Reklama

Nikt nie rozumiał mojego podejścia do życia. Jak to wszyscy twierdzili, byłam młoda i ich zdaniem „na wszystko miałam jeszcze czas”. Tymczasem ja chciałam mieć już wszystko uporządkowane, stabilne, bez jakichś spontanicznych akcji, które mogłyby to wszystko rozwalić. Już w trakcie studiów nie interesowała mnie opcja zmieniania chłopaków, próbowania i skakania z kwiatka na kwiatek. W żadnym wypadku nie dopuszczałam też możliwości, żeby mój chłopak miał nie dochować mi wierności.

Kacper był wyjątkiem

Miał podobne wartości, nie szukał dziewczyny na chwilę i myślał poważnie o założeniu rodziny. Oboje właśnie skończyliśmy studia i rozpoczynaliśmy swoje pierwsze przygody zawodowe. Choć jeśli chodzi o zainteresowania, byliśmy kompletnie inni, świetnie się dogadywaliśmy. On zawsze potrafił znaleźć dla mnie czas i nie prowokował kłótni. W ogóle raczej nie było między nami spięć, co nie mieściło się w głowie mojej najlepszej przyjaciółce, Uli.

– To jest niemożliwe w związku – powtarzała. – Po prostu niemożliwe! Jak facet nie ma żadnych zastrzeżeń, to na pewno coś ukrywa!

– Daj spokój. – Roześmiałam się. – Ukrywa? Kacper? Proszę cię. A co on miałby ukrywać?

– Cóż. – Zrobiła tajemniczą minę. – Kiedyś się na pewno dowiesz. Oby tylko nie za późno.

Puszczałam to jej gadanie mimo uszu, dopóki w naszym związku nie zaczęły się dziać pewne niepokojące rzeczy.

Często był nieobecny

Znikał głównie wieczorami i popołudniami. Raz jednak zauważyłam, że zniknął też do południa, choć wiedziałam, że ma akurat na później do pracy. Z początku nie przejmowałam się tym za bardzo, z czasem jednak tych wyjść było za dużo. Zwłaszcza że Kacper tłumaczył się z nich dość pokrętnie. A to niby kolega czegoś od niego potrzebował, a to musiał zostać dłużej po pracy, bo mieli ważny projekt do dopięcia, a to niby siostra do niego zadzwoniła z pilną sprawą, chociaż dobrze wiedziałam, że akurat nie ma jej w mieście.

Robisz się strasznie podejrzliwa – powiedział mi kiedyś, gdy znów usiłowałam się dowiedzieć, gdzie tak wybywa. – Podejrzewasz mnie o coś?

– No nie wiem – mruknęłam. – Ty mi powiedz, czy mam powód.

Uśmiechnął się uspokajająco.

– Oczywiście, że nie – stwierdził, obejmując mnie ramieniem. – Naoglądałaś się za dużo seriali. Nic się nie dzieje, słowo. A ja… mam po prostu dużo spraw na głowie.

Koleżanka mogła mieć rację

– On na pewno coś ukrywa – stwierdziła z przekonaniem moja przyjaciółka, gdy przyznałam, że Kacper coraz częściej gdzieś przepada. – Facet to jednak facet, wiesz.

Zamrugałam, przyglądając się jej uważnie.

– Nie rozumiem, co masz na myśli – przyznałam, choć gdzieś w piersi poczułam lekkie ukłucie niepokoju.

– Oj, Jagoda, ty czasem jesteś jak dziecko… – Pokręciła głową z dezaprobatą. – No a skąd wiesz, czy kogoś nie ma?

– Co? – Spojrzałam na nią tak, jakby właśnie urwała się z choinki. – Przecież Kacper mnie kocha.

Prychnęła lekceważąco.

– Ta, jak każdy – stwierdziła z przekonaniem. – Oni zawsze wszyscy bardzo kochają, tylko zawsze potrzebują bardzo dużo tej miłości. I dodatkowych kobiet.

Potrząsnęłam głową.

– Kacper na pewno by mnie nie zdradził – oświadczyłam. – To niemożliwe.

Ula zerknęła na mnie z ukosa.

– No ja bym taka pewna nie była – mruknęła. – Ale dobrze. Jak chcesz, to sprawdzimy. Spróbuję go śledzić następnym razem i wszystko wyjdzie na jaw!

Zaczęła za nim chodzić

Pomysł Uli nie bardzo przypadł mi do gustu, ale nie chciałam się kłócić, żeby znowu nie wyjść na dziką albo, jak wolała mawiać przyjaciółka, „nieprzystosowaną społecznie”. Zgodziłam się więc dać jej znać, gdy Kacper znów wyjdzie, żeby mogła podążyć jego śladem. Po cichu liczyłam nawet trochę na to, że po prostu gdzieś po drodze go zgubi i nigdy nie dowiemy się, co takiego robi mój chłopak po kątach.

Moja przyjaciółka łaziła za nim przez dłuższy czas. Minęły miesiące, a ona niewiele mi mówiła. W końcu nie wytrzymałam i zażądałam spotkania, na którym opowie mi wszystko. Kompletnie wszystko, co do tej pory ustaliła.

W końcu zdecydowała się na wieczorne spotkanie przy kubku herbaty i wtedy wyjawiła mi wszystko.

– No, to jakbyś chciała wiedzieć, panno niedowierzająca, to twój nieskazitelny Kacperek za każdym razem, kiedy znika, chodzi do pewnego mieszkania. Chodzi tam od trzech miesięcy.

– Od trzech miesięcy? – powtórzyłam głupio. – Niby po co?

– Tego już nie wiem – przyznała. – Ale, no wiesz, wystarczy pomyśleć: co facet może robić w jakimś mieszkaniu? – Popatrzyła na mnie wymownie. – No pewnie lata do kochanki!

Otworzyłam szerzej oczy, bardziej zdjęta strachem niż ogarnięta zdziwieniem.

– Myślisz? – niemal szepnęłam. – I co mam teraz zrobić?

– No wiesz, musisz to na pewno ukrócić! – rzuciła zdecydowanie.

Zastanawiałam się chwilę nad jej słowami i ostatecznie doszłam do wniosku, że w tym wypadku ma akurat sto procent racji. Musiałam to przerwać, a jednocześnie w ogóle ustalić, czy rzeczywiście nasze podejrzenia miały jakiekolwiek pokrycie w rzeczywistości.

Chciałam złapać go na gorącym uczynku

Następnego dnia, kiedy Kacper oznajmił, że znowu musi wyjść na dwie godzinki, to ja pojechałam za nim, a nie Ula. Byłam zdeterminowana, żeby to zakończyć i wreszcie odkryć jego tajemnicę. Przyjaciółka mówiła mi, że Kacper jeździ nieustannie na jedno z nowszych zamkniętych osiedli w bardzo dobrej dzielnicy. To trochę mnie dobijało, bo oczami wyobraźni widziałam już, jak obściskuje się z jakąś bogatą paniusią, której pensja przewyższała wartością nasze obie razem wzięte. Patrząc, jak zatrzymuje się przed elegancką klatką schodową, byłam już zdecydowana na wszystko.

Tym razem powiedziałam sobie „dość” i kiedy wszedł do tego ładnego bloku, podążyłam za nim. Miałam szczęście, że zdążyłam złapać drzwi. Ula mówiła, że odwiedza kogoś pod dziesiątką, więc zaczęłam szukać właściwego mieszkania. Znajdowało się na drugim piętrze, w samym roku korytarza. Stanęłam przed właściwymi drzwiami, wzięłam głęboki oddech i zapukałam. Ku mojemu zdziwieniu, nie otworzyła mi żadna paniusia, a sam Kacper.

Nie wiedziałam, co powiedzieć

– Jagoda? – zapytał zdumiony. – A co ty tu robisz?

– Co ja tu robię? – nie wytrzymałam. – A może raczej co TY tu robisz? I to od jakichś trzech miesięcy?!

Przyglądał mi się dłuższą chwilę w całkowitym milczeniu, trochę tak, jakby widział mnie po raz pierwszy w życiu. Potem jakby coś nagle zrozumiał.

– Czekaj… czy ty mnie o coś podejrzewasz? – spytał z lekkim niedowierzaniem.

– No raczej. – Postanowiłam być twarda. I nie dać sobie zamydlić oczu, jak radziła Ula. – Znikasz na całe godziny, chodzisz do cudzego mieszkania…

– Cóż… – Odchrząknął. – Właściwie nie do cudzego. Wchodź.

Z początku nie rozumiałam, o co mu chodzi. Dopiero gdy weszłam do środka i zobaczyłam to wszystko: do połowy ułożoną podłogę, świeżo pomalowane ściany, piękną, błyszczącą nowością łazienkę, zrozumiałam, że bardzo się myliłam.

– To…

– Nasze mieszkanie. – Uśmiechnął się łagodnie. – Taka niespodzianka.

Choć niespodziankę w genialny sposób zepsułam, cieszę się, że moje podejrzenia nie były słuszne. Mimo że nadal mam ochotę udusić Ulę, jednocześnie nie posiadam się ze szczęścia, że mam takiego mądrego i odpowiedzialnego chłopaka, który na dodatek pokusił się o nutę romantyzmu.

Teraz już wiem, że nie muszę się o nic martwić i mogę w pełni zaufać Kacprowi. W dodatku wcale nie wkurzył się na mnie za to śledztwo, a tydzień później mi się oświadczył. Oczywiście, powiedziałam „tak”, chociaż Ula twierdzi, że popełniam największy życiowy błąd. Tyle że ja nie zamierzam już nigdy słuchać jej cudownych rad. Wiem, że u boku Kacpra czeka mnie tylko szczęście.

Jagoda, 24 lata

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama