„Córka twierdziła, że modne ciuchy kupuje w lumpeksie. Myślałam, że jest zaradna, a ona zdobywała kasę podstępem”
„Wiem, że w second handach można upolować nie lada perełki, bo sama od czasu do czasu zaglądam do tego typu sklepów. Jednakże mało prawdopodobne wydawało mi się, aby kupić tam taki płaszcz. Jestem absolutnie przekonana, że nie był używany”.

- listy do redakcji
Zawsze byłam bardzo dumna z mojej córki. W liceum Ania była najlepszą uczennicą, a maturę zdała śpiewająco. Teraz ma 22 lata i studiuje swoje wymarzone prawo. Jest przy tym bardzo zaradna i ma wspaniałe wyczucie stylu. Potrafi się świetnie ubrać dosłownie za grosze – nikt by nie powiedział, że nosi ciuchy z second handów. Przynajmniej ona twierdzi, że tam je kupuje.
Ania jest moim jedynym dzieckiem. Z mężem dokładaliśmy wszelakich starań, aby zapewnić jej wszystko, co najlepsze. To nasze oczko w głowie. Jest taka kochana. Ma dobre serce i mnóstwo życzliwości dla innych ludzi. Pomimo że jest bardzo młoda, wspomaga nas finansowo, chociaż jej o to nigdy nie prosiliśmy. Poza tym mamy wystarczająco dużo pieniędzy, żeby wieść spokojne życie. Ania jednak twierdzi, że koniecznie chce się odwdzięczyć za to, co dla niej zrobiliśmy.
Za każdym razem gdy się spotykamy, nie mogę się nadziwić, że kobieta w jej wieku może mieć taką klasę. Jestem święcie przekonana, że będzie fantastyczną prawniczką – z jej urodą i otwartym umysłem osiągnie to, co tylko sobie wymarzy.
Zaczęłam podejrzewać, że nas okłamuje
– Zobacz, mamo, jaki cudowny płaszcz ostatnio w lumpeksie dorwałam – Ania pochwaliła się najnowszym nabytkiem.
Płaszcz leżał na niej jak ulał – zupełnie jakby był uszyty specjalnie dla niej. Jeden rzut oka mi wystarczył, aby stwierdzić, że to doskonałej jakości wełna. Trochę interesuję się modą i znam się na odzieży. Kiedyś nawet miałam pomysł, żeby założyć modowego bloga, ale ostatecznie nie wdrożyłam go w życie. Z zawodu jestem krawcową. Prowadzę pracownię i na brak zleceń nie narzekam.
– Jest piękny – przyznałam z zachwytem.
– Wyobraź sobie, że dałam za niego tylko 50 złotych – opowiadała córka.
– W sklepie na pewno kosztowałby majątek.
Córka czasami prosiła, żebym jej coś przerobiła – skróciła spodnie czy zwęziła spódnicę. Nauczyłam ją, aby wybierała dobre gatunkowo ubrania, bo to znakomita inwestycja. Nie jestem zwolenniczką posiadania zbyt wielu rzeczy. Wolę mieć skromniejszą garderobę, ale porządną. Poza tym szyję i dla siebie, aczkolwiek rzadko z uwagi na dużą ilość zamówień.
Historia z płaszczem dała mi sporo do myślenia. Wiem, że w second handach można upolować nie lada perełki, bo sama od czasu do czasu zaglądam do tego typu sklepów. Jednakże mało prawdopodobne wydawało mi się, aby kupić tam taki płaszcz. Jestem absolutnie przekonana, że nie był używany. Nie miałam okazji przyjrzeć mu się bliżej, bo Ania nie chciała go zdjąć. To zresztą też sprawiło, że w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka.
Dotychczas nie robiła problemu, żebym przymierzała ubrania, którymi się chwaliła. Byłam całkowicie przekonana, że płaszcz pochodził z wysokiej półki cenowej. Tutaj rodziło się pytanie o to, skąd córka miała na to pieniądze. Coś takiego kosztuje mnóstwo kasy. Co prawda zarabiała dobrze, ale żeby aż tyle? W tej sekundzie zorientowałam się, że nie mam bladego pojęcia, czym Ania się zajmuje. Kiedyś o to zapytałam. Machnęła tylko ręką i powiedziała, że to biurowa praca.
– Straszne nudy, mówię ci – zapewniała.
Wtedy uwierzyłam jej na słowo i nie drążyłam tematu. Teraz jednak zaczęłam w to wątpić.
Przypadkowe spotkanie otworzyło mi oczy
Któregoś dnia wybrałam się na zakupy do galerii handlowej. Potrzebowałam paru drobiazgów z mojej ulubionej drogerii. Doszłam do wniosku, że skorzystam z okazji i odwiedzę jeszcze kilka innych sklepów – zwłaszcza że jakimś cudem udało mi się wreszcie wygospodarować na to trochę czasu.
Przechadzałem się właśnie po salonie z dodatkami do mieszkań, kiedy zobaczyłam Anię. Nie była sama. Towarzyszył jej jakiś facet. Nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby nie fakt, że ów mężczyzna wyglądał na dużo starszego ode mnie. Ewidentnie łączyła ich bliska zażyłość, ponieważ trzymali się za ręce i czule patrzyli sobie w oczy. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę.
Natychmiast ruszyłam za nimi, dokładając starań, aby pozostać niezauważoną przez córkę. Weszli do perfumerii. Obserwowałam ich przez krótką chwilę, po czym opuściłam galerię. Byłam w ciężkim szoku. Ania nie mówiła, że się z kimś spotyka. To był stary dziad, a przecież zasługiwała na kogoś młodszego.
Niedługo potem córka wpadła do nas z wizytą. Męża akurat nie było w domu, więc opowiedziałam wprost, co kilka dni temu ujrzałam w galerii.
– Owszem, umawiam się z Tomkiem. Coś w tym złego? – córka nawet nie zaprzeczała.
– Ile on ma lat? Zdaje się, że więcej niż ja – pytałam zszokowana.
– No, trochę więcej – Ania się zarumieniła.
– To znaczy ile? – dopytywałam.
– Pięćdziesiąt siedem – padła odpowiedź.
– Dziewczyno, ty chyba oszalałaś! – prawie wykrzyknęłam.
– Spokojnie. On jest w porządku. Bardzo mi się podoba i go lubię.
– Jasne – nie kryłam sarkazmu. – Niech zgadnę, zapewne jest przy kasie.
Dalsza rozmowa zeszła na niebezpieczne tory i zakończyła się kłótnią. Po raz pierwszy poważnie posprzeczałam się z córką. Wcześniej zdarzały się nam jakieś drobne utarczki, ale nie miały one znaczenia. Tymczasem teraz sytuacja była inna. Nie potrafiłam dopuścić do siebie myśli, że moja Ania spotyka się z kimś dla pieniędzy. Nie wierzyłam w to, że się w tym całym Tomku zakochała. Przecież mógł być jej ojcem. Czegoś takiego się po niej nie spodziewałam.
Nie taka grzeczna dziewczynka
Zastanawiałam się, czy mówić mężowi o tym, co zaszło. Darek jednak szybko zauważył, że Ania przestała dzwonić. Nie było sensu ukrywać przed nim prawdy. Jego reakcja nie była dla mnie zaskoczeniem – po prostu się wściekł. Uznał, że najlepiej będzie, jeśli weźmie sprawy w swoje ręce.
Pobawił się w detektywa, a kiedy poinformował o swoich odkryciach, o mało nie dostałam zawału. Otóż nasza droga córka pół roku temu wzięła urlop dziekański, o czym nie pisnęła ani słowem. Tomka poznała w klubie nocnym, w którym pracowała jako kelnerka. Z ulgą odnotowałam to, że przynajmniej nie była striptizerką, ale i tak powodów do radości nie było.
Zdecydowaliśmy się oboje jeszcze raz porozmawiać z córką na temat jej partnera.
– Nie wierzę, że mnie szpiegujecie – Ania była zła, bo jej kłamstwa wyszły na jaw.
– Jesteś bardzo młoda, martwimy się o ciebie.
– Nie przyszło wam do głowy, że może ja wcale nie chciałam studiować tego głupiego prawa? – zapytała poirytowana.
– Przecież sama wielokrotnie powtarzałaś, że to twój wymarzony kierunek – odpowiedziałam zaskoczona.
– Bo to właśnie chcieliście słyszeć – syknęła córka i wyszła.
Nie była to miła pogawędka. Znaleźliśmy się z Darkiem w nieciekawej sytuacji. Z jednej strony Ania była dorosła, a z drugiej to nasza córka, na dodatek taka młoda. Nie chcemy, żeby sobie życie zmarnowała, ale na ten moment nie wiemy jeszcze, jakie działania podejmiemy. Na pewno tego tak nie zostawimy.
Dorota, 47 lat
Czytaj także:
„Odkąd poznałam tajemnicę synowej, mam posłać ją do piekła. Jak mogła zrobić coś tak obrzydliwego?”
„Siostra całe życie żeruje na wszystkich. Latami pożyczyłam jej kasę i niańczyłam dzieci, ale w końcu zmądrzałam”
„Moja 45 letnia matka traktuje moich kumpli jak zdobycze. Przychodzą mnie odwiedzić, a kończą u niej w sypialni”