Reklama

Życie jest pełne marzeń. Moje zawsze kręciło się wokół rodziny, ciepła domowego ogniska i tego, by być ojcem. Już jako młody chłopak wyobrażałem sobie, jak bawię się z moimi dziećmi, jak opowiadam im historie na dobranoc i jak wspólnie odkrywamy świat. Z Gabrysią byliśmy parą od kilku lat. Nasze plany zawsze były ambitne – dom z ogródkiem, wspólne podróże, i co najważniejsze, dzieci. Jednak pomimo tych wspólnych wizji, gdzieś z tyłu głowy zawsze miałem pewną obawę.

Gabrysia nigdy nie mówiła otwarcie o tym, że pragnie być matką. A kiedy w końcu dowiedziałem się, że zostanę ojcem, byłem w siódmym niebie.

A potem wszystko się rozpadlo

Dzień, w którym dowiedziałem się, że zostanę ojcem, był jednym z najszczęśliwszych w moim życiu. Znalazłem w koszu w łazience test ciążowy, który miał pozytywny wynik. Żona wyszła już do pracy. Ucieszyłem się ogromnie. Wracałem do domu, czując, że świat jest piękniejszy niż kiedykolwiek. Wszedłem do mieszkania z bukietem kwiatów w ręku i szerokim uśmiechem na twarzy.

– Gabrysiu, dzięki tobie jestem najszczęśliwszym facetem na świecie! – zawołałem, widząc ją w kuchni.

– Co się stało? – zapytała z lekkim uśmiechem, ale wyczułem w jej głosie nutę niepewności.

– Przecież zostanę ojcem! – wykrzyknąłem, podchodząc, by ją objąć. – Widziałem twój test.

Jej reakcja nie była taka, jakiej się spodziewałem. Uśmiech zniknął z jej twarzy, a jej spojrzenie stało się poważne.

Tak, Tomek, ale... – zaczęła, a ja poczułem, jak moje serce zamarło na moment.

– Co jest? Nie cieszysz się? Przecież to nasza przyszłość, nasze marzenia... – powiedziałem, próbując zrozumieć jej reakcję.

– Po prostu... Muszę przemyśleć parę rzeczy – odparła, unikając mojego wzroku.

Zaczynałem analizować, co mogło być nie tak. Dlaczego nie była szczęśliwa? Może to tylko stres, zastanawiałem się, próbując nie panikować. Ale coś w jej zachowaniu budziło mój niepokój. Zdałem sobie sprawę, że rozmowa, którą zaczęliśmy, pozostawiła więcej pytań niż odpowiedzi.

Następnego dnia postanowiłem podzielić się moją radością z najlepszym przyjacielem, Markiem. Byliśmy nierozłączni od lat, zawsze wspieraliśmy się nawzajem, niezależnie od sytuacji. Spotkaliśmy się w naszej ulubionej kawiarni.

– Marek, mam wiadomość! – zacząłem, nie mogąc powstrzymać się od uśmiechu.

– Co tam, stary? – zapytał z zainteresowaniem.

– Gabrysia jest w ciąży! Zostanę ojcem! – powiedziałem z dumą.

Spodziewałem się, że Marek ucieszy się tak jak ja, ale zauważyłem, że jego reakcja była trochę dziwna. Uśmiechnął się, ale wydawał się spięty.

– To... to świetna wiadomość, gratulacje – odpowiedział, ale jego entuzjazm wydawał się wymuszony.

– Wszystko w porządku? – zapytałem, zauważając, że unika mojego wzroku.

– Tak, jasne, tylko... no wiesz, to spora zmiana – starał się brzmieć przekonująco, ale czułem, że coś jest nie tak.

Jego zachowanie wzbudziło we mnie niepokój

Zacząłem analizować sytuację. Może po prostu ma ciężki dzień w pracy, próbowałem się uspokoić. Ale coś w jego postawie przypominało mi reakcję Gabrysi z poprzedniego dnia. Czy mogło być coś, o czym nie wiedziałem? Coraz bardziej zatapiałem się w myślach, starając się znaleźć odpowiedzi.

Kilka dni później, wracając do domu wcześniej niż zwykle, zauważyłem, że drzwi są lekko uchylone. Wszedłem cicho, myśląc, że Gabrysia po prostu zapomniała je zamknąć. Jednak to, co usłyszałem, sprawiło, że zamarłem w miejscu. Z salonu dochodziły podniesione głosy.

– Marek, nie wiem, jak długo jeszcze mogę to ukrywać – mówiła Gabrysia z drżącym głosem.

– Cóż, Tomek w końcu się dowie – odparł Marek.

Poczułem, jak moje serce zaczyna walić jak oszalałe. Co tu się dzieje? O czym oni rozmawiają? Zrobiłem krok w stronę salonu, a wtedy usłyszałem słowa, które zmieniły wszystko.

– Przecież on myśli, że to jego dziecko – Marek powiedział z wyrzutem.

Zanim zdołałem się zastanowić, wparowałem do pokoju. Ich twarze pobladły, gdy mnie zobaczyli.

– Co to ma znaczyć?! – krzyknąłem, ledwo powstrzymując się od wybuchu.

– Tomasz... to nie tak, jak myślisz... – zaczęła Gabrysia, ale ja nawet nie chciałem słuchać jej wyjaśnień.

– Jak mogłaś mi to zrobić? Wy razem…? – wrzeszczałem, czując, jak wzbiera we mnie fala gniewu i rozpaczy.

Marek próbował coś powiedzieć, ale nawet nie dałem mu dojść do głosu. Cała sytuacja była dla mnie zbyt absurdalna, zbyt bolesna, bym mógł ją przetrawić. Stałem tam, patrząc na dwoje najbliższych mi ludzi, którzy zdradzili moje zaufanie w najbardziej okrutny sposób.

Wieczorem, gdy emocje nieco opadły, Gabrysia poprosiła mnie o rozmowę. Byłem zmęczony i zraniony, ale wiedziałem, że musimy to wyjaśnić. Usiedliśmy naprzeciwko siebie w kuchni, a jej twarz wyrażała mieszankę smutku i niepokoju.

– Tomek, naprawdę przepraszam... – zaczęła, a jej głos drżał od emocji.

– Dlaczego? Dlaczego to zrobiłaś? – zapytałem, choć nie byłem pewien, czy chcę znać odpowiedź.

To wszystko zaczęło się przypadkiem... – tłumaczyła, unikając mojego wzroku. – Marek był... był obok, kiedy czułam się zagubiona i... jakoś to się stało.

– Zagubiona? Czy ja nie byłem dla ciebie oparciem? – przerwałem jej, czując się jeszcze bardziej dotknięty.

– Byłeś, ale... Ja sama nie wiedziałam, czego chcę. Marek mnie rozumiał w sposób, w jaki... w sposób, którego wtedy potrzebowałam – wyznała, łzy płynęły po jej policzkach.

Chciałem jej powiedzieć, jak bardzo mnie zraniła, ale nie mogłem. Czułem, że słowa były niewystarczające, by wyrazić moje emocje. W głowie kołatały mi się myśli o straconych marzeniach i nadziejach.

– Czy kiedykolwiek kochałaś mnie naprawdę? – zapytałem cicho, czując ciężar na sercu.

– Tak, kochałam... i nadal cię kocham. Ale to wszystko się popsuło – odpowiedziała, a jej słowa brzmiały jak ostatnie nuty smutnej melodii.

Opuszczając dom, próbowałem uporządkować swoje myśli i uczucia. Wszystko, co dotychczas uważałem za pewne, nagle legło w gruzach. Musiałem znaleźć sposób, by odbudować swoje życie, ale nie wiedziałem, jak to zrobić.

Spotkałem się z Markiem, aby usłyszeć jego wersję wydarzeń. Nasze spotkanie było napięte, pełne niezręczności i niewypowiedzianych emocji. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie w parku, gdzie niegdyś często rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.

– Tomek, przepraszam. Nigdy nie chciałem cię zranić – zaczął Marek, a jego głos był pełen żalu.

– Jak mogłeś mi to zrobić? – zapytałem, próbując utrzymać gniew na wodzy. – Byłeś dla mnie jak brat.

– Wiem... To było silniejsze ode mnie. Zakochałem się w Gabrysi – wyznał, spuszczając wzrok.

– Zakochałeś się? A co z naszą przyjaźnią? – pytałem, czując, jak wrze we mnie mieszanka zdrady i smutku.

– Tomasz, to nie było planowane. Po prostu... to się stało. Nie mogłem powstrzymać uczuć – tłumaczył się, a ja widziałem, że było mu ciężko.

Czułem, jak wszystko, co między nami było, rozpada się na kawałki. Próbowałem zrozumieć jego motywy, ale w moim sercu wciąż buzowała złość.

– Więc co teraz? Chcesz być z nią? – zapytałem, choć odpowiedź była dla mnie oczywista.

– Tak, chciałbym... Chciałbym wychowywać to dziecko z Gabrysią – przyznał w końcu.

To było jak cios prosto w serce

Zrozumiałem, że muszę podjąć decyzję o swojej przyszłości. Nie mogłem być częścią ich życia. Musiałem się od tego wszystkiego odciąć, by znaleźć nową drogę.

Decyzja o rozwodzie przyszła mi z trudem, ale wiedziałem, że jest to jedyna słuszna droga. Wiedziałem, że nie mogę zbudować swojego szczęścia na kłamstwie i zdradzie. Przeprowadziłem się do tymczasowego mieszkania, z dala od wspomnień, które raniły mnie każdego dnia.

Relacje z Gabrysią i Markiem stały się chłodne i napięte. Starałem się nie myśleć o przyszłości, w której oboje mieli wychowywać dziecko, które powinno być moim synem lub córką. To bolało, ale musiałem się nauczyć żyć z tą myślą.

Czasem spotykam się z innymi przyjaciółmi, próbując wypełnić pustkę, którą pozostawiła zdrada najbliższych. W głębi duszy wiem, że proces odbudowy będzie długi i bolesny. Jednak z każdym dniem uczę się żyć na nowo, z nadzieją, że gdzieś tam czeka na mnie nowe życie, które mogę zacząć od nowa.

Nie wiem, jak potoczy się moje życie. Czy znowu pokocham? Czy zaufam komuś na tyle, by zacząć budować z nim wspólną przyszłość? Tego nie wiem. Ale wiem jedno – nie poddam się. Muszę odnaleźć siebie, zrozumieć swoje uczucia i pozwolić sobie na uzdrowienie.

Historia zdradzonych marzeń to nie tylko opowieść o utracie, ale także o poszukiwaniu siły, by iść naprzód. Wierzę, że kiedyś moje serce przestanie krwawić, a ja znajdę nową drogę, która zaprowadzi mnie do szczęścia.

Tomasz, 34 lata


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama