Reklama

Zawsze uważałem się za człowieka poukładanego. Mam pięćdziesiąt lat, żonę, z którą spędziłem ponad połowę życia, i syna, który właśnie kończył studia. Nie mogę narzekać. Mieszkamy w spokojnej dzielnicy pod Warszawą, mamy niewielki, ale zadbany dom, dwa samochody, ogród z tujami, o który dba Agata. Nasze życie mogłoby uchodzić za przykład stabilizacji. I może właśnie dlatego czuję, że coś we mnie obumarło.

Z zewnątrz jestem twardy, konkretny, uporządkowany. Ale w środku? W środku noszę coś, czego nie potrafię wyrzucić z głowy. Coś, co przez lata spychałem w cień, udawałem, że tego nie ma. Romans. Krótki, niezobowiązujący. Przynajmniej tak sobie to wmawiałem. Bo jak inaczej to nazwać, jeśli nie zdrada?

Zdarzyło się to kilka lat temu. Krótkie spotkania, dyskretne, w hotelach, z kobietą, którą znałem tylko z imienia. Ola. Nie zadawałem pytań. Nie pytała o moją rodzinę. Byliśmy dla siebie tylko chwilą w świecie pełnym zobowiązań. Po tym wszystkim wróciłem do Agaty, obiecałem sobie, że to był pierwszy i ostatni raz. Nikt się nie dowiedział. A ja… z czasem sam zacząłem w to wierzyć. Że to nic nie znaczyło. Że było i minęło.

Tylko że czasem budzę się w środku nocy, a w mojej głowie wciąż jest ten zapach. Jej uśmiech. I wyrzuty sumienia, które nauczyłem się ignorować. Do teraz. Bo przecież to niemożliwe, żeby los był aż tak perfidny. A jednak.

To nie mogła być ona

– No, przyznaj się, coś knujesz – powiedziała Agata, zerkając na Michała, który już trzeci raz poprawiał kołnierzyk koszuli i z nerwowym uśmiechem zaglądał do swojego telefonu.

Siedzieliśmy przy niedzielnym obiedzie, takim z tych bardziej uroczystych – z obrusem, karafką i moją ulubioną zupą dyniową, którą Agata przygotowywała tylko od święta. Michał zaprosił nas dzień wcześniej, nie zdradzając szczegółów, a Agata przez całą drogę snuła teorie – że może nowa praca, że może wyjazd za granicę. Ja milczałem. Mój syn od pewnego czasu miał w sobie tę dziwną mieszankę ekscytacji i napięcia, jakby coś ważnego wisiało w powietrzu.

– Dobra, nie będę was dłużej trzymał w niepewności – powiedział w końcu, odkładając widelec. – Chciałem wam to powiedzieć osobiście. Ola powiedziała tak!

Agata aż zaklaskała w dłonie.

– O… To cudownie! Kiedy ją poznamy?

– Zaraz wam pokażę zdjęcie, tylko znajdę to z wakacji… – Michał już grzebał w telefonie, a ja… zamarłem.

Ola. To przecież popularne imię. Muszą być tysiące dziewczyn o takim imieniu w tym kraju. Ale coś mnie nagle ścisnęło w środku, jakby skurcz żołądka, którego nie mogłem zignorować. I wtedy Michał przekręcił ekran w naszą stronę.

To ona – powiedział z dumą. – Prawda, że piękna?

Patrzyłem. I nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami. To były jej oczy. Te same, które miałem w pamięci od lat. Ten sam uśmiech. I pieprzyk przy obojczyku, którego kiedyś dotknąłem ustami. To nie mogła być ona. A jednak była.

To był jakiś koszmar

W samochodzie panowała cisza, która aż dzwoniła w uszach. Agata rozsiadła się wygodnie na fotelu pasażera, ale co chwilę zerkała na mnie ukradkiem. Trzymałem kierownicę trochę zbyt mocno, czułem, jak palce mi cierpną, ale nie mogłem się rozluźnić. W głowie miałem tylko jedno – to naprawdę była ona. Ola.

– Karol, wszystko w porządku? – Agata przerwała ciszę, nieco zaniepokojona. – Zbladłeś, jakbyś ducha zobaczył.

– Nie, po prostu… za dużo wina chyba – bąknąłem, starając się nie patrzeć jej w oczy.

– Przecież nie wypiłeś nawet lampki. Coś cię ruszyło.

– Zmęczony jestem, naprawdę. Tyle pracy w tym tygodniu…

– Mhm – mruknęła. – Michał szczęśliwy, a ty wyglądasz, jakby ci ktoś właśnie zakomunikował, że zostaniesz dziadkiem w wieku dwudziestu lat.

Nie odpowiedziałem. W mojej głowie wciąż tłukło się to samo pytanie: co teraz? Jeśli to naprawdę ta sama Ola – a byłem niemal pewien, że tak – to znaczy, że mój syn… Mój syn zamierza się ożenić z kobietą, z którą ja… Boże. „Nie mogę mu na to pozwolić” – myślałem. – „Ale jak mu powiedzieć? Jak spojrzeć mu w twarz i powiedzieć: synu, przespałem się kiedyś z twoją narzeczoną?”. To był absurd. Koszmar. Żaden scenariusz, nawet najgorszy, nie zakładał, że los skrzyżuje nasze drogi w ten sposób.

A jednak to się naprawdę działo. Michał był zakochany, Agata – szczęśliwa. A ja? Ja właśnie trzymałem w rękach zapalnik, który mógł rozsadzić całą naszą rodzinę.

Nigdy o niej nie zapomniałem

Spotkaliśmy się w jednej z tych modnych kawiarni – pastelowe fotele, złote lampy, latte na migdałowym mleku. Usiadłem w kącie, gdzie nikt nie mógł nas podsłuchać. Ręce mi się pociły. Kiedyś było inaczej – byłem pewny siebie, nawet trochę bezczelny. Ale dziś… Dziś siedziałem jak uczeń przed egzaminem.

Przyszła punktualnie. Wyglądała… tak samo. A może jeszcze piękniej. Miała w sobie spokój, ten sam, który wtedy mnie tak wciągnął. Usiadła naprzeciwko i przez chwilę patrzyliśmy na siebie w milczeniu.

– Nie udawaj – powiedziałem cicho, nie mogąc dłużej tego znieść. – Obaj wiemy, że się znamy.

Ola spuściła wzrok. Przez moment wyglądała na zaskoczoną. Ale tylko przez moment.

– Nie sądziłam, że cię jeszcze spotkam… Zwłaszcza w roli teścia – powiedziała spokojnie.

– Co ty sobie myślisz? Że możesz wejść do mojego życia jakby nigdy nic? Do mojej rodziny?

– Nie wiedziałam, że Michał to twój syn. Na początku. – Jej głos był miękki, jakby próbowała mnie uspokoić. – Naprawdę nie wiedziałam.

– Ale teraz już wiesz – warknąłem. – A mimo to… Nie zniknęłaś.

Ola uniosła głowę. W jej oczach pojawiło się coś, czego się nie spodziewałem – cień emocji. Albo skruchy, albo… czegoś głębszego.

Bo go kocham, Karol. I nie planowałam niczego. Przysięgam.

Zacisnąłem zęby.

Nie wierzę ci. Może chcesz się zemścić. Może liczysz na pieniądze. Może to jakaś gra.

– Wiem, co myślisz – przerwała mi. – Ale to nie jest żadna zemsta. Nie jestem tą samą kobietą co wtedy. I… nie jesteś dla mnie nikim więcej niż przeszłością.

Jej słowa zabolały mocniej, niż powinny. Bo prawda była taka, że przez te lata nigdy do końca o niej nie zapomniałem.

Do wszystkiego się przyznałem

Wieczór siedzieliśmy z Agatą w salonie. Telewizor grał w tle, ale nikt go nie słuchał. Patrzyła na mnie uważnie. Ja udawałem, że przeglądam telefon, ale w rzeczywistości powtarzałem w myślach, jak jej to powiedzieć. Jak w ogóle zacząć?

– Spotkałeś się z nią, prawda? – zapytała nagle, jakby czytała mi w myślach.

– Z kim?

– Nie rób ze mnie idiotki, Karol. Z Olą. Wiedziałam, że po tamtym wieczorze u Michała coś jest nie tak. Obserwowałam cię.

Westchnąłem. Nie było już sensu zaprzeczać.

– Tak. Musiałem z nią porozmawiać.

– Dlaczego?

Podniosłem wzrok. W jej oczach nie było złości, jeszcze nie. Było pełne wyczekiwania napięcie.

– Bo ją znam – powiedziałem w końcu. – Z przeszłości. Miałem z nią romans. To było kilka lat temu. Nie wiedziałem, że to ona. Dopiero, gdy Michał pokazał zdjęcie…

– Ty... Co?! – Agata poderwała się z kanapy. – Czy ty oszalałeś?! Michał się z nią ożeni!

– Wiem! Dlatego nie możemy mu na to pozwolić.

– My?! Ty nie możesz mu nawet spojrzeć w oczy, a co dopiero czegoś zakazać!

Jej głos podnosił się z każdą chwilą. Krążyła po pokoju jak dzikie zwierzę w klatce.

– Zdradziłeś mnie. I nie przyznałeś się. A teraz… teraz ta dziewczyna ma zostać moją synową?!

To był jeden raz. Naprawdę. Nie miałem z nią żadnego kontaktu przez lata.

– Ale miałeś kontakt z jej ciałem, co? – prychnęła. – Świetnie. Naprawdę świetnie, Karol. Gratuluję wyboru!

Wtedy rozległ się trzask drzwi wejściowych. Michał. Stanął w progu, patrzył na nas z przestrachem i wściekłością.

– Co się tu dzieje? O co ten raban?

Nastała cisza. Ta, która poprzedza tylko jedno: koniec.

Patrzył na mnie z obrzydzeniem

– Mamo? Tato? – Michał patrzył na nas obu z niedowierzaniem. – O co chodzi? Czemu się na siebie drzecie?

Agata stała na środku salonu z rozczochranymi włosami i twarzą mokrą od łez. Ja siedziałem skulony w fotelu, jakbym próbował się w nim schować. Michał podszedł powoli.

– Co się stało? – powtórzył ciszej. – Co przegapiłem?

Spojrzałem na niego. Mojego syna, mojego chłopca. Już nie dziecko. Mężczyznę, który miał właśnie założyć rodzinę. I którego miałem teraz… złamać.

– Michał… Muszę ci coś powiedzieć – zacząłem, gardło miałem ściśnięte.

– Karol, nie teraz… – wtrąciła Agata, ale uniosłem rękę.

– Nie. On musi to usłyszeć ode mnie.

Michał usiadł. Patrzył prosto na mnie.

Dobrze znasz Olę? – zapytałem.

– Serio? Od tego zaczynasz? Jasne, że dobrze. Jest moją narzeczoną.

– Ja też ją znam. Znałem ją… wcześniej. Zanim wy się spotkaliście.

Michał zmarszczył brwi.

– Co masz na myśli?

Cisza. Wtedy Agata wstała gwałtownie.

– Twój ojciec miał z nią romans. Kilka lat temu. Spał z nią, Michał.

Na jego twarzy pojawił się wyraz, którego nigdy wcześniej u niego nie widziałem. Przerażenie, niedowierzanie. Obrzydzenie.

– To jakiś chory żart – wykrztusił. – Ty… Ty spałeś z moją dziewczyną?!

– To było dawno temu… Nie wiedziałem, że to ona… dopiero na zdjęciu…

– Ale ona wiedziała. – Michał spojrzał mi prosto w oczy. – Ona wiedziała. I nic mi nie powiedzieliście.

Wstał. Krzesło upadło na podłogę z hukiem.

– Wiecie co? Wy jesteście siebie warci. Ja… ja muszę stąd wyjść.

Trzasnęły drzwi. Agata zapadła się na kanapę i zaczęła cicho płakać. A ja? Ja po prostu siedziałem w ciszy, której już nie dało się posklejać.

Skrzywdziłem wszystkich

Od tamtej rozmowy minęło kilka miesięcy. Nie mam pojęcia, co słychać u Michała. Wyprowadził się dwa dni po wszystkim. Nie zostawił żadnej notki, żadnego słowa. Spakował torbę i zniknął. Agata próbowała do niego dzwonić – bez skutku. Ja nawet nie próbowałem. Nie miałem do tego prawa.

Ola? Też się rozpłynęła. Zanim Michał zniknął, powiedział Agacie, że chciał najpierw wszystko z nią wyjaśnić, ale kiedy do niej zadzwonił, była już spakowana. Nie próbowała się tłumaczyć, nie przepraszała. Po prostu powiedziała, że tak będzie najlepiej. I zniknęła z jego życia tak samo, jak kiedyś z mojego.

Agata mieszka dalej ze mną, ale śpimy osobno. Mówi niewiele. Robi obiady, pyta, czy coś przynieść z zakupów. Ale w jej oczach nie ma już blasku. Od czasu do czasu przyłapuję ją, jak patrzy na mnie z czymś, co wygląda jak czysta pogarda. I chyba nie mam jej tego za złe. Zdradziłem ją dwa razy – najpierw w ciszy, lata temu, potem publicznie, łamiąc serce naszemu synowi.

Czasem siedzę w kuchni wieczorem, wpatrując się w parującą herbatę, i próbuję znaleźć moment, w którym wszystko się popsuło. Ale przecież to była moja wina. Nie wiem, czy Michał jeszcze kiedyś wróci. Nie wiem, czy Agata kiedyś mi wybaczy. Nie wiem nawet, czy powinienem na to liczyć.

Jedno wiem na pewno. Zdrada dogoniła mnie wtedy, gdy najmniej się tego spodziewałem – przy rodzinnym stole. Tylko że tym razem nie ja byłem ofiarą. Tym razem skrzywdziłem wszystkich, których kocham.

Karol, 54 lata

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:

Reklama
Reklama
Reklama