„Byłam w szoku, gdy siostra oznajmiła, że mój syn nie jest mile widziany na ślubie jej córki. Powód wbił mnie w ziemię”
„Szlochałam przez całe popołudnie, a kiedy usłyszałam, że Patryk wchodzi do domu, usiłowałam naprędce doprowadzić się do porządku. A on, oczywiście, i tak zauważył, że coś się stało, i zaraz o to zapytał. I co miałam mu powiedzieć?”.

Telefon od mojej siostry odebrałam na zupełnym luzie. Byłam pewna, że chce po prostu porozmawiać, a może nawet się wygadać, bo przecież wiedziałam, że ostatnio żyje w ciągłych nerwach. Ślub jedynej, a przy tym ukochanej córki to przecież poważne przeżycie. Tym bardziej że Monika była nieco rozpieszczona, więc ciągle wpadała na nowe pomysły co do tego, jak owa uroczystość ma wyglądać. A to chciała mieć fontannę z czekolady, a to znowu nie bardzo, bo to już oklepane, i wolałaby, aby podczas powitania młodych na progu restauracji w niebo wzleciały białe gołębie…
Przygotowania do tego wielkiego dnia trwały od miesięcy i moja siostra dwoiła się i troiła, aby wszystko zaplanować i dopiąć na ostatni guzik. Tysiące razy powtarzałam jej, że zawsze może na mnie liczyć i chętnie jej pomogę we wszystkim. Zwłaszcza że przecież jestem matką chrzestną, więc w sumie mam nawet obowiązek to zrobić. Jednak ona – jak zawsze Zosia Samosia – wolała sama mieć nad wszystkim pieczę, bez względu na to, jak bardzo ją to stresowało. Chyba już taki los starszych sióstr, że nie potrafią sobie niczego odpuścić i nie wierzą, że ktoś może coś za nie zrobić równie dobrze, a może nawet – nie daj Boże! – lepiej niż one same…
Czego ona od chłopaka chce?
Kiedy wiec odebrałam od niej telefon i usłyszałam, że dzwoni w sprawie ślubu, żartobliwie zagadnęłam ją, czy może jednak potrzebuje mojej pomocy. I tu ku swojemu zdumieniu usłyszałam, że… jak najbardziej!
– Naprawdę? No to mów, co mogę zrobić! – od razu zgłosiłam gotowość do działania.
Oczywiście nie miałam zielonego pojęcia, o co Magda może mnie poprosić, ale byłam gotowa zrobić wszystko zarówno dla niej, jak i dla Moniki. Nie poczułam żadnego niepokoju nawet wtedy, gdy moja siostra zaczęła jakoś tak niepewnie, że sprawa jest delikatna, ale konieczna do załatwienia, i ona liczy na moją współpracę i zrozumienie.
– Wal śmiało! – rzuciłam żartobliwie, a wtedy ona wypaliła z grubej rury:
– Słuchaj, bo Monika nie wie, jak miałaby ci to powiedzieć, ale ona nie chce, żeby na jej ślubie twój syn wyglądał tak, jak wygląda!
Przyznaję, że mnie zamurowało. Przez moment nawet nie dotarło do mnie, o co właściwie chodzi. Czego ma nie robić mój Patryk? Magda chyba wzięła moje osłupienie za formę niemego protestu, bo dość agresywnym tonem zaczęła mi tłumaczyć.
– Ja naprawdę nic nie mam do Patryka ani Iwonka nic do niego nie ma. Niech się na co dzień nosi, jak chce. Ale sama rozumiesz, że na ślubie będą różni ludzie, katolicy także. Babcia pana młodego jest bardzo wierząca, jego rodzice też. Ślubu będzie udzielał jakiś ich kuzyn, który został księdzem. No i wiesz, w związku z tym satanista w kościele….
– Mój syn nie jest żadnym satanistą! – zaprotestowałam ze ściśniętym gardłem.
– No, ale przecież nosi się na czarno… – jej głos tylko przez chwilę zabrzmiał niepewnie.
Chciałam powiedzieć, że księża przecież także noszą się na czarno, a nie są satanistami.
Zanim jednak otworzyłam usta, Kaśka niespodziewanie dodała:
– I te jego włosy! No i makijaże!
No cóż… Fakt, że Patryk od lat jest tak zwanym gotem (taka subkultura). Co oznacza, że jedynym kolorem, jaki uznaje, jest czarny. No, może z niewielką domieszką ciemnego fioletu lub krwistej czerwieni. A ponieważ urodził się blondynem, to farbuje włosy na czarno. Przyznaję, że kiedy po raz pierwszy zobaczyłam Patryka w nowej fryzurze, poczułam się dziwnie, ale w sumie szybko się przyzwyczaiłam. Zresztą nie inaczej mają przecież mamy dziewczynek, które teraz, przy tej szalonej modzie, raz mają włosy jasne, to znowu… niebieskie.
Co do makijażu, to naprawdę gruba przesada – Patryk na co dzień wcale się nie maluje! Co innego, kiedy idzie na przykład na koncert swojego ulubionego zespołu albo sam występuje – wtedy potrafi podkreślić sobie oczy na czarno. Tak, mój syn gra na gitarze w kapeli, którą założył z kolegami. Grają tak zwanego gotyckiego rocka i chociaż dla mnie ta muzyka jest zdecydowanie za agresywna i za głośna, to jednak ważne, że jemu się podoba. Nie będę go przecież zmuszała do słuchania popu, który z kolei ja uwielbiam.
Rzuciłam słuchawką i popłakałam się
Nigdy Patryka do niczego nie zmuszałam. Tym bardziej że dobrze się uczył, nie wagarował, nie palił i nie ćpał, więc nie mogłam mu niczego zarzucić. I nie miałam też żadnych sygnałów, że rodzina go nie akceptuje; nikt do tej pory się go nie czerpał. Aż do dziś.
– Słuchaj, naprawdę nie wiem, jak to sobie wyobrażasz. Co mam powiedzieć Patrykowi? Że ma ściąć włosy i wrócić do swoich blond loków? I o ile wiem, to raczej nie planował na ślub Moniki robić sobie makijażu…
– No wiesz, ale tu nie chodzi tylko o makijaż. Te jego czarne skóry… I pierścienie z trupimi czaszkami – rozkręcała się Magda.
Naprawdę od słuchania tego opadły mi ręce. Faktycznie, Patryk planował pójść na ślub Iwony w czarnej koszuli i czarnej marynarce, ale byłam pewna, że wielu młodych tak chodzi na różne uroczystości, chociaż wcale nie wszyscy oni są gotami. Po prostu czerń to ich ulubiony kolor.
A poza tym jak moja siostra sobie to wszystko wyobrażała? Że co? Że będę mówiła dwudziestolatkowi, w co ma się ubrać, i strofowała go jak kilkuletniego dzieciaka?! Bardzo mi się nie podobało zarówno to, że czepiała się mojego syna, jak i to, że chciała, żebym to ja z nim porozmawiała.
– Nie uważasz, że to młodzi sami powinni takie rzeczy załatwiać między sobą? Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, aby Monika do niego zadzwoniła albo zagadnęła go na Facebooku – wiem, że mają tam ze sobą kontakt. Po co się nam, starym, wtrącać w ich sprawy? – chciałam zakończyć sprawę polubownie.
Ale choć widziałam, że moje słowa są Magdzie nie w smak, nie zamierzałam ustępować.
– No wiesz, Iwonka jest teraz zajęta tysiącem spraw! Planowanie wystroju kościoła, sali, szukanie biżuterii, próbny makijaż – wyrzuciła z siebie jednym tchem moja siostra. – Nie ma głowy do takich rzeczy, więc poprosiła mnie, żebym sama wszystko załatwiła. To co? Mogę liczyć, że przetłumaczysz Patrykowi, że jego gotyckie, czy jak je tam zwał, stylizacje na ślubie są nie na miejscu?
– Nie umiem ci teraz odpowiedzieć na to pytanie – odparłam szczerze.
Wiedziałam, że mojemu synowi zrobiłoby się wyjątkowo przykro, gdybym powtórzyła mu słowa ciotki. Przecież on nigdy się nie czepiał wyglądu innych i nie narzucał własnego gustu.
– Wiesz co, jesteś niepoważna! – obraziła się moja siostra. – Tak w ogóle, skoro Patryk nie zamierza przyzwoicie się ubrać, to… może w ogóle nie przychodzić!
Oj, tu już przesadziła!
– Dobrze, przemyślimy sobie całą rodziną kwestię obecności na ślubie Moniki! – odparłam sucho i natychmiast odłożyłam słuchawkę, żeby się w nią nie rozpłakać.
A więc to nie był jej pomysł...
Szlochałam przez całe popołudnie, a kiedy usłyszałam, że Patryk wchodzi do domu, usiłowałam naprędce doprowadzić się do porządku. A on, oczywiście, i tak zauważył, że coś się stało, i zaraz o to zapytał.
– Nic. Koleżanka usłyszała, że jej dziecko jest chore – skłamałam na poczekaniu.
– Na pewno wszystko będzie w porządku! – zapewnił mnie syn i pocałował w policzek. – Jest coś do jedzenia? Tylko wrzucę coś w siebie i lecę, bo musimy z chłopakami przećwiczyć ten kawałek na wesele Moniki!
– Jaki kawałek na wesele? – zamarłam.
– Nie mówiłem? Każdy może coś przygotować od siebie i obiecałem Monice, że zagramy jej jakiś utwór. Skomponowałem go specjalnie dla niej – pochwalił się.
Zamurowało mnie.
– To biegnij na tę… próbę – rzuciłam tylko.
Gdy tylko wyszedł, zadzwoniłam do siostrzenicy. I bez ogródek powiedziałam jej, co właśnie usłyszałam od jej matki.
– Ciocia chyba żartuje? – teraz to ją zatkało. – Mnie włosy Patryka nie przeszkadzają! I cieszę się, że mi zrobi niespodziankę i zagra na weselu! Wszyscy są na nim mile widziani i każdy ma prawo do występu. Mój teść na przykład będzie grał na skrzypcach, Wiem, że potwornie fałszuje, ale liczy się gest.
– Aha – powoli trawiłam to, co mi mówiła.
– A mama to już po prostu wariuje od tego organizowania. Mówiłam jej tysiące razy, aby sobie odpuściła to i owo, ale ciocia przecież wie, jaka ona jest. Czasami niemożliwa do zniesienia ze swoimi pomysłami
No tak… Na przykład takimi , żeby wygonić gości, którzy nagle jej nie odpowiadają!
– Ciocia jej wybaczy. Jesteście wszyscy serdecznie zaproszeni w takich strojach, jakie chcecie włożyć! Najwyżej do zdjęcia upchnę was w ostatnim rzędzie – zażartowała Monika, żeby rozładować sytuację.
Roześmiałam się.
Mimo wszystko zapowiada się ciekawie… „Co jeszcze wymyśli moja siostra, zanim jej córka powie przed ołtarzem sakramentalne „tak”?” – pomyślałam, odkładając słuchawkę. Na pewno już wkrótce się o tym przekonam...
Czytaj także:
„Przyjaciółka nie zaprosiła mnie na ślub, bo się mnie wstydzi. Bogaczce nie przystoi gadać ze zwykłą kurą domową”
„Nie wiem, czy przyjdę na ślub chrześniaka, bo zaprosił mnie bez partnerki. Boi się, że jej obecność wkurzy moją byłą żonę”
„Rodzona matka nie zaprosiła mnie ślub. Dowiedziałam się o nim przez przypadek, a przecież kibicowałam jej związkowi”

