„Delegacja w Chorwacji skończyła się romansem z nieznajomym. Oniemiałam, gdy dowiedziałam się, z kim spędziłam noc”
„– Wiem, że nie wróciłeś na noc. Nie będę o to pytać, Tomek. Ale jeśli myślisz, że jesteś tak dyskretny, jak ci się wydaje, to chyba nie znasz mnie wcale. Przyłożyłam dłoń do ust, dusząc w sobie dźwięk szoku. To było jak wyrok. Nie tylko potwierdzenie, ale coś gorszego – świadomość, że ona wie”.

Od siedmiu pracuję w dziale marketingu międzynarodowej korporacji, która uznaje tylko dwa stany – sukces i klęskę. Ostatnio zbyt często czuję, że jestem po tej drugiej stronie. Delegacja do Chorwacji miała być wytchnieniem, ale nie poczułam ulgi. Hotelowy pokój pachniał nowością, a lustro naprzeciwko łóżka wydawało się zbyt duże. Widziałam w nim kobietę, której prawie nie znam. Taką, co zapomniała, jak być spontaniczną. Chciałam, by coś się zmieniło.
Noc i nieznajomy
Zaczęło się od muzyki. Ciche basy, potem śmiech – kobiecy, lekko pijany – przebił się przez ścianę. Leżałam w łóżku, próbując ignorować ten dźwięk, ale z każdą minutą czułam się coraz bardziej… sama. Wstałam i podeszłam do okna. Ciemność była lepka i gęsta jak smoła. Z jakiegoś powodu założyłam marynarkę i wyszłam z pokoju. Korytarz był pusty, a jednak... słyszałam kroki.
– Zwiedza pani o tej porze? Czy nie może spać? – usłyszałam męski głos za plecami.
Odwróciłam się gwałtownie. Stał tam on. Ciemna koszula, lekki zarost, uśmiech pewny siebie. W oczach coś, co trudno zignorować.
– Może trochę jedno, trochę drugie – odpowiedziałam, zanim pomyślałam.
– Tomek. Pokój 317. Przypadek czy przeznaczenie?
– Kasia. Pokój 315. Raczej przypadek – parsknęłam.
– Przypadki są przereklamowane. Chodź na drinka. Tylko jeden. Za pokój 316 – uśmiechnął się, wskazując niewidzialny pokój między nami.
Zeszliśmy do hotelowego baru. Zamówił whisky z lodem, ja – czerwone wino. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. O pracy, o miastach, które wyglądały lepiej nocą. Czułam się lekka, prawie wolna.
– Nie jestem taka – powiedziałam, gdy jego dłoń musnęła moją.
– Dziś możesz być kim chcesz – odpowiedział, patrząc mi prosto w oczy.
Pocałunek był naturalnym ciągiem dalszym. Potem klucz do pokoju w moich dłoniach. I lustro. Odbijało nas dwoje. Nagich, zapomnianych przez resztę świata.
Odkrycie i szok
Rano obudziła mnie cisza. Nie taka przyjemna, poranna, tylko podejrzanie martwa. Łóżko obok było puste. Po Tomku nie zostało nic, poza zgniecionym prześcieradłem i zapachem jego perfum. Przez chwilę łudziłam się, że wrócił po kawę albo po coś z pokoju, ale wiedziałam, że to nieprawda. Zwinęłam się pod kołdrą, patrząc w to przeklęte lustro. Jakby ono wiedziało, co zrobiłam.
Zeszłam na śniadanie z opóźnieniem. W restauracji roiło się od ludzi z naszej firmy – znajome twarze, korporacyjne small talki, nikt nie zauważył mojego roztrzepanego stanu. Prawie.
– Kasia – usłyszałam za plecami. Odwróciłam się i zamarłam. Magda.
Elegancka, nienaganna, z kubkiem czarnej kawy w dłoni. Stała przede mną jak sąd ostateczny.
– Też nie mogłaś spać? – zapytała, z pozornym uśmiechem.
– Hm, coś w tym stylu – wymamrotałam.
– Ja też. Mąż do mnie wczoraj dołączył. Przyjechał niespodziewanie. Zostaje tylko na jeden dzień, ale wiesz, jak to dobrze czasem pobyć razem.
Zatkało mnie. Zimny dreszcz przeszedł mi po plecach. Mąż. Wczoraj. Nagle złożyło się wszystko – spojrzenie, gest, ton głosu. Aż za bardzo. Sztućce w mojej dłoni zaczęły drżeć.
– Oczywiście… tak, to miłe – bąknęłam, próbując się uśmiechnąć.
Magda przytaknęła, jakby coś już wiedziała. Spojrzała na mnie dłużej niż trzeba. Ja zaś nie potrafiłam już normalnie oddychać. Co ja zrobiłam?
Konfrontacja z rzeczywistością
Przez cały dzień unikałam Magdy jak ognia. Ukrywałam się między prezentacjami, wymyślałam wymówki, zniknęłam z kolacji. Czułam, że każdy mój ruch jest obserwowany, że wszystko może mnie zdradzić – rumieńce, spojrzenia, to drżenie w dłoniach, którego nie mogłam opanować. Myśli nie dawały spokoju. Musiałam porozmawiać z Tomkiem. Cokolwiek, wyjaśnić, zapytać, co dalej. Ale numer, który mi podał, nie istniał. Mail wracał z informacją o błędzie. Jakby rozpłynął się we mgle.
Wieczorem krążyłam po korytarzu jak duch. W końcu stanęłam przed drzwiami pokoju Magdy. Nie miałam odwagi zapukać, ale usłyszałam jej głos. Rozmawiała przez telefon. Zamarłam.
– Dobrze się bawiłeś wczoraj? Mam nadzieję, że nie przesadziłeś z alkoholem… – powiedziała sucho, jakby złośliwie.
Potem była cisza. I znowu jej głos, tym razem cichszy, chłodniejszy:
– Wiem, że nie wróciłeś na noc. Nie będę o to pytać, Tomek. Ale jeśli myślisz, że jesteś tak dyskretny, jak ci się wydaje, to chyba nie znasz mnie wcale.
Przyłożyłam dłoń do ust, dusząc w sobie dźwięk szoku. To było jak wyrok. Nie tylko potwierdzenie, ale coś gorszego – świadomość, że ona wie. A mimo to nie mówi o tym głośno. Bawi się tym. Upokorzenie paliło mnie od środka. Odeszłam od drzwi, ledwo trzymając się na nogach. Lustra w hotelu nie odbijały już mojego cienia. Czułam się jak przezroczysta.
Rozpacz i decyzja
Po północy wyszłam z hotelu, boso, z butami w ręku. Kamienne płytki były chłodne, ale nie czułam zimna. Słońce już dawno zgasło nad Adriatykiem, a plaża lśniła w ciemnościach jakby czekała tylko na mnie. Usiadłam na piasku. Fale uderzały miękko o brzeg, jakby szeptały: „nie jesteś lepsza, nie jesteś gorsza”. Przez chwilę pozwoliłam sobie płakać. Cicho. Uspokajająco. Jakby to coś miało zmienić.
Zadałam sobie pytanie, którego się bałam: co teraz? Wyznać wszystko Magdzie? Spalić za sobą mosty, zrezygnować z pracy, zmienić nazwisko? Czy może... udawać? Zapomnieć. Być jak ona – chłodna, precyzyjna, ponad emocjami. Może bym potrafiła?
Telefon zawibrował w dłoni. Anka. Odebrałam bez słowa. Opowiedziałam jej o wszystkim.
– Myślisz, że powinnam powiedzieć Magdzie?
– Myślę, że musisz zrobić coś, co sprawi, że będziesz mogła dalej patrzeć w lustro. Bez wstydu.
Milczałyśmy chwilę. Tylko szum morza nas łączył.
– Nie wiem, czy potrafię. Chciałam zrobić coś szalonego. Przestać być tą nudną Kasią, co wciąż czeka, aż coś się zmieni... A teraz czuję, że przegrałam samą siebie.
– Nie przegrałaś. Ale to był test. I wciąż możesz go zdać.
Spojrzałam na rozświetloną linię horyzontu. Nie czułam się silniejsza. Ale może – gotowa na decyzję.
Powrót do rzeczywistości
Powrót do Warszawy był cichy. Samolot lądował miękko, ale w mojej głowie panował chaos. W biurze zastałam znajome odgłosy drukarek, stukot klawiatur, zapach kawy, która nigdy nie była dobra, a jednak wszyscy ją pili. Magda siedziała już przy biurku. Spojrzała na mnie. To spojrzenie zatrzymało mnie w pół kroku. Nie było w nim gniewu. Ani współczucia. Było coś znacznie gorszego – wiedza.
– Jak oceniasz wyjazd? – zapytała spokojnie.
– Był intensywny – odparłam z udawaną lekkością.
– Czasem warto zresetować głowę. Ale trzeba pamiętać, żeby sumienia nie zostawić na urlopie. Byle wróciło z nami w bagażu podręcznym – powiedziała, nie podnosząc wzroku znad ekranu.
Zadrżałam. To była jej odpowiedź. Nie zamierzała robić scen. Nie zamierzała niczego wyjaśniać. Po prostu wiedziała. I uznała, że ja też mam teraz żyć z tą wiedzą. Tomek się nie pojawił. Ani razu. Jakby naprawdę zniknął razem z tamtym wieczorem. A może nigdy tak naprawdę nie istniał. Może był tylko lustrem, w którym zobaczyłam coś, co próbowałam ukrywać – siebie, głodną emocji, głupią i zagubioną.
Minął tydzień. Pracowałam jak zwykle. Dla świata wszystko wyglądało tak samo. Ale coś we mnie pękło. Poszłam do Magdy złożyć wypowiedzenie. Spojrzała na mnie, jakby czekała na ten moment.
– Czasem lepiej odejść, zanim się zgubimy do końca – powiedziała. I tym razem to ja wiedziałam, że ona mówi o sobie.
Bez lustra, bez przeszłości
Wyjechałam w piątek rano. Wzięłam plecak, zostawiłam komputer, służbowy telefon, kartę dostępu. Niczego nie tłumaczyłam znajomym. Po prostu zniknęłam. Wsiadłam do pociągu jadącego na północ, wysiadłam tam, gdzie akurat zachciało mi się odetchnąć. Małe miasteczko, pensjonat nad jeziorem, pokój z widokiem na drzewa. Bez lustra. Zawsze je miałam naprzeciwko – w łazience, nad łóżkiem, w torebce. Teraz pierwszy raz od dawna mogłam się od niego odwrócić. I nie widzieć tej, którą się stałam. Kobiety, która straciła grunt pod nogami tylko dlatego, że przez jedną noc postanowiła żyć inaczej.
Nie wiem, czy kiedyś jeszcze porozmawiam z Magdą. Może tak. Może los znowu nas postawi naprzeciwko siebie. Może wtedy obie będziemy już inne. Tomek? Czasem śni mi się jego dłoń przesuwająca się po moim ramieniu. Czasem próbuję sobie przypomnieć jego głos. Ale on się rozmywa. Jakby nigdy nie istniał naprawdę.
Najbardziej boli to, że zawiodłam samą siebie. I nie chodzi już o zdradę. Chodzi o to, że chciałam zagrać w grę, do której nie byłam gotowa. Chciałam poczuć się wolna, a wpadłam w pułapkę, której sama sobie nie umiałam wybaczyć. Ale jestem tutaj. Sama. Bez planu, bez przeszłości, bez lustra. Patrzę na wodę. Nareszcie nie odbija nic, czego się boję.
Kasia, 30 lat
Czytaj także:
- „Pomiędzy liliami i różami poznałam wspaniałego faceta. W końcu wyszło na jaw, czemu wybrał moją kwiaciarnię”
- „Córka przyjaciółki miała zostać moją synową. Weszła do rodziny, ale całkiem inaczej, niż myślałam”
- „Sąsiad pożyczył mi nawóz do róż. Dzięki niemu kwiaty kwitły jak szalone, a ja zapomniałam na chwilę o mężu”

