„Chciałam zemścić się na byłym za wszystkie upokorzenia. Zamiast Dnia Singla będzie miał jesień średniowiecza”
„W tym momencie zrozumiałam, że Marek nie tylko wiedział, że przyjdę – on od początku prowadził tę grę. Stworzył sytuację, w której miał mnie upokorzyć. Poczułam, jak moje policzki zaczynają płonąć od emocji. Czy mogłam się z tego jeszcze wyplątać?”

- redakcja
Z Markiem byliśmy parą przez ponad dwa lata. Wydawało się, że wszystko układa się idealnie. Aż pewnego dnia, bez żadnego ostrzeżenia, postanowił odejść. Twierdził, że potrzebuje przestrzeni, że nie jest gotowy na poważny związek. Nie miałam pojęcia, że dwa miesiące później zobaczę go na zdjęciach w mediach społecznościowych, wyglądającego na najszczęśliwszego człowieka na ziemi u boku Klaudii.
Wolność miała duży dekolt
Czułam, jakby ktoś przekłuł balon moich nadziei. Przez te trzy lata starałam się żyć dalej, ale głęboko w sercu żywiłam do Marka urazę. Teraz, kiedy nadarzyła się okazja, by odegrać się na nim w Dzień Singla, nie mogłam jej przepuścić. Planowałam zrobić z jego perfekcyjnego wieczoru totalną katastrofę.
Dowiedziałam się, że Marek i Klaudia będą na ekskluzywnej imprezie w jednym z modnych klubów w mieście. Wiedziałam, że to doskonała okazja, aby wprowadzić mój plan w życie. Starannie dobrałam strój – elegancki, ale nie przesadny – tak, by wzbudzić zainteresowanie, ale nie wywołać podejrzeń. Bartka nie musiałam długo przekonywać, by mi towarzyszył. Może uważał, że mój plan to głupota, ale znał mnie na tyle dobrze, by wiedzieć, że mnie nie powstrzyma.
Gdy weszliśmy do klubu, atmosfera była elektryzująca. Światła migały w rytm muzyki, a tłum ludzi poruszał się, jakby każdy ruch był częścią jakiegoś większego planu. Dostrzegłam ich szybko – Marek i Klaudia siedzieli przy stoliku, wyglądając jak para z okładki magazynu. Coś jednak było nie tak. Marek spojrzał w moją stronę i... uśmiechnął się. To nie był przypadkowy uśmiech – jakby wiedział, że się pojawię.
– Czy on właśnie ci się uśmiechnął? – zapytał Bartek, nachylając się do mojego ucha.
– Wydaje ci się – odpowiedziałam, ale serce biło mi szybciej. Może to była jego część gry, ale nie zamierzałam się wycofać.
Gra na dwa fronty
Postanowiłam, że muszę działać szybko, zanim stracę przewagę, której jeszcze nie miałam. Podchodząc do ich stolika, starałam się wyglądać na zaskoczoną, jakby to było przypadkowe spotkanie.
– Natalia? Co za niespodzianka! – zawołał Marek, jakby rzeczywiście mnie się nie spodziewał. Był zbyt uprzejmy, co od razu wzbudziło moje podejrzenia.
– Nie spodziewałam się, że cię tutaj spotkam – odpowiedziałam, siląc się na uśmiech. – Widzę, że świetnie się bawicie.
Klaudia patrzyła na mnie z wyraźnym uśmiechem. Zastanawiałam się, czy wiedziała o mojej przeszłości z Markiem. Ale to nie miało znaczenia. Zaczęłam wprowadzać swój plan w życie, delikatnie wsuwając się w ich rozmowę.
– Wiesz, Marek i ja spędzaliśmy kiedyś tyle czasu w takich miejscach... Ciekawe, czy jeszcze pamiętasz nasze ulubione drinki? – rzuciłam mimochodem, obserwując ich reakcję.
Klaudia nieco się skrzywiła, ale zanim mogłam zareagować, Marek nachylił się do mnie i szepnął:
– Myślisz, że tylko ty masz plan? – jego głos był pełen wyzwania.
Zrozumiałam, że on również coś knuł. Tylko co to mogło być?
On też coś kombinował
Poczułam, jak grunt usuwa mi się spod nóg. Jeśli Marek rzeczywiście coś zaplanował, musiałam szybko dowiedzieć się co to takiego. Zauważyłam, że Klaudia, zamiast być zazdrosna lub zdenerwowana, wydawała się wręcz rozbawiona całą sytuacją. Coś tu nie grało.
Nagle Marek wstał i zaprosił mnie, bym poszła za nim do innej części klubu. Zaniepokojona, ale zdeterminowana, poszłam za nim. Zatrzymaliśmy się przed niewielką grupką ludzi, którą nagle zaczęłam rozpoznawać. Moje serce zamarło – to byli moi byli chłopcy. Każdy z nich miał swoją własną historię o mnie, niektóre były prawdziwe, inne wyolbrzymione, ale wszystkie stawiały mnie w złym świetle.
– Pozwól, że przypomnę cię twoim byłym – powiedział Marek, patrząc mi prosto w oczy. Jego uśmiech nie miał w sobie nic z życzliwości. – Wszyscy chcieli cię znowu zobaczyć.
W tym momencie zrozumiałam, że Marek nie tylko wiedział, że przyjdę – on od początku prowadził tę grę. Stworzył sytuację, w której miał mnie upokorzyć. Poczułam, jak moje policzki zaczynają płonąć od emocji.
Czy mogłam się z tego jeszcze wyplątać?
Czyj będzie ostatni ruch?
Stałam tam, otoczona przez ludzi z mojej przeszłości, którzy patrzyli na mnie z mieszaniną ciekawości i rozbawienia. Bartek podszedł bliżej, widząc moje zmieszanie.
– Może powinniśmy stąd iść – zaproponował, ale ja wiedziałam, że nie mogę pozwolić, by Marek wygrał.
Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam przyjąć zupełnie nową taktykę. Uśmiechnęłam się szeroko, z udawaną pewnością siebie, której nie czułam.
– To niesamowite, że Marek włożył tyle wysiłku w zebranie was tutaj – powiedziałam, celowo podnosząc głos, by wszyscy słyszeli. – Najwyraźniej nie mogłeś mnie zapomnieć.
Klaudia zaczęła patrzeć na Marka z niepewnością, a ja poczułam, że mam szansę odwrócić sytuację na swoją korzyść.
– Więc to właśnie jest twój pomysł na zabawę? – kontynuowałam, utrzymując jego spojrzenie. – Poświęcić tyle czasu, by przypomnieć mi, że wszyscy mamy przeszłość, ale to nie ja tutaj planuję zemstę, prawda?
Przeszłam obok niego i dodałam, na tyle głośno, by wszyscy słyszeli:
– Skoro spędziłeś tyle czasu, planując to wszystko, to chyba nie ja jestem tą, która nie potrafi odpuścić.
Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z klubu z podniesioną głową. Wiedziałam, że to nie koniec tej gry, ale tym razem udało mi się wyjść z niej z twarzą.
Nie wszystko poszło zgodnie z planem
Po wyjściu z klubu, wciąż czułam się roztrzęsiona, ale zadowolona z tego, jak poradziłam sobie w tej sytuacji. Bartek szedł obok mnie, milcząc, aż w końcu znaleźliśmy się w nocnym barze, gdzie zamówiliśmy drinki. Usiedliśmy przy stoliku w kącie, gdzie było spokojniej, i w końcu zaczęłam się śmiać.
– Czyż to nie ironia? – zapytałam, wciąż nie mogąc przestać się uśmiechać. – Oboje zaplanowaliśmy coś przeciwko sobie, jakby to była jakaś pokręcona gra.
Bartek patrzył na mnie z lekkim uśmiechem.
– Więc… co teraz? Kolejna zemsta? – zapytał z nutą żartu w głosie, ale ja wiedziałam, że chce wiedzieć, co zamierzam.
Spojrzałam w jego oczy i poczułam, że po raz pierwszy od dawna nie jestem już tak zdeterminowana, by się mścić. Może to dlatego, że zrozumiałam, że te wszystkie plany zemsty nie przynoszą prawdziwego ukojenia. Może w końcu poczułam, że jestem gotowa odpuścić.
– Wiesz co, Bartek? – odpowiedziałam, biorąc łyk drinka. – Myślę, że najlepsza zemsta to po prostu zapomnieć. Może czasami wygrać psychologicznie oznacza po prostu odejść, nie będąc przegranym.
Patrzyliśmy na siebie, a ja wiedziałam, że tym razem naprawdę zrobiłam krok naprzód. Zemsta to nie wszystko, a czasami jedynym sposobem na wygraną jest pozwolić przeszłości odejść.
Natalia, 31 lat
Czytaj także:
„W walentynki dostałam bukiet róż od cichego wielbiciela. Nie myślałam, że po 60-tce ktoś mnie jeszcze pokocha”
„Na walentynki mąż kupił bukiet róż, ale tylko dla mamusi. Zwątpiłam, którą z nas kocha bardziej”
„Miałem dla dziewczyny niespodziankę na walentynki, ale jej nie doceniła. Niepotrzebnie się tak starałem”