Reklama

Leon był bogaty jak marzenie. Poznałam go na uczelni i za namową przyjaciółki postanowiłam się go trzymać.

– Widziałaś, jak on na ciebie patrzy? – zaczęła, gdy wciąż się wahałam. – Jakby cały świat nie istniał! Wykorzystaj to, Kama! Daj spokój z zauroczeniami i tak dalej! Ustaw się na całe życie!

Po dłuższym przemyśleniu całej sprawy przyznałam jej rację. Chociaż Leon nie grzeszył urodą, a w dodatku był lekko przy kości, mógł mi zapewnić świetlaną przyszłość. Poza tym coś tam przebąkiwał, że zacznie treningi na siłowni, by zrzucić parę nadprogramowych kilogramów.

Trafiła mi się partia

Rodzina była zachwycona, gdy przedstawiłam im Leona. On zresztą bardzo szybko mi się oświadczył, a ja oczywiście się zgodziłam. Dokończyłam studia, bo rodzice nalegali, ale tak naprawdę po ślubie nie były mi do niczego potrzebne. Leon miał przecież tyle pieniędzy, że od razu zapewnił, że nie muszę pracować. Ja się do tego za szczególnie zresztą nie wyrywałam – bo kto chciałby się w dzisiejszych czasach męczyć?

Mój mąż rzeczywiście stanął na wysokości zadania i nas utrzymywał. Mieszkaliśmy w cudownej willi, którą mogłam sama urządzić, a dom otaczał piękny ogród, w którym uwielbiałam przesiadywać. Nie musiałam praktycznie nic robić – zatrudnialiśmy gospodynię, która gotowała i sprzątała, a ja mogłam cieszyć się pełnią swobody. Oprócz tego, że miałam nieograniczony dostęp do konta, na które nie wpłaciłam ani złotówki, mąż nieustannie zasypywał mnie przeróżnymi prezentami – i to wcale nie tanimi!

Nudziłam się

Problem w tym, że lata mijały, a u nas nic się nie zmieniało. Miałam już po dziurki w nosie tych nudnych, jednakowych dni, które tak naprawdę niczego nie wnosiły do mojego życia. Leon wciąż mnie kochał, ale miał niewiele czasu, bo co rusz pochłaniała go praca, co zresztą próbował mi rekompensować coraz droższymi drobiazgami. Sęk w tym, że on coraz mniej mnie pociągał.

Przykrzyło mi się w domu, dlatego też z wolna zaczynałam szukać wrażeń poza nim. Odwiedzałam samotnie kino, teatr, chodziłam do kawiarni – miałam nawet kilka ulubionych. A kiedy w naszej okolicy otworzyli nową, uznałam, że koniecznie powinnam ją przetestować.

Byłam oczarowana tym miejscem. Choć zdawało się bardzo kameralne, miało swój wyjątkowy klimat. Kiedy zajęłam jeden ze stolików, niemal natychmiast odkryłam, że ktoś mi się przygląda.

Był uroczy

Dwa stoliki dalej siedział młody mężczyzna. Był przystojny w ten niesamowity sposób, który od razu ściągał kobiece spojrzenia. Miał na sobie ciemny t-shirt, który tylko podkreślał jego mocno zbudowany tors i szerokie ramiona, a jego swobodna postawa zdradzała pewność siebie.

Złote włosy układały się w fale, a niesforne kosmyk co rusz wpadały mu do oczu. Te też były wyjątkowe – zielone, niemal świecące, inne niż wszystkie, które do tej pory widziałam. Jakież było moje zdziwienie, gdy po chwili wstał i podszedł do mojego stolika.

– Przepraszam, mogę się przysiąść? – Posłał mi czarujący uśmiech, od którego momentalnie serce zabiło mi mocniej. – Przyszedłem sam, ale nie mogę się na panią napatrzeć.

Trochę się zmieszałam. Byłam zaskoczona, że taki młody facet zainteresował się mną – kobietą przed czterdziestką. Ale zdecydowałam się dać mu szansę, bo coś mnie do niego przyciągało. W dodatku schlebiało mi jego zainteresowanie, a że sama czułam motyle w brzuchu…

Pociągał mnie

No cóż, na pewno nie było to zbyt mądre, ale dałam się wciągnąć w wir rozmowy. Opowiadałam o sobie, o tym, że jestem mężatką, ale niekoniecznie dobrze czuję się u boku męża, że wciąż wydaje mi się, że coś mnie w życiu stale omija. O nim z kolei dowiedziałam się, że ma dwadzieścia trzy lata, właśnie skończył licencjat i na razie utrzymuje się z rozwożenia pizzy. Zapewniał jednak, że ma plan na własną firmę, którą chciałby założyć z przyjacielem.

– Zobaczysz, to będzie coś wielkiego! – przekonywał z ożywieniem, a ja z jakiegoś powodu wierzyłam tej jego ekscytacji. Byłam przekonana, że wszystko mu się uda.

Odkąd go poznałam, myślałam tylko o nim. Cały czas wyobrażałam sobie, że jesteśmy razem, że to z nim dzielę przyszłość, a nie z Leonem. Moje fantazje stawały się coraz żywsze i nie potrafiłam wyrzucić ich z głowy.

Zaczęłam się spotykać z Patrykiem – najpierw sporadycznie, a potem coraz częściej. Kochałam te wyjścia. Najpierw tylko spacerowaliśmy, rozmawialiśmy, byliśmy obok siebie, ale po jakichś czterech miesiącach w końcu wylądowałam z nim w łóżku.

Nie mogłam się oprzeć

Choć z początku martwiłam się, że nie pasujemy do siebie, bo przecież dzieli nas piętnaście lat, Patryk nieustannie przekonywał mnie o swoim uczuciu.

– Jesteś taka piękna – mówił. – Twój mąż na ciebie nie zasługuje. Ja dałbym ci wszystko, czego tylko byś pragnęła.

Oczywiście chętnie obdarowywałam go prezentami, dawałam drobiazgi, które moim zdaniem mogły mu się przydać i ułatwić życie. Pożyczyłam mu nawet pieniądze na rozruch tego jego biznesu. I oczywiście nie wpadłam na to, że to wszystko to może być zwyczajna podpucha.

W tym wszystkim najbardziej pokrzywdzony wydawał mi się Leon, a ja nie chciałam go oszukiwać. Uznałam, że muszę mu w końcu wyjawić prawdę, bo jestem wobec niego niesprawiedliwa. Nie myślałam wtedy zupełnie, jak sobie poradzę, że wszystkie pieniądze, które wręczałam Patrykowi, to tak naprawdę pieniądze Leona.

– Mam kogoś – oświadczyłam, gdy któregoś wieczora wrócił do domu. Byłam już wtedy spakowana. – Nie chcę, żebyś się obwiniał. Po prostu… coś się wypaliło, a ja się zakochałam. Przykro mi, że tak wyszło, ale chcę być wobec ciebie szczera.

Odeszłam od niego

Leon nie mógł tego zrozumieć. Przekonywał mnie, że jakoś to naprawimy. Że załatwi nam najlepszą z terapii małżeńskich, ale ja nie chciałam słuchać. Byłam zaślepiona miłością do Patryka. Pożegnałam się więc, wsiadłam do zamówionej wcześniej taksówki i pojechałam prosto do ukochanego.

Myślałam, że zrobię mu niespodziankę. Byłam przekonana, że się ucieszy, gdy zobaczy mnie przed drzwiami. Kiedy jednak otworzył, jego mina okazała się daleka od szczęśliwej. Zwłaszcza gdy dojrzał walizkę.

– Kamila? – wykrztusił. – Co ty tu robisz?

– Zostawiłam go. – Uśmiechnęłam się szeroko. – Będę teraz mieszkać z tobą!

Pokręcił głową.

– Nie – rzucił kategorycznie. – Nie ma takiej opcji.

Nie rozumiałam, dlaczego tak mówi. Nie wiedziałam, w czym właściwie tkwi problem. Nim jednak zdążyłam go o to zapytać, usłyszałam kobiecy śmiech.

– Nie jesteś sam? – zdumiałam się. Dopiero wtedy po raz pierwszy zapaliła mi się czerwona lampka.

– Nie, z dziewczyną – stwierdził.

Nie mogłam uwierzyć

– Co? – jęknęłam.

– Ty naprawdę sądziłaś, że ja tak na serio? – Popatrzył na mnie z politowaniem. – Potrzebowałem trochę wsparcia finansowego i zabawy. Tyle. Nigdy nie myślałem o tobie na poważnie.

Stałam na progu, zagubiona i kompletnie bezradna. Cofnęłam się, omal nie przewracając walizki i siebie przy okazji.

– Chcesz czegoś jeszcze? – spytał obojętnie, zupełnie nie jak cudowny facet, w którym się zakochałam. – Było fajnie, ale się skończyło. Wracaj do bogatego mężulka czy gdzie tam chcesz.

Minęło pół roku, odkąd Patryk pokazał mi swoje prawdziwe oblicze. Mój rozwód z Leonem stał się faktem. Próbowałam z nim jeszcze rozmawiać, ale on nie chciał już słuchać o żadnych drugich szansach. Właściwie to mu się nie dziwię, choć zrobiłabym wszystko, by do niego wrócić.

Teraz mieszkam z koleżanką, która podnajmuje mi pokój. Muszę znaleźć pracę, choć jest to trudne, bo nikt nie chce kogoś, kto nigdy jeszcze nie pracował, a ma prawie czterdziestkę. Jeszcze nie wiem, co ze sobą zrobię. Rodzina się mnie wyrzekła, nie mam faceta, a moja uroda pewnie też niebawem przeminie. Cóż, może do tego czasu zdążę jeszcze kogoś oczarować?

Kamila, 38 lat


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama