silnym kopnięciem pod kolano podciął mi nogi. Walnąłem na podłogę jak wór z kartoflami, a artysta z tyłu zdążył w międzyczasie przydepnąć moją głowę i wykręcić rękę. Po chwili obie ręce miałem skute na plecach.

– CBŚ – przedstawili się panowie i wbiegli do pokoju, skąd dobiegł krzyk Marioli.

– Czysto – usłyszałem i z korytarza weszło jeszcze dwóch w kominiarkach, prowadząc Damiana. Kuzyn też miał założone kajdanki.

– Powiedz, że to żart, Damian – wysapałem przekręcając głowę, by go lepiej widzieć.

– Niestety, nie – odpowiedział jeden z policjantów.

Jest pan podejrzany o przynależność do grupy przestępczej czerpiącej zyski z prostytucji i handlu żywym towarem. Dokumenty!

– Ja chyba śnię – powiedziałem drżącym głosem.

– W pokoju jest moja marynarka, a w niej dokumenty.

– Panią też poproszę o dokumenty – usłyszałem głos policjanta z pokoju.

– Czy przebywała pani w tym mieszkaniu z własnej woli?

– Chyba pan żartuje? – Mariola podniosła głos. – Myśli pan, że jestem jakąś dziwką? Ja mam męża, proszę pana! Zostałam podstępem zwabiona do tego domu i… No, wie pan. O Jezu, jak mam to powiedzieć? Właśnie zostałam zgwałcona, a pan… Rozpłakała się i długo nie mogła się uspokoić.

Jasny gwint, cholera, ale z niej numer! Policjanci poprosili, by usiadła, i pozwolili jej się ubrać. Ja cały czas leżałem jak mnie Bóg stworzył, na zimnej podłodze, ze skutymi na plecach rękami. Cała ta sytuacja przypominała sen i moje reakcje były zupełnie nieadekwatne do rzeczywistości. Czułem się jak widz w kinie, tyle że zamiast siedzieć na fotelu, leżałem. Przysłuchiwałem się dialogom i obserwowałem akcję, ale nie docierało do mnie, że jestem jednym z głównych aktorów.

Okazało się, że ów dochodowy biznes mojego kuzyna to uprowadzanie i sprzedaż dziewcząt do domów publicznych w Europie Zachodniej. Nalot policji na mieszkanie, w którym spotykałem się z Mariolą, był rutynową akcją mającą na celu zabezpieczenie dowodów w sprawie. Liczyli na zajęcie komputerów z cennymi kontaktami, a trafili na parę kochanków. Pech? To, kuźwa, coś więcej niż pech.

Zostałem oskarżony o uprowadzenie i gwałt

Mój adwokat, po sprawdzeniu połączeń telefonicznych z numerem Marioli, twierdzi, że zarzuty z łatwością uda się oddalić, a co do przynależności do gangu trochę trzeba się napracować. Skurczybyk, liczy chyba na jakąś premię. No tak, dostałem też pozew rozwodowy, ale to już od innego adwokata. Jak ja się wplątałem w tę aferę? Jak zupełnie niewinny człowiek, z dnia na dzień, może stać się ofiarą tylu pomówień?! W celi mam sporo wolnego czasu, więc często zadaję sobie to pytanie i nie znajduję na nie odpowiedzi. Co się stało z Mariolą? A co mnie ona obchodzi, właśnie zrujnowała mi życie.

Czytaj więcej prawdziwych historii:
Teściowa najchętniej zostałaby u nas na 3 tygodnie
Jako dziecko straciłam słuch i stałam się niewidzialna dla innych
Teściowa przed śmiercią wyznała mi, że mąż mnie oszukał
Facet w którym się zakochałam, próbował mnie zgwałcić

Reklama
Reklama
Reklama