Reklama

Dziadek Antoni był dla mnie nie tylko opiekunem, ale i ojcem, którego straciłem zbyt wcześnie. Po śmierci rodziców wychował mnie, nauczył życia i dał wszystko, co mógł. Kiedy więc oznajmił, że zamierza ożenić się z Heleną – swoją dawną miłością z młodości – świat, jaki znałem, zaczął pękać. Zazdrość mieszała się z lękiem. Bałem się, że zostanę odstawiony na boczny tor. Czułem, jak grunt usuwa mi się spod nóg, gdy patrzyłem, jak Helena coraz śmielej wkracza w naszą codzienność. A im więcej widziałem, tym bardziej przestawałem jej ufać.

Byłem zazdrosny

– Możemy pogadać? – zapytałem, choć wcale nie planowałem tej rozmowy.

Słowa same cisnęły mi się na usta. Dziadek spojrzał na mnie znad talerza, jakby wiedział, że ta chwila w końcu nadejdzie. Siedzieliśmy przy kolacji, a Helena właśnie wyszła do kuchni.

– Naprawdę myślisz, że babcia Barbara byłaby z tego zadowolona? Że po kilku latach już zapomniałeś? – mówiłem cicho, ale z każdą sekundą czułem, jak narasta we mnie złość. – Zawsze mówiłeś, że była twoją jedyną miłością. To co teraz? To jakaś zabawa na stare lata?

Dziadek odłożył widelec i powiedział coś, czego nigdy się po nim nie spodziewałem.

Ty nic nie wiesz o życiu.

W tych słowach nie było gniewu, była tylko ciężka rezygnacja. Helena wróciła z deserem i atmosfera przy stole zgęstniała, jakby między nami stanęło coś, czego nie da się już wycofać. Reszta kolacji przebiegła w milczeniu. W głowie huczały mi jego słowa. Co to miało znaczyć? Że ja nie wiem nic o życiu, bo nigdy nie kochałem? A może, że nie rozumiem, jak samotność może człowieka złamać? Wiedziałem jedno – dziadek coś ukrywał. I to miało związek z Heleną. Pytanie tylko, czy miałem odwagę dowiedzieć się, co to takiego.

Przejrzałem na oczy

– Zawsze byłaś przeciwko Helenie, ale teraz chcę wiedzieć dlaczego.

Stałem w progu mieszkania cioci Marty, siostry mojej mamy, niecierpliwie czekając, aż przestanie udawać, że nie rozumie, o co mi chodzi.

– A co, dziadziuś cię zrugał? – prychnęła i usiadła ciężko na fotelu, patrząc na mnie z tym swoim ironicznym uśmiechem. – Wiedziałam, że długo nie wytrzymasz.

– Wiem, że Helena nie jest taka, na jaką się kreuje.

Spojrzała na mnie z wyraźnym wahaniem. Przez chwilę myślałem, że znowu mnie potraktuje jak dziecko, ale w końcu westchnęła.

– Helena przed laty miała romans z naszym ojcem. Wiesz, dlaczego babcia wyjechała na pół roku do siostry? Bo twój ukochany dziadzio nie mógł się zdecydować, którą z nich wybrać.

Jej słowa brzmiały jak policzek.

– Przestań. To niemożliwe. Dziadek by… – zacząłem, ale ona uniosła rękę.

Jesteś naiwny jak dziecko. Myślisz, że Helena po tylu latach nagle wraca bezinteresownie? Przecież ona wszystko straciła. Faceta, pieniądze… Ojciec to dla niej druga szansa.

– Dlaczego mi to mówisz? – zapytałem, choć znałem odpowiedź.

– Bo jeśli on tego nie widzi, to może ty powinieneś otworzyć mu oczy.

To zdanie nie dawało mi spokoju. Wiedziałem, że teraz nie mam już wyboru.

Ścisnęło mnie w żołądku

Nie miałem zamiaru podsłuchiwać. Przysięgam. Jednak kiedy zobaczyłem, jak dziadek z Heleną zamykają się w salonie i spuszczają żaluzje, ciekawość wygrała z rozsądkiem. Przykleiłem się do drzwi. Głos Heleny był cichy, ale wyraźnie drżący.

– Nie każ mi tego mówić. Jeśli on się dowie, stracę wszystko.

Zamilkła, a mnie ścisnęło w żołądku.

– Proszę cię, zostawmy przeszłość. Chcę z tobą zacząć od nowa. Nie obchodzi mnie, co było.

– Może nie, ale twój wnuk? On już coś podejrzewa.

W jej głosie zabrzmiał lęk, ale i złość. Zamknąłem oczy. Wystarczyło. Cofnąłem się o krok, a podłoga zaskrzypiała zdradziecko. Na moment w środku zapadła cisza. Szybko cofnąłem się do korytarza, udając, że właśnie wszedłem do domu. Gdy dziadek wyszedł z salonu, spojrzał na mnie uważnie. Wiedziałem, że coś przeczuwa, ale nie powiedział ani słowa. Helena minęła mnie bez spojrzenia. W środku kipiałem. To nie była już tylko zazdrość o miejsce przy dziadku. To była zdrada, która sięgała głębiej, niż kiedykolwiek sądziłem. Wiedziałem jedno – nie mogłem pozwolić, by ten ślub się odbył. Nie po tym, co usłyszałem.

Musiałem to zrobić

Sala ślubów była pełna. Dziadek stał wyprostowany, w nowym garniturze, z Heleną u boku. Patrzyli na siebie tak, jakby próbowali się przekonać, że to jest właściwe. Siedziałem w ostatnim rzędzie, z bijącym sercem i mokrymi dłońmi.

– Czy ktoś z obecnych ma coś przeciwko temu związkowi, niech powie teraz, albo zamilknie na zawsze.

Urzędniczka spojrzała po zgromadzonych. Powietrze zgęstniało. Nikt się nie odzywał. Nikt, oprócz mnie.

Ja się sprzeciwiam.

Głos zadrżał, ale słowa padły wyraźnie. Sala zamarła. Dziadek spojrzał na mnie z niedowierzaniem, Helena pobladła.

– Powiesz im, czy mam zrobić to za ciebie? – zapytałem, idąc powoli ku przodowi. – Może dziadek nie powiedział wam, że przed laty Helena była jego kochanką, kiedy jeszcze był żonaty z moją babcią? Że to przez nią babcia odeszła z domu na kilka miesięcy przed swoją śmiercią?

Słowa wisiały w powietrzu. Ktoś szeptał na sali, ktoś inny unikał mojego spojrzenia.

– Dość.

Dziadek wszedł mi w słowo, ale głos miał cichy i złamany.

– Porozmawiamy o tym po wszystkim.

– Nie, dziadku. To jest właśnie „to wszystko”.

Nie było ślubu. Helena odwróciła się i wyszła bez słowa, a dziadek stał w miejscu, jakby nagle wszystko mu się zawaliło.

Wcale nie czułem ulgi

Siedzieliśmy naprzeciwko siebie w jego mieszkaniu. Jeszcze wczoraj tu stały bukiety ślubne, teraz zostały tylko przewrócone krzesła i cisza, która ciążyła bardziej niż jakiekolwiek słowa.

– Dlaczego? – zapytał dziadek cicho, nie patrząc mi w oczy. – Dlaczego nie pozwoliłeś mi spróbować być szczęśliwym?

Zacisnąłem pięści. Tego pytania się spodziewałem, ale nie miałem gotowej odpowiedzi.

– Bo chciałem znać prawdę. Chciałem wiedzieć, kim naprawdę była Helena. I kim ty się przy niej stawałeś. Udawaliśmy przez lata, że babcia odeszła spokojnie. A to nie była prawda, prawda?

Dziadek westchnął, opadając ciężko na oparcie fotela.

Kochałem Helenę, zanim poznałem twoją babcię. Ale życie potoczyło się inaczej. Kiedy Basię zachorowała, Helena wróciła. I to był błąd. Wielki błąd. Ale po śmierci twojej matki nie miałem już siły nikomu tego tłumaczyć. Chciałem cię ochronić. I siebie też.

Patrzyłem na niego, jakby pierwszy raz był przede mną naprawdę szczery. Ale wcale nie czułem ulgi.

– A teraz? Też chciałeś się chronić? Przed samotnością?

Nie odpowiedział. Tylko skinął głową, jakby już nie miał siły walczyć. Wiedziałem, że nasza relacja nigdy nie będzie taka sama. A może nigdy nie była taka, jak myślałem.

Musiałem zareagować

Minęły trzy tygodnie od tamtego dnia, a ja wciąż nie potrafiłem spojrzeć dziadkowi w oczy. Unikałem go. Powtarzałem sobie, że zrobiłem to, co trzeba. Że prawda była ważniejsza niż udawanie. A jednak w pustce, jaka zapanowała między nami, nie było wcale zwycięzców. Dziadek nie próbował się tłumaczyć. Jakby zaakceptował, że nasze światy już się nie pokrywają. A ja? Codziennie łapałem się na tym, że czekam, aż on pierwszy wyciągnie rękę. Ale czy miał powód? To ja byłem tym, który wszystko rozsypał.

Wieczorami zadawałem sobie pytanie, czy naprawdę zrobiłem to dla niego, czy dla siebie. Może w głębi duszy nie chodziło mi o prawdę, ale o to, by nie stracić miejsca przy nim. By Helena nie wprowadziła się do mojego świata i nie zabrała mi resztek dziadka. Może to była walka o wpływy, a nie moralność? Jedyne, czego byłem pewien to, że nie potrafiłem inaczej. Musiałem zareagować. I choć cena była wysoka, nie żałowałem. Ale czy miałem prawo decydować za niego? Relacje z dziadkiem nie zniknęły. Po prostu zawisły w powietrzu. Może kiedyś znowu porozmawiamy. Może nie. Granica między prawdą a egoizmem okazała się zbyt cienka. A ja przekroczyłem ją, nawet nie zauważając, kiedy.

Patryk, 22 lata


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama