Reklama

Mój mąż to wspaniały człowiek. Jest czuły i opiekuńczy. Sprawia, że czuję się przy nim bezpieczna i spokojna. To mój najlepszy przyjaciel zapewniający wsparcie w trudnych chwilach. Jednakże coraz częściej odnoszę wrażenie, że w nasze życie wkrada się nuda, chociaż na pierwszy rzut oka wszystko wygląda idealnie.

Reklama

Nigdy nie podejrzewałam siebie o to, że byłabym skłonna do zdrady. Nie wyobrażałam sobie, że można coś takiego zrobić człowiekowi, którego się kocha. Nie mam zielonego pojęcia, jak bym zareagowała, gdybym się dowiedziała, że Tomek ma kogoś na boku. Zapewne przypłaciłabym to załamaniem nerwowym czy nawet depresją.

Słuchając opowieści zamężnych koleżanek o facetach, z którymi chętnie poszłyby do łóżka, czułam obrzydzenie. W ogóle tego nie rozumiałam – aż do czasu, gdy w naszej firmie pojawił się nowy menadżer. Wyglądający niczym model z żurnala Marcin od razu sprawił, że wszystkim dziewczynom dosłownie miękły kolana – ja wcale nie byłam wyjątkiem. Jego atletyczna sylwetka i przystojna aparycja stanowiły zabójcze połączenie.

Nękały mnie grzeszne myśli

Zatrudnienie Marcina na stanowisku menadżera okazało się strzałem w dziesiątkę. Znakomicie wywiązywał się z powierzonych mu zadań, a to nie były jedyne jego zalety. Nie dało się ukryć, że bardzo dba o siebie. Absolutnie nie wyglądał na 44 lata – dawałam mu mniej, więc byłam zaskoczona, dowiedziawszy się, w jakim jest wieku.

Był stałym bywalcem siłowni. Jego mięśnie przykuwały uwagę, zwłaszcza że często chodził po biurze bez marynarki z wysoko podwiniętymi rękawami koszuli. Jej śnieżna biel fantastycznie podkreślała śniady odcień skóry. Zastanawiałam się, jak Marcin wygląda bez tej koszuli – podejrzewam, że nie tylko ja zadawałam sobie takie pytania. Serce biło mi szybciej, gdy znajdował się w pobliżu. Akurat często rozmawialiśmy, bo tego wymagała nasza praca – z tym że ja w jego obecności kompletnie nie mogłam skupić się na obowiązkach.

Leżąc wieczorem w łóżku obok męża, miałam koszmarne wyrzuty sumienia. Zamiast figlować z Tomkiem, snułam fantazje z Marcinem w roli głównej. W mojej wyobraźni uprawialiśmy dziki i namiętny seks, którego nie powstydziłyby się filmy dla dorosłych. Pomimo usilnych starań nie mogłam odpędzić się od natrętnych myśli o koledze z pracy. Im bardziej chciałam wyrzucić go z mojej głowy, tym mocniej się rozpalałam na samo wspomnienie o nim.

– Kochanie, wszystko w porządku? – niepokoił się Tomek.

– Tak, oczywiście. Dlaczego pytasz?

Jesteś dziwnie nieobecna.

– Mam chyba za dużo roboty – skłamałam. – Poza tym ostatnio atmosfera w biurze jest napięta.

– Rozumiem – przytaknął mąż. - Mogę ci jakoś pomóc?

– Nie, nie trzeba – uśmiechnęłam się. – To tylko chwilowy kryzys.

Tomek się o mnie martwił, a mnie ciągnęło do Marcina. Nie byłam w stanie się temu oprzeć, pomimo że poczucie winy było potwornie męczące. Nie mogłam przecież o tym porozmawiać z mężem. Nie miałam też odwagi dzielić się swymi przemyśleniami z bliskimi koleżankami.

Posmakowałam zakazanego owocu

Coroczna impreza firmowa zbliżała się wielkimi krokami. Jak zwykle byłam osobiście zaangażowana w jej organizację. O ile wcześniej dokładałam wszelakich starań, aby się wymigać od tego obowiązku, o tyle teraz byłam tym autentycznie podekscytowana. Powód był prosty – Marcin. Miałam na niego coraz większą chrapkę.

Ja też nie byłam mu obojętna. Wielokrotnie przyłapałam go na tym, jak się we mnie wpatruje. Wtedy się tylko uśmiechał. Zdarzały się też przypadkowe dotknięcia, od których nieomal mdlałam. W tamtym momencie oddałbym wszystko za to, żeby jeszcze bardziej zbliżyć się do Marcina

Na okazję nie musiałam długo czekać. Była nią wspomniana impreza. Wydałam sporo pieniędzy na przygotowanie się do tego wydarzenia. Odwiedziłam kosmetyczkę, fryzjerkę, poszłam na paznokcie i zainwestowałam w wystrzałową sukienkę. Wysiłek się opłacił. Mój mąż z zachwytem stwierdził, że wyglądam obłędnie. Niemniej jego opinia akurat najmniej mnie interesowała, ponieważ odpowiednie wrażenie zamierzałam zrobić na kimś innym, co zresztą się udało.

Marcin nie potrafił oderwać ode mnie wzroku. Szybko przeszłyśmy do rzeczy. Opuściliśmy imprezę wcześniej, rzecz jasna nie razem, ale w niewielkich odstępach czasowych. Pojechaliśmy do niego. Nie zdążyliśmy nawet porządnie zamknąć drzwi. Rzuciliśmy się na siebie. To był najlepszy seks w moim życiu. Nigdy z nikim nie kochałam się z takim żarem i pasją.

Właściwie to nie wiem, czego się spodziewałam na dłuższą metę, ale satysfakcja z zaspokojenia żądzy ulotniła się równie szybko, co się pojawiła. Jej miejsce zajęło rozgoryczenie i poczucie sromotnej klęski. Co z tego, że zaliczyłam faceta marzeń, skoro zachowałam się jak ostatnia świnia wobec osoby, która szczerze mnie kocha?

Zdecydowałam się nie mówić mężowi

– Kiedy się znów spotkamy? – to były pierwsze słowa Marcina, gdy zobaczyliśmy się po sobotnich harcach w poniedziałek w biurze.

Przez niedzielę prysł czar, ponieważ byłam dosłownie pożerana przez wyrzuty sumienia. Wyjaśniłam, że nie możemy tego kontynuować i chcę, aby nasza relacja miała wyłącznie zawodowy charakter. Marcin wydawał się rozczarowany, ale nie nalegał.

– Dobrze, rozumiem – przytaknął.

Sporo zastanawiałam się nad tym, jak będziemy funkcjonować w takim dziwnym układzie. Doszłam do wniosku, że może już czas najwyższy zmienić pracę – będzie to dobre posunięcie nie tylko ze względu na Marcina. Zmiana świetnie mi zrobi i zachęci do rozwoju. W obecnej formie pracuję od ośmiu lat i trochę się chyba zasiedziałam. Do tej pory nie umiałam zmobilizować się do szukania nowej posady, ale teraz nie powinnam mieć z tym większego problemu. Powiedziałam o tym Tomkowi.

– Kochanie, to znakomity pomysł – ucieszył się, bo od pewnego czasu namawiał mnie do tego.

Patrzyłam na niego i czułam się okropnie. Biłam się z myślami, czy przyznać się do zdrady. Ostatecznie uznałam, że zachowam to wyłącznie dla siebie. Popełniłam błąd i nie chcę tym męża obarczać. Jedyne, co mogę uczynić, to być najlepszą żoną pod słońcem. Wiem, że nie zrobię już czegoś tak głupiego. W ogóle nie powinno do tego dojść, ale czasu niestety nie cofnę.

Anita, 39 lat

Reklama

Czytaj także:
„Dogadzałam mężowi domowymi pączkami w tłusty czwartek. Nie wiedziałam, że kalorie spalał gdzieś indziej”
„Zamieniłem spokojne życie z żoną na kochankę i beztroskę. Szybko z króla życia stałem się przegranym rogaczem”
„Kochałam życie singielki i nie chciałam grzebać się w pampersach. Gdy zaszłam w ciążę, zawarłam układ pozornie idealny”

Reklama
Reklama
Reklama
Loading...