„By dowieść zdrady męża zachowywałam się jak aktorka z kiepskiego serialu. Przyniosło to pewne efekty”
„I tak oto zabawa ruszyła pełną parą. Podczas obiadu czy kolacji często odpływałam myślami w siną dal i udawałam, że nie docierają do mnie słowa męża. Parę razy zdarzyło mi się też nie przyjść na czas na do domu. Moja kochana siostra za to w ciągu dnia robiła sztuczki w stylu głuchego telefonu”.

Gdy spotkałam po raz pierwszy Krzysztofa, sprawiał wrażenie faceta bez wad. Był nie tylko atrakcyjny i pogodny, ale również sumienny w pracy. Potrafił okazywać mi czułość i być romantyczny. Nieustannie mnie komplementował i zaskakiwał miłymi gestami. Raz kupił mi bukiet bez żadnej okazji, innym razem zorganizował kolację w blasku świec. Bywało też, że porywał mnie na niezaplanowany wypad do greckiej knajpki albo do teatru. Krótko mówiąc, w tamtym okresie jego nieprzewidywalność miała same plusy.
Czar prysł zaraz po ślubie
– Chłopak, o którym śniłam, że zostanie moją wielką miłością i przyszłym mężem – wyznałam Ance, mojej starszej siostrze, która już od dawna jest mężatką, więc ma spore doświadczenie w tych sprawach.
W moich oczach Anka była prawdziwą specjalistką od relacji damsko-męskich, dlatego zawsze z uwagą wsłuchiwałam się we wszystkie jej rady dotyczące tego tematu. Jednak Ania patrzyła na mojego wymarzonego faceta bez entuzjazmu.
– Miej się na baczności – przestrzegała mnie. – Kiedy nie patrzysz, on zaczyna rozglądać się za innymi laskami. Sama widziałam, jak się gapił, wczoraj w czasie naszych zakupów w galerii handlowej. Ty wybierałaś kremy i szminki, a on obserwował dziewczyny z personelu jeżdżące na rolkach. To jest po prostu normalny, przeciętny facet. Nim się obejrzysz, puści się z kimś innym... Uważaj na siebie...
Szczerze mówiąc, niespecjalnie dawałam wiarę tym ponurym wizjom, które roztaczała przede mną siostra. Ale gdy wciąż i wciąż wracała do tego tematu, w końcu zaczęłam mieć wątpliwości. I niestety, zupełnie jakby chciał potwierdzić jej słowa, mój wymarzony facet totalnie zmienił się po ślubie. Oczywiście nie stało się to z dnia na dzień. Proces ten postępował powoli, stopniowo, aż w końcu stracił cały swój spontaniczny entuzjazm.
Przestał mnie traktować jak księżniczkę. Kwiaty przynosił mi tylko wtedy, gdy zbliżały się moje imieniny. Kiedy wracał do domu po pracy, rzucał tylko, że jest wykończony, a potem rozwalał się w fotelu z pilotem w ręce albo zasiadał na długie godziny przed kompem w pokoju. Gdy coś do niego mówiłam, odpowiadał jakimiś pojedynczymi słowami.
– Krzysiek zupełnie mnie olewa – skarżyłam się Ani przez komórkę. – Moje pytania do niego to jak gadanie do ściany. Do tego coraz później wraca z pracy.
– Oj, kochana – orzekła Ania – to klasyczne symptomy. Na bank ma jakąś pannę na boku. Pogadaj z nim szczerze.
Niestety, gdy wysunęłam mu pełne wyrzutów oskarżenia, mój ukochany stwierdził tylko, że to totalna paranoja i jakieś moje dziwne urojenia.
Przejrzałam się w lustrze i doszłam do wniosku, że faktycznie prezentowałam się na chorą. Cera blada jak ściana, oczy bez blasku, a do tego rozczochrane i pozbawione połysku kosmyki. Krótko mówiąc: totalna klęska. Przyszło mi do głowy, że to pewnie, dlatego mój ukochany mąż przestał mnie komplementować i traktować jak księżniczkę.
Koncepcja Anki przypadła mi do gustu
Akurat w tym momencie usłyszałam dźwięk telefonu. Okazało się, że dzwoniła Ania.
– Słuchaj, chyba wpadłam na pomysł jak sprawić, żeby Krzysiek zaczął zwracać na ciebie uwagę – oznajmiła. – Trzeba w nim obudzić zazdrość. Daj mu do zrozumienia, że spotykasz się z kimś innym. Jak tego nie zrobisz, to nic się nie polepszy, a będzie tylko coraz gorzej między wami.
– No dobra, ale co dokładnie mam zrobić? – zapytałam. – Wiesz, że nie jestem zbyt dobrą aktorką, a on i tak mi nie uwierzy, bo za dobrze mnie zna.
– Spokojnie. Wszystko dokładnie zaplanujemy, żeby wyglądało przekonująco. Zostaw to w moich rękach – zapewniła.
Za jej namową zaczęłam latać od zakładu fryzjerskiego do gabinetu kosmetycznego i kursować między różnymi butikami odzieżowymi. Drobiazgowo obmyśliłyśmy również wizerunek mojego adoratora. Miał to być rosły, atrakcyjny blondyn, mój znajomy z czasów studenckich, który od tamtej pory był we mnie zakochany. Wpadliśmy na siebie niespodziewanie podczas spaceru po mieście.
I tak oto zabawa ruszyła pełną parą. Podczas obiadu czy kolacji często odpływałam myślami w siną dal i udawałam, że nie docierają do mnie słowa męża. Parę razy zdarzyło mi się też nie przyjść na czas na do domu. Moja kochana siostra za to w ciągu dnia robiła sztuczki w stylu głuchego telefonu. Pewnego razu, kiedy usłyszałam dźwięk klucza Krzyśka przekręcanego w zamku, podbiegłam do aparatu w korytarzu, chwyciłam za słuchawkę i gwałtownie ją odłożyłam dokładnie w momencie, gdy przekroczył próg mieszkania.
– Z kim rozmawiałaś przez telefon? – zainteresował się.
– Oj, to nic ważnego – odpowiedziałam, udając niewinną.
„Świetnie” – przemknęło mi przez głowę. Na bank zacznie coś podejrzewać. Parę dni później mąż oznajmił, że czeka go wyjazd służbowy.
Zabrałam się do roboty
Ustawiłam parę foteli tuż przy kominku i porozkładałam tu i tam płyty z klimatycznymi kawałkami. Obok na stoliczku ulokowana została butelka drogiej whisky, w której brakowało połowy trunku, a przy niej spoczęły dwa kieliszki. Obrzuciłam to wszystko dokładnym spojrzeniem, a następnie bez pośpiechu wsunęłam się pod kołdrę. Drzwi prowadzące do sypialni zostawiłam lekko uchylone.
Kwadrans po pierwszej w nocy do moich uszu dobiegł dźwięk przekręcanego zamka, a zaraz potem kroki w salonie. Krzysztof przez chwilę chodził po domu, aż w końcu położył się obok mnie. Choć starałam się sprawiać wrażenie pogrążonej we śnie, czułam na sobie jego spojrzenie, które zdawało się trwać w nieskończoność.
– Kto u ciebie był? – rzucił pytanie rankiem, niby bez specjalnego zainteresowania.
– No jak to kto? Ania. A kogo innego się spodziewałeś?
– Ania? Od kiedy ona zaczęła palić fajki i popijać whisky z colą?
– W porządku, to nie była Ania – powiedziałam po chwili namysłu i zaczęłam snuć opowieść o dawnej sympatii z czasów studenckich, na którą wpadłam przypadkiem i zaproponowałam wspólne wypicie drinka wieczorem.
Przez ułamek sekundy zauważyłam na jego buzi grymas niezadowolenia, a może nawet upragnionej przeze mnie zazdrości.
– Mogłaś przynajmniej pozmywać kieliszki, zanim wróciłem – mruknął pod nosem i poszedł do toalety.
– No cóż, chyba mój genialny plan nie wypalił – westchnęłam w duchu.
W sumie mógł się domyślić, że znam godzinę przyjazdu jego pociągu, a do tego od razu przyznałam się do znajomości z dawnym kumplem. Nijaka była ta nasza z Anią sztuczka.
Jak tylko kolejnego dnia mąż wyszedł trzaskając drzwiami, momentalnie dorwałam się do słuchawki, żeby jej wszystko opowiedzieć. Użalałam się w najlepsze, gdy nagle wyczułam, że... ktoś stoi za moimi plecami. O matko, Krzyś wrócił! Pewnie o czymś zapomniał. Na bank musiał to wszystko usłyszeć. Powolutku się odwróciłam i ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłam rozbawioną minę małżonka.
– Moja sprytna manipulatorko – ścisnął mnie solidnie w ramionach. – Serio, nie ma potrzeby, żebyś cokolwiek kombinowała. I bez tego jestem w tobie zakochany po uszy. Ale chyba masz rację, za dużo czasu spędzam w pracy. Od dziś to się zmieni, daję ci słowo.
Rzeczywiście, od tamtej chwili sporo się pozmieniało. Krzyś strasznie uważał, żeby przypadkiem nie sprawić mi przykrości. Zaczął też poświęcać mi dużo więcej uwagi. Ja też przemyślałam całą tę sytuację. Głównie to, że niepotrzebnie zrobiłam aferę i okazałam za mało zaufania swojemu facetowi. Przecież on nic złego nie zrobił i nie dał mi żadnych podstaw, żebym go o coś podejrzewała... Serio, czułam się później strasznie głupio z tego powodu.
A, i jeszcze jedno: przestałam tak ślepo ufać Ance. Chociaż muszę przyznać, że ta nasza mała intryga na coś się przydała w ostatecznym rozrachunku. Teraz znowu jest tak jak przed ślubem.
Kinga, 29 lat
Czytaj także:
„Mąż kuzynki uważał, że żona powinna być jak dobry robot kuchenny. Gdy odchodziła od garów, urządzał jej niezły Meksyk”
„Mąż mnie zdradził, porzucił i zabrał nasze dziecko. Teraz jego żona rządzi mną w pracy, a ja… nie mam nic przeciwko”
„Rodzina uważa, że samotny ojciec jest skazany na porażkę. Nasyłają na mnie opiekę społeczną i straszą odebraniem syna”

