Reklama

Wprowadziłam się do nowo wynajętego mieszkania dwa tygodnie temu. Kartony nadal piętrzyły się w kątach – niektóre rozpakowane, inne nietknięte, bo wciąż nie wiedziałam, gdzie co powinno być. Może dlatego, że nowe miejsce to nie tylko inne ściany – to inna wersja mnie. Taka, która nie czeka już na czyjeś klucze w drzwiach.

Po tylu latach z kimś życie solo wydaje się jak zły sen po przebudzeniu – niby się obudziłaś, ale coś dalej ściska cię w gardle. Samodzielność smakuje jak gorzka kawa: z jednej strony mocna i wyrazista, z drugiej – zostawia nieprzyjemny posmak. Monika, moja przyjaciółka od liceum, stara się, jak może. Przychodzi co parę dni, przynosi pizzę, śmiech i dobre rady.

– Nie zostawiaj tych pustych ścian. Trzeba im dodać duszy – a potem ciąga mnie po pchlich targach i portalach internetowych z używanymi rzeczami.

– Wiesz, co tworzy dom? Przedmioty, które mają swoją historię.

Pomyślałam wtedy, że to bzdura. Ale tego wieczoru przejrzałam ogłoszenia i znalazłam fotel, który idealnie do mnie pasował: głęboki, z wysokim oparciem i tapicerką w kolorze musztardy. Brzydki na pierwszy rzut oka, ale miał coś w sobie. Kliknęłam „napisz wiadomość” i po dziesięciu minutach dostałam adres odbioru.

Podjechałyśmy pod niskie, szare bloki. Klasyczna zabudowa z lat siedemdziesiątych. Weszłyśmy do klatki i na drugie piętro, gdzie czekał na nas mężczyzna w czarnej bluzie i dżinsach, z lekko potarganymi włosami i uśmiechem, który nie był pewny siebie, ale przyjazny.

Pomógł nam

– Cześć – podał mi dłoń, a potem spojrzał na Monikę. – Fotel stoi, jak obiecałem. Mogę wam go znieść.

Wskazał na fotel stojący w salonie. Wyglądał dokładnie jak na zdjęciu, może nawet lepiej.

– To wygodny fotel – powiedział z uśmiechem. – Przetestowałem go przez trzy sezony seriali. Naprawdę ciężko się z nim rozstać.

Monika parsknęła śmiechem, ja też się zaśmiałam. Zgodziliśmy się, żeby go zniósł, nie ma sensu się szarpać.

– A dokąd jedziecie?

Podałam mu adres i powiedziałam, że zaraz zamówię taksówkę bagażową.

– O, serio? – uniósł brwi. – Ja też tam mieszkam. A to mieszkanie jest po mojej mamie, chcę je sprzedać, dlatego pozbywam się rzeczy.

– Gdzie dokładnie? – zapytała Monika z tym swoim uśmieszkiem.

– Blok 42, klatka pierwsza – odpowiedział.

Spojrzałam na Monikę, a ona na mnie, po czym wybuchła śmiechem.

– Kasia, przecież to twoja klatka. Tylko inne piętro!

– No to mamy sąsiedzką dostawę – mruknęłam, sama trochę zdziwiona.

Mieszkał koło mnie

Gdy fotel już trafił do mojego salonu, Monika nie mogła się powstrzymać od komentarza.

– Kasia, no błagam. Jak to jest możliwe? Kupujesz fotel od nieznajomego, a on okazuje się twoim sąsiadem? To nie przypadek, to jakaś siła wyższa!

Udawałam, że ją ignoruję, ale wewnętrznie czułam ciekawość. Spotkałam go trzy dni później na schodach. Ja z torbą pełną warzyw, on z psem na smyczy. Zatrzymaliśmy się na tym samym piętrze.

– I jak fotel? – zapytał.

– Siedzi się – odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.

– To może kawa w ramach testu jego możliwości w nowym miejscu? – zaproponował.

Nie byłam pewna, czy to dobry pomysł, ale zanim zdążyłam coś wymyślić, otwierałam drzwi i zapraszałam go do środka.

Byłam go ciekawa

Usiadł, a pies położył się pod fotelem, jakby też był u siebie. Zaparzyłam kawę i zanim zdążyłam ją postawić, Kuba już oglądał półkę, która od tygodnia leżała rozłożona w kącie.

– Chcesz, żebym ją przykręcił? – zapytał bez cienia wahania.

– Może… – odparłam, choć wiedziałam, że nie potrzebuję tej półki aż tak bardzo. Ale jego obecność sprawiała, że nie chciałam, żeby wyszedł za szybko.

Kiedy wyszedł, spojrzałam na fotel i uśmiechnęłam się do siebie. To była tylko kawa i przykręcona półka, ale poczułam się, jakby ktoś na chwilę zostawił drzwi otwarte. I nie miałam ochoty ich zamykać.

Widywaliśmy się coraz częściej. Najdziwniejsze było to, że czułam się przy nim spokojna. Żadnej presji, żadnych niedopowiedzeń. Po prostu był. Czasem przynosił kawałek ciasta, czasem graliśmy w gry planszowe, a ja przyłapywałam się na tym, że czekam, aż zapuka. Pewnego dnia półka, którą wcześniej naprawiał, znów się przechyliła. Kuba przyglądał się jej, marszcząc brwi, po czym westchnął.

– No tak. Przetrwała jeden sezon. Ale jakby co, robimy nową.

– Tylko jeśli będzie pasować do fotela – rzuciłam, udając powagę.

Wpadłam po uszy

Minął rok. Mieszkanie powoli przestało wyglądać jak skład mebli i rzeczy „na przeczekanie”. Zaczęłam czuć, że to moje miejsce. Moje, ale już nie samotne. Któregoś dnia spojrzałam na fotel i pomyślałam, że jednak nie pasuje. Zrobiłam mu kilka zdjęć i wystawiłam ogłoszenie. Wieczorem, kiedy Kuba przyszedł, powiedziałam mu, że sprzedaję fotel.

– Sprzedajesz go? Naprawdę?

– Myślałam, że czas na zmiany. Nie pasuje już.

– Nie oddawaj go – powiedział, podchodząc bliżej. – To nasze siedzenie początkowe.

W głowie pojawiły mi się obrazy – pierwszy wieczór z kawą, jego pies pod fotelem, wspólne seriale, rozmowy, gotowanie. Wydawałoby się, że to tylko mebel. A jednak… Zrobiło mi się ciepło. Usiadłam na nim powoli, jak wtedy, gdy pojawił się po raz pierwszy. Przymknęłam oczy.

– Masz rację – szepnęłam. – On wszystko widział.

Zdjęłam ogłoszenie jeszcze tego samego wieczoru. Bez wahania, bez cienia niepewności.

Nie jestem już sama

Zostawiłam fotel dokładnie tam, gdzie stał, w tym samym kącie, pod lampą, z widokiem na okno. Niczego nie przestawiałam. Jakby nie tylko on został, ale i wszystko, co się z nim wiązało.

Dziś jest inaczej. Cisza w mieszkaniu nie jest już pusta, bo zamieszkaliśmy z Kubą razem. Gdy wchodzę do mieszkania, ktoś na mnie czeka – czasem z herbatą, czasem z niecierpliwością. Fotel nadal stoi w kącie, lekko wytarty i trochę niepasujący, ale nie chcę go wymieniać. Ma swoją pamięć, swój ciężar i swoją historię.

Czasem myślę, że miłość nie zawsze przychodzi z rozmachem. Czasem przychodzi cicho, z pomocą przy półce, z kawą na wynos, z psem u stóp i z siedzeniem, które z biegiem miesięcy zmienia się w coś więcej niż mebel.

Katarzyna, 33 lata

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie prawdopodobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:

Reklama
Reklama
Reklama