Reklama

Zdrada to bolesne doświadczenie. Niestety sama się o przekonałam, a nóż w plecy wbiła mi osoba, po której w ogóle bym się tego nie spodziewała – własna córka. Obecnie nie utrzymujemy kontaktu i nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek nasza relacja wróci na właściwe tory. Szczerze powiedziawszy, wątpię w to.

Reklama

Bardzo to przeżyłam

Rozwód po 25. latach małżeństwa nie należał do przyjemności. Na dobrą sprawę ja i Janek powinniśmy się rozstać znacznie wcześniej. Pasowaliśmy do siebie niczym pięść do twarzy. Na początku mi to nie przeszkadzało. Sądziłam, że w końcu się jakoś dotrzemy, lecz w miarę upływu czasu nasze drogi coraz bardziej się rozjeżdżały. Pobraliśmy się, bo zaszłam w ciążę, a potem tkwiliśmy w czymś, co żadnemu z nas nie służyło.

Decyzję o złożeniu pozwu rozwodowego podjęłam ja. Przyniosło to ulgę, ale i obawy. Nie liczyłam na to, że w moim wieku jeszcze sobie kogoś znajdę. Pogodziłam się z myślą, że będę sama. Jednakże los postawił na mej drodze Jacka i chociaż nie planowałam się zakochać, wpadłam jak śliwka w kompot.

Jacka poznałam w firmie, w której pracuję. Jeździł jako kurier i dostarczał paczki do naszego biura. Długo nie zwracałam ja niego uwagi, a poza tym nie wydawało mi się, aby dobijająca do 50. kobieta była dla facetów atrakcyjna. On jednak miał inne zdanie na ten temat. Zaczęłam go dostrzegać dopiero po tym, jak któraś z dziewczyn stwierdziła, że jest przystojny.

– Niezłe ciacho z tego z tego kuriera – aż rumieniły się na jego widok.

Któregoś dnia przyjechał z paczką i tak się złożyło, że oprócz mnie nie było w biurze nikogo.

– Nareszcie mam okazję – odetchnął z ulgą.

– Okazję do czego? – rzuciłam mu badawcze spojrzenie.

– Żeby poprosić panią o numer telefonu.

Zamurowało mnie, ale szybko mi się przypomniało, co obiecałam sobie po wyjściu z rozprawy rozwodowej. Postanowiłam, że pierwszy mężczyzna, który będzie chciał numer mojego telefonu, dostanie go. No cóż, nie miałam innego wyjścia i musiałam dotrzymać słowa. Tak to się zaczęło. Nie zwlekał z zaproszeniem mnie na randkę i sprawy potoczyły się szybko. Nie przeszkadzało nam, że jest młodszy o 10 lat. Od początku świetnie się dogadywaliśmy i nie zanosiło się na katastrofę.

Myślałam, że jest idealny

Jacek, podobnie jak ja, był po rozwodzie. Miał kilkuletniego synka, którego mi przedstawił. Ja z kolei zapoznałam go z moją córką, dorosłą już kobietą. Nie przyszło mi nawet do głowy, że Jacek mógłby wpaść Andżelice w oko. Umawiała się z rówieśnikami. Ponadto, kiedy się poznali, miała chłopaka – ich związek dobrze rokował na przyszłość i byłam pewna, że Marek zostanie moim zięciem.

Córka często też powtarzała, że cieszy się moim szczęściem. Jej ojciec niedługo po naszym rozstaniu znalazł nową partnerkę i ponoć planowali ślub. Ku memu zdziwieniu nie czułam zazdrości, było mi to totalnie obojętne. Dawno przestałam go kochać. Teraz liczył się tylko Jacek. Miałam nadzieję, że czeka nas wspólna przyszłość, ale się mocno rozczarowałam. Sądziłam, że to typ wiernego i lojalnego faceta, ale były to jedynie pozory.

Któregoś dnia wyszłam z biura wcześniej. Jacek miał wolny dzień, więc postanowiłam zrobić mu niespodziankę. Gdy podjeżdżałam pod jego blok, dostrzegłam go z synem na placu zabaw. Towarzyszyła im Andżelika. Nie kryłam zaskoczenia, aczkolwiek nie zapaliła mi się w głowie czerwona lampka. Po prostu rozmawiali. Zaparkowałam i do nich dołączyłam.

– Urwałaś się z pracy czy co? – Jacek był wyraźnie zdziwiony.

– Przecież ci mówiłam, że dziś kończę wcześniej.

– Aha. No tak, zapomniałem.

Andżelika wyglądała na strasznie zmieszaną. Stwierdziła, że musi wracać na uczelnię i prędko się zmyła. Spędziłam z Jackiem kilka godzin, ale był dziwnie nieswój.

Córka miała w nosie moje uczucia

Od tamtego zdarzenia minęło parę tygodni. Pewnego wieczoru, który spędzałam w pojedynkę, odebrałam telefon od mojej serdecznej koleżanki.

Chciałam ci o czymś powiedzieć – głos Ani brzmiał poważnie. – Powinnaś o tym wiedzieć.

– Mój Boże, coś się stało?

– Jakieś pół godziny temu widziałam Jacka.

– Może paczki rozwoził?

– Nie. Był z twoją córką. Wchodzili do nocnego klubu.

Ania podała mi nazwę lokalu. Niezwłocznie się tam udałam. Jacek i Andżelika bawili się w najlepsze, nie szczędząc sobie czułości. Zauważyli mnie dopiero po paru minutach. Stałam jak wryta i się na nich gapiłam. Nie potrafię opisać, jak się wtedy czułam, ale miałam chęć zapaść się pod ziemię. Jacek zbladł jak ściana na mój widok, natomiast córka pozostała niewzruszona. Nogi miałam jak z waty. Pragnęłam się ruszyć z miejsca, ale nie byłam w stanie.

Miałam wrażenie, że jestem bohaterką jakiegoś surrealistycznego filmu. Nie pamiętam, jak znalazłam się w taksówce. Całą noc przepłakałam. Jacek usiłował się dodzwonić, ale nie chciałam nawet go słyszeć. Od córki nie miałam żadnych wieści. Potrzebowałam kilku dni, żeby ochłonąć. Dopiero wówczas dałam radę wykonać telefon. To, co od niej usłyszałam, sprawiło mi okrutny ból.

– Cóż, tak wyszło – oznajmiła kompletnie beznamiętnym tonem.

– Jak w ogóle mogłaś? – byłam bliska płaczu.

– Serce nie sługa, nic na to nie poradzę.

– Nie robi się takich rzeczy własnej matce.

– Na pewno sobie kogoś znajdziesz – nie mogłam uwierzyć, że Andżelika jest taka wyrachowana, nie tak ją wychowałam.

Nie mam córki, nie mam faceta

Rozmowa zakończyła się kłótnią. Córka wykrzyczała, że sypia z Jackiem, odkąd się poznali, a jemu było mnie szkoda i dlatego do niczego się nie przyznał. Dodała, że tak naprawdę on woli młodsze kobiety, a ja byłam tylko próbą zdobycia nowych doświadczeń, które wcale mu się nie spodobały. Nie potrafił jednak się z tego wyplątać, ponieważ ja mocno się zaangażowałam w relację.

Wszystkie te słowa paliły niczym ogień. Niemniej najgorsze było to, że córka nie miała dla mnie za grosz litości, jakbym była kimś obcym. Zakomunikowała, że ona i Jacek będą razem mieszkać. Wiem, że to moje rodzone dziecko, ale nie zamierzam utrzymywać z nią kontaktów.

Życzę jej tego, aby karma do niej wróciła, może to ją czegoś nauczy. Kto wie, jak szybko znudzi się Jackowi? Niewykluczone, że i ona okaże się dla niego nieudanym eksperymentem – niech i jej będzie wierny w taki sam sposób, jak w moim przypadku.

Anita, 49 lat

Reklama

Czytaj także:
„Ksiądz z ambony potępiał zdradę, a sam miał grzeszki na koncie. Nawet pielgrzymka nie wystarczy za pokutę”
„Nigdy nie rozumiałam złośliwych dowcipów o teściowej. Do czasu aż moja wlazła z buciorami w moje życie”
„Mąż spał z pilotem na kanapie, więc ja zasypiałam w objęciach 20-letniego trenera. W życiu trzeba korzystać z okazji”

Reklama
Reklama
Reklama