Reklama

Są ludzie, którzy gubią się w chaosie. Ja zawsze wiedziałam, że jestem z tych, co w nim toną. Lubiłam porządek – nie tylko ten fizyczny, w domu czy pracy, ale też emocjonalny. Plan dnia, plan tygodnia, nawet plan na weekendowy spacer z Tomkiem. Nie dlatego, że jestem sztywna, po prostu lubię wiedzieć, czego się spodziewać.

Byłam szczęśliwa

Mieszkamy z Tomkiem razem od sześciu lat. Związek w tym wieku to już nie taniec z motylami w brzuchu, to raczej wspólna lista zakupów i pytania w stylu: „Płacimy razem rachunki za gaz czy tym razem ty?". Ale nie narzekałam. Tomek nie był romantykiem, ale był stały, ciepły, do bólu przewidywalny. Czasem śmiałam się, że mógłby mi powiedzieć o której dokładnie dnia umrze i byłabym w stanie ułożyć sobie grafik tak, by zdążyć po pracy.

Pracuję w agencji PR. Lubię tę robotę, choć bywa, że wszystko kręci się wokół tego, jak coś wygląda, a nie co naprawdę znaczy. Czasem myślę, że to się przełożyło na moje życie. Wszystko wyglądało dobrze z zewnątrz.

Mieliśmy swoje zwyczaje: sobota rano to śniadanie na mieście, wieczory z kinem raz na dwa tygodnie, wakacje, zawsze w czerwcu, zanim ceny zdążą zwariować. I kubki, mieliśmy dwa ulubione – mój biały z napisem „Zacznij dzień z uśmiechem” i jego szary, lekko obtłuczony na brzegu. Stawiałam je codziennie obok siebie na stole. Stały tam jak symbole: my – Julia i Tomek.

Coś mi nie pasowało

Wróciłam z wyjazdu służbowego dzień wcześniej, niż planowałam. Byłam zmęczona, ale zadowolona. Szef dał mi wolne za nadgodziny, a ja, zamiast nocować jeszcze jedną dobę w hotelu, spakowałam się i wsiadłam w nocny pociąg. Chciałam zaskoczyć Tomka. Może zrobimy sobie spokojny wieczór, obejrzymy coś razem? Marzyłam o jego ramionach i ciszy naszego mieszkania, o znajomym zapachu, herbacie z imbirem, kąpieli bez pośpiechu.

W przedpokoju zdążyłam tylko ściągnąć płaszcz, kiedy uderzył mnie zapach kawy. Ciepły, mocny, świeży. Poczułam go, zanim jeszcze zdążyłam zamknąć za sobą drzwi. Na stole w kuchni stały dwa kubki.

Podeszłam bliżej. Jeden był jeszcze ciepły. Na jego brzegu dostrzegłam wyraźny ślad szminki. Obok leżało półotwarte pudełko z ciastem – nie kupujemy takich rzeczy. Tomek nie jada słodyczy, a ja od dawna piekłam sama, jeśli w ogóle.

Zdziwiłam się

Właśnie wtedy Tomek wszedł do kuchni. Uśmiechnął się, ale ten uśmiech był jakiś przygaszony.

– Jesteś wcześniej – powiedział, jakby to wszystko było zupełnie zwyczajne.

– Kto był? – zapytałam, siadając przy stole. Patrzyłam na niego uważnie, szukając w jego twarzy czegoś znajomego.

– Kolega z pracy – odparł.

– O tej porze?

– No… po prostu pogadać.

Przytaknęłam lekko głową, ale zbyt wiele szczegółów mi nie pasowało. Ślad szminki, zapach perfum, których nie znałam, ciasto na blacie. A może to ja byłam zbyt podejrzliwa? Przecież bywało, że ktoś wpadł na kawę, ludzie odwiedzają się bez zapowiedzi.

Włożyłam kubki do zmywarki i nie powiedziałam już nic. On wrócił do salonu, jakby sprawa była załatwiona, a ja stałam chwilę przy zlewie i patrzyłam przez okno.

Nabrałam podejrzeń

Od tamtego wieczoru nie potrafiłam już patrzeć na niego tak samo. Niby wszystko wróciło do normy, ale zaczęłam go obserwować. Nieinwazyjnie, dyskretnie, jakby odruchowo. Jego telefon zawsze leżał ekranem do dołu. Kiedyś zostawiał go wszędzie, teraz miał go przy sobie nawet w łazience. Perfumy się zmieniły. I spojrzenie jakby częściej gdzieś uciekało. W pracy byłam obecna tylko ciałem. Monika raz złapała mnie w kuchni i spojrzała badawczo.

– Wszystko u ciebie okej?

– Nie wiem – powiedziałam szczerze. – Tomek ostatnio jest jakiś inny. Nic nie mówię, ale… po prostu to czuję.

Nie miałam jeszcze dowodu, tylko małe ziarenka, które zbierałam cierpliwie, jakby to miało mi pomóc zrozumieć, na co tak naprawdę się między nami dzieje.

To był przypadek. W sobotnie popołudnie Tomek wyszedł rano dokądś z kolegami, a ja wybrałam się po płaszcz, który oddałam do pralni. Pralnia mieściła się tuż przy małej kawiarni. Szłam niespiesznie ulicą i przystanęłam na pasach, czekając na zielone światło. I wtedy ich zobaczyłam.

Nie mogłam uwierzyć

Siedzieli na zewnątrz. Ona śmiała się głośno, głowę miała odchyloną w jego stronę. On dotykał jej dłoni, jakby to było najnaturalniejsze na świecie. Nie zauważyli mnie. Patrzyłam na nich przez kilkanaście sekund –dla mnie wystarczająco długo, żeby nie mieć już żadnych pytań.

Nie zrobiłam sceny. Nie podeszłam, tylko przeszłam powoli przez ulicę. Nogi niosły mnie same, jakby nie były moje. W ręce ściskałam pokwitowanie z pralni, zupełnie niepotrzebne. Weszłam do najbliższego hotelu i zarezerwowałam pokój na jedną noc dla jednej osoby. Nie miałam bagażu, nie miałam nic.

Wieczorem, już w pokoju hotelowym, zamówiłam jedzenie i przeglądałam oferty wynajmu małych mieszkań. Nie miałam jeszcze konkretnego planu, ale wiedziałam jedno – nie wrócę do tamtego mieszkania na dłużej. Przynajmniej nie jako ta sama Julia, która z niego wyszła.

Zdradził mnie

Wróciłam do domu następnego dnia wieczorem. Tomek siedział na kanapie z laptopem na kolanach. Spojrzał na mnie z zaskoczeniem, ale nie powiedział nic. Zdjęłam buty, powiesiłam płaszcz i usiadłam naprzeciwko niego.

– Ile trwa ta wasza „koleżeńska” relacja? – zapytałam spokojnie.

Podniósł głowę, na chwilę znieruchomiał.

– Julia… – zaczął, ale nie skończył. Zsunął laptopa z kolan, jakby teraz dopiero dotarło do niego, o co pytam.

– Ile? – powtórzyłam.

Milczał jeszcze moment, po czym odetchnął ciężko.

– Nie chciałem, żebyś się tak dowiedziała.

– Czyli jednak.

Miał wymówki

Schował twarz w dłoniach, jakby to on miał powód do zmartwienia, a nie ja. Poczułam, jak rośnie we mnie wściekłość za te jego kłamstwa i udawanie przez taki długi czas.

– To był błąd, naprawdę. To nie ma znaczenia, to było… chwilowe.

Nie wierzyłam w ani jedno jego słowo i on to chyba wyczuwał.

– Nie mów więcej – przerwałam. – I tak już nie mieszkamy razem.

Zmarszczył brwi, jakby nie zrozumiał.

– Co to znaczy?

Wstałam i otworzyłam drzwi do sypialni. Wyciągnęłam spod łóżka swoją walizkę i zaczęłam pakować swoje rzeczy z szafy i z komody. Gdy wychodziłam z sypialni, spojrzałam na niego po raz ostatni.

– Mam klucze do nowego mieszkania. Nie pisz do mnie, nie dzwoń. Nie chcę cię już więcej widzieć.

Nie próbował nawet podejść do mnie czy zatrzymać mnie. Tylko siedział na kanapie i bezmyślnie patrzył, jak spokojnie znikam z jego życia.

Julia, 37 lat

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie prawdopodobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:

Reklama
Reklama
Reklama