Reklama

Czasem wydaje mi się, że moje życie podzieliło się na dwie części – przed i po wypadku Kamila. Przedtem byłam po prostu żoną. Kochającą, oddaną, szczęśliwą. Moje dni były przewidywalne, ale w tym przewidywaniu była harmonia. Budziliśmy się razem, piliśmy poranną kawę, Kamil całował mnie w czoło, wychodził do pracy. Czekałam na niego z kolacją, czasem oglądaliśmy filmy, czasem śmialiśmy się do łez, a czasem po prostu milczeliśmy, ale było to milczenie pełne czułości. A potem zadzwonił telefon.

Reklama

Pamiętam, jak gorączkowo wciągałam buty, jak drżały mi ręce, kiedy wsiadałam do taksówki. W szpitalu powiedziano mi, że miał szczęście, że przeżył. Szczęście. Kiedy patrzyłam na niego w śpiączce, z rurkami w nosie, nie czułam nic poza pustką i przerażeniem. Zostałam sama. Z domem, z rachunkami, z ciszą, która nocami przytłaczała mnie coraz bardziej. A potem pojawił się Andrzej.

Teść był opiekuńczy

– Anitko, wszystko w porządku? – Andrzej stanął w progu, trzymając torbę pełną zakupów. – Wyglądasz, jakbyś nie spała całą noc.

Miał rację. Nie spałam. Odkąd Kamil leżał w szpitalu, moje noce były długie i puste. Odprawiałam rytuał udawania normalności – szłam do łóżka, gasiłam światło, zamykałam oczy… ale sen nie przychodził.

– Nie musiałeś… – powiedziałam słabo, wskazując na zakupy.

– Oczywiście, że musiałem – uśmiechnął się ciepło. – Jesteś wykończona. Przyniosłem coś na kolację.

Patrzyłam, jak swobodnie krząta się po kuchni. Był w moim domu częściej niż ktokolwiek inny. Początkowo pomagał w sprawach technicznych – naprawił cieknący kran, wymienił żarówkę. Ale potem zaczęło chodzić o coś więcej. O obecność. O świadomość, że nie jestem całkiem sama.

Usiedliśmy naprzeciwko siebie przy stole.

Tęsknisz za nim? – zapytał nagle.

Zacisnęłam usta. Czułam, jak zbiera mi się na płacz.

– Każdego dnia.

Andrzej skinął głową, jakby doskonale rozumiał.

Samotność potrafi być okrutna – powiedział cicho. – Człowiek myśli, że da radę, że sobie poradzi… ale nocami wszystko staje się trudniejsze.

Spojrzałam na niego uważniej. Jego oczy były smutne, zmęczone, ale czułe. I nagle poczułam, że nie chcę być sama. Nie dziś.

Pocieszał mnie

Andrzej siedział naprzeciwko mnie, opierając dłonie o stół. Czułam ciepło jego obecności, choć między nami była bezpieczna odległość. Może właśnie dlatego odważyłam się powiedzieć coś, czego nigdy wcześniej nie wypowiedziałam na głos:

Nie wiem, jak długo tak wytrzymam.

Zatrzymał ruch dłoni.

– Wiem – powiedział po chwili. – To wszystko jest cholernie trudne.

Nie powinnam tak narzekać. Przecież Kamil żył. Miał wrócić do zdrowia. Ale w tej chwili myśl o kolejnych samotnych tygodniach przygniatała mnie jak kamień. Andrzej to wyczuł.

Dlatego tu jestem – dodał cicho.

Przytaknęłam, choć nie byłam pewna, co dokładnie oznaczają jego słowa.

Czułam coś dziwnego

Podczas kolejnego spotkania pierwszy raz poczułam coś… niepokojącego. Andrzej podał mi kubek z herbatą i musnął moją dłoń. To był ułamek sekundy. Chciałam wierzyć, że przypadek, ale kiedy podniosłam wzrok, zobaczyłam coś w jego spojrzeniu. Coś, co kazało mi natychmiast odsunąć rękę.

Zapanowała cisza.

– Chyba… powinnam się położyć – rzuciłam chaotycznie, wstając od stołu.

Andrzej patrzył na mnie jeszcze przez chwilę, ale nie zatrzymał mnie. Gdy weszłam do sypialni i oparłam się o drzwi, czułam, jak serce wali mi w piersi. Boże. To nie miało prawa się wydarzyć.

Teść mnie pocałował

Starałam się o tym nie myśleć. To był przypadek, nic więcej. Tak sobie wmawiałam, choć za każdym razem, gdy Andrzej się zjawiał, czułam pod skórą niepokój, którego wcześniej nie było. Tego wieczoru przyniósł wino.

Pomyślałem, że może trochę cię rozluźni – powiedział, stawiając butelkę na stole.

Nie miałam siły odmawiać. Ostatnie dni były koszmarem – Kamil wciąż nie odzyskiwał przytomności, a ja chodziłam jak cień człowieka. Może kieliszek wina rzeczywiście pomoże mi na chwilę o tym zapomnieć?

Usiedliśmy na kanapie. W tle grała cicho muzyka, światło lampy rzucało na ścianę ciepłe cienie. Czułam się… dziwnie dobrze.

– Opowiedz mi o Kamilu – powiedział nagle Andrzej.

Westchnęłam.

– Jest uparty. I czuły. Nie lubi herbaty, ale pije ją, gdy tylko mówiłam, że to na przeziębienie. Zawsze mówi, że jak się śmieję, to słychać mnie na całym osiedlu.

Uśmiechnęłam się, ale zaraz potem ogarnęła mnie fala smutku.

Tęsknię za nim – dodałam cicho.

Andrzej nie odpowiedział. Zamiast tego uniósł rękę i delikatnie odgarnął kosmyk włosów z mojego policzka. Zamarłam. Nasze spojrzenia spotkały się na dłuższą chwilę.

– Przepraszam… – szepnął, ale się nie cofnął.

Nie odsunęłam się. I wtedy mnie pocałował.

To była chwila intymności

Jego usta były ciepłe, pewne. Przez ułamek sekundy moje ciało nie protestowało. Mój umysł się wyłączył. To była chwila zawieszenia, moment, w którym przestałam być żoną czekającą na powrót męża. Andrzej zaczął mnie dotykać i ściągnął mi bluzkę. Wtedy nagle wróciła mi świadomość. Odsunęłam się gwałtownie, jakbym się sparzyła.

– Boże… – wyszeptałam, dotykając ust. – Co my robimy?

Andrzej patrzył na mnie, oddychając ciężko. W jego oczach nie było skruchy. Było coś innego. Pragnienie? Pewność?

– Przepraszam – powiedział, ale ton głosu zdradzał, że wcale nie żałuje. – To się nie powinno wydarzyć.

Wstałam z kanapy tak szybko, że zakręciło mi się w głowie.

– Nie… Nie możemy…

– Wiem – odpowiedział cicho. – Ale stało się.

Nie miałam pojęcia, co powiedzieć. Chciałam, żeby wyszedł. Żeby zostawił mnie samą z tym chaosem w głowie. Ale zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu.

Czekałam na taką wiadomość

Spojrzałam na ekran. Szpital. Serce podeszło mi do gardła, a ręce zaczęły się trząść, gdy odebrałam.

– Pani Anito… – głos lekarza był spokojny, ale stanowczy. – Pani mąż odzyskał przytomność.

Telefon wypadł mi z rąk. Serce waliło mi tak mocno, że przez chwilę nie mogłam oddychać.

– Anita… – Andrzej podszedł bliżej, ale podniosłam dłoń, powstrzymując go.

Nie mogłam na niego patrzeć. Nie teraz. Schyliłam się po telefon, ręce mi drżały.

– Tak, tak… Kiedy mogę przyjechać?

Najlepiej jak najszybciej – powiedział lekarz. – Jest osłabiony, trochę zdezorientowany, ale mówi i reaguje. To dobry znak.

Skinęłam głową, choć on tego nie widział.

– Już jadę – powiedziałam i rozłączyłam się.

Wtedy podniosłam wzrok na Andrzeja. Stał w tym samym miejscu, wyprostowany, ze ściągniętą twarzą.

Muszę jechać – rzuciłam, jakby to nie było oczywiste.

– Oczywiście – odparł cicho.

Złapałam płaszcz i telefon, żeby zamówić taksówkę. Nie spojrzałam na niego, kiedy mijałam go w drzwiach.

Rozpłakałam się

Szpital pachniał środkami dezynfekującymi i zmęczeniem. Gdy weszłam do sali, zobaczyłam Kamila – blady, wychudzony, ale przytomny.

– Hej – szepnęłam, a on uniósł na mnie wzrok.

– Anita… – jego głos był słaby, ale uśmiechnął się lekko. – Przepraszam, że musiałaś się stresować.

Przełknęłam łzy i złapałam go za dłoń. Nie miałam pojęcia, jak mam teraz żyć.

Przez kolejne dni trwałam przy Kamilu, jakby nic się nie wydarzyło. Pomagałam mu jeść, trzymałam go za rękę, słuchałam jego szeptanych słów wdzięczności. Ale gdy wieczorami wracałam do pustego domu, czułam, że coś we mnie pękło.

Miałam wyrzuty sumienia

Nie mogłam uciec przed wspomnieniem wieczoru z teściem. Przed spojrzeniem Andrzeja. Przed świadomością, że przez chwilę, krótką, ale realną, chciałam się z nim przespać. Andrzej nie dzwonił. Nie pisał. Nie pojawił się w szpitalu. Może to było najlepsze. Może wiedział, że każde nasze spotkanie byłoby jak rozpalanie tlącego się ognia.

Któregoś wieczoru, jakiś miesiąc później, siedziałam w kuchni, gapiąc się na filiżankę zimnej herbaty. Drzwi otworzyły się cicho. Kamil, opierając się o framugę, spojrzał na mnie uważnie.

Coś się zmieniło, prawda? – zapytał nagle.

Zamknęłam oczy. Tak. Zmieniło się wszystko. Ale czy byłam gotowa przyznać się do tego głośno? Nie odpowiedziałam. I on też nie naciskał. Czy kłamstwo uratuje nasze małżeństwo? A może prawda wszystko zniszczy? Tego jeszcze nie wiedziałam.

Anita, 37 lat

Reklama

Czytaj także: „Teść mnie podrywał i liczył na gorący romans, ale go odtrąciłam. Z zemsty zrobił mi z życia piekło”
„Przyłapałam teścia w łóżku z moją siostrą. Na razie zachowam to dla siebie, bo dobrze mi płaci za milczenie”
„Teść złożył mi propozycję, której nie mogłam odrzucić. W oczach Henryka jestem kimś więcej niż tylko synową”

Reklama
Reklama
Reklama
Loading...