Reklama

Życie zawsze wydawało mi się pełne sekretów i niedopowiedzeń, ale nigdy nie przypuszczałam, że największy z nich dotyczy właśnie mnie. Mam 25 lat i jestem tym, co niektórzy nazywają „miejską dziewczyną”. Pracuję w agencji reklamowej, a po pracy lubię spacerować po parku i obserwować ludzi. Moja mama zawsze była przy mnie, chociaż nasza relacja bywała napięta.

Wychowywała mnie sama

Każde moje osiągnięcie przyjmowała z krytyką. Ojciec? Cóż, jego nie było w moim życiu. Od najmłodszych lat słyszałam od matki, że był złym człowiekiem, który nas opuścił, zostawiając same na pastwę losu.

Niedawno jednak natrafiłam na zdjęcie, które mnie zaniepokoiło. Przeglądając stare albumy, znalazłam fotografię rodzinną, na której widniało moje malutkie ja, mama i... ojciec. Uśmiechali się do siebie, jakby świat nie istniał poza nimi.

Coś tu nie pasowało do historii, którą znałam. Jak to możliwe, że człowiek, który rzekomo nas porzucił, wygląda na tym zdjęciu na zakochanego w swojej rodzinie? Ten widok nie dawał mi spokoju.

Mamo, kim jest ten mężczyzna na zdjęciu? – spytałam pewnego wieczoru, pokazując jej fotografię.

– To twój ojciec – odpowiedziała krótko, próbując ukryć zaskoczenie w głosie.

– Dlaczego się uśmiechacie? Zawsze mówiłaś, że... – zaczęłam, ale przerwała mi stanowczo.

– Zosia, zostaw to. Nie ma o czym mówić – ucięła temat, odkładając zdjęcie na bok.

Postanowiłam, że muszę poznać prawdę

Co tak naprawdę wydarzyło się w naszej rodzinie?

Siedząc naprzeciwko matki przy kuchennym stole, czułam się, jakbyśmy były w zupełnie innych światach. Ona, zanurzona w czytaniu gazety, nie zdawała sobie sprawy z burzy, jaka we mnie szalała. Zdjęcie, które znalazłam, było jak iskra, która roznieciła ogień pytań. Nie mogłam już dłużej milczeć.

– Mamo, musimy porozmawiać – zaczęłam, starając się nie zdradzać emocji w głosie.

– Zosia, teraz? – odpowiedziała z wyraźnym zniecierpliwieniem, nie odrywając wzroku od artykułu.

– Tak, teraz – powiedziałam stanowczo, podnosząc głos. – Chcę wiedzieć o ojcu. Co naprawdę się stało?

Opuściła gazetę, jej twarz była jak maska, bez wyrazu, ale wiedziałam, że to tylko pozory.

– Dlaczego nagle zaczęło cię to obchodzić? – spytała, próbując zyskać na czasie.

– Wygląda na to, że nie był taki zły, jak mówiłaś.

To było dawno temu, nie masz prawa mnie osądzać – rzuciła z pretensją, jej głos brzmiał chłodno, jakby ukrywała coś znacznie głębszego.

– Mamo, nie osądzam cię. Chcę tylko wiedzieć prawdę. Czy to ty go opuściłaś?

Czułam, że coś ukrywa

Zapadła cisza, w której tylko zegar na ścianie tykał miarowo. Wiedziałam, że czeka na właściwe słowa, ale ja nie zamierzałam się poddać.

– Nie masz pojęcia, co mówisz – powiedziała w końcu, odwracając wzrok. – To nie jest takie proste, jak myślisz.

– Więc mi wytłumacz, mamo. Proszę – powiedziałam z naciskiem, próbując sięgnąć głębiej do jej zamkniętego serca.

Matka westchnęła ciężko, ale wciąż trzymała swoje sekrety blisko siebie. Czułam, że ten dialog jest jak pojedynek, z którego żadna z nas nie wyjdzie zwycięsko. To napięcie między nami było niemal namacalne, a ja zaczynałam podejrzewać, że matka ukrywa coś naprawdę istotnego.

Po tej rozmowie byłam bardziej zdeterminowana niż kiedykolwiek. Musiałam poznać prawdę, nawet jeśli miała boleć.

Decyzja zapadła. Musiałam odnaleźć ojca, a jedyny trop, jaki miałam, to kawałek papieru z adresem jego kawiarni, który znalazłam w starym notesie matki. Serce waliło mi jak młot, gdy zbliżałam się do miejsca, które mogło odmienić całe moje życie.

Chciałam poznać ojca

Drewniane stoły, zapach świeżo mielonej kawy i delikatna muzyka w tle tworzyły spokojną atmosferę. W środku było tylko kilka osób, wszyscy pogrążeni w rozmowach lub książkach. Stanęłam w progu, niepewna, jak zacząć.

– Dzień dobry, w czym mogę pomóc? – głos mężczyzny wyrwał mnie z zamyślenia. Spojrzałam na niego i zamarłam. To był on, mój ojciec.

– Dzień dobry... ja... – próbowałam znaleźć odpowiednie słowa, ale wydawały się zniknąć.

Ojciec patrzył na mnie z ciekawością, nie zdając sobie sprawy, kim jestem. Musiałam to powiedzieć.

– Jestem Zosia – wyrzuciłam z siebie jednym tchem.

Jego twarz zamarła. Po chwili odzyskał mowę.

Zosia? Moja Zosia? – powiedział cicho, jakby bał się, że to sen.

– Tak, tato, to ja – odpowiedziałam, a łzy zaczęły napływać mi do oczu.

Tego się nie spodziewałam

Zaprosił mnie do stolika w kącie, gdzie mogliśmy porozmawiać z dala od ciekawskich uszu. Nasza rozmowa była pełna emocji, niedowierzania, ale i ulgą, że w końcu jesteśmy razem.

– Twoja mama... to ona zdecydowała się odejść – wyznał, jego głos był pełen bólu. – Próbowałem się z tobą skontaktować, ale nigdy mi nie pozwoliła.

Słuchałam, a świat, który znałam, rozpadał się na kawałki. To matka go opuściła, a nie on nas? Jak mogła ukrywać przede mną coś tak ważnego? Czułam się zdradzona, ale także zrozumiałam, że historia naszej rodziny była znacznie bardziej skomplikowana, niż mi się wydawało.

– Przepraszam, że nie byłem częścią twojego życia – dodał, jego głos pełen był szczerości.

Z trudem przyjmowałam te wszystkie nowe informacje. Musiałam wrócić do domu i porozmawiać z matką, teraz, gdy znałam inną wersję wydarzeń.

Byłam zła na mamę

Po spotkaniu z ojcem czułam, że noszę w sobie ciężar całego świata. Musiałam wrócić do domu i stanąć twarzą w twarz z matką. Ta rozmowa nie będzie łatwa, ale prawda musiała ujrzeć światło dzienne.

Wchodząc do mieszkania, poczułam, jak narasta we mnie napięcie. Matka siedziała w salonie, oglądając telewizję, jakby nic się nie stało. Zebrałam się na odwagę i podeszłam do niej z determinacją, której wcześniej nie miałam.

Mamo, musimy porozmawiać – zaczęłam, tym razem nie zamierzając się wycofać.

– Znowu? – westchnęła, nie odrywając wzroku od ekranu.

– Spotkałam się z ojcem – powiedziałam bez ogródek.

Jej twarz natychmiast zmieniła wyraz. Telewizor został wyciszony, a ona spojrzała na mnie z niedowierzaniem i złością.

– Zosia, co ty sobie myślisz? – jej głos był lodowaty, ale ja już nie bałam się tego chłodu.

– Powiedział mi wszystko, mamo. To ty go opuściłaś, nie on nas – kontynuowałam, trzymając się swojej wersji.

– Nie rozumiesz, to nie było takie proste! – zaczęła się bronić, jej głos drżał od emocji. – On... on miał swoje wady!

– Wszyscy mamy wady, mamo! Ale to nie usprawiedliwia kłamstw – krzyknęłam, rzucając na stół zdjęcie, które znalazłam.

Już nie kłamała

Atmosfera w pokoju była napięta, jak przed burzą. Matka spojrzała na fotografię, a potem na mnie. Wiedziałam, że tym razem nie może się wymigać od odpowiedzi.

– Tak, to prawda. Opuściłam go – przyznała w końcu, z łzami w oczach. – Myślałam, że to będzie najlepsze dla nas obu...

Nasza kłótnia była pełna zarzutów i wzajemnych oskarżeń, emocje kotłowały się we mnie jak nigdy dotąd. Czułam, jak między nami coś pęka, jak fundamenty naszego dotychczasowego życia kruszą się pod ciężarem prawdy.

Jak mogłaś mnie oszukiwać przez całe życie? – pytałam, wciąż nie mogąc uwierzyć w to, co słyszę.

– Zosia, jestem twoją matką, chciałam cię chronić – odpowiedziała, próbując się usprawiedliwić.

Jednak ta rozmowa zmieniła naszą relację na zawsze. Nie wiedziałam, czy kiedykolwiek będę w stanie jej wybaczyć. Musiałam wyjść, przewietrzyć umysł, przemyśleć wszystko.

Po tej burzliwej konfrontacji z matką potrzebowałam chwili samotności, żeby uporządkować myśli. Wyszłam z domu i skierowałam się do pobliskiego parku. To miejsce zawsze działało na mnie uspokajająco. Usiadłam na ławce, próbując zebrać w całość wszystkie emocje, które mnie przytłaczały.

Nie wierzyłam jej

Kilka dni później matka niespodziewanie poprosiła mnie o rozmowę. Z trudem, ale zgodziłam się. Musiałam wiedzieć, dlaczego zdecydowała się na tak drastyczny krok w przeszłości.

– Zosia, wiem, że jest ci trudno mnie zrozumieć – zaczęła, siedząc naprzeciwko mnie przy kuchennym stole. Jej głos był miękki, jakby próbowała znaleźć we mnie cień empatii.

– Chciałam chronić cię przed czymś, co uważałam za niebezpieczne – kontynuowała. – Twój ojciec... on miał problemy, których wtedy nie mogłam zaakceptować.

Problemy? Jakie problemy, mamo? – zapytałam, czując, że ukrywa coś jeszcze.

– To był toksyczny związek. Bałam się, że jego nałóg zniszczy naszą rodzinę.

Jej słowa były jak cios

Zrozumiałam, że miała swoje powody, by postąpić tak, jak postąpiła, choć nie usprawiedliwiało to jej kłamstw. To była inna strona historii, której nie znałam, a która rzucała nowe światło na całą sytuację.

– Mogłaś mi to powiedzieć wcześniej – powiedziałam, choć mój głos był już mniej oskarżycielski. – Może zrozumiałabym...

– Może powinnam – przyznała z goryczą w głosie. – Ale byłam młoda, przerażona i samotna.

Widziałam, że cierpiała, a mimo to moje serce było rozdarte. Nie wiedziałam, jak poradzić sobie z nową wiedzą i emocjami. Musiałam przemyśleć wszystko, co usłyszałam, w samotności.

– Muszę na chwilę odejść, mamo – powiedziałam, wstając z krzesła. – Potrzebuję czasu, żeby to wszystko poukładać.

Wychodząc z domu, czułam ciężar nowych informacji, ale także zrozumienie, że życie jest pełne skomplikowanych wyborów i nie ma prostych odpowiedzi.

Zosia, 25 lat

Czytaj także:
„Miałem rodzinę, pieniądze i wszystko, co sobie wymarzyłem. Wtedy zdarzyło się coś, co nie było wpisane w mój grafik”
„Po pogrzebie dziadka poznaliśmy jego ostatnią wolę. Jego stypa była wręcz niezapomniana”
„Wróciłam na wieś i wpadłam w ramiona byłego kochanka. Jednak zamiast filmowego romansu, rozegrał się tani dramat”

Reklama
Reklama
Reklama