Reklama

Żyję w niewielkim, aczkolwiek urokliwym mieście. Moje życie toczy się wokół pracy, kilku bliskich przyjaciół i związku z Pawłem. Jesteśmy razem już od dwóch lat, a nasza relacja jest pełna miłości, choć czasem bywa nieco rutynowa. Właśnie zbliżają się ferie, a my planujemy naszą pierwszą wspólną podróż. To ma być tania wyprawa, bo oszczędzamy na ważniejsze cele, ale i tak cieszę się na samą myśl o niej.

Reklama

Oliwia, moja przyjaciółka od czasów liceum, obiecała pomóc w organizacji wyjazdu. Wspomniała, że ma dostęp do fantastycznych ofert zakwaterowania, a ja jej ufam bezgranicznie. Często marzymy o wspólnych przygodach, więc kiedy zaproponowała swoją pomoc, byłam wniebowzięta. Zawsze była osobą, na którą mogłam liczyć, więc nie miałam powodów do obaw. Przekazaliśmy jej pieniądze, a ona w naszym imieniu zrobiła rezerwację ze sporą zniżką.

Myśl o ucieczce od codzienności i spędzeniu czasu z Pawłem z dala od pracy i obowiązków napawa mnie ekscytacją. Wyobrażam sobie, jak odpoczywamy, pijemy drinki przy kominku i cieszymy się sobą. Na pewno będzie cudownie.

Cieszyłam się na ten wyjazd

– Paweł, a czy my na pewno mamy wszystko dobrze zorganizowane? – zapytałam, nie potrafiąc ukryć lekkiego niepokoju.

Mój chłopak uśmiechnął się do mnie uspokajająco, choć w jego oczach zauważyłam nutkę rozbawienia.

– Marta, wszystko jest pod kontrolą. Oliwia się tym zajmuje, a przecież wiemy, że potrafi załatwić takie rzeczy lepiej niż ktokolwiek inny.

– Wiem, wiem... – westchnęłam, próbując wyciszyć w sobie narastające obawy. – Po prostu nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Nasz pierwszy wspólny wyjazd. To takie... dorosłe.

Paweł parsknął śmiechem.

– Dorosłe? Może. Ale też trochę szalone, nie sądzisz? Po tylu miesiącach oszczędzania w końcu się udało.

Przytuliłam się do niego, ciesząc się jego bliskością. Nasze rozmowy o przyszłości były dla mnie czymś niezwykle ważnym. Marzyliśmy o wspólnym mieszkaniu, podróżach i wielu innych rzeczach, które kiedyś miały stać się naszą rzeczywistością.

– A co jeśli coś pójdzie nie tak? – zapytałam, spoglądając mu w oczy.

– Nawet jeśli coś się nie uda, poradzimy sobie. Ważne, że jesteśmy razem, prawda?

Pokiwałam głową, choć w sercu pozostała mi ta niewielka iskra niepewności. Czy naprawdę wszystko pójdzie tak gładko, jak zakładamy? Czy możemy zaufać komuś aż tak bardzo?

– Kochanie, wszystko będzie dobrze – dodał Paweł, jakby czytając w moich myślach.

Objął mnie mocniej, a ja poczułam się nieco lepiej. Wiedziałam, że niezależnie od tego, co nas czeka, damy sobie radę. Przynajmniej taką miałam nadzieję.

To musiała być pomyłka

Kiedy dotarliśmy na miejsce, serce zaczęło mi bić szybciej z podekscytowania. W końcu spełniały się nasze marzenia o wspólnym wyjeździe. Ale im bliżej byliśmy miejsca zakwaterowania, tym bardziej coś mi się nie zgadzało. Z każdą chwilą narastało we mnie dziwne uczucie niepokoju.

– Paweł, to tutaj? – zapytałam, spoglądając na niewielki skwer, który kompletnie nie przypominał opisu z oferty.

– To musi być tutaj – odpowiedział Paweł, przeglądając mapę na telefonie. – Ale... nie widzę żadnego hotelu.

Przygryzłam wargę, patrząc wokół. Nie było żadnego śladu po budynku, w którym mieliśmy się zatrzymać. Rozglądaliśmy się bezradnie, próbując znaleźć jakąś wskazówkę.

Próbowałaś się skontaktować z Oliwią? – zapytał Paweł, wyciągając telefon.

– Próbuję, ale nie odbiera – odpowiedziałam, czując rosnącą frustrację.

Po kilku nieudanych próbach, usiedliśmy na pobliskiej ławce, próbując ochłonąć i zastanowić się, co dalej. Rozmawialiśmy o możliwych przyczynach tej sytuacji, ale żadna z nich nie wydawała się logiczna. Oliwia zawsze była taka rzetelna... Coś musiało się wydarzyć.

– A co jeśli to wszystko było jednym wielkim nieporozumieniem? – rzuciłam, próbując ukryć drżenie w głosie.

– Nie wiem. Może to jakiś błąd, ale nie możemy jej teraz osądzać – odpowiedział, choć w jego głosie wyczułam nutę niepewności.

Poczułam, jak frustracja i rozczarowanie narastają, kiedy zaczęliśmy rozmawiać o przeszłości i kilku sytuacjach, które teraz wydawały się podejrzane. Wspomnienia, które wcześniej ignorowałam, teraz nagle nabrały nowego znaczenia.

Co teraz zrobimy? – zapytałam, starając się ukryć łzy rozczarowania.

Paweł spojrzał na mnie bezradnie, a ja czułam, że nasza wymarzona podróż zmienia się w koszmar, którego nie przewidzieliśmy.

To było jak zły sen

Siedząc na ławce, próbowałam zebrać myśli. Wszystko, co planowaliśmy, zaczynało się sypać. Nagle usłyszałam, jak Paweł, stojąc nieco dalej, prowadzi rozmowę telefoniczną.

– Cześć, Karol, słuchaj, mamy problem... – mówił Paweł, jego głos był napięty. – Tak, właśnie przyjechaliśmy i... nie ma tutaj żadnego hotelu – przysłuchiwałam się uważnie, czując narastającą frustrację.

Paweł kontynuował rozmowę, starając się ustalić, co mogło się stać z Oliwią. Miałam nadzieję, że to tylko jakaś pomyłka, ale coś we mnie mówiło, że to coś więcej. W pewnym momencie słowa Pawła zmroziły mi krew w żyłach.

Jak to zniknęła? Z naszymi pieniędzmi? – zapytał Paweł z niedowierzaniem, a ja poczułam, jak świat wali mi się na głowę.

Nie czekając dłużej, podeszłam do niego.

Co się dzieje? Co z Oliwią? – wyrzuciłam z siebie, choć odpowiedź już znałam.

Paweł odłożył telefon i spojrzał na mnie z powagą.

– Marta, wygląda na to, że Oliwia... że zniknęła. Karol mówił, że nikt jej nie widział od kilku dni, a przez to nasze pieniądze na wyjazd również przepadły.

Poczułam, jak wszystkie emocje, które starałam się utrzymać na wodzy, nagle wybuchają. Zdrada, jakiej doświadczyłam, była nie do opisania.

Jak mogła nam to zrobić? – krzyknęłam, czując, jak łzy napływają mi do oczu.

– Marta, nie wiem, ale musimy jakoś to rozwiązać – powiedział Paweł, próbując mnie uspokoić. Ale ja nie chciałam się uspokajać. Chciałam odpowiedzi, chciałam zrozumieć, jak osoba, którą uważałam za przyjaciółkę, mogła nas tak oszukać.

Staliśmy tam chwilę w milczeniu, starając się przetrawić to, co właśnie usłyszeliśmy. W końcu postanowiliśmy, że musimy znaleźć sposób, by się z nią skontaktować i dowiedzieć się, dlaczego to zrobiła. Emocje były intensywne, a zaufanie do ludzi, które tak długo budowałam, zaczynało się rozpadać.

Nie mogłam w to uwierzyć

Kiedy opadły pierwsze emocje, zaczęłam zastanawiać się nad całą moją relacją z Oliwią. Wszystkie wspomnienia, które wcześniej były dla mnie jak skarby, teraz wydawały się nasycone podejrzeniami. Pamiętałam, jak kiedyś opowiadała mi o problemach finansowych, ale wtedy myślałam, że to tylko przejściowe trudności. Czy wtedy właśnie zaczęły się nasze problemy?

Próbowałam sobie przypomnieć wszystkie sytuacje, w których Oliwia mogła coś zataić. Często mówiła o tym, jak zazdrości nam z Pawłem naszej stabilności i planów na przyszłość. Czy to była zazdrość, która ją popchnęła do tego czynu? Zawsze uważałam ją za swoją powierniczkę, kogoś, komu mogłam zaufać. A teraz czułam się jak kompletna idiotka.

– Marta, musimy się z nią skontaktować – powiedział Paweł, wyrywając mnie z zamyślenia. – Nie możemy tego tak zostawić.

Przytaknęłam, choć w sercu wciąż targały mną wątpliwości. Nie wiedziałam, czy dam radę spojrzeć jej w oczy i zapytać: „Dlaczego?”. Nie wiedziałam, czy chcę usłyszeć odpowiedź.

– Ale jak ją znajdziemy? – zapytałam, wpatrując się w Pawła.

– Musimy porozmawiać z naszymi wspólnymi znajomymi, przejrzeć jej profile w mediach społecznościowych, cokolwiek... Nie możemy się poddać – mówił z determinacją, która dodała mi nieco otuchy.

Wspólnie zdecydowaliśmy, że musimy wrócić do miasta i zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby Oliwia wytłumaczyła się ze swojego zachowania. Ta sytuacja była nie tylko oszustwem finansowym, ale przede wszystkim osobistą. Czułam, że muszę to zamknąć, nawet jeśli zakończenie nie będzie takie, jakiego bym sobie życzyła.

Nie przyjęłam przeprosin

Po powrocie do miasta od razu zaczęliśmy działać. Skontaktowaliśmy się z naszymi wspólnymi znajomymi i zaczęliśmy przeszukiwać media społecznościowe Oliwii. Początkowo wydawało się, że zapadła się pod ziemię, ale w końcu udało nam się z nią skontaktować przez jednego z jej bliskich znajomych.

„Oliwia, jesteś nam winna wyjaśnienia i nie tylko” – napisałam jej wiadomość, próbując ukryć drżenie rąk. Odpowiedź nadeszła dopiero po kilku godzinach pełnych niepewności.

„Spotkajmy się jutro w kawiarni na rogu, o 17:00” – odpisała. To krótkie zdanie wywołało we mnie mieszankę emocji: ulgę, złość i ciekawość. Chciałam wiedzieć, co miała do powiedzenia.

Następnego dnia przyszłam do kawiarni nieco wcześniej, czekając z bijącym sercem na to, co miało nadejść. Kiedy Oliwia weszła, wyglądała na nieco zmienioną. Jej zwykle pogodna twarz była przygaszona, a w oczach pojawił się cień, którego nigdy wcześniej nie widziałam.

Marta, przepraszam... – zaczęła, siadając naprzeciw mnie. W jej głosie czuć było autentyczny smutek, ale i tak nie mogłam zapanować nad swoim gniewem.

– Dlaczego? – wykrztusiłam, patrząc na nią z niedowierzaniem. – Zawsze ci ufałam. Byłaś moją przyjaciółką. Dlaczego nam to zrobiłaś?

Oliwia spuściła wzrok, a jej ramiona lekko opadły.

To była desperacja, Marta. Nie mogłam się wykaraskać z długów. Wiem, że to nie tłumaczy mojego zachowania, ale naprawdę nie widziałam innego wyjścia.

Słuchałam jej słów, ale nie mogłam ich zaakceptować. Jak można było zdradzić tak ważną przyjaźń? Nawet jeśli sytuacja była trudna, mogliśmy jej jakoś pomóc.

– Nawet nie wiem, co mam ci powiedzieć. Zniszczyłaś coś, co było dla mnie bardzo ważne – powiedziałam z goryczą, próbując powstrzymać łzy.

Oliwia przyznała się do błędów, ale ja nie potrafiłam jej wybaczyć. Spotkanie zakończyło się w atmosferze ciężkiego milczenia, które pozostawiło mnie z jeszcze większym zamętem niż wcześniej. Obiecała, że odda nam pieniądze i tylko dlatego nie zerwałam z nią kontaktów.

Nie ufam już znajomym

Po spotkaniu z Oliwią długo siedziałam w parku, analizując każde jej słowo i gest. Zdrada, której doświadczyłam, głęboko mnie poruszyła. O ile sytuację finansową można było naprawić, to strata przyjaźni była dla mnie znacznie boleśniejsza. Myślałam, że mogę liczyć na nią w każdej sytuacji, a ona zrobiła mi coś takiego.

Choć nie byłam pewna, czy kiedykolwiek ponownie zaufam Oliwii, wiedziałam, że mogę liczyć na Pawła. Zrozumiałam, że czasem trzeba się pogodzić z tym, że życie nie zawsze układa się zgodnie z planem. Muszę nauczyć się radzić sobie z emocjami i podejmować decyzje krok po kroku, starając się nie tracić nadziei na lepsze jutro. A to, co się stało, będzie dla mnie ważną lekcją na przyszłość.

Marta, 27 lat

Reklama

Czytaj także:
„Mąż miał mnie zabrać na luksusowe ferie w górach, a trafiłam do piekła turystów. Wszystko przez jego brudne sekrety”
„Pojechałam z dziećmi na szkolne zimowisko. W dzień przytulałam maluchy, a nocami gorącego nauczyciela biologii”
„Syn wyjechał dorobić w górach jako instruktor narciarstwa. Wrócił ze złamaną ręką i z nieoczekiwaną niespodzianką”

Reklama
Reklama
Reklama