„Gdy na rodzinnym obiedzie mama polała barszcz, największego buraka spalił brat. Myślał, że jego sekret się nie wyda”
„Nie wiedziałem, czy bardziej poczułem ból, czy wściekłość. W jednej chwili wszystko się rozmazało. Widziałem tylko Michała. Mój własny brat siedział w milczeniu, jakby miał nadzieję, że jeśli nic nie powie, to cała sprawa sama się rozmyje”.

Rodzinne obiady u moich rodziców zawsze miały w sobie coś z rytuału. Matka przygotowywała domowe potrawy, ojciec dbał o atmosferę, a my z bratem Michałem siadaliśmy naprzeciw siebie, jak za dzieciaka, gdy jeszcze graliśmy w nogę na podwórku i dzieliliśmy się sekretnymi planami na przyszłość. Dziś każdy miał już swoje życie, ale ten układ się nie zmienił – jeden stół, ci sami ludzie, a jednak czułem, że coś jest inaczej.
Coś było nie tak
Michał unikał mojego wzroku. Niby rozmawiał, niby śmiał się z żartów ojca, ale gdy tylko nasze spojrzenia się spotykały, szybko odwracał głowę. Może mi się wydawało? Może miał gorszy dzień?
Moja żona nie przyszła. Powiedziała mi rano, że źle się czuje i boli ją głowa. Matka uznała to za normalne, ojciec tylko wzruszył ramionami. Ale ja czułem coś dziwnego. Coś, czego nie umiałem jeszcze nazwać.
Wszystko zaczęło się gdy Kamil, nasz kuzyn, wstał od stołu, sięgnął po kieliszek i uśmiechnął się pod nosem.
– No to może za rodzinę? Ciekawe, jak to jest jeść przy jednym stole z kimś, kto spał z żoną swojego krewnego.
W pokoju zapadła cisza. Serce podeszło mi do gardła. Spojrzałem na Kamila, a potem na Michała.
– O czym ty mówisz? – zapytałem, choć już czułem, że odpowiedź może zburzyć wszystko.
Kamil wzruszył ramionami i upił łyk wódki.
– Może zapytaj swojego brata.
Michał nawet na mnie nie spojrzał. I wtedy zrozumiałem.
Myślałem, że to żart
Nie wiedziałem, czy bardziej poczułem ból, czy wściekłość. W jednej chwili wszystko się rozmazało. Widziałem tylko Michała. Mój własny brat siedział w milczeniu, jakby miał nadzieję, że jeśli nic nie powie, to cała sprawa sama się rozmyje.
– To jakiś żart? – wycedziłem.
Michał nie odpowiedział. Patrzył w talerz.
– Michał, do cholery, odpowiedz mi – podniosłem głos.
Matka położyła mi dłoń na ramieniu.
– Bartku, nie przy stole…
– Nie przy stole? A kiedy powinienem się dowiedzieć, że mój brat sypia z moją żoną? Na urodzinach ojca? Na święta? Może miałem dostać od nich wspólną kartkę z życzeniami?
Ojciec wstał od stołu, jakby chciał nas uciszyć, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, Kamil wtrącił się ponownie.
– No weź, Michał, powiedz coś. Chociaż tyle jesteś mu winien.
– Zamknij się, Kamil – Michał w końcu się odezwał, ale jego głos był cichy, niemal błagalny.
To było najgorsze
Gdyby się oburzył, gdyby krzyknął, że to bzdury, może bym mu uwierzył. Ale on tylko siedział tam i wyglądał, jakby chciał zniknąć. Wtedy zrozumiałem, że to prawda. Poczułem, jak ściska mnie w żołądku.
– Odpowiedz mi – powiedziałem już ciszej. – To prawda?
Michał pokręcił głową, ale nadal nie patrzył mi w oczy.
– Bartek, ja… To nie jest takie proste.
– Więc mi wytłumacz – powiedziałem lodowatym głosem. – Wytłumacz mi, jak to wyglądało. Jak długo? Kiedy?
Michał przełknął ślinę i w końcu uniósł głowę. Widziałem w jego oczach coś, czego nie chciałem widzieć – poczucie winy. Nie wytrzymałem. Krzesło poleciało na podłogę, gdy skoczyłem na niego z pięściami.
Nie myślałem
Czułem tylko gorącą falę gniewu, która kazała mi rzucić się na Michała. Przewróciliśmy się razem na podłogę. Usłyszałem krzyk matki, ale nie obchodziło mnie to. Wbiłem kolano w pierś brata i wymierzyłem pierwszy cios.
– Jak mogłeś?! – krzyknąłem, choć w środku czułem coś gorszego niż wściekłość. Czułem się jak idiota. Jak człowiek, który całe życie ufał komuś, kto już dawno przestał być jego rodziną.
Michał nie oddał. Zasłaniał się tylko rękami, próbując osłonić twarz.
– Bartek, proszę… – wychrypiał.
Ojciec próbował nas rozdzielić. Chwycił mnie za ramiona, ale szarpnąłem się i uwolniłem z jego uścisku.
– To prawda?! – wrzasnąłem mu prosto w twarz. – To prawda, Michał?!
Nie odpowiedział. A to bolało bardziej niż wszystko inne.
– Bartek, przestań – matka płakała. – To twój brat!
– Brat?! – Odepchnąłem ojca i wstałem, czując, jak całe moje ciało drży. – Mój brat nie sypiałby z moją żoną!
Tego było za wiele
Michał w końcu podniósł się z podłogi. Wargi miał rozcięte, nos zakrwawiony, ale nie wyglądał, jakby chciał się bronić.
– To nie miało się tak potoczyć… – wydukał.
Poczułem, jak krew odpływa mi z twarzy.
– Więc to prawda.
Nie musiał mówić nic więcej. Wystarczyło, że stał przede mną w tym swoim żałosnym milczeniu. Odwróciłem się i wyszedłem, trzaskając drzwiami.
Wyszedłem na zewnątrz, ale wcale nie poczułem ulgi. Przeszedłem kilka kroków. Usłyszałem, jak matka krzyczy moje imię, ale nie odwróciłem się.
Wsiadłem do samochodu i trzasnąłem drzwiami.Spróbowałem się uspokoić, ale nic z tego. Moja żona. Mój brat. Sięgnąłem po telefon. Musiałem usłyszeć, jak próbuje to wytłumaczyć, jak kłamie, jak się miota. Może wtedy poczułbym jakąś ulgę, cokolwiek.
Zadzwoniłem. Raz. Drugi. Trzeci. Nie odebrała. Kiedy po kilku minutach na ekranie pojawiła się wiadomość, wiedziałem już, że coś jest nie tak. „Nie teraz. Zadzwonię później”.
Byłem wściekły
Poczułem, jak w środku wszystko mi się zaciska. Chciałem rozwalić coś pięścią. Wbiłem palce w kierownicę, oddychając ciężko. Przekręciłem kluczyk i ruszyłem. Nie wiedziałem dokąd. Po prostu musiałem jechać.
W głowie miałem tylko pustkę, rozciągającą się jak ciemna plama na wszystkim, co do tej pory wydawało mi się pewne. Droga uciekała mi spod kół, światła uliczne rozmazywały się w roztrzęsionym wzroku.
Zatrzymałem się dopiero pod moim blokiem. Nie pamiętałem, jak się tu znalazłem, ale teraz to już nie miało znaczenia.
Zapaliło się światło w oknie naszego mieszkania. Patrzyłem na nie przez kilka minut, jakbym czekał, aż stanie się cud i dostanę odpowiedź, zanim w ogóle zdążę zapytać. Może podejdzie do okna, może spojrzy w dół i zobaczy mnie, jak stoję tu, na chodniku, z zaciśniętymi pięściami. Ale nic takiego się nie wydarzyło.
Zdradzili mnie
Adrenalina buzowała mi we krwi. W głowie miałem tylko jedno: nie mogłem tego tak zostawić. Nie byłem nawet świadomy, kiedy złapałem telefon i zadzwoniłem. Po trzecim sygnale odebrała.
– Bartek… – Jej głos był spięty, ale nie zaskoczony. – Nie teraz.
– Teraz.
Usłyszałem szelest. Jakby zasłaniała dłońmi mikrofon, jakby nie chciała, żebym coś usłyszał.
– Musimy porozmawiać – powiedziałem twardo.
– Nie dzisiaj.
Nie wytrzymałem.
– Michał tam jest?
Cisza. A potem usłyszałem coś, co mnie zniszczyło. Westchnienie.
– Bartek, proszę…
Rozłączyłem się. Nie mogłem tam zostać ani sekundy dłużej. Nie pamiętam, jak dotarłem do mieszkania kumpla. Ręce drżały mi tak, że ledwo trafiłem w przycisk domofonu. O nic nie pytał, po prostu mnie wpuścił. Podszedł do barku, wyciągnął butelkę whisky, nalał mi sobie pełną szklankę.
Nie chciałem ich znać
Telefon zabrzęczał. Michał. Patrzyłem na ekran przez kilka sekund, a potem nacisnąłem „odrzuć”. Zaraz potem przyszła wiadomość. „Nie tak miało to wyglądać. Porozmawiajmy”. Zacisnąłem zęby, ścisnąłem szklankę tak mocno, że aż pobielały mi knykcie.
Nie tak miało to wyglądać. A jak? Miałem się nigdy nie dowiedzieć? Mieli udawać jeszcze dłużej? Nie odpisałem. Patrzyłem, jak kostki lodu topnieją w bursztynowym alkoholu, i czułem, jak coś we mnie powoli pęka.
Dzień później obudziłem się na kanapie. Głowa pulsowała, a telefon wibrował na stole. Tym razem to była ona. Zgasiłem ekran i odchyliłem głowę, patrząc w sufit. Nie wiedziałem, co dalej. Tylko jedno było pewne – ta rodzina już nigdy nie usiądzie razem przy jednym stole.
Bartek, 40 lat
Czytaj także:
„Złapałam chłopaka za rękę, gdy mnie zdradzał. Najgorsze było jednak to, z kogo zsuwał bieliznę”
„Na szlaku w Tatrach zgubiłam szacunek do mojego męża. Pomiędzy żoną a ponętną koleżanką czuł się jak pączek w maśle”
„Ukochany uciekł do wypudrowanej laluni w mini. Jeszcze się przejedzie na tym, że poleciał na te jej tanie tipsy”

