„Córka związała się z trzykrotnym rozwodnikiem i twierdzi, że to miłość. Nie mogę patrzeć, jak niszczy swoją przyszłość”
„Popatrzyłem na Marka uważnie. Miał na sobie dobrze skrojony garnitur, ale wyświechtane mankiety. Buty eleganckie, lecz wytarte na czubkach. Człowiek, który kiedyś miał pieniądze i przywykł do nich, ale teraz raczej liczy każdy grosz”.

Czasem myślę, że rodzicielstwo to jakaś chora gra, w której stawka zawsze jest zbyt wysoka, a zasady zmieniają się w trakcie. Kiedy Julia była mała, wszystko było proste – bandaż na zdartym kolanie, kakao przed snem, bajka na dobranoc i już czuła się bezpieczna. A ja byłem bohaterem, który mógł uratować ją przed całym światem.
Był w moim wieku
Teraz ma dwadzieścia pięć lat i uważa, że nie potrzebuje mojego bohaterstwa. Że doskonale sobie radzi. Może i tak, ale kiedy przedstawiła mi Marka, poczułem coś, czego nie czułem od lat – ten specyficzny ucisk w żołądku, który mówił mi jedno: coś tu nie gra.
Marek to mężczyzna sporo po czterdziestce, z uśmiechem, który w pierwszej chwili wydaje się szczery, ale po dłuższym przyjrzeniu sprawia wrażenie wyuczonego. Jego spojrzenie było zbyt pewne siebie. Julia złapała go za rękę i powiedziała:
– Tato, to Marek. Mój narzeczony.
Narzeczony? Zamarłem. Bo wiedziałem już, że ta historia nie skończy się dobrze. Julia uśmiechała się, jakby czekała na mój zachwyt. A ja nie czułem nic poza niepokojem. Popatrzyłem na Marka uważnie. Miał na sobie dobrze skrojony garnitur, ale wyświechtane mankiety. Buty eleganckie, lecz wytarte na czubkach. Człowiek, który kiedyś miał pieniądze i przywykł do nich, ale teraz raczej liczy każdy grosz.
– To jakiś żart? Ten człowiek jest w moim wieku – powiedziałem, nie siląc się na uprzejmość.
Julia zmarszczyła brwi i ścisnęła mocniej dłoń Marka.
– Miłość nie zna wieku – odparła spokojnie, choć widziałem, jak jej policzki różowieją.
Zrobiła scenę
Marek spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko, jakby rozbawiony sytuacją.
– Rozumiem, że to dla pana niespodzianka – powiedział tonem człowieka, który już to przerabiał. – Ale naprawdę zależy mi na Julii.
– Tak? A czym się pan zajmuje, panie Marku?
Spojrzał na mnie z cieniem wahania, ale szybko się opanował.
– Prowadzę własną działalność – rzucił z nonszalancją.
– Jaki biznes? – dopytałem, nie odpuszczając.
– To różne rzeczy, trochę doradztwa, trochę inwestycji…
Mętna odpowiedź, jakiej się spodziewałem.
– I jak to się stało, że dopiero teraz poznajemy tego cudownego człowieka? – zapytałem, patrząc na Julię.
– Bo wiedziałam, że zareagujesz właśnie tak! – wybuchła. – Od razu podejrzliwość, od razu śledztwo, jakbyś miał prawo decydować, kogo mogę kochać!
– Nie chodzi o to, że decyduję. Chodzi o to, że chcę wiedzieć, komu oddajesz swoje serce.
– Tato, ja nie mam piętnastu lat. Marek jest dojrzałym mężczyzną, wie, czego chce. A ja wiem, że chcę być z nim!
Żona próbowała załagodzić sytuację.
– Może po prostu spokojnie zjemy ten obiad?
Nie podobał mi się
Marek przez resztę posiłku opowiadał historie o swoich podróżach, doświadczeniach zawodowych, ale mnie bardziej interesowało to, czego nie mówił. Kiedy zadałem pytanie o poprzednie związki, zbył mnie ogólnikami.
– Byłem żonaty, ale to przeszłość – powiedział krótko.
Julia posłała mi spojrzenie, które mówiło: „Nie drąż, tato”. Zignorowałem to.
– Ile razy?
Zamarła. Marek sięgnął po kieliszek wina, jakby chciał zyskać na czasie.
– Trzy – powiedział w końcu, a Julia zacisnęła usta.
– Trzy? – powtórzyłem. – No proszę. A dzieci?
– Mam dwójkę – odpowiedział tonem, który sugerował, że to nie moja sprawa.
Spojrzałem na Julię.
– Wiedziałaś o tym?
– Oczywiście! – rzuciła obronnym tonem.
– I nie przeszkadza ci, że twojemu ukochanemu nie wyszły trzy małżeństwa?
– Ludzie się rozwodzą, tato! To normalne!
Marek uśmiechnął się blado i powiedział cicho:
– Wie pan, czasem po prostu spotyka się niewłaściwe osoby… aż w końcu znajduje się tę jedyną.
– I tą jedyną jest teraz Julia?
Nie odpowiedział od razu, tylko spojrzał na nią z uśmiechem.
– Tak – powiedział w końcu.
Nie słuchała mnie
Patrzyłem na niego i czułem, że coś tu nie gra. Ale Julia była ślepa. Widziałem to w jej oczach.
– Nie masz prawa oceniać mojego życia – rzuciła, wstając od stołu.
Marek położył dłoń na jej ramieniu, jakby chciał ją uspokoić.
– Dziękujemy za obiad. Chyba powinniśmy już iść.
Nie zatrzymywałem ich. Gdy tylko drzwi się zamknęły, spojrzałem na moją żonę Anię.
– Nie podoba mi się ten człowiek.
– To nie ty masz go kochać – westchnęła.
– Julia wpakowała się w kłopoty.
– Może, ale musisz pozwolić jej to zrozumieć samej.
Nie zamierzałem na to czekać.
Nie spałem prawie całą noc. Leżałem w łóżku, wpatrując się w sufit. Trzy rozwody. Dwójka dzieci. Różne działalności. To brzmiało jak historia człowieka, który zostawia po sobie zgliszcza i rusza dalej, nie oglądając się za siebie. Julia była zakochana po uszy, ale ja nie miałem zamiaru stać bezczynnie i czekać, aż się sparzy.
Znalazłem trop
Następnego dnia, kiedy Ania wyszła do pracy, usiadłem do komputera. Zacząłem od najprostszego – wyszukiwarka internetowa, imię i nazwisko. Kilka pierwszych wyników to jakieś profile biznesowe, wizytówki firm, z których część już nie istniała. Potem znalazłem coś ciekawszego – stare ogłoszenia w rejestrach dłużników. Niewielkie kwoty, ale pojawiały się regularnie. Spłacone albo zamknięte, ale zostawiały ślad.
Przeklikałem fora, strony informacyjne, aż trafiłem na komentarz pod artykułem o alimentach. Kobieta o nazwisku identycznym jak Marek pisała, że jej były mąż nie płaci na dzieci od lat i wykręca się problemami finansowymi. Serce zabiło mi mocniej.
Zacząłem szukać jej profilu na portalach społecznościowych. Po chwili znalazłem. Zdjęcie – kobieta po czterdziestce, dwójka nastoletnich dzieci. W postach co jakiś czas narzekała na nieodpowiedzialnego ojca.
Nie zastanawiając się długo, wysłałem jej wiadomość. Krótko i rzeczowo: „Dzień dobry, nazywam się Henryk, moja córka spotyka się z Markiem. Chciałbym wiedzieć, co może mnie czekać jako jej ojca”. Nie spodziewałem się odpowiedzi od razu, ale po godzinie dostałem powiadomienie. „Niech Julia ucieka póki może”.
Oszukiwał je
Przez chwilę patrzyłem na te słowa, czując, jak ściska mi się żołądek. Potem przyszła druga wiadomość. „Jeśli chce pan wiedzieć więcej, możemy porozmawiać”. Nie wahałem się. Umówiliśmy się na spotkanie w kawiarni.
– Nie wiem, od czego zacząć – powiedziała, gdy usiadłem.
– Najlepiej od początku.
Wypuściła powietrze i zaczęła mówić. Byli małżeństwem przez osiem lat. Na początku wszystko wyglądało pięknie, ale po pierwszym dziecku Marek zaczął znikać. Najpierw były to wyjazdy służbowe, potem nagłe problemy finansowe, które jakoś nigdy się nie kończyły. W pewnym momencie zaczął unikać rozmów o pieniądzach, a kiedy przyszło na świat drugie dziecko, właściwie już go nie było. Odszedł nagle, z dnia na dzień, zostawiając ją z kredytami, które wzięli na jego „biznesowe plany”.
– Alimenty? – zapytałem.
Prychnęła.
– Płaci, kiedy mu grozi komornik. A potem znowu znika.
Przez chwilę milczałem.
– Wspomniała pani o innych kobietach.
Poznałem prawdę
Kiwnęła głową.
– Po mnie były jeszcze dwie. Jedna wyjechała do rodziny, bo miała dość gonienia go po sądach. Drugiej chyba jakoś lepiej się powodzi, bo nie słyszałam, żeby miała takie problemy jak my. Może jest na tyle bogata, że nie przejmuje się długami.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy.
– Pana córka jest zakochana?
– Po uszy.
Patrzyła na mnie ze współczuciem.
– W takim razie czeka ją trudna lekcja.
Nie chciałem, żeby Julia musiała uczyć się na własnych błędach. Ale teraz miałem dowody. Teraz musiałem je jej pokazać.
Wieczorem Ania zobaczyła, jak układam wydrukowane dokumenty na stole.
– Henryk, co ty wyprawiasz?
– Mam dowody. Nie zaprzeczy.
Westchnęła ciężko.
– Nawet jeśli je zobaczy, to nie znaczy, że od razu go zostawi.
– Ale przynajmniej będzie wiedziała, z kim ma do czynienia.
Spojrzała na mnie smutno.
– Henryku… A jeśli mimo wszystko będzie z nim dalej?
Zamilkłem. Nie dopuszczałem do siebie tej myśli.
Nie przekonałem jej
Julia przyszła do nas następnego dnia, cała promienna. Może naprawdę wierzyła, że nic nie jest w stanie zburzyć jej szczęścia. Usiedliśmy przy stole. Podsunąłem jej dokumenty.
– To co to za tajne akta? – zaśmiała się, ale kiedy spojrzała na pierwszą stronę, uśmiech zniknął z jej twarzy.
Patrzyłem, jak kartki przesuwają się w jej dłoniach. Rejestr dłużników. Informacje o niepłaconych alimentach. Stare komentarze jego byłej żony. Julia przełykała ślinę, a jej twarz stopniowo traciła kolor.
– To nie może być prawda… – wyszeptała, czytając kolejny fragment.
– Jest – odpowiedziałem twardo.
Wtedy podniosła na mnie wzrok i zrozumiałem, że to, co zobaczyła, nie przekonało jej.
– Skąd to masz? – zapytała, ściskając kartki w dłoniach.
– Z internetu. Od jego byłej żony. Od ludzi, którzy go znają.
– To jakiś absurd! Zbierasz na niego haki? Szukasz dowodów na to, że jest złym człowiekiem, bo nie pasuje do twojego idealnego obrazu mojego życia?!
– Nie robię tego, żeby cię skrzywdzić. Chcę, żebyś wiedziała, kim on jest.
– A jeśli ja już wiem? Jeśli ja znam go lepiej niż ty i nie obchodzi mnie jego przeszłość?
Zbuntowała się
Zacisnąłem szczęki.
– Julia, on nie jest człowiekiem, któremu można ufać. Oszukał już trzy kobiety. Nie płacił na własne dzieci! Myślisz, że dla ciebie nagle się zmieni?
– Nie masz prawa decydować o moim życiu. Kocham Marka i nie pozwolę, żebyś mi to odebrał.
Ania, która przez cały czas stała w progu, odezwała się dopiero teraz.
– Nikt nie chce ci odebrać miłości. Tata po prostu boi się, że Marek cię skrzywdzi.
– A może to ja powinnam decydować, co jest dla mnie dobre, a co nie? – Julia spojrzała na mnie twardo. – Wybacz, tato, ale nie będę żyć według twoich zasad.
Nie odpowiedziałem. Tylko patrzyłem, jak wychodzi, zatrzaskując za sobą drzwi. Anna usiadła obok mnie i położyła dłoń na mojej.
– Musisz dać jej czas.
– A jeśli nie mam tego czasu? A jeśli wpakowała się w coś, z czego nie będzie odwrotu?
– Wtedy będziesz przy niej, tak jak zawsze.
Nie mogłem jej odpowiedzieć, że nie wiem, czy będę w stanie patrzeć, jak moja córka się łamie. Nie miałem na to siły.
Henryk, 53 lata
Czytaj także:
„W walentynki 2025 miałam zostać narzeczoną. Zamiast pierścionka z brylantem dostałam złamane serce”
„Moja teściowa nie ma wstydu. Wpada do nas w walentynki, kładzie łapy na prezentach i prawie wprasza się do sypialni”
„Teść miał wysokie rachunki za telefon. Myślałam, że ktoś go oszukuje, ale sam jest sobie winien i powinien się wstydzić”

