„Córka się obraziła, gdy zobaczyła, z kim się umawiam. Dla niej to obrzydliwe, ale czy po 50. mam już wybierać trumnę?”
„Zamiast radości i wdzięczności dostałem całe mnóstwo pretensji, niemal histerii i krzyków. Córka wypominała mi, że jej matka by się tak nie zachowała. Musiałem jej przypomnieć, że ja też mam prawo do swojego życia, związku i wyborów”.

- Listy do redakcji
Mam córkę, Paulinę, która ma 17 lat. Mieszkamy razem od jakichś trzech lat, kiedy to moja żona się ze mną rozwiodła i wyjechała do Kanady. Córka nie chciała wyjeżdżać z Polski i tak została ze mną. Byłem zadowolony nie tylko dlatego, że miałem przy sobie moje ukochane dziecko, ale zyskałem też satysfakcję, że Paulinka wybrała mnie. Byłem pewien, że dobrze się dogadujemy i że jestem „fajnym tatą”.
Gdy zostaliśmy we dwoje, marzyłem, że nasza więź się wzmocni, a ja będę dla niej oparciem, wzorem. Przeżyłem jednak sporo trudnych chwil, gdy Paulina coś na mnie obrażała i już prawie wsiadała w samolot do Kanady. Raz musiałem jej szukać aż w hali odlotów. Kiedy indziej uciekła w nocy z domu. Znalazłem ją na działce u koleżanki. Takie dramaty zdarzały się dość często – nastoletnie lata nie pomagały mi w ujarzmieniu humorów córki.
Po kolejnym takim wybryku miałem tego już serdecznie dość. Poprzedniego wieczoru córka wymknęła się z domu, nic mi nie mówiąc i wsiadła do jakiegoś nieznanego samochodu. Nie odbierała telefonu, nie napisała, gdzie jedzie. Po jej powrocie postanowiłem z nią porozmawiać.
– Z kim wczoraj pojechałaś wieczorem? – warknąłem.
– Kuba przyjechał – odpowiedziała, jakby to było coś oczywistego. Nie miałem jednak pojęcia, kim jest Kuba, więc dodała: – Spotykamy się… tak jakby.
Byłem na nią wściekły
W jednej chwili zalała mnie złość. Jakiś chłopak podjeżdża po moją córkę, skradając się w nocy jak złodziej? Nawet się nie przedstawi? To tak teraz się robi, zupełnie ignorując rodziców? Nie chciało mi się w to wierzyć. Nie miałem zamiaru na to pozwalać. Paulina miała wtedy 17 lat.
Natychmiast dałem córce szlaban i postawiłem warunek jego zniesienia: ten cały Kuba ma przyjść do mnie się zaprezentować i przeprosić. Jak mogłem się domyślić, Paulina odeszła obrażona bez słowa do pokoju. Pewnie nie zgodziłaby się na moje żądania, ale gdy wyłączyłem internet w domu, szybko wróciła skruszona i oznajmiła, że Kuba przyjdzie.
– Zobaczysz, że on jest w porządku – burknęła. – Jest ode mnie rok starszy i bardzo odpowiedzialny. Samochód dostał od rodziców, jak zdał prawo jazdy. Mieszka z mamą, bo jego rodzice też się rozwiedli. Będziecie mieli o czym pogadać…
– Paulinko, ja wcale nie chcę być dla ciebie wrogiem – powiedziałem łagodnie, gdy podjęła temat rozwiedzionych rodziców. – Ale nie możesz się z kimś spotykać potajemnie i w nocy. Jeśli poznam tego Kubę i okaże się, że wszystko jest w porządku, to nie będę się wtrącał. Tylko musimy ustalić pewne zasady.
Córka przewróciła oczami i skrzyżowała ręce na piersi. Wróciła do swojego pokoju, a ja na nowo włączyłem internet. Jakub miał pojawić się kolejnego dnia.
W dniu wizyty na podjazd wjechało auto, ale wysiadły z niego dwie osoby. Spojrzałem zaskoczony na Paulinę.
– Kto z nim jest? – zapytałem.
– Miał być sam, ale… O nie, to jego mama! – powiedziała poirytowana. – Po co on to zrobił? Przecież… Dzień dobry! Cześć, Kuba!
Po chwili dowiedziałem się, że matka Kuby nazywa się Basia i poznała całą historię pamiętnego wieczoru, gdy Paulina pojechała na spotkanie z jej synem. Właśnie dlatego przyjechała wyjaśnić sytuację.
– Nie wiedziałam, że Jakub tak się zachował – tłumaczyła, patrząc na syna, który unikał zarówno jej, jak i mojego wzroku. – Pozwoliłam mu jeździć wieczorami i spotykać się ze znajomymi, ale nie powinien namawiać na wymykanie się nocą z domu niepełnoletnich dziewczyn. Dlatego chciałam przeprosić za zachowanie syna. Nie pozwolę, żeby się to powtórzyło. Jakub, proszę przeprosić pana Artura.
Wtedy chłopak jakby się obudził, spojrzał na mnie, przeprosił i zapewnił, że to był pierwszy i ostatni raz. Spojrzałem z podziwem na Barbarę. Syn był od niej sporo wyższy i większy, a jednak miał u niej nie lada posłuch. Przynajmniej jej dziecko szanowało jej zdanie, nie to, co moje.
Porozmawialiśmy jeszcze w czwórkę przez chwilę i z poważnymi minami pozwoliliśmy im wyjść razem na miasto. Potem zaprosiłem Barbarę na kawę na taras. Bardzo miło nam się gawędziło, czułem się przy niej swobodnie. Wymienialiśmy historyjki o dzieciach, a Basia podpowiedziała mi kilka cennych wskazówek co do nastoletnich wybryków.
Rozmawialiśmy też o problemach po rozwodzie, wynagradzaniu tego dzieciom i ich próbach manipulacji. Mieliśmy naprawdę sporo wspólnych tematów.
Dla młodych to był szok
Podobało mi się, że Basia mimo trudnych momentów w życiu jest tak ciepłą i szczera osobą. Opowiadała o synu z miłością, ale była świadoma jego wad i wcale ich nie ukrywała. Już po dwóch godzinach czułem, że między nami jest jakaś iskra. Przed jej wyjściem zaproponowałem kolejne spotkanie na luzie, a ona na to przystała. Czułem, że możemy się zaprzyjaźnić, a może… coś więcej.
To wcale nie było dla mnie takie oczywiste, że dobrze dogadywałem się z kobietą i miałem ochotę znów się z nią spotkać. Unikałem tego tematu od rozwodu. Nie miałem ochoty na żaden związek, aż do teraz… Postanowiliśmy nie ukrywać naszych spotkań przed dzieciakami. Paulina i Kuba szybko zrozumieli, że umawiamy się nie tylko na przyjacielskie pogaduszki, ale nic nie mówili.
– Jak myślisz, ile potrwa ta cisza? – zagaiła pewnego razu Basia, mając na myśli milczenie naszych nastolatków. – Kiedyś na pewno nam to wygarną, zaprotestują, że jesteśmy razem. Co o tym sądzisz?
Nic nie odpowiedziałem, bo myślałem o dwóch słowach, które właśnie usłyszałem. „Jesteśmy razem” – to sprawiło, że poczułem się błogo i szczęśliwie. Pocałowałem ją i uspokoiłem, że na pewno się z tym pogodzą.
Wkrótce podjęliśmy decyzję, że gdy Jakub zda maturę i wybierze się na studia, zaczniemy mieszkać razem. Kilka miesięcy miało nam wystarczyć, by jakoś przygotować na to dzieci. Myślałem, że dla nich to też będzie dobra opcja, bo przecież byli zakochani i chcieli spędzać ze sobą każdą wolną chwilę.
– I co, mamy mieszkać razem we czwórkę? – zapytała Paulina z zaskoczoną miną. – Przecież to będzie tak wyglądało, jakby Kuba był moim bratem! To jest obrzydliwe, tato!
Zamiast radości i wdzięczności dostałem całe mnóstwo pretensji, niemal histerii i krzyków. Córka wypominała mi, że jej matka by się tak nie zachowała. Musiałem jej przypomnieć, że ja też mam prawo do swojego życia, związku i wyborów. Paulina tylko obróciła się na pięcie i zamknęła w swoim pokoju.
Wieczorem zadzwoniła Basia.
– Jest problem – powiedziała zaraz po przywitaniu. – Myślałam, że Kuba się ucieszy, ale było wprost przeciwnie. Podobno on i Paulina uważają, że nie powinniśmy się „afiszować” i że to wszystko jest…
– Obrzydliwe? Chore? – dopowiedziałem to, co usłyszałem od córki.
Basia się zaśmiała, ale wcale nie mieliśmy dobrych humorów. Dla nas to naprawdę był problem. Mimo wszystko nie chcieliśmy narzucać tego wszystkiego dzieciom na siłę.
Wszystko się jeszcze skomplikowało
Następnego dnia próbowałem pogadać z córką. Zacząłem od jakichś codziennych spraw i przeszedłem do tego, jak układa się jej z chłopakiem. Myślałam, że rzuci jak zwykle coś neutralnego, ale zamiast tego ona zamilkła, a potem zobaczyłem łzy w jej oczach.
– Nie chcę o tym gadać... – ucięła.
Jako doświadczony ojciec byłem pewien, że to nie jest prawda. Okazałem jej wsparcie i zrozumienie, a ona w końcu się otworzyła.
– On… chyba mnie zdradza – szepnęła ze smutkiem. – Jedna koleżanka widziała go kiedyś z taką jedną Elizą na mieście i… nie wyglądali na tylko znajomych. Słyszała też, jak Eliza się chwaliła, jakie wiadomości od niego dostaje. A ona do tego jest modelką i była nawet na sesji w Warszawie. Do tego mówiła, że… że no, oni spali ze sobą.
Wtedy rozpłakała się na dobre. Widziałem, że to szczere słowa, a nie żadne puste, nastoletnie dramaty. Córka cierpiała, czuła się upokorzona i rozczarowana. Znałem ją i byłem pewien, że między nimi jeszcze nic takiego się nie wydarzyło. Jak większość młodych dziewczyn ma swoje kompleksy i porównania do piękniejszych koleżanek są dla niej przykre. To, co teraz się skumulowało, musiało być dla niej bolesne.
– Pytałaś go o to? – zagadnąłem.
– Tak, ale on się wszystkiego wyparł. Podobno to tylko wymysł moich koleżanek, a ta Eliza ma chłopaka. Tylko, że ja go sprawdziłam w sieci i on chyba ma kasę, ale nie jest zbyt przystojny. Podobno jest z nim z wygody, no a Kuba…
Cóż, wiedziałem, co ma na myśli. Jakub był wysokim, atrakcyjnym i wysportowanym chłopakiem. Dziewczyny się za nim oglądały, nie tylko moja Paulina. Pewnie spotkania z tamtą dziewczyną podbijały jego ego, a równocześnie nie chciał stracić mojej spokojnej i uroczej Paulinki. Poza tym nie chciał narażać się matce, która chodziła z jej ojcem.
– Widziałam sama, jak do niej pisał. Myślał, że nie zauważyłam, ale ja wiem wszystko… – szepnęła Paulina.
– Mam z nim pogadać? Dać mu w pysk? Kiedyś trenowałem karate! – zaproponowałem żartem.
Uśmiechnęła się, ale wiedziałem, że to poważny problem. Nikt go za nas nie rozwiąże. Wspólnie z Basią zaczęliśmy się zastanawiać, co z tym zrobić.
Dzięki córce znalazłem kobietę życia
Basia uważała, że wszystko zaczęło się, gdy Kuba dostał samochód od ojca. Podobno wręczył mu kluczyki, mówiąc, że „każda laska poleci na chłopaka z taką bryką”. Ona uczyła syna szacunku do kobiet, a eks zniszczył jej wysiłki jednym zdaniem. To sprawiło, że poczuł się bezkarny.
Proponowałem rozmowę we czwórkę, ale zarówno Paulina, jak i Basia były przeciwne. Kuba przecież ukrywał to wszystko, więc wiedział, że popełnia błąd. Może już wcześniej spotykał się z inną i również dlatego nie chciał, żebyśmy zamieszkali razem. Paulina nie wyobrażała sobie, że miałaby mieszkać w jednym domu z chłopakiem, który ją rzuci dla modelki. W tym samym momencie ja i Basia wciąż chcieliśmy być razem. Jak rozwiązać taką sytuację?
Wreszcie dowiedzieliśmy się, że ta cała Eliza wyjechała do Francji na jakiś dłuższy kontrakt. Dzieciaki się pogodziły, a my z Basią uznaliśmy, że to dobry moment na realizację wspólnych planów. Zaczęliśmy ich przeprowadzkę do nas.
Spokój nie potrwał długo, bo Kuba i Paulina zerwali jakiś miesiąc później. Zaczęło się prawdziwe piekło w naszym domu. Trwało to całe dwa tygodnie. Basia próbowała załagodzić sytuację, rozmawiając sporo z moją córką, oglądając z nią seriale i spędzając czas na różnych kobiecych sprawach. Paulina prawie nie widywała się z Kubą nawet w domu.
Syn Basi mieszkał z nami do matury. Zaraz potem znalazł sobie jakąś pracą wyjazdową i obwieścił, że zarobi trochę na swoje studia. Nie zamierzał do nas wracać, a z pracy w Niemczech przeniósł się od razu do akademika.
Teraz jesteśmy w domu we trójkę, a gdy patrzę na Basię i Paulinę, mam wrażenie, że jesteśmy razem od zawsze. Łączy je prawdziwa przyjaźń. Paulina, zamiast odstawiania histerii i ucieczek, wszystko przegaduje z Basią, a potem dopiero ze mną. Nie jest idealnie i czasem bywają kłótnie i trzaskanie drzwiami, ale potem się godzimy. „Macocha” potrafi ją rozpracować jeszcze lepiej niż ja. Wszyscy dojrzeliśmy.
Gdy ktoś mnie pyta, gdzie znalazłem tak wspaniałą kobietą jak Basia, śmieję się. Po chwili opowiadam historię, jak moja córka chodziła z chłopakiem mojej narzeczonej, a gdy młodzi się rozstali, my postanowiliśmy się pobrać. Wszystko jest trochę pokręcone, ale takie jest samo życie.
– Córka załatwiła ci narzeczoną? – pytają znajomi.
Przytakuję i wszyscy się śmiejemy. Prawda jest taka, że ucieczka mojej córki w nocy do chłopaka sprawiła, że potem poznałem kobietę mojego życia. Wszystko widocznie miało swój sens.
Artur, 50 lat
Czytaj także:
- „Chciałem zrobić rodzicom niespodziankę z okazji rocznicy ślubu. Nie wiedziałem, że gwiazdą wieczoru będzie rozwód”
- „W każdą sobotę żona ma wychodne. Gdy odkryłem dokąd chodzi, ze wstydu zrobiłem się czerwony jak dojrzały rabarbar”
- „W Dniu Ojca dostałem SMS, który zmroził mnie do szpiku kości. Prawie oddałem wszystko całkiem obcej kobiecie”

