Reklama

Nigdy nie lubiłam specjalnie mojej kuzynki, Marty, mimo że nie miałyśmy złych relacji. Problem w tym, że nasza rodzina od zawsze stawiała ją na piedestale i przedstawiała jako wzór. To dlatego nie pałałam do niej sympatią. Kuzynce udawało się wszystko – idealne wyniki w szkole, studia na architekturze, trzymanie się z daleka od klubów i używek…

Reklama

Ja nie miałam tyle szczęścia w szkole, nie lubiłam wkuwać do egzaminów, książki mnie nudziły. Nauka wydawała mi się raczej stratą czasu. Postawiłam na technikum fryzjerskie i wkrótce ruszyłam do pracy w niewielkim salonie na moim osiedlu. W wolnym czasie spotykam się ze znajomymi, chodzę do dyskotek, pubów i popijam piwo. Normalne sprawy.

Dla wszystkich była jak ideał

– Bierz przykład z Marty, ona nie pije i prowadzi poważne życie – wzdychała moja matka.

– Wiesz, to ja sama płacę za swoje życie, od ciebie nic nie potrzebuję i mogę samodzielnie podejmować swoje decyzje, bo jestem pełnoletnia – odbiłam piłeczkę. – A Marta wciąż żyje na koszt swoich rodziców.

– Nic dziwnego, ma wymagające studia – wskazywała matka. – Nie może uczyć się i pracować na pełen etat.

– I z ludźmi też nie może się spotykać, dlatego jest samotna – podsumowałam.

Niespodziewanie to jednak ona jako pierwsza zaprosiła do domu „poważnego” chłopaka i przedstawiła go rodzicom. Mama opowiedziała mi, że niedawno zdobył dyplom na uczelni, zaczął świetną pracę i oczywiście świata poza Martą nie widzi.

– Zapewne taki sam nudziarz jak i ona – skomentowałam nie bez złośliwości. Po co zawracać sobie nimi głowę?

Okazało się jednak, że mocno się pomyliłam. Pewnego razu przypadkowo się na nich natknęłam w galerii handlowej, gdzie czekałam na koleżankę.

– Cześć, jak się masz? – przywitała się uprzejmie Marta. Poznajcie się, to mój chłopak, Jacek, a to Karolina, moja kuzynka – wskazała nas sobie.

Zmieniłam o niej zdanie

Miałam jeszcze chwilę do spotkania, dlatego usiadłam z nimi przy stoliku w kawiarni. Jacek zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie – rzucał żartami i opowiadał wesoło o swojej rodzinie. Naprawdę miło się z nimi rozmawiało. Gdy przyszła moja koleżanka, Aldona, po prostu do nas dołączyła i przegadaliśmy jeszcze sporo czasu. Nawet zaplanowaliśmy wspólne wyjście do kina na kolejny dzień. Wybrana przez nas komedia była przednia, wszyscy wyszliśmy roześmiani i zrelaksowani.

– Karola, cieszę się, że polubiliście się z Jackiem – wyznała mi Marta. Być może za jakiś czas on dołączy do naszej rodzinki. W końcu jesteśmy razem już dobrych kilka miesięcy, więc może doczekam się zaręczyn…

Jest czego zazdrościć – westchnęłam. – To świetny facet. Niestety ja przyciągam takich sympatycznych chłopaków.

– To dziwne – powiedziała. – Przecież jesteś taka śliczna i zabawna.

Pomyślałam, że ma trochę racji: niby jestem dość zgrabna, mam długie ciemne włosy, niebieskie oczy, ładne nogi. A ona nie wyróżnia się urodą – jest raczej lekko puszysta i przeciętna. Ale jak widać piękna buzia i dobra figura to nie wszystko, bo przecież pokochał ją facet, który jest bardzo przystojny i postawny.

Od czasu tamtego wyjścia do kina, zaczęliśmy umawiać się na częstsze spotkania w szerszym gronie. Kuzynka z chłopakiem odwiedziła nas w imieniny mojego ojca, a ja złożyłam im wizytę, gdy organizowali niedzielną ucztę dla rodziny. Dużo rozmawiałam i z Jackiem, i z Martą.

Był żywo zainteresowany moim życiem

– Uważam, że masz naprawdę świetna pracę i z widokiem na ambitne zmiany. Przecież kiedyś mogłabyś nawet zostać stylistką gwiazd – wymyślał, zajadając gołąbki.

– Kto wie – powiedziałam z przekąsem.

Nie chciałam się przyznać, że ja sama nie myślałam o swojej pracy aż tak ambitnie. Zostawiłam sobie przestrzeń na zmiany, ale nie aż takie.

Kilka tygodni później przyszły cieplejsze miesiące, a moi rodzice wyjechali na krótkie wakacje. Zostawili cały dom pod moją opieką, a ja z tej okazji postanowiłam wyprawić małe przyjęcie. Sprosiłam trochę znajomych i przyjaciół, a ze względu na niedawno „odświeżoną” relację z Martą, dałam znać również jej i Jackowi. Koledzy zadbali o pełny stół z alkoholami i namawiali wszystkich na korzystanie z barku. O dziwo Marta całkiem nieźle zabalowała. Wypiła sporo drinków, dużo tańczyła i żartowała z nowo poznanymi ludźmi.

Wreszcie podeszła do mnie i poprosiła o wskazanie miejsca, w którym mogłaby się na trochę położyć. Chciało mi się śmiać, ale wskazałam jej mój pokój i zaprowadziłam prosto do łóżka. Dałam jej koc i wróciłam na imprezę. Na miejscu zobaczyłam Jacka, który pił kolejnego drinka.

Zaprosił mnie do tańca, zaczęliśmy się wygłupiać i przytulać. Nagle poczułam jego usta na swoich. Potem szepnął mi na ucho, że zawsze mnie pragnął, od chwili, gdy się poznaliśmy… Gładził moje pośladki i zaglądał w dekolt. Miałam w życiu kilku facetów, ale ta namiętność między nami to było coś wyjątkowego. Wyszliśmy z salonu i udaliśmy się do cichego pokoju moich rodziców. Przekręciłam klucz w zamku i wtedy to się stało.

Nim się obudziłam, on zniknął

Wróciłam a dół, kiedy goście zaczynali się już rozchodzić. W domu zostałam tylko ja i moja kuzynka.

Jak mogłam tak się zachować? – Marta zaczęła ubolewać z rana. – Tak mi głupio, że się upiłam. Przepraszam.

– Nic nie szkodzi, raz sobie zabalowałaś. Nie przejmuj się – powiedziałam żartem, nie patrząc jej w oczy.

– To dlatego, że z zazdrością patrzyłam jak ty potrafisz się bawić i wyluzować, bo ja to raczej jestem trochę nudziarą… – wyznała zawstydzona. – A widziałaś Jacka?

– Poszedł do domu po imprezie.

– No tak, może widział, że poszłam spać do ciebie – podsumowała.

Gdy trochę odpoczęłyśmy, Marta razem ze mną ogarnęła dom po imprezie. Potem usiadłyśmy do śniadania, bo zrobiła jajecznicę. Nie mogłam prawie nic przełknąć, za to moja kuzynka zajadała z apetytem i buzia się jej nie zamykała. Stwierdziła, że nauczyła się radości życia ode mnie i Jacka. Wcześniej ciągle się martwiła – o oceny, egzaminy, sympatię znajomych. Kompleksy ją przygniatały. Kiedy zaczęła chodzić z Jackiem, poczuła się trochę pewniej.

– Nic wcześniej nie mówiłaś… – powiedziałam zawstydzona.

– No to teraz ci mówię! Przecież jesteśmy prawie jak siostry, Karola – rzuciła z uśmiechem. Wydawała się wręcz tryskać optymizmem.

Gryzły mnie wyrzuty sumienia

Jak mogłam jej to zrobić? Moja kuzynka nie zasłużyła na takie zachowanie, jakie ja jej sprawiłam. Błagałam świat, by cofnął się czas. Moje myśli chyba udzieliły się Jackowi, bo popołudniu zobaczyłam SMS od niego. Napisała „Zapomnij o tym, co się stało i nikomu nie mów”.

Zaczęłam unikać zarówno Marty, jak i jej chłopaka. Słyszałam, że między nimi jest wszystko w porządku. Wzięłam na siebie trochę dodatkowej pracy, znalazłam ciekawe kursy. Nikt się nie domyślał, co się stało wtedy na imprezie. Ja jednak nie mogłam zapomnieć o jednej namiętnej nocy z facetem mojej kuzynki – po jakichś czterech tygodniach wyszło, że zaszłam w ciążę. Co teraz?

Zaraz po upewnieniu się wykonałam telefon do Jacka. Umówiliśmy się na spotkanie w małej kawiarni na dalszym osiedlu, by móc spokojnie porozmawiać.

– Zwariowałaś?! Czemu się nie zabezpieczyłaś? – prawie krzyknął Jacek, gdy się dowiedział o ciąży. – Nie wiadomo, czy to moje, bo przecież ty pewnie sypiasz z każdym chętnym! – rzucił wściekle.

– Słucham? Nikogo nie mam i z nikim innym nie spałam – rzuciłam sucho zaskoczona.

– Jasne, jasne! – uciął temat, gdy zobaczył, że mam łzy w oczach. – Dobra, załatwię kasę na zabieg.

– Nie ma mowy, nie zrobię tego! – rzuciłam.

– Przestań już. Załatwimy to i tyle, po sprawie… – powiedział, nie patrząc na mnie.

Zamilkłam na moment.

– Czy ty w ogóle kochasz moją kuzynkę? Kochasz Martę? – spytałam szczerze zainteresowana.

– Jasne! Planowałem się z nią ożenić – odpowiedział. – Moglibyśmy razem poprowadzić firmę architektoniczną, zbijać fortunę na projektach, zbudować sobie dom, mieć dzieci. Wszystko mam w głowie. I właśnie dlatego nie możesz tego tak zostawić. Nie zniszczysz mi życia.

Nie znałam go od tej strony

Nie wiedziałam, co powiedzieć. Jacek dał mi się poznać jako kompletnie inna osoba. Czy ten zimny i wyrachowany typ to ten sam facet, który opowiadał o swoim rodzeństwie? Czy Marta wiedziała, co w nim siedzi? Uznałam, że chyba powinna mieć u swojego boku kogoś lepszego. Co jednak miałam z tym zrobić? Przecież nie zdradzę rodzinie całej prawdy – że przespałam się z chłopakiem kuzynki i teraz jestem z nim w ciąży. Sama nie wiedziałam, czy może jednak powinnam rozważyć zabieg.

Dni mijały mi na zamartwianiu się. Nie miałam ochoty na jedzenie, spotkania z rodziną i znajomymi. Po pracy głównie siedziałam i płakałam. Gdy mama zobaczyła, jak schudłam, dopytywała się o powód. Miałam jej powiedzieć, ale nie było kiedy. Jednego dnia w pracy złapały mnie straszne skurcze i wylądowałam na pogotowiu. Okazało się, że poroniłam.

Nie chcę, żeby rodzina się dowiedziała – prosiłam lekarza. – Czy to może pozostać nieujawnione?

– Oczywiście, mamy przecież obowiązek utrzymania tajemnicy lekarskiej – zapewnił mnie medyk.

Z czasem jakoś doszłam do poprawy kondycji fizycznej. Niestety w środku czułam się jak wrak człowieka. W lustrze widziałam cień samej siebie, ale wolałam nie patrzeć. Nie dostałam żadnego wsparcia od Jacka. Nie odzywał się, nie dzwonił, bo myślał, że zajęłam się „problemem”. Nie poczuł się winny za to, co się stało. Było mi szkoda Marty. Na pewno kiedyś pozna jego prawdziwą twarz, a poza tym czy będzie szczęśliwa z kimś takim?

Rozważałam to wszystko dniami i nocami, aż wreszcie kiedyś odważyłam się powiedzieć Marcie prawdę. Uznałam, że powinna wiedzieć. Z początku mi nie wierzyła, zalała się łzami i odrzuciła moje słowa. Była wściekła i trudno się jej dziwić.

Przestała się do mnie odzywać, zerwała kontakty. Po pewnym czasie usłyszałam od rodziny, że została się z Jackiem. Kiedyś wreszcie zobaczyłam ją na swoim progu.

– Karola, obie jesteśmy skrzywdzone przez tego drania – wyznała. – W końcu się przyznał, że to nie pierwszy raz, kiedy mnie zdradził. Po ślubie pewnie byłoby tak samo, bo wcale nie żałował. A ty powiedziałaś mi prawdę. Dziękuję, jesteś dla mnie jak siostra…

Karolina, 26 lat

Reklama

Czytaj także:
„W walentynki mąż w prezencie zająć się naszym dzieckiem. Sądził, że za to poświęcenie w nocy dostanie nagrodę”
„Spędziłam romantyczne walentynki z teściem. Teraz nie wiem, czyje oczy będzie miało moje dziecko”
„Nigdy nie płakałam tak jak w walentynki. Miała być romantyczna kolacja, a przeżyliśmy prawdziwy koszmar”

Reklama
Reklama
Reklama
Loading...