„Gdy mąż wyjechał w delegację do Warszawy, teść namawiał mnie na romans. Obaj mieli w tym swój ukryty cel”
„– Wiesz, gdybym był młodszy… – powiedział nagle, zbliżając się do mnie i opierając dłoń na moim ramieniu. – Mężczyzna zrobiłby wszystko, żeby mieć taką kobietę jak ty. Serce zaczęło mi bić szybciej. – Edwardzie, proszę… jak możesz w ogóle mówić coś takiego – spojrzałam na niego zszokowana”.

- Redakcja
Nie należę do osób podejrzliwych. Wychowałam się w domu, gdzie ludzie sobie ufali – może dlatego przez długi czas nie dostrzegałam, że coś jest nie tak.
Mieszkaliśmy z teściem
Z Markiem byliśmy małżeństwem od trzech lat i wydawało się, że wszystko układa się dobrze. Nie mieliśmy jeszcze dzieci, ale planowaliśmy je w niedalekiej przyszłości. Mąż pracował w korporacji i często wyjeżdżał w delegacje, a ja zajmowałam się prowadzeniem domu. Mieszkaliśmy w dużym domu razem z jego ojcem, Edwardem. To miało być tymczasowe rozwiązanie – teść nie chciał po śmierci żony żyć sam, a Marek uznał, że będzie mu łatwiej, jeśli zamieszkamy razem.
Na początku było w porządku. Edward wydawał się dystyngowanym starszym mężczyzną, pełnym klasy i dobrych manier. Czasami nawet żartowałam, że jest bardziej szarmancki niż mój własny mąż. A potem coś się zmieniło. Zaczął być… zbyt uprzejmy. Komplementy, drobne gesty, przedłużające się spojrzenia. Wciąż wmawiałam sobie, że to tylko moja wyobraźnia. Ale potem powiedział mi coś, po czym nie mogłam już dłużej udawać, że nic się nie dzieje.
Czułam się niezręcznie
– Masz takie delikatne dłonie, Anno… – powiedział Edward, muskając opuszkami moją skórę.
Zamarłam. Trzymałam w rękach talerz, który właśnie wyjmowałam z suszarki, ale w tym momencie zupełnie zapomniałam, co miałam z nim zrobić. Spojrzałam na niego – uśmiechał się lekko, jakby niewinnie, jakby to był jedynie grzecznościowy komplement.
– Dziękuję – wydukałam, wyrywając rękę z jego uścisku i odwracając się w stronę szafki.
To nie był pierwszy raz. Od jakiegoś czasu Edward robił rzeczy, które wydawały się zbyt… osobiste. Komplementował moje włosy, strój, czasami patrzył na mnie w sposób, który sprawiał, że czułam się naga. Ale za każdym razem znajdowałam usprawiedliwienie. „To tylko uprzejmość starszego mężczyzny”, „Jest samotny, chce być miły”.
Dziwnie się zachowywał
Mąż od kilku dni był w delegacji w Warszawie. Siedziałam w salonie, próbując skupić się na książce, ale Edward nie zamierzał pozwolić mi na spokój.
– Wiesz, gdybym był młodszy… – powiedział nagle, zbliżając się do mnie i opierając dłoń na moim ramieniu. – Mężczyzna zrobiłby wszystko, żeby mieć taką kobietę jak ty.
Serce zaczęło mi bić szybciej.
– Edwardzie, proszę… jak możesz w ogóle mówić coś takiego – spojrzałam na niego zszokowana.
– Spokojnie, Anno – zaśmiał się cicho. – To tylko niewinne słowa. Ale powiedz, nie podobam ci się?
– Nie, ja mam męża, którego kocham.
Uśmiechnął się i wyszedł, a ja poczułam się dziwnie.
Mąż się nie zdziwił
Czekałam na powrót Marka, licząc każdą minutę, aż w końcu usłyszałam dźwięk klucza przekręcanego w zamku. Wbiegłam do przedpokoju, zanim zdążył zdjąć płaszcz.
– Musimy porozmawiać – powiedziałam ostro, czując, jak napięcie rozchodzi się po moim ciele.
– Coś się stało? – Marek spojrzał na mnie zmęczony, ale nie zaniepokojony.
– Twój ojciec… – zawahałam się na chwilę, ale wiedziałam, że nie mogę dłużej tego w sobie dusić. – On powiedział mi coś, czego nie umiem powtórzyć.
Marek wyprostował się i zmarszczył brwi.
– Spróbuj.
– Powiedział, że mu się podobam. Że gdyby mógł, byłby ze mną – wyrzuciłam z siebie jednym tchem.
Mąż nie zareagował tak, jak się spodziewałam. Nie rzucił się z pięściami na ojca, nie podniósł głosu, nawet nie wyglądał na zdziwionego. Stał spokojnie, jakby usłyszał coś, czego się spodziewał.
– Marek? – szepnęłam, czując, jak wzbiera we mnie niepokój.
– To test – powiedział po chwili, a na jego twarzy pojawił się ledwo widoczny uśmiech.
– Co?! – zrobiłam krok w tył.
– Mój ojciec zawsze tak robi – wzruszył ramionami. – Sprawdza kobiety w naszej rodzinie.
– Jakie „sprawdza”?! To jakaś chora gra?! – krzyknęłam, czując, jak ogarnia mnie gniew.
– Gdybyś się zawahała, gdybyś chociaż przez chwilę to rozważyła… Wiedziałbym.
Serce podeszło mi do gardła.
Zdałam test na lojalność
Marek usiadł przy stole i spojrzał na mnie z niepokojącym spokojem.
– Przeszłaś test, Anno. To dobrze – powiedział, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.
Poczułam, jak krew pulsuje mi w skroniach.
– Test? Ty… ty pozwoliłeś, żeby twój ojciec sprawdzał moją lojalność? – głos mi drżał, ale nie był to już strach. To była furia.
– Wiedziałem, że to zrobi – Marek wzruszył ramionami, jakby to była rozmowa o pogodzie. – Robił tak z każdą kobietą w naszej rodzinie.
Zatoczyłam się, jakby ktoś wymierzył mi cios w twarz.
– Czyli wiedziałeś? – wyszeptałam. – I nic nie zrobiłeś?
Marek podniósł wzrok, a jego oczy były zimne, analityczne.
– Musiałem mieć pewność, że jesteś inna. Że mnie naprawdę kochasz/
Zaśmiałam się krótko, bez cienia wesołości.
– Inna?! To znaczy jaka? Nie taka, która da się uwieść twojemu ojcu?!
Nie odpowiedział. Wstałam gwałtownie i odsunęłam się od stołu, czując, że nie mogę dłużej stać w tym pokoju, w tym domu, w tym małżeństwie, które nagle wydało mi się jakimś okrutnym eksperymentem.
– To obrzydliwe, Marek – powiedziałam cicho. – Nie mogę uwierzyć, że w ogóle to słyszę.
– Nie dramatyzuj. Nic się nie stało. Udowodniłaś, że jesteś lojalna.
Patrzyłam na niego w osłupieniu.
– Wiesz co? – wysyczałam, chwytając kurtkę. – Chyba przeszłam ten test… ale nie wiem, czy nagrodą ma być bycie w twojej rodzinie.
Byłam w szoku
Wyszłam na taras, łapczywie wciągając zimne powietrze. Potrzebowałam dystansu. Myślałam, że Marek przyjdzie za mną, że spróbuje się tłumaczyć, przekonać mnie, że to wszystko to tylko jakiś źle rozumiany test. Ale nie – został w kuchni, jakby nie miał mi nic więcej do powiedzenia. Nagle usłyszałam kroki za sobą. Odwróciłam się i zamarłam. To nie był Marek. To był Edward.
– I co, zdałaś egzamin? – zapytał z uśmiechem, jakby to była zabawa.
Nie odpowiedziałam.
– Widzisz, Anno… – podszedł bliżej, a ja cofnęłam się instynktownie. – Niektóre kobiety nie przechodzą tego testu. I wiesz, co się wtedy dzieje?
Nie chciałam wiedzieć.
– Moja pierwsza synowa… och, była piękna, uwodzicielska. Ale nie wystarczająco wierna – mówił, jakby wspominał coś zabawnego. – Tak samo druga. Wiesz, Marek uczył się na błędach swoich braci. Wiedział, że musi mieć pewność.
Poczułam, jak żołądek ściska mi się z obrzydzenia.
– Więc ty… próbowałeś uwieść wszystkie żony swoich synów? – wyszeptałam, ledwo mogąc zebrać myśli.
Edward zaśmiał się, jakby to było oczywiste.
– Nie uwieść, Anno. Przetestować.
Zadrżałam.
– To chore – powiedziałam cicho.
– Może – przyznał. – Ale przynajmniej teraz wiesz, że Marek może ci ufać.
Nie miałam już wątpliwości. Nie chciałam być częścią tej rodziny.
Czuję wstręt do nich
Nie odpowiedziałam. Po prostu patrzyłam na Edwarda, czując, jak coś we mnie pęka. Jego twarz, do tej pory wydająca mi się twarzą dystyngowanego starszego mężczyzny, teraz przypominała mi maskę kogoś obcego. Kogoś, kto bawił się ludźmi jak pionkami w chorej grze.
– Wiesz – zaczął ponownie, sięgając po papierosa – nie każdy potrafi docenić taką lojalność, jaką właśnie udowodniłaś. Ale w naszej rodzinie to podstawa.
– To nie jest rodzina – przerwałam mu lodowatym tonem. – To sekta.
– Przesadzasz, Anno – Edward uśmiechnął się pobłażliwie. – Życie uczy, że miłość trzeba sprawdzać. Zaufanie nie jest dane raz na zawsze.
Otworzyłam usta, ale zamknęłam je z powrotem. Nie miało sensu się kłócić. To nie był zwykły zbieg okoliczności, nie było tu przypadku. To był schemat. System. I ja właśnie stałam się jego częścią.
Byłam wściekła na męża
Wróciłam do środka i zastałam Marka w tym samym miejscu, w którym go zostawiłam. Pił herbatę, jakby to był zwyczajny wieczór.
– Wynoszę się stąd – powiedziałam cicho.
Odłożył kubek i spojrzał na mnie bez cienia emocji.
– Serio? Przecież nic się nie stało.
– Nic się nie stało? – powtórzyłam z niedowierzaniem. – Twoja rodzina urządza testy na wierność, jakbyśmy byli jakimiś eksperymentalnymi zwierzętami, a ty… po prostu siedzisz i pijesz herbatę?!
Marek westchnął, jakby był zmęczony moimi „histeriami”.
– To twój wybór, ale zastanów się, czy naprawdę warto przekreślać wszystko przez jedno głupie nieporozumienie.
Wtedy zrozumiałam, że nie tylko Edward był problemem.
Nie mogę na niego patrzeć
Spakowałam się w kilkanaście minut. Marek nie protestował, nie próbował mnie zatrzymać. Nawet Edward nie skomentował mojego odejścia – tylko patrzył z tym swoim ironicznym uśmiechem, jakbym była kolejnym rozdziałem tej samej historii, którą widział już wiele razy.
Kiedy przekroczyłam próg domu rodziców, poczułam ulgę. I pustkę. Nie wiedziałam jeszcze, co dalej. Czy to definitywny koniec mojego małżeństwa, czy tylko przerwa. Ale jedno było pewne – nigdy więcej nie pozwolę się testować.
Anna, 35 lat
Czytaj także: „Teść mnie podrywał i liczył na gorący romans, ale go odtrąciłam. Z zemsty zrobił mi z życia piekło”
„Przyłapałam teścia w łóżku z moją siostrą. Na razie zachowam to dla siebie, bo dobrze mi płaci za milczenie”
„Teść złożył mi propozycję, której nie mogłam odrzucić. W oczach Henryka jestem kimś więcej niż tylko synową”