„Gdy żona wyjechała na delegację, zerwałem się ze smyczy. Nie sądziłem, ile zapłacę za gorące wieczory ze stażystką”
„Zauważyłem, że jej obecność zaczyna mi sprawiać przyjemność. W biurze mówiło się o niej, że jest ambitna i może trochę zbyt pewna siebie, ale ja widziałem w niej coś więcej. Każde jej wejście do gabinetu rozpraszało mnie”.

Pozornie wszystko w moim życiu układało się idealnie. Można powiedzieć, że byłem spełnionym facetem: miałem dobrą pracę, piękną żonę, wygodne mieszkanie. Ludzie mówili, że jestem szczęściarzem.
Byłem samotny
Ale od paru lat nasze małżeństwo z Pauliną stało się rutynowe. Zawsze była ambitna, pracowita, godziła wyjazdy służbowe z życiem prywatnym. Ale od jakiegoś czasu nie było już między nami żadnej chemii, żadnej namiętności. Puste słowa, dotyczące tego, co trzeba kupić albo które rachunki zapłacić. Gdy któregoś dnia zaplanowałem romantyczną kolację, żeby coś przełamać w tej nudnej codzienności, ona miała inne plany.
– Seba, przepraszam, mam jutro wylot o szóstej rano – rzuciła, szykując się do spania.
– A co z kolacją? – Spytałem zawiedziony.
– Nadrobimy, jak wrócę. Obiecuję.
Ale czułem, że jej słowa były puste. To „nadrobienie” pewnie nigdy nie nastąpi. Poczułem się, jakbym został sam na świecie.
Postanowiłem rzucić się w wir pracy, by nie myśleć o problemach domowych. Cały kalendarz wypełniłem spotkaniami, zabrałem się za zaległe raporty. Nagle drzwi do mojego gabinetu uchyliły się, a w progu stanęła bardzo młoda dziewczyna, miała może dwadzieścia kilka lat. Była nową stażystką w naszej firmie. Wiedziałem o tym, bo dział HR przesłał mi listę nowych pracowników.
– Dzień dobry, pan Sebastian? – Zapytała nieśmiało.
– Tak, to ja. W czym mogę pomóc?
– Przepraszam, że przeszkadzam. Jestem Roksana, nowa stażystka. Potrzebuję pomocy z projektem. Dostałam to zadanie, ale nie wiem, od czego zacząć…
– W porządku, usiądźmy i zobaczmy, co możemy zrobić – powiedziałem.
Oczarowała mnie
Przez kolejne pół godziny omawialiśmy jej zadanie. Była bystra, zadawała konkretne pytania. Następnego dnia znów wpadła do mojego gabinetu. Tym razem nie tylko z pytaniami o projekt, ale i z kawą.
– Pomyślałam, że po wczorajszym zasługuje pan na małą przerwę – powiedziała z uśmiechem.
W tamtej chwili zapomniałem o Paulinie, delegacjach i samotnych wieczorach.
Przez kolejne dni Roksana coraz częściej pojawiała się w moim gabinecie. Z początku jej pytania dotyczyły wyłącznie pracy, ale stopniowo rozmowy przybierały bardziej osobisty charakter. Zauważyłem, że jej obecność zaczyna mi sprawiać przyjemność. W biurze mówiło się o niej, że jest ambitna i może trochę zbyt pewna siebie, ale ja widziałem w niej coś więcej. Każde jej wejście do gabinetu rozpraszało mnie w sposób, którego w pewnym momencie nie potrafiłem już kontrolować.
Pewnego wieczoru, gdy wszyscy już wyszli, a ja kończyłem raport, Roksana zajrzała do mojego pokoju.
– Przepraszam, że przeszkadzam, ale czy może mi pan pomóc z tym arkuszem? Nie wiem, czy dobrze wszystko podsumowałam – powiedziała, trzymając w rękach laptopa.
– Mów mi po prostu Sebastian – odpowiedziałem.
Wpadłem po uszy
Usiadła po drugiej stronie biurka. Przez kilkanaście minut omawialiśmy jej dane. Kiedy nachyliła się, by pokazać mi coś na ekranie, poczułem zapach jej perfum. Bliskość jej twarzy sprawiła, że mój oddech stał się płytszy.
– Mam nadzieję, że nie przeszkadzam w planach na wieczór – rzuciła.
– Nie mam żadnych planów – odpowiedziałem. Paulina była na delegacji, a ja miałem spędzić samotny wieczór z Netflixem i butelką wina.
– To może, dziękując za pomoc, zaproszę cię na kawę? – Zapytała nagle.
Wiedziałem, że powinienem odmówić. Ale byłem spragniony uwagi, kontaktu, emocji, których od dawna brakowało w moim życiu.
– Właściwie czemu nie – odpowiedziałem.
Poszliśmy do małego baru.. Roksana wyglądała inaczej niż w pracy – była w sukience, a jej włosy opadały na ramiona. To nie był zwykły wypad na piwo z koleżanką z pracy. Stałem na krawędzi przepaści. Tamtej nocy nie spędziłem samotnie, podobnie zresztą jak kilku kolejnych.
Jej bliskość była czymś, czego brakowało mi od lat. Nie myślałem wtedy o konsekwencjach.
Okradła mnie
Kilka razy Roksana prosiła mnie o pożyczkę drobnych sum – kilkuset złotych. Za każdym razem obiecywała, że wkrótce odda całość. Nie przejmowałem się tym zbytnio, bo nie należeliśmy z Pauliną do biednych. To jednak był dopiero początek.
Któregoś ranka, gdy się obudziłem po upojnej nocy z Roksaną, poczułem, że coś jest nie tak. Jej już nie było, musiała wyjść, kiedy spałem. Z nocnego stolika zniknął mój smartwatch – prezent od Pauliny na rocznicę. Rozejrzałem się dokładnie po mieszkaniu. Zauważyłem, że w łazience brakuje dopiero co otwartego flakonu z drogimi perfumami mojej żony, a z salonu zniknął nasz domowy laptop. Z szuflady zniknęła gotówka, którą zawsze trzymałem na drobne wydatki. Oprócz tego brakowało naszyjnika Pauliny. W mojej głowie od razu wykiełkowało podejrzenie. Próbowałem to sobie racjonalizować, ale wszystko wskazywało na Roksanę.
Wieczorem zadzwoniłem do niej. Odbierała po długim czasie.
– O, jak miło, że dzwonisz! Już myślałam, że zapomniałeś – zaśmiała się.
Byłem przerażony
– Nie żartuj. Powiedz mi, co zrobiłaś z pieniędzmi i biżuterią, które zniknęły z mojego mieszkania.
Przez chwilę panowała cisza, a potem usłyszałem jej śmiech.
– Luksusy mają swoją cenę.
Krew odpłynęła mi z twarzy.
– Co ty wyrabiasz?! – Wrzasnąłem.
– Było fajnie, ale chyba za bardzo się zaangażowałeś. No to cześć – i rozłączyła się.
Rzuciłem telefon na kanapę. Wszystko wymknęło mi się spod kontroli. Próbowałem pojąć, jak mogłem dać się tak oszukać. Roksana od początku musiała mieć plan, a ja byłem zbyt zaślepiony, by to dostrzec.
Kiedy Paulina wróci, z pewnością odkryje całą prawdę – nie tylko o zdradzie, ale też o tym, co zginęło z mieszkania. To nie są wcale małe pieniądze, jeśli to wszystko zsumować. Boję się też, czy ta afera nie rozniesie się w pracy i nie zaszkodzi mi. Czuję, że zawiodłem na każdej linii.
Sebastian, 34 lata
Czytaj także:
„Synowa traktowała nas jak darmową opiekunkę do dzieci. Nie obchodziło jej, że dziadek i babcia nie mają już siły”
„Byłam konkubiną przez 5 lat i porzuciłam marzenia o ślubie. Odkryłam, że na drodze do ołtarza stała nam jego kochanka”
„30 lat temu wzięłam ślub w przedszkolu. Nie sądziłam, że ta dziecięca zabawa namiesza mi kiedyś w życiu”

