Reklama

Moi rodzice od zawsze mieli wobec mnie ogromne oczekiwania. W domu panowała surowa dyscyplina – nauka była priorytetem, a rozrywka praktycznie nie istniała. Dyskoteki, wyjścia z przyjaciółmi czy nawet zwykłe ogniska klasowe były zakazane. Mama powtarzała mi, że ludzie z mojego otoczenia nie mają na mnie dobrego wpływu i powinnam trzymać się od nich z daleka. Chciałam wierzyć, że robi to z troski, ale w głębi serca czułam, że odgradza mnie od świata.

Tajemnica mnie przerosła

A wtedy w moim życiu pojawił się Adrian. Poznaliśmy się przypadkiem, na zajęciach dodatkowych z języka angielskiego. Od razu mnie urzekł – miał pogodny uśmiech, mówił rzeczy, które sprawiały, że zapominałam o wszystkim innym. Wiedziałam, że w oczach mamy i taty on na pewno nie byłby „odpowiedni”. Dlatego spotykaliśmy się w tajemnicy. Każdy spacer, każda chwila spędzona razem była jak oddech wolności. Zakochałam się w nim całym sercem.

Byłam w klasie maturalnej, gdy los spłatał nam okrutnego figla. Dowiedziałam się, że jestem w ciąży. To był szok tak wielki, że przez kilka dni chodziłam jak we mgle. Nie byłam gotowa na takie wieści – przecież miałam dopiero zdawać maturę, myśleć o studiach, a nie o pieluchach i nocnym karmieniu.

Zabezpieczaliśmy się, więc uważałam, że to niemożliwe. A jednak test nie kłamał. Czułam narastający strach – co powie Adrian? Jak zareagują rodzice? Zamiast zwierzyć się komukolwiek, schowałam tajemnicę głęboko w sobie. Udawałam, że wszystko jest normalnie. Zakładałam coraz luźniejsze bluzki, tłumaczyłam się, że przytyłam od stresu przed maturą. Adrian widział, że coś jest nie tak, ale zbywałam jego pytania.

„Co on mi pomoże?” – myślałam gorzko. Sama nie wiedziałam, co powinnam zrobić, więc jak miałam oczekiwać od niego gotowych rozwiązań? Wmawiałam sobie, że lepiej poczekać, że jeszcze trochę ukryję brzuch, a potem… może wszystko samo się rozwiąże?

Rodzice dostali szału

Rodzice w końcu zaczęli coś podejrzewać. Pewnego wieczoru poprosili mnie do salonu. Tata siedział w swoim fotelu z założonymi rękami, mama stała przy oknie i spoglądała w dal, jakby nie mogła na mnie patrzeć.

– Magda – zaczęła mama stanowczym głosem. – Powiedz prawdę. Jesteś w ciąży?

Przez chwilę nie wiedziałam, co odpowiedzieć, a potem z ust wyrwało mi się pytanie:

– Skąd wiecie?

W tamtym momencie poczułam ulgę – wreszcie nie musiałam udawać. Myślałam, że teraz rodzice mnie wesprą, że razem zastanowimy się, co dalej. W końcu to moi najbliżsi. Ojciec poderwał się z fotela i zaczął krążyć po pokoju.

– A więc to prawda – powiedział. – Jak mogłaś zrobić coś tak głupiego? Nawet matury jeszcze nie masz! I co dalej? Co zamierzasz zrobić?

Zamurowało mnie. Spodziewałam się pytań o moje zdrowie, o ojca dziecka, a nie wyrzutów. Sama czułam się jeszcze jak dziecko i pragnęłam, by ktoś podjął decyzję za mnie. Spojrzałam błagalnie na mamę, ale ona odwróciła wzrok.

– Mamo… – wyszeptałam.

– Teraz szukasz rady? – ojciec zmroził mnie spojrzeniem. – Gdy matka ci powtarzała, jak masz żyć, nie słuchałaś. Skoro uważasz się za dorosłą, radź sobie sama. My twoich dzieci wychowywać nie będziemy.

– Ale tato… – próbowałam się tłumaczyć.

Jutro masz się wynieść – przerwał i wyszedł z pokoju.

Stałam w osłupieniu. Oczekiwałam krzyków, może łez, ale nie takiego chłodu. Mama nadal patrzyła przez szybę.

– Sama się w to wpakowałaś – powiedziała cicho. – Teraz musisz sama sobie poradzić.

Dorosłam w jedną noc

Tej nocy nie zmrużyłam oka. Nad ranem spakowałam kilka rzeczy i wyszłam, gdy rodzice jeszcze spali. Nie chciałam się żegnać. Posiedziałam chwilę na ławce w parku, aż w końcu pojechałam do mojej przyjaciółki Oli. Kiedy zobaczyłam jej twarz, rozpłakałam się jak małe dziecko. Siedziałyśmy na łóżku w jej pokoju, a ona podawała mi kolejne chusteczki.

– A co na to wszystko Adrian? – zapytała w końcu.

– On nic nie wie – wyszeptałam.

– Ty chyba zwariowałaś – odpowiedziała. – To jego dziecko! Dzwoń do niego natychmiast.

– Ale co ja mam powiedzieć? Że rodzice mnie wyrzucili? – zapytałam zrozpaczona.

– Wszystko – ucięła. – On musi to wiedzieć.

Drżącymi rękami wybrałam numer, ale tak bardzo się jąkałam, że Ola wyrwała mi telefon i w kilku zdaniach wyjaśniła mu sytuację.

– Zaraz tu będzie – oznajmiła.

I rzeczywiście – po godzinie Adrian zjawił się u drzwi. Przytulił mnie mocno.

– Nie płacz – szepnął. – Zabieram cię do siebie.

Bałam się, jak zareagują jego rodzice. Adrian jednak już powiedział mamie, co się stało. Pojechaliśmy do jego domu. W kuchni pachniało zupą. Jego mama podała mi herbatę i kanapki, a gdy zobaczyła, że nie mogę powstrzymać łez, usiadła obok.

– Jesteście nierozsądni – stwierdziła spokojnie. – Ale to się już wydarzyło. Teraz trzeba się skupić na tym, żebyś była bezpieczna. Ty i dziecko. Zostaniesz u nas.

To jedno zdanie sprawiło, że płakałam jeszcze bardziej. Nie mogłam pojąć, że obca kobieta okazała mi więcej ciepła niż moja własna matka. Kiedy wieczorem wrócił ojciec Adriana, zrobił awanturę. Krzyczał, że jesteśmy nieodpowiedzialni, że zmarnowaliśmy sobie życie. Ale nie wyrzucił nas. Ostatecznie zostaliśmy w pokoju Adriana.

Nigdy nie będę sama

Mimo lęku dokończyłam szkołę. Brzuch zaczynał się zaokrąglać dopiero po maturze. Wtedy też urodziłam synka, Kubę. Teściowie kupili wózek, łóżeczko i wszystko, co było potrzebne. Chcieliśmy z Adrianem brać odpowiedzialność, ale bez ich wsparcia byłoby to niemożliwe. Moi rodzice nie odezwali się przez cały czas. Kiedy w końcu wysłałam SMS-a, że urodził się ich wnuk, dostałam lakoniczną odpowiedź: „Życzę wszystkiego dobrego. Mama”. Poczułam się, jakby odcięli mnie od siebie na zawsze.

Kiedy Kuba skończył pół roku, wzięliśmy z Adrianem ślub. Teściowa kupiła mi sukienkę i zorganizowała skromne przyjęcie. W kościele zobaczyłam moich rodziców. Przyszli, ale tylko na ceremonię – na przyjęcie już nie. Nie dostałam od nich prezentu, jedynie do rączki Kuby mama wsunęła kilka banknotów. Odebrałam to jak znak, że dla nich już nie jestem córką, a tylko matką ich wnuka.

Mieszkaliśmy u teściów aż do czasu, gdy Adrian skończył studia i znalazł pracę. Było ciasno, ale nigdy nie usłyszałam od nich złego słowa. To oni namawiali mnie, bym zapisała się na zaoczne studia, i dzięki nim uwierzyłam, że mogę jeszcze zawalczyć o swoje życie. Dziś wynajmujemy małe mieszkanie niedaleko ich domu. Adrian dobrze zarabia, ja kończę studia i planuję rozpocząć pracę. Wciąż możemy liczyć na pomoc jego rodziców.

Patrząc wstecz, wiem, że moi rodzice zawiedli mnie w najważniejszym momencie. Zamiast wsparcia i rozmowy pokazali mi drzwi. Ale też los postawił na mojej drodze ludzi, którzy okazali się prawdziwą rodziną – teściów, którzy przyjęli mnie jak własną córkę. Obiecałam sobie, że nigdy nie będę taka jak moja matka. Gdy moje dzieci popełnią błąd, będę stała przy nich. Bo rodzicielstwo to nie tylko wymagania i dyscyplina, ale przede wszystkim miłość, nawet wtedy – a może szczególnie wtedy – gdy dziecko najbardziej jej potrzebuje.

Magda, 23 lat

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama