„Byłam pewna, że jestem dla niego tą jedyną. A on w tajemnicy planował ślub z moją młodszą siostrą”
„Leciałam do niego jak na skrzydłach. Tymczasem, gdy przekroczyłam próg jego mieszkania, dosłownie mnie zamurowało. Patryka zastałam owszem, na kanapie – tyle że zdecydowanie na mnie nie czekał. Właśnie przerwałam mu obściskiwanie się z moją siostrą!”.

- Listy do redakcji
Nigdy nie mogłam zasłużyć na uznanie w oczach rodziny. Zawsze coś było nie tak. Co najśmieszniejsze, to ja byłam starszym dzieckiem, a nieustannie porównywano mnie do młodszej siostry. Luiza, dwa lata młodsza ode mnie, zawsze robiła wszystko doskonale. Wpadała na najlepsze pomysły. Była pilna i grzeczna. Umiała się skupić na tym, co wszyscy pochwalali i wybierała ścieżki, które każdy aprobował.
Zawsze byłam tą gorszą
– Spójrz na Luizę – słyszałam nieustannie. – Czemu nie możesz być taka jak ona?
Cóż, pomyślmy – może dlatego, że byłam sobą? Że miałam zupełnie inne zainteresowania? Że nie potrafiłam być taką duszą towarzystwa, bo od głośnych imprez wolałam ciszę i spokój?
– Co z tobą jest nie tak? – wybuchnęła moja matka w momencie, gdy w dniu swoich osiemnastych urodzin oznajmiłam, że nie wychodzę na żadną imprezę, tylko posiedzę w domu z dwiema przyjaciółkami. – Nie chcesz się bawić, nie potrafisz wyluzować, wiecznie jesteś spięta! No i od ludzi się wiecznie izolujesz. A Luizę tak wszyscy kochają…
Tak, wszyscy kochali Luizę, tylko ja jakoś nie potrafiłam. Nie, wcale nie dlatego, że zazdrościłam jej tych wpatrzonych w nią spojrzeń rodziców – ona po prostu dla mnie nigdy nie była tak cudowna i miła, jak dla innych.
– Jesteś dziwaczką – powiedziała mi kiedyś, gdy przygotowywałam się do matury. – Inni korzystają z życia, wychodzą gdzieś, a ty nic, tylko ślęczysz nad książkami. Jakby co najmniej studia to była najważniejsza rzecz na świecie.
– No wiesz, chciałabym mieć wykształcenie – oparłam, siląc się na spokojny ton.
– Jasne, bo to jedyne, na co cię stać – stwierdziła z pogardą. – Na chłopaka to nie masz co liczyć. I tak wszyscy patrzą tylko na mnie.
To jedno zdanie – to, które wypowiedziała jako ostatnie, na długo zapadło mi w pamięć. Mimo wszystko przestałam się nim przejmować, gdy na mojej drodze stanął Patryk.
Wreszcie coś miało mi się udać
Miałam wtedy trzydzieści trzy lata, ukończone studia i całkiem niezłą pracę. Dodatkowo utrzymywałam kontakt z dwiema przyjaciółkami, ale nadal nie byłam szczególnie lubiana w towarzystwie. Patryka jednak poznałam podczas rodzinnego wyjścia do baru – akurat Luiza miała urodziny. Mnie oczywiście nikt nigdy nie wyprawiał urodzin.
– Masz dużo pieniędzy, sama sobie możesz coś zorganizować – zauważyła kiedyś matka, gdy zwróciłam jej na to uwagę tak pół żartem, pół serio. – A Luizka jest taka biedna. Jeszcze nie znalazła pracy, a ci rekruterzy zwyczajnie się nie znają!
Patryk zwrócił na mnie wtedy uwagę. Tak, na mnie, a nie na wspaniałą Luizę, która zbierała szczękę z podłogi, gdy to właśnie mnie poprosił o numer. Z początku nie zakładałam nawet, że w ogóle zadzwoni, ale cieszyłam się wspomnieniem miny siostry, które było po prostu bezcenne. A on zadzwonił i na dodatek wywiązało się z tego coś poważnego. Po około półtora roku zaczęłam wierzyć, że jeszcze trochę i mi się oświadczy. Już widziałam nas razem przed ołtarzem, wypowiadających sakramentalne „tak”. Oj, jaka ja wtedy byłam szczęśliwa! Zdawało mi się, że jeszcze trochę, a moje stopy oderwą się od ziemi i zacznę latać!
Patryk wydawał się taki cudowny
Wydawał się być chodzącym ideałem. Był przy mnie zawsze wtedy, gdy go potrzebowałam, nie narzekał, że jestem cicha i nie przepadam za dyskotekami, bez protestów dawał się wyciągać na ciche spacery w świetle księżyca. W dodatku, co już w ogóle przeszło moje najśmielsze oczekiwania, moja rodzina autentycznie go polubiła.
– No, no, przynajmniej ten chłopak ci się udał – stwierdziła matka, a w jej głosie rzeczywiście dało się wyczuć uznanie. – Facet naprawdę niczego sobie. A jaki wygadany i pomysłowy!
Patryk szczególnie zaskarbił sobie uwagę i przyjaźń mojego ojca. Podobnie jak on, coś tam majsterkował, dlatego potrafili spędzać w garażu długie godziny i dłubać nad kolejnymi rzeczami. Dziwiłam się tylko, że Luiza nie próbuje mi go poderwać. No, ale w końcu miała swojego macho, Adama, więc nie powinnam się czuć zagrożona. Zwłaszcza że w przeciwieństwie do mnie, nie gustowała w zadbanych, wykształconych mężczyznach, tylko wielkich, a przy tym niezbyt inteligentnych osiłkach.
A kiedy Patryk przyznał, że powinniśmy trochę bardziej pomyśleć o przyszłości, dosłownie nie posiadałam się ze szczęścia.
Myślałam, że śnię
– On chyba mi się oświadczy! – zdradziłam przyjaciółkom, gdy spotkałam się z nimi na obiedzie.
– O, no nareszcie! – ucieszyła się Karolina.
– A skąd wiesz? – dopytywała Paulina. – Jakoś się zdradził?
– No, mówił, że powinniśmy poważniej porozmawiać o przyszłości – wyjaśniłam, wciąż mocno podekscytowana.
Karolina cieszyła się wraz ze mną, a Paulina, jak zwykle najbardziej trzeźwo myśląca z nas wszystkich, kazała mi za bardzo się nie nakręcać i nie odlatywać. Mimo to ja już widziałam oczami wyobraźni mój wyjątkowy ślub i cudowne wesele. Nie rozumiałam sceptycyzmu przyjaciółki. Bo co niby mogło pójść nie tak?
Ta jedna chwila pogrzebała wszystko
Zaraz po naszym obiedzie mieliśmy się spotkać u Patryka w mieszkaniu. Zgodnie z tym, co mówił, miał mi coś bardzo ważnego do zakomunikowania. Nie miałam pojęcia, o co chodzi, ale wmówiłam sobie, że na pewno chodzi o te oświadczyny.
Leciałam do niego jak na skrzydłach. Tymczasem, gdy przekroczyłam próg jego mieszkania, dosłownie mnie zamurowało. Patryka zastałam owszem, na kanapie – tyle że zdecydowanie na mnie nie czekał. Właśnie przerwałam mu obściskiwanie się z moją siostrą!
– Luiza?! – wrzasnęłam.
Moja siostra odsunęła się od Patryka z zupełnie nieskrępowaną miną.
– No tak, mieliśmy na ciebie zaczekać, ale nie wyszło. – Wyszczerzyła się do mnie, po czym spojrzała na mojego faceta. – Ty jej powiedz.
Patryk nie wiedział, gdzie podziać oczy. W pierwszej chwili pomyślałam, że żałuje swojej chwili słabości i uznałam, że mu tak dobrze. Potem jednak uśmiechnął się trochę niepewnie i rzucił:
– Wiesz, to wszystko trochę głupio wyszło. Bo… Bo mnie tak naprawdę zawsze podobała się twoja siostra, ale… Ale nie miałem śmiałości, żeby do niej zagadać!
Zamrugałam.
– Czyli że co? – nie dowierzałam. – Że byłeś ze mną prawie dwa lata, żeby zbliżyć się do mojej siostry?!
– Cudo, nie? – Luiza się roześmiała. – Nie wiem tylko, dlaczego uznał, że niby się z nim nie umówię.
– Byłaś z Adamem – zaczął się tłumaczyć.
No tak, z Adamem. A ostatnio ze sobą zerwali. Popatrzył na mnie przez moment.
– Ja to właściwie myślałem o ślubie… – Westchnął. – No przepraszam, że nie z tobą, Zuza.
Tyle czasu mnie mamił. Zwodził czułymi słówkami. Udawał takiego, któremu zależy tylko na mnie. A to wszystko były kłamstwa. Bo liczyła się tylko Luiza. Mała, głupiutka Luiza, jak zwykle zabierająca mi wszystko, co mogłam mieć. A to bolało. Bo w końcu była moją siostrą – nawet jeśli nigdy się do tego nie przyznawała.
– No, to chyba tyle – stwierdziła jak gdyby nigdy nic. – To może wyjdziesz, siostrzyczko? Bo troszeczkę przeszkadzasz.
Będę sama
Po tym wszystkim postanowiłam sobie, że nie będę więcej wikłała się w związki. To chyba nie dla mnie, a poza tym, nawet gdybym poznała kogoś niby fajnego, na pewno odbiłaby mi go siostra – dla zwykłej złośliwości czy zabawy. Oczywiście wyszła za Patryka. Rodzice nawet się tym nie przejęli. Matka ucieszyła się, że będzie miała takiego fajnego męża, a ojcu było wszystko jedno, z którą córką będzie Patryk – ważne, że będą mogli razem majsterkować.
Nie poszłam na ślub. Olałam to totalnie. Rodzice podobno się mnie wyrzekli, ale ja nie żałuję. Trzymam się teraz przyjaciółek, które nieustannie mnie pocieszają i przekonują, że znajdę kogoś nowego. Nie mówię im, że nie mam takich planów. Wolę skupić się na pracy i robić to, co kocham. Skoro przed Patrykiem żyłam tyle czasu sama, dlaczego teraz miałoby mi to nie wychodzić? A Luiza? Niech zmienia sobie mężów jak rękawiczki albo zdradza Patryka na lewo i prawo – mnie to już nie obchodzi.
Zuzanna, 35 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Na wakacjach chciałam, by nasze małżeństwo odżyło. Ja byłam zalotna, a mąż zachowywał się jak stary grzyb”
- „Na wakacjach udawałam córkę własnego męża. Byłam jak słodka brzoskwinia, a on jak stary grzyb”
- „Latem sąsiad zapraszał mnie do swojego sadu, a ja korzystałam. Teraz w moim brzuchu rośnie mała brzoskwinia”

