„Córka wróciła ze studniówki z nasionkiem w brzuchu i nie widzi problemu. Może zapomnieć o studiach na długo”
„– Nie będę spokojna! Nie będę udawać, że to normalna sytuacja! – wybuchłam. – I nie zamierzam zajmować się jej dzieckiem! Alicja zerwała się od stołu, z oczu leciały jej łzy. Patrzyłam za nią, czując mieszankę gniewu i bólu. Jak ona mogła mi to zrobić?”.

- Redakcja
Alicja od zawsze była moją dumą. Najlepsza uczennica w klasie, ambitna, odpowiedzialna, z jasno wyznaczoną ścieżką – maturą, medycyną, sukcesem. Nie musiałam jej pilnować, wiedziała, czego chce. A przynajmniej tak mi się wydawało.
Wieczorem, gdy wychodziła na studniówkę, przyglądałam się jej w drzwiach. Czarna, elegancka sukienka, spięte włosy, delikatny makijaż. Wyglądała dorośle. Może nawet zbyt dorośle.
– Nie pij alkoholu, wróć o rozsądnej porze – powiedziałam, choć pewnie nie słuchała.
Odkryłam, co jej dolega
Kilka tygodni później zauważyłam, że coś jest nie tak. Chodziła rozkojarzona, wstawała w nocy, jadła mniej. Podejrzewałam stres przed maturą, ale potem znalazłam w łazience test ciążowy. Pozytywny. Świat mi zawirował. To nie mogło być prawdziwe. Moja córka w ciąży?! Moja Alicja, która miała przed sobą wielką przyszłość?! Czekałam, aż mi to powie. Może się przyzna, może sama zacznie temat. Ale milczała. Nadal chodziła rozkojarzona, coraz bardziej zamyślona. W końcu nie wytrzymałam.
– Alicja, musimy porozmawiać – powiedziałam pewnego wieczoru, kiedy wróciła do domu.
– Teraz? – unikała mojego wzroku, jakby przeczuwała, o co chodzi.
– Tak. Od razu. Widziałam test.
Zamarła. Jej oczy rozszerzyły się w panice, a twarz pobladła.
– Mamo, ja…
– Jesteś w ciąży? – przerwałam jej ostro.
Przygryzła wargę i spuściła głowę. To była odpowiedź.
Byłam na nią zła
Poczułam, jak coś we mnie pęka. W jednej chwili wszystkie plany, marzenia, cały wysiłek włożony w jej przyszłość… wszystko runęło.
– Jak mogłaś?! – głos mi drżał, ale nie zamierzałam się rozpłakać. – Alicja, ty miałaś przed sobą całe życie! Studia, karierę! A teraz co? Zmarnujesz to dla jakiejś młodzieńczej głupoty?!
– To nie tak, jak myślisz… – szepnęła, ale nie miała odwagi spojrzeć mi w oczy.
– A jak?! Wytłumacz mi, jak mam to myśleć! – Wzięłam głęboki oddech, starając się opanować. – Kamil wie?
Cisza.
– Alicja?!
– Zaszaleliśmy na studniówce, ale teraz powiedział, że to moja sprawa – wydusiła w końcu, a w jej oczach błysnęły łzy.
Patrzyłam na nią, czując jednocześnie gniew, rozczarowanie i… żal. Jak to się stało, że pozwoliłam jej wpaść w takie bagno?
Nie spałam całą noc
Przewracałam się z boku na bok, a w głowie kołatało jedno pytanie: Co teraz? Alicja zrujnowała sobie życie. Przepadła jej medycyna, plany, marzenia. Jak to powiedzieć rodzinie? Co ludzie powiedzą? Rano, kiedy weszłam do kuchni, Alicja siedziała przy stole, dłubiąc widelcem w kanapce. Miała podkrążone oczy. Nie tylko ja nie spałam.
– Powiesz ojcu czy ja mam to zrobić? – spytałam zimnym tonem.
Podniosła na mnie wzrok, pełen cichej prośby.
– Mamo, proszę…
– Nie ma żadnego mamo! – podniosłam głos, aż Tomasz, który właśnie wszedł do kuchni, spojrzał na nas zaniepokojony. – No dalej...
Alicja spuściła głowę.
– Mamo… – spróbowała raz jeszcze.
– Jest w ciąży – oznajmiłam brutalnie, nie czekając na jej odwagę.
Tomasz zastygł. Jego spojrzenie przesunęło się z mojej twarzy na Alicję.
– To… prawda? – zapytał cicho.
Nasza córka przytaknęła.
Mąż nie widział problemu
Tomasz westchnął ciężko, po czym usiadł.
– To nie koniec świata – powiedział po chwili.
Spojrzałam na niego jak na obcego człowieka.
– Jak to nie koniec świata?! Tomasz, ona miała przed sobą przyszłość! A teraz co?! Dziecko w pieluchach zamiast pierwszego roku na studiach?!
– Magda, spokojnie… – próbował mnie uciszyć.
– Nie będę spokojna! Nie będę udawać, że to normalna sytuacja! – wybuchłam. – I nie zamierzam zajmować się jej dzieckiem!
Alicja zerwała się od stołu, z oczu leciały jej łzy.
– Nie proszę cię o nic, mamo – wyszeptała i wybiegła z kuchni.
Patrzyłam za nią, czując mieszankę gniewu i bólu. Jak ona mogła mi to zrobić?
Był bardzo wyrozumiały
Wieczorem dom był cichy. Zbyt cichy. Alicja zamknęła się w swoim pokoju, Tomasz siedział w salonie, udając, że ogląda telewizję, a ja krążyłam po kuchni, czując, że jeśli zaraz z kimś nie porozmawiam, eksploduję.
Gdy weszłam do salonu, Tomasz westchnął ciężko, jakby przeczuwał, co nastąpi.
– I co teraz? – rzuciłam, krzyżując ręce na piersi. – Myślisz, że damy sobie z tym radę?
Mąż odłożył pilota i spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem.
– Magda, to nasze dziecko. Nie zostawimy jej samej.
– Nasze dziecko?! – prychnęłam. – Nasza dorosła córka, która zachowała się jak głupia dziewczyna! Myślałeś, co to dla niej oznacza? Dla nas?!
Tomasz pokręcił głową.
– Dla niej to znaczy, że zostanie matką. A dla nas? Że będziemy dziadkami. I czy tego chcesz, czy nie, będziemy musieli jej pomóc.
Poczułam gorzki smak w ustach.
– A może Kamil i jego rodzina powinni się tym martwić? – syknęłam.
– Kamil się wymigał – Tomasz odpowiedział cicho. – To teraz już tylko na nas spoczywa odpowiedzialność.
Czułam, jak rośnie we mnie frustracja, ale wtedy usłyszałam coś jeszcze. Cichy szloch. Odwróciłam się w stronę korytarza. Na schodach stała Alicja. Twarz miała mokrą od łez.
– Nie musisz się martwić, mamo – powiedziała drżącym głosem. – Nie będę dla ciebie ciężarem i dam sobie radę sama. Dziecko to nie problem.
A potem odwróciła się i pobiegła do siebie. I wtedy coś we mnie pękło.
Musiałam z nią szczerze porozmawiać
Znów nie spałam całą noc. Co chwilę słyszałam skrzypienie podłogi w pokoju Alicji, jej cichy płacz, szelest przewracanych kartek. Rano, gdy weszłam do kuchni, już jej nie było. Na stole leżała kartka.
"Nie martw się o mnie. Muszę to wszystko przemyśleć. Wrócę później."
Poczułam ucisk w żołądku. Gdzie mogła pójść? Do Kamila? Nie, wiedziałam, że on umył ręce. Może do Kingi? Nie myliłam się. Znalazłam ją u jej przyjaciółki. Siedziała na kanapie, owinięta kocem, z kubkiem herbaty w dłoniach. Gdy mnie zobaczyła, spuściła wzrok.
– Nie wiedziałam, że już mnie szukasz – powiedziała cicho.
Usiadłam naprzeciwko.
– Alicja, co chcesz zrobić?
Spojrzała na mnie niepewnie.
– Byłam u lekarza – wyszeptała.
Serce zabiło mi mocniej.
– I?
– To prawdziwe. W moim brzuchu jest życie – jej głos się załamał. – Widziałam serduszko…
Westchnęłam, przecierając twarz dłońmi.
– Więc co teraz? – zapytałam.
Podniosła głowę. Po raz pierwszy od tygodni widziałam w jej oczach determinację.
– Urodzę. Niezależnie od wszystkiego.
Poczułam, jak coś we mnie znów pęka. Moja córka podjęła decyzję. I nie było już odwrotu.
Chłopak się na nią wypiął
Alicja wróciła do domu późnym wieczorem. Nie powiedziała nic, tylko przeszła obok mnie i zniknęła w swoim pokoju. Miałam ochotę rzucić jakąś kąśliwą uwagę, spytać, czy zdaje sobie sprawę, jak bardzo skomplikowała nam życie, ale po prostu zabrakło mi sił.
Następnego dnia czekała ją jeszcze jedna rozmowa – z Kamilem. Nie pytałam, czy chce, czy się boi. To było konieczne. Po południu wyszła na spotkanie. Wracając, miała pusty wzrok.
– I co? – zapytałam, choć znałam odpowiedź.
– Powiedział, że to moja decyzja, więc mam sobie radzić sama – rzuciła, jakby mówiła o pogodzie.
Cisza między nami była gęsta.
– Jego rodzice wiedzą?
– Nie wiem. I nie obchodzi mnie to – wzruszyła ramionami, ale zauważyłam, jak zacisnęła dłonie w pięści.
Po chwili dodała:
– Zrozumiałam, że nie mam, na co liczyć. Ani na niego, ani na ciebie.
Zabolało. Wieczorem siedziałam z Tomaszem w salonie.
– Ona tego nie udźwignie sama – powiedział cicho.
Zacisnęłam usta.
– A my? My mamy to dźwigać za nią?
Nie odpowiedział.
Kilka dni później, gdy Alicja wróciła ze szkoły, spojrzałam na nią uważnie.
– Nie będę udawać, że się cieszę – powiedziałam twardo. – Ale jesteś moją córką. Pomogę ci.
Wtedy, po raz pierwszy od tygodni, zobaczyłam w jej oczach ulgę.
Magda, 42 lata
Czytaj także: „W łaski teściowej było trudniej się dostać niż do samego nieba. Przeszłam piekło, bo klepałam schabowe inaczej niż ona”
„Teściowa wparowała na naszą kolację walentynkową. Macała moje bicepsy i mizdrzyła się, bo liczyła na coś więcej”
„Teściowa wstawiła się za mną, gdy mąż narozrabiał. Nie sądziłam, że może nas połączyć wspólny wróg”