Reklama

Od zawsze wierzyłam, że technologia, mimo swoich licznych zalet, ma także niepokojący wpływ na relacje międzyludzkie. Dlatego gdy postanowiłyśmy z przyjaciółkami spędzić Dzień Kobiet bez ekranów, poczułam ulgę i podekscytowanie.

Reklama

Miało być wspaniale

Tego dnia miałyśmy odłożyć wszystko na bok i skupić się tylko na sobie. Czułam, że nasz dzień bez telefonów może być początkiem nieprzewidzianych wydarzeń. Dzień zaczęłyśmy od wspólnego śniadania w małej, przytulnej kawiarni na rogu. Zapach świeżo mielonej kawy i ciepłych rogalików zachęcał. Każda z nas położyła telefon w specjalnym koszyku na środku stołu, uznając ten gest za niepisany kontrakt między nami.

– Ciekawe, jak długo wytrzymamy – zaśmiała się Kasia, bawiąc się serwetką.

– No ja się obawiam, że długo nie – odparła Magda z uśmiechem. – Jestem uzależniona od powiadomień.

Anka tylko milczała, mieszając kawę. Coś w jej zachowaniu wydawało mi się niepokojące. Od dłuższego czasu była bardziej zamknięta w sobie. Przez chwilę zastanawiałam się, czy powinnam coś powiedzieć, ale nie chciałam naciskać. To miało być przecież radosne spotkanie. Rozmowa toczyła się dalej, aż Anka w końcu się odezwała.

– Ostatnio u mnie w domu jest jakoś… inaczej. Maciek pracuje coraz więcej – powiedziała, unikając naszych spojrzeń.

– Maciek ma szczęście, że ma taką żonę, która to rozumie – zażartowała Kasia, ale Ania tylko skrzywiła się lekko.

– Tak, szczęście – odpowiedziała z wymuszonym uśmiechem.

Wtedy poczułam, jak serce ściska mi się z niepokoju. Czyżby coś było nie tak? To było nie w jej stylu, by tak reagować na niewinne komentarze.

Była nieswoja

Po obfitym śniadaniu, postanowiłyśmy się przespacerować po parku. Pogoda była idealna – wczesnowiosenne słońce przeświecało przez gałęzie drzew, a powiew wiatru przynosił świeże powietrze. Magda, zawsze pełna energii, prowadziła nas w kierunku ulubionego zakątka parku, gdzie mogłyśmy w spokoju rozmawiać.

– Kaśka, co tak zamilkłaś? – zagadnęła Magda, przyciągając naszą uwagę na rozkojarzoną przyjaciółkę.

Kasia uniosła głowę, jakby dopiero teraz zauważyła nasze pytające spojrzenia.

– Och, nic… po prostu myślałam o… pracy – odpowiedziała niepewnie, odwracając wzrok.

To, co usłyszałam, brzmiało jak kiepskie kłamstwo. Kasia, zwykle rozgadana, teraz wydawała się zagubiona we własnych myślach.

– Praca? Wiesz, że możesz nam powiedzieć, co cię trapi – dodałam, próbując ją zachęcić do szczerości.

– Naprawdę, to nic – odpowiedziała z wymuszonym uśmiechem. – Po prostu trochę się stresuję.

To nie pasowało do Kasi, która zawsze dzieliła się z nami każdą, nawet najdrobniejszą troską. Przez chwilę szłyśmy w milczeniu, słuchając śpiewu ptaków.

Miałam podejrzenia

Pod wieczór poszłyśmy na kolację. Każda z nas tęskniła za swoim ekranem, ale jednocześnie nie chciałyśmy kończyć tego dnia pełnego autentycznych rozmów i śmiechu.

Gdy na koniec dnia wzięłyśmy do rąk swoje telefony i włączyłyśmy je, smartfon Kasi natychmiast zaczął wibrować. Spojrzałam odruchowo, a moje serce na chwilę się zatrzymało. Na ekranie pojawiło się powiadomienie o wiadomości od… Maćka, męża Anki.

– Hej, masz wiadomość – powiedziałam do Kasi, starając się brzmieć naturalnie.

– Dzięki, zobaczę później – odpowiedziała, wkładając telefon do kieszeni bez zerkania na ekran.

Wiedziałam, że powinnam zostawić to wszystko w spokoju, ale ciekawość mnie zżerała. Co Maciek mógł pisać do Kasi? Mój umysł zaczął snuć różne scenariusze. Próbowałam analizować wszystko z różnych stron, ale czułam, że jestem na granicy zrozumienia prawdy, która może złamać serce Ani.

Nie mogłam dłużej wytrzymać tego napięcia. Gdy dziewczyny zaczęły już kierować się w stronę wyjścia, podeszłam do Kasi.

– Widziałam, że dostałaś wiadomość od Maćka – powiedziałam bez ogródek, obserwując jej reakcję.

Zamarła na moment, po czym westchnęła.

– To nie jest coś, co bym ukrywała przed Anią.

– Więc dlaczego on do ciebie pisze? Co się dzieje? – naciskałam, czując, że muszę dojść do sedna.

– Maciek… prosił mnie o pomoc. Chodzi o niespodziankę dla Anki na ich rocznicę – odpowiedziała szybko, ale nie brzmiało to do końca przekonująco.

Coś ukrywała

– Dlaczego nie powiedziałaś nam wcześniej? – zapytałam, czując się rozdarta między wiarą jej słowom a podejrzliwością.

– Bo… bałam się, że niespodzianka się nie uda – próbowała się bronić. – Tamara, naprawdę nie chcę wprowadzać zamieszania.

Spojrzałam jej głęboko w oczy, szukając prawdy, ale czułam, że sytuacja jest bardziej skomplikowana, niż chciała przyznać.

– Muszę o tym powiedzieć Ani – zdecydowałam, wiedząc, że choćby nie wiem, jak trudne to było, prawda musi ujrzeć światło dzienne.

Kasia nie odpowiedziała, tylko spuściła wzrok, co jeszcze bardziej wzmocniło moje wątpliwości.

Z duszą na ramieniu postanowiłam porozmawiać z Anką. Czułam, że to nie będzie łatwa rozmowa, ale wiedziałam, że nie mogę tego zignorować.

– Anka, słuchaj… Zobaczyłam coś, co mnie zaniepokoiło – wyznałam, patrząc jej prosto w oczy. – Chodzi o Kasię i Maćka.

Wszystko się wydało

Spojrzała na mnie z niedowierzaniem, ale po chwili jej twarz zastygła w oczekiwaniu na wyjaśnienia.

– Co z nimi? – zapytała ostrożnie, chociaż mogłam dostrzec, jak jej dłoń lekko drży.

– Maciek wysłał Kasi wiadomość. Nie wiem, o czym, ale… – urwałam, widząc, jak jej twarz blednie.

– To na pewno jakaś pomyłka – w jej głosie słychać było wątpliwości.

W tym momencie Kasia podeszła do nas. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, Anka wybuchnęła.

– Jak mogłaś?! – krzyknęła, łzy pojawiły się w jej oczach. – Zdradziłaś mnie z Maćkiem?

– Nie, przysięgam! To nie jest tak, jak myślisz! – próbowała się bronić Kasia, ale Anka nie chciała jej słuchać.

– Mam wierzyć, że to niewinna zabawa? – odpowiedziała Ania, odwracając się od niej.

Tamtego momentu nie zapomnę nigdy. Ból i rozczarowanie w oczach Ani były nie do opisania. Moje serce pękało, widząc, jak nasza przyjaźń rozpada się na moich oczach. Chciałam wszystko naprawić, ale czułam, że sprawy zaszły za daleko.

To był koniec

Wieczór, który miał być ukoronowaniem naszego dnia bez ekranów, zamienił się w chwilę pełną bólu i rozczarowania. Anka wybiegła z kawiarni, a my zostałyśmy, patrząc na siebie z niewypowiedzianymi pytaniami w oczach. Poczułam się, jakbyśmy straciły coś niezwykle cennego – nie tylko Anię, ale także to, co nas łączyło przez te lata.

Kasia, stojąc bezradnie, miała w oczach łzy. Sytuacja wymknęła się spod kontroli. Właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że nie zawsze można uratować wszystko. Sekrety i niedopowiedzenia potrafią zniszczyć najtrwalsze więzi.

Tamtego wieczoru wróciłam do domu sama, z ciężarem winy na sercu. Zastanawiałam się, czy zrobiłam dobrze, wyjawiając to wszystko Ani. Musiałam to zrobić, ale czy można było tego uniknąć? Może gdybyśmy wcześniej szczerze rozmawiały, sytuacja nie przybrałaby tak dramatycznego obrotu?

Nasza przyjaźń została postawiona pod znakiem zapytania, a ja musiałam zaakceptować, że czasami prawda bywa bolesna, ale i niezbędna, by ruszyć dalej.

Tamara, 30 lat

Reklama

Czytaj także:
„Mam 2 lewe ręce do sprzątania, bo zawsze robiła to za mnie mama. Sama jest sobie winna, że wychowała takie niedojdy”
„Na Dzień Kobiet wysłałem ukochaną do SPA, a ona tam odwdzięczała się komuś innemu. Jeden telefon otworzył mi oczy”
„Zamiast kwiatów mąż kupił mi na Dzień Kobiet krem przeciwzmarszczkowy. Zemsta była lepsza niż najdroższy prezent”

Reklama
Reklama
Reklama