„Córka wolała powiedzieć, że jest sierotą, niż przyznać, że pochodzi ze wsi. Wyparła się nas w zamian za 3 tysiące euro”
„Poczułam smutek, ale ja i mąż nie mogliśmy się sprzeciwić. W końcu to fantastyczna posada za ogromne wynagrodzenie. Najważniejszy jest jej osobisty sukces. Podczas kolacji wszyscy milczeli. Miałam wrażenie, że Liliana z trudem ukrywa zazdrość. Mój syn także był skwaszony. Stwierdził, że prędzej kaktus wyrośnie mu na ręku, niż Hanna zdecyduje się wrócić na wieś”.

- Listy do redakcji
Spośród trojga moich dzieci, to Hanka zawsze była źródłem moich największych zmartwień. Podczas spotkań z dyrektorem i pedagogami, ciągle słyszałam, że ma problem z szacunkiem do nauczycieli. Kiedy weszła w wiek dojrzewania, zaczęła nosić ubrania tak ekscentryczne, że nikt inny by ich nie założył. Czułam wstyd w oczach wszystkich sąsiadów. Na szczęście, pomimo jej trudnego usposobienia, nigdy nie miała żadnych problemów z nauką.
Inteligentna, ale trudna
Jej intelekt był nieprzeciętny! W okresie szkoły średniej, podczas gdy większość rówieśniczek myślała o randkach, ona koncentrowała się na przyszłej edukacji. Pragnęłam, by została nauczycielką, albo może pedagogiem szkolnym, lecz ona wybrała marketing i zarządzanie. Koniecznie chciała studiować w Warszawie. Było dla mnie zagadką, do czego takie wykształcenie może się przydać w naszej wiosce. Mimo wszystko, studia to poważna sprawa.
Dwoje moich pozostałych dzieci założyło rodziny, ale zdecydowało się pozostać w naszym domu. Gospodarstwo rolne było ogromne i przynosiło nam stabilne przychody. Nie cierpieliśmy więc ani na brak ludzi do pracy, ani na niedostatek gotówki.
– Być może, kiedy Hania skończy uczelnię, wdroży profesjonalne metody zarządzania naszym zespołem pracowników sezonowych – żartował mój mąż, Teodor.
Już po pierwszym roku, za wybitne osiągnięcia, córka otrzymała zagraniczne stypendium naukowe we Francji. Oświadczyła nam wtedy, że będzie potrzebować wyższych kwot na codzienne utrzymanie, ponieważ koszty życia w Paryżu są nieporównywalnie wysokie. Teodor skomentował, że rozwija karierę w sposób typowy dla mężczyzny, a nie dla kobiety. Ja byłam oszołomiona. Rozumiałam studia w stolicy kraju, ale Paryż! Po co jej ten daleki wyjazd, skoro i u nas są dobre szkoły – zastanawiałam się. W głębi serca czuliśmy jednak dumę.
Przestaliśmy ją poznawać
Wysyłała e-maile, które odczytywała nam Liliana, jej starsza siostra. Po drugim semestrze odwiedziła nas na święta wielkanocne. Opowiadała mnóstwo interesujących rzeczy o Paryżu i swoim tamtejszym życiu. Zapytała również o możliwość przedłużenia pobytu na kolejny rok akademicki.
– Może uda mi się skrócić czas trwania studiów – argumentowała. – Wtedy miałabym dyplom z europejskiej uczelni.
Skoro wszystko szło jej tak pomyślnie, nie widzieliśmy powodów do sprzeciwu. W przerwie letniej przyjechała do rodzinnego domu zaledwie na tydzień. Na uczelni poznała ludzi z całego globu i otrzymała wiele zaproszeń do miejsc, o których czytałam jedynie w magazynach podróżniczych. Zasugerowaliśmy, aby w rewanżu zaprosiła swoich zagranicznych kolegów do nas. Ona jedynie się uśmiechnęła i powiedziała, że może w przyszłym roku, bo teraz wszyscy mają już ustalone plany.
Wszyscy w domu mieli poczucie, że Hanka uległa całkowitej przemianie. Zaczęła zachowywać się jak wytworna dama. Teodor nawet zauważył, że z takimi nowymi zwyczajami ciężko jej będzie znaleźć chłopaka w naszej okolicy. Tutaj nikt przecież nie jada winniczków ani udek żab, których smaku ona nie mogła się wprost nachwalić.
W październiku Hanna przesłała zdjęcia swojego nowego narzeczonego, Wiktora. Spędziła kilka dni u jego rodziny na Lazurowym Wybrzeżu. Jego ojciec jest właścicielem dużej korporacji budowlanej, prowadzącej interesy międzynarodowe. Matka jest znanym chirurgiem.
Na fotografiach podziwialiśmy całą rodzinę, elegancką prywatną łódź i rezydencję z basenem. Pomyślałam, że mając tak komfortową egzystencję, nie wracałabym na wieś. Teodor skomentował to krótko, że jest niezadowolony.
– To nie jest jej liga – stwierdził. – Jeszcze zajdzie z nim w ciążę i ją zostawi.
Odsuwała się coraz bardziej
Moja druga córka powiedziała, że z samych alimentów mogłaby prowadzić królewskie życie. Ja nie wypowiedziałam ani słowa. Oczywiście, zaprosiliśmy jej adoratora i jego rodziców do nas. Hanna odpisała jednak, że ma intensywny czas na uczelni i nie będzie miała wolnej chwili, by przyjechać. Postanowiła ukończyć ostatnie dwa lata studiów w ciągu zaledwie dwunastu miesięcy.
Nadszedł czas Bożego Narodzenia. Hanna ponownie nie mogła znaleźć czasu, by nas odwiedzić. Było nam bardzo przykro, bo przecież to najważniejsza okazja w roku. Odpisała nam jednak, że jeszcze wiele świąt spędzimy razem. Pod koniec stycznia odbył się chrzest jej siostrzenicy. Na tę uroczystość również nie mogła dotrzeć. Lilka była wściekła. Zatelefonowała do Hanki i nawet na nią krzyczała:
– Co sobie myślisz?! Czy złapanie syna milionera upoważnia cię do lekceważenia własnej rodziny?!
Nic to nie pomogło. E-maile od Hanki przychodziły coraz rzadziej. Marzyłam wręcz, by zobaczyć moją córkę podczas kolejnej Wielkanocy. Zatelefonowałam do niej i opowiedziałam, jak strasznie za nią tęsknię. Przez dłuższą chwilę była cisza. W końcu obiecała, że przyjedzie. Pojechałam odebrać ją z lotniska w Warszawie i... z trudem rozpoznałam własne dziecko. Elegancki garnitur, duże markowe okulary – wyglądała jak postać z filmu o jakichś milionerac. Zamiast plecaka, z którym wyjeżdżała jako studentka, miała luksusową walizkę podróżną.
Czy to jeszcze moja córka?
Przywitała się serdecznie, ale potem, w aucie, była bardzo oszczędna w słowach. Mówiła, że na uczelni jest świetnie. Z chłopakiem również układa jej się wspaniale. Zauważyłam, że pachnie wyjątkowo drogimi perfumami.
– To ten słynny zapach, Piątka od Chanel – odpowiedziała.
A gdy zapytałam, czemu tak mało mówi, stwierdziła, że lot był wyczerpujący. W domu natychmiast położyła się do łóżka. Przez całe dwa dni pobytu nie rozmawiała z nami za dużo. Pytałam, czy ma jakieś kłopoty. Zapewniła, że wszystko jest w najlepszym porządku. Minął weekend i odwiozłam ją na lotnisko. Czułam, że zaszła w niej ogromna przemiana. „Może za jakiś czas się przede mną otworzy” – myślałam.
Ukończyła studia magisterskie bez najmniejszego trudu. Zadzwoniła do nas, wprost promieniała z radości. Włączyliśmy tryb głośnomówiący, żeby wszyscy mogli słuchać.
– Mamo, tato, przyznano mi wyróżnienie rektora – oznajmiła. – Zostałam najlepszą studentką z rocznika. Otrzymałam też propozycję zatrudnienia w globalnej korporacji. Pensja to trzy i pół tysiąca euro. Czyż to nie jest fantastyczne?
– Czyli, że nie wracasz do domu? – zapytał mój Teodor.
– Nie. Zostaję we Francji na dłużej. Nie będę mogła też wpaść na urlop, bo przecież nikt mi nie da wolnego od razu po podpisaniu umowy.
Poczułam smutek, ale ja i mąż nie mogliśmy się sprzeciwić. W końcu to fantastyczna posada za ogromne wynagrodzenie. Najważniejszy jest jej osobisty sukces. Podczas kolacji wszyscy milczeli. Miałam wrażenie, że Liliana z trudem ukrywa zazdrość. Mój syn także był skwaszony. Stwierdził, że prędzej kaktus wyrośnie mu na ręku, niż Hanna zdecyduje się wrócić na wieś.
Całkiem o nas zapomniała
Kilka tygodni później napisała, że firma wysyła ją w delegację do Stanów. Wiedziałam, że to oznacza, iż szybko jej nie zobaczę. Po powrocie z Ameryki też nie znalazła czasu, by nas odwiedzić. W końcu oświadczyłam jej, że to ja ją odwiedzę. Odmówiła i natychmiast się rozłączyła. Przestała też odbierać moje telefony. Teraz naprawdę ogarnął mnie lęk. Wyobrażałam sobie makabryczne scenariusze: „Może wplątała się w kłopoty. Może ktoś ją skrzywdził? Może nas okłamuje, w rzeczywistości nie pracuje, tylko robi złe rzeczy”.
Najchętniej wsiadłabym w pierwszy samolot i poleciała do Paryża, aby ją odnaleźć. Ale jak? Zmieniła adres zamieszkania, a my nie znaliśmy nowego. Nie wiedzieliśmy nawet, jak nazywa się jej narzeczony. Nie mieliśmy kontaktu z nikim z jej francuskiego kręgu znajomych. Przez kilka dni byłam na skraju załamania nerwowego. Nagle dzwoni telefon. Hania. Zapytała, co u nas słychać, jakby nic się nie wydarzyło.
– Dlaczego nie odbierałaś? – wybuchnęłam. – Co się z tobą dzieje? Czy to przez tego Wiktora? Odkąd go poznałaś, prawie z nami nie rozmawiasz. Dlaczego nam go nie przedstawiłaś? A może ta praca to iluzja, a ty robisz nie wiadomo co! Masz natychmiast wracać do domu! Rozumiesz?! – słowa wylewały się ze mnie bez kontroli.
– Mamo, wyznam ci prawdę, bo już nie mam siły tego ukrywać – wzięła głęboki oddech. – Opowiedziałam wszystkim, że jestem sierotą.
– Co takiego? – straciłam mowę.
– Musisz to zrozumieć, to jest inne środowisko. Nie mogę przedstawić chłopakowi takiemu jak Wiktor rodziców, którzy pracują na roli.
– Wstydzisz się nas? – nie mogłam w to uwierzyć.
– Kocham was, ale chcę żyć inaczej...
Moja córka odcięła się od swoich korzeni. Zaczęłam płakać i odłożyłam słuchawkę. Po tym wszystkim, co dla niej zrobiliśmy. Hanna zadzwoniła ponownie po chwili, ale nie odebrałam. Nie wiem, czy będę potrafiła jej kiedykolwiek wybaczyć...
x, lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Było mi wygodnie, gdy mąż zarządzał finansami. Po jego śmierci dowiedziałam się, w jak głębokim bagnie tkwię po uszy”
- „Chodziłam w dziurawych skarpetkach, żeby nie narazić się mężowi. Bałam się, że znów usłyszę, że jestem rozrzutna”
- „Zaniedbywałam dziecko, żeby dostać awans. Szef otworzył mi drogę do kariery, ale był 1 warunek”

