Reklama

Rodzinne obiady u mamy i Wiktora były rytuałem, który każdy z nas traktował jak świętość. Każda niedziela to czas spędzony przy stole, gdzie zwykle dźwięk sztućców przebijał się przez niezręczną ciszę. Oczywiście nikt tego nie mówił wprost, ale napięcie w powietrzu było wręcz namacalne.

Reklama

Wiktor, z natury surowy, zasiadał na czele stołu z groźnym wyrazem twarzy, Adam, mój brat, zawsze miał w sobie ukryty gniew, a matka, próbowała łagodzić wszelkie konflikty, choć wyraźnie widziałam, że skrywała swoje własne sekrety.

Tego dnia atmosfera była napięta

Chodzi mi to, że jeszcze bardziej napięta niż zwykle. Rozmowa nie kleiła się, a dźwięk sztućców brzmiał jak kakofonia w cichym salonie. Próbowałam rozładować sytuację jakimś żartem, ale nawet matka nie zareagowała.

I wtedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi.

Zapadła cisza. Nikt się nikogo nie spodziewał. Mama wydawała się przerażona, Adam odłożył widelec, a Wiktor zmarszczył brwi. Wstałam i otworzyłam drzwi.

Za progiem stał mężczyzna, którego nie widziałam od lat. Tomasz. Zamarłam na jego widok. Jego obecność była jak cios w splot słoneczny. Mimo wszystko uśmiechał się, jakby był pewien, że jego pojawienie się wywoła prawdziwe zamieszanie.

– Cześć, Martusia. Dawno się nie widzieliśmy – powiedział spokojnie, jak gdyby nigdy nic.

W salonie Anna zacisnęła rękę na dłoni Wiktora, jakby chciała go powstrzymać. Adam pobladł, a w jego oczach pojawiła się czysta wściekłość.

– Co ty tu robisz? – wyrzucił z pogardą Adam.

Przyszedłem na rodzinny obiad – Tomasz rozłożył ręce, jakby to było najoczywistsze na świecie.

Żadnego śmiechu. Wpuściłam go do środka, choć czułam, że przekraczał niewidzialną granicę, której nie powinien przekraczać. Wiktor stał nieruchomo, a matka nerwowo poprawiała obrus, jakby to miało pomóc.

– Nie jesteś tu mile widziany – Wiktor przemówił lodowatym tonem.

– To się jeszcze okaże – Tomasz odpowiedział i usiadł przy stole, jakby nic się nie stało.

Cisza. Nikt nie spodziewał się, że Tomasz kiedykolwiek wróci, a już na pewno nikt nie wiedział, co zamierza. Jak gdyby nigdy nic wziął kieliszek z winem i wpatrywał się w nas z tym swoim nieodgadnionym uśmiechem.

– Widzę, że niewiele się tu zmieniło – skomentował z pewnym zadowoleniem.

– W przeciwieństwie do ciebie, który zniknąłeś i miałeś nas w nosie – Adam odpowiedział ostro, wbijając w niego pełne nienawiści spojrzenie.

Wiktor zacisnął pięści, gotów do wybuchu.

– Niech on wyjdzie. Natychmiast – rozkazał, lecz mama próbowała załagodzić sytuację.

Nie wyjechałem bez powodu – Tomasz kontynuował, ignorując napięcie.

– Nie? A to ciekawe, bo nie raczyłeś nikogo poinformować – Adam wycedził złośliwie.

– Może dlatego, że niektóre rzeczy lepiej zostawić w przeszłości? – Tomasz rzucił wymowne spojrzenie w stronę matki.

Zauważyłam, jak sztywnieje pod tym spojrzeniem.

– Dość – podniosła głos, próbując zakończyć temat. Nie teraz.

Jednak było już za późno

Przeszłość powróciła i nic nie mogło jej zatrzymać. Wiktor nie mógł już dłużej znieść tej sytuacji i w końcu wybuchł.

– Po co naprawdę tu przyszedłeś? – zapytał wściekły.

– Myślałem, że mnie przywitasz jak brata – Tomasz wzruszył ramionami, udając niewinność.
Wiktor podniósł głos, nie mogąc powstrzymać gniewu.

– Brata? Brat nie zdradza, nie ucieka i nie zostawia rodziny w ruinie!

Te słowa zdezorientowały mnie. Jakiej zdrady miał na myśli? Jakiej ruinie? Adam, najwyraźniej mający dosyć milczenia, wtrącił się z determinacją.

– Powiedz jej prawdę, Tomasz.

W pokoju zapadła cisza, a Tomasz przeniósł wzrok na Annę, która odwróciła wzrok z poczuciem winy.

– To nie jest czas na... – zaczęła matka, ale Tomasz nie zamierzał się wycofać.

– Czas na co? Na prawdę? – jego głos stał się zimny i nieprzyjemny. – A może na to, żeby w końcu Wiktor dowiedział się, że...

Matka rzuciła Tomaszowi błagalne spojrzenie.

– Dość.

Ale było już za późno. Wszyscy wiedzieli, że coś zostało ukrywane, i każdy czuł, że zaraz się dowiemy, co to jest.

Tomasz westchnął ciężko, jakby przygotowywał się na kolejny cios.

– Nie wróciłem, żeby się godzić – wyznał z chłodem w głosie.

– To już wiemy – Wiktor warknął, próbując utrzymać kontrolę nad sobą.

Tomasz wziął łyk wina, po czym wyjawił:

Wróciłem, bo kupiłem dom obok. Zostaję.

Szok przeszył pokój niczym burza.

– To jakiś chory żart – Adam patrzył na Tomasza z niedowierzaniem i wściekłością.

– Nie. Od dziś jestem waszym sąsiadem.

Wiktor zrobił się czerwony ze złości

Był w stanie ledwo powstrzymać się przed wybuchem.

– Nigdy nie będziesz częścią tej rodziny.

A kto mówił o rodzinie? – Tomasz wstał, odsuwając krzesło. – To po prostu wygodna lokalizacja.

Poczułam, jak moje serce przyspiesza. Wiedziałam, że od tej chwili nic już nie będzie takie samo. Tomasz nie wrócił po przebaczenie ani po rodzinne ciepło. Jego obecność była jak nieprzyjemny cień, który miał towarzyszyć nam już zawsze.

Obiad dobiegł końca w atmosferze pełnej napięcia i niedopowiedzeń. Tomasz wyszedł, ale jego obecność wciąż wisiała w powietrzu jak ciemna chmura, która nie chciała odejść.
Wiktor spojrzał na matkę z wściekłością, jego głos był lodowaty.

– Ty coś ukrywasz.

Anna odwróciła wzrok, milcząc, jakby to było jedyną odpowiedzią, jakiej mogła udzielić. Adam, nie mogąc znieść dłużej tej sytuacji, wstał gwałtownie i wyszedł, trzaskając drzwiami. Zostałam sama z rodzicami, czując, że wplątano mnie w coś, czego kompletnie nie rozumiałam.

– Mamo... o czym on mówił? – zapytałam cicho, szukając u niej wsparcia i odpowiedzi.

Nie odpowiedziała, tylko zacisnęła usta, co tylko potwierdzało moje obawy. Sekrety, które skrywała moja rodzina, były teraz jak otwarte rany, i miałam wrażenie, że nikt nie chciał ich zabliźnić.

Zapanowała cisza, którą wypełniały jedynie odległe odgłosy ulicy za oknem. Wiedziałam, że wkrótce przyjdzie czas, by dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi, ale czułam, że nie byłam na to gotowa.

Tej nocy nie mogłam zasnąć

Moje myśli krążyły wokół wydarzeń minionego dnia. Patrzyłam przez okno na dom obok. W jednym z okien świeciło się światło. Tomasz. Jego powrót oznaczał, że rodzina będzie musiała zmierzyć się z przeszłością, której przez lata unikała.

Leżałam w łóżku, zastanawiając się, jak teraz będą wyglądały nasze dni. Wiedziałam, że Wiktor nigdy nie zaakceptuje Tomasza jako sąsiada, a tym bardziej jako członka rodziny. Adam wybuchał gniewem za każdym razem, gdy tylko temat Tomasza pojawiał się na horyzoncie. A mama... była zagadką, której wciąż nie potrafiłam rozwiązać.

Ostatecznie przeszłość, którą wszyscy staraliśmy się zakopać, powróciła z całą swoją mocą. Tajemnice, które trzymano w ukryciu, powoli będą wychodziły na jaw. Z każdym dniem po jednej... Byłam przerażona tym, czego mogę się dowiedzieć, ale jednocześnie czułam, że muszę znać prawdę, niezależnie od tego, jak bolesna by się okazała.

Marta, 29 lat

Reklama

Czytaj także:
„Na weselu kumpla spotkałem dawną miłość. Cieszyłem się, ale ona poczęstowała mnie naprawdę gorzkim wyznaniem”
„Ojciec zrobił mnie i brata w balona. Całe swoje dziedzictwo zabrał na tamten świat, a nam zostawił jedynie zagadkę”
„Na wyjeździe poznałam faceta idealnego. Szkoda tylko, że zapomniał wspomnieć, że ktoś już na niego czeka przy ołtarzu”

Reklama
Reklama
Reklama
Loading...