„Było mi żal teściowej, więc zaprosiłam ją na babski wyjazd do SPA. Byłam w szoku, co tam wyprawiała”
„Jakież było moje zdziwienie, kiedy moja dotąd nieśmiała, zahukana teściowa z wielką chęcią dała się porwać gierkom kelnera – młodszego ode mnie, a co dopiero od niej! – Och, ależ pan przystojny – chichotała”.

- listy do redakcji
Niby chciałam, żeby teściowa na nowo odkryła w sobie kobiecość, odzyskała jakaś radość z życia. Ale czy musiała... aż tak? W hotelu SPA było mi tak wstyd, że nie wiedziałam, gdzie oczy podziać! I teraz nie wiem, czy wyświadczyłam jej przysługę, czy wystawiłam na pośmiewisko. Ale od początku...
Teściowa była szarą myszką
Gdy poznałam Dorotę, była cichą, podporządkowaną mężowi kobieciną, która zawsze krzątała się wokół stołu donosząc talerze i dopytując, czy każdemu jest wygodnie, ciepło i pełno w żołądku. Miała osobowość babuszki, chociaż miała zaledwie 60 lat. Słodka, ciepła, zawsze uśmiechnięta, ale i pozbawiona osobowości wykraczającej poza usługiwanie wszystkim dookoła. Nie dało się jej jednak nie lubić. Byłam wdzięczna, z jaką otwartością i serdecznością przyjęła mnie do swojej rodziny – i to już podczas mojej pierwszej wizyty w domu Mateusza.
– Cieszę się, że mój syn w końcu przyprowadził cię do domu. Już widzę, że dobra z ciebie dziewczyna – powiedziała ściskając moją dłoń.
Zaskoczyła mnie. Po opowieściach koleżanek o wizytach u teściów spodziewałam się czegoś zupełnie innego: chłodnych spojrzeń, pasywno-agresywnych uwag, a w najlepszym wypadku dystansu. Dorota była przeciwieństwem teściowych z tych strasznych historii. Niewiele się odzywała. Prym wiódł jej mąż Jan, który rzucał żartami jak z rękawa, dominował w rozmowie, dopytywał mnie i Mateusza o szczegóły z naszego życia. Sprawiał wrażenie pozytywnego, przebojowego człowieka. Też był dla mnie bardzo miły. A jednak nie wzbudził mojego zaufania tak, jak cicha, dobrotliwa Dorota.
Bardzo ją lubiłam
Moje zdanie na jej temat nie zmieniało się przez kilka lat. Była cały czas tak samo wspierająca, kochana i ciepła, gdy się zaręczyliśmy, gdy planowaliśmy ślub, gdy się pobraliśmy.
– Jeszcze zobaczysz! Na którymś etapie zrozumie, że kradniesz jej jedynego synka i nagle cię znienawidzi – groziła mi przyjaciółka.
– Nie wydaje mi się. To naprawdę nie ten typ. Ta kobieta po prostu jest chodzącą dobrocią – broniłam teściowej.
A jednak nie wszystko było idealnie: im większy respekt i sympatię zyskiwałam w stosunku do teściowej, tym bardziej ochładzały się moje odczucia na temat teścia. Szybko zorientowałam się, że jest przemądrzały, głośny, czuje się od wszystkich lepszy. Co więcej, Dorotę traktował bez szacunku, a jednocześnie oczekiwał od niej, żeby była na każde jego zawołanie. I po tylu latach tak się jej odpłacił...
Teść ją nagle zostawił
Któregoś popołudnia Mateusz wrócił do domu w prawdziwej furii.
– Nie wierzę! – krzyknął już w progu.
– Co się stało? – zapytałam zaskoczona.
– Jak on mógł! Po tylu latach...
Nigdy nie widziałam go w takim stanie.
– Hej, o co chodzi? Rozmawiaj ze mną – potrząsnęłam nim delikatnie.
– O ojca! Tak po prostu powiedział matce, że odchodzi do jakiejś młodszej baby! – krzyknął.
– Co ty opowiadasz?
– Jeszcze powiedział jej, że od dawna jej nie kochał, że już dawno chciał ją zostawić, że on ma jeszcze całe życie przed sobą i nie będzie ją z nią marnował. Wyobrażasz sobie?!
– Jezu... Jak tak można? Czy on zwariował? – aż usiadłam z wrażenia.
– A co z jej życiem? Które praktycznie w całości poświęciła jemu i mnie? Oddała mu całe swoje serce, a on jej mówi, że marnował z nią czas?!
Mateusz westchnął głęboko, po czym ukrył twarz w dłoniach.
– Ona jest kompletnie załamana. Wszystko jej się zawaliło, wszystko – szepnął.
Objęłam go mocno.
– Pomożemy jej, nie martw się. W końcu zrozumie, że bez niego jest jej tylko lepiej.
– Jak on mógł... – powtórzył Mateusz cicho.
Tuliłam go tak, aż obydwoje zasnęliśmy.
Chciałam ją wesprzeć
Następnego dnia poszłam do teściowej. Postanowiłam, że cała sytuacja wymaga delikatnej kobiecej ręki. Drzwi do domu nie były zamknięte, ale teściowa nie odpowiadała na pukanie. Ostrożnie weszłam więc do środka.
– Dorotka? – zapytałam cicho, rozglądając się po domu.
Teściowa siedziała na kanapie owinięta kocem, patrząca w przestrzeń. Wyglądała jak kupka nieszczęścia.
– Jak się czujesz? – zapytałam, siadając obok niej na kanapie.
– Co...? – zapytała zdezorientowana. – Tak, wszystko w porządku...
Odpowiadała automatycznie, zupełnie bezmyślnie. W żaden sposób nie mogłam nawiązać z nią kontaktu. Zadzwoniłam po męża, poprosiłam go, żeby przyjechał, pomógł mi ją spakować i nakłonić do tego, żeby przyjechała do nas.
Dorota została u nas na miesiąc. Dopiero po dwóch tygodniach zaczęła jako tako funkcjonować. Serce mi pękało, kiedy na nią patrzyłam, ale wiedziałam, że tu potrzeba po prostu czasu. Po miesiącu przestała ukradkiem płakać, wróciła do pracy. Ale nadal było widać, że jest bardzo zraniona. Nie potrafiła pogodzić się z tą sytuacją. Mimo to, chciała wrócić do domu.
– Mamo, nasze mieszkanie zawsze stoi otworem. Przyjeżdżaj, kiedy będziesz się źle czuła – zadeklarował Mateusz, kiedy teściowa się pakowała.
– Wiem. Bardzo wam dziękuję za wszystko – odpowiedziała, ściskając nas na pożegnanie.
A jednak, wszyscy wiedzieliśmy, że resztę pracy będzie musiała wykonać sama, bez naszej pomocy.
W końcu się pozbierała
Dorota długo cierpiała, ale widziałam, że z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień jest coraz silniejsza. Aż w końcu odzyskała radość z życia, dawny blask. Gdy powiedziała, że doszła do wniosku, że bez Jana będzie jej lepiej, byłam z niej naprawdę dumna.
Od tamtego czasu zaczęła się zmieniać. Z szarej myszki, która zrobiła z męża epicentrum swojego życia, stała się pewną siebie kobietą. Zawarła nowe znajomości, zaczęła wychodzić z domu, zapisała się na lekcje tańca. Mimo to, nadal czuliśmy się za nią trochę odpowiedzialni. Nie da się pozbierać po takim ciosie w kilka miesięcy, dlatego nadal wychodziliśmy z inicjatywą, żeby zorganizować jej czas, zabrać ją w fajne miejsce, odciągnąć myśli od samotności, która czekała na nią w domu.
To był dobry pomysł
Któregoś dnia wpadłam na pomysł, żeby zabrać ją do SPA.
– Wiesz, że ja nigdy nie byłam w takim miejscu? Jakoś zawsze mi się wydawało, że to strata pieniędzy... – zachichotała Dorota.
– No to tym bardziej czas najwyższy. Każda kobieta powinna chociaż raz na jakiś czas sprawić sobie taką przyjemność! – oznajmiłam.
Zarezerwowałam nam weekend w małym pensjonacie z basenem, saunami i całą gamą zabiegów kosmetycznych i relaksacyjnych. Ot, taki typowo babski sposób na poprawę humoru. Byłam pewna, że zadziała, ale nie miałam pojęcia, że aż tak...
Flirtowała z kelnerem
Podczas pierwszej kolacji kelner nieskrywanie z nami flirtował. Oczywiście, takie rzeczy się zdarzają i z reguły zbywa się je uprzejmym dystansem. Jakież było moje zdziwienie, kiedy moja dotąd nieśmiała, zahukana teściowa z wielką chęcią dała się porwać gierkom kelnera – młodszego ode mnie, a co dopiero od niej!
– Och, ależ pan przystojny. Dopiero pod tym kątem dobrze widać, jakie ma pan wspaniałe rysy twarzy – chichotała, gdy chłopak nachylił się, żeby dolać nam wina.
– Dorota... – zaśmiałam się nerwowo.
– Ale dziękuję – zareagował ochoczo kelner, po czym odszedł, rzucając mojej teściowej powłóczyste spojrzenie.
Dorota bawiła się przednio.
– Co ty robisz? – zapytałam ją subtelnie.
– Cieszę się życiem! Czyli robię to, czego nie robiłam przez ostatnie trzydzieści lat – odparła stanowczo.
– No rozumiem, ale ten facet... Przecież on ma z dwadzieścia pięć lat.
– I widzisz, nawet takiemu młodemu nadal mogę się podobać – odpowiedziała zuchwale.
Nie poznawałam jej
To nie była ta sama skromna, cicha i pełna klasy Dorota. Myślałam jednak, że ten wieczór będzie wyjątkiem – że po prostu trafiła się okazja, z której teściowa postanowiła skorzystać i nieco się zabawić. Niewinnie zabawić. Niestety, następnego dnia okazało się, że się myliłam. Po serii zabiegów i masażu relaksacyjnym, Dorota wróciła do pokoju prawdziwie ubawiona.
– Wzięłam od niego numer! – oznajmiła dumnie.
– Od kogo? – zapytałam zdziwiona.
– Od masażysty! Tym razem nie będziesz narzekać, że za młody, bo na pewno był po czterdziestce – zaznaczyła.
– I co... Tak po prostu? Rozebrałaś się przed facetem, wymasował ci plecy i potem poprosiłaś go o numer? – nie dowiedziałam.
– No tak – wzruszyła ramionami.
Po czym poszła do łazienki, podśpiewując pod nosem piosenkę pop.
Czy to jest dalej moja teściowa? Z jednej strony, przecież chcieliśmy, żeby poprzestawiała swoje życiowe priorytety... Ale z drugiej, czy to musi oznaczać, że od teraz będzie się zachowywała jak infantylna smarkula? Nie wiem, czy jestem fanką takiej wersji Doroty.
Kamila, 29 lat
Czytaj także: „Pierwszy wiosenny motyl miał zwiastować szczęście, a przyniósł śmierć. To boli, że już nigdy nie powiem mu, że go kocham”
„Związałem się z kobietą bluszczem i nie wiem jak od niej uciec. Może rzucę wszystko i wyjadę w Bieszczady?”
„Zamiast w kochanka mąż nocą zmienia się w ryczący traktor. Marzę, by robić coś innego, niż zatykanie uszu”