„Bukiet róż od męża na walentynki wyrzuciłam do kosza. Ich zapach nie maskował smrodu, którego narobił”
„– Myślisz, że jeden bukiet wystarczy? Że zapomnę? – spytałam. Tomek zrobił krok w moją stronę, ale cofnęłam się odruchowo. Nie chciałam, żeby mnie dotykał. Nie chciałam czuć jego zapachu, tego samego, który pewnie jeszcze niedawno wdychała ona”.

- Redakcja
Patrzyłam na walentynkowe róże i czułam mdłości. Czerwone, pachnące – kiedyś pewnie bym się ucieszyła. Ale teraz? Teraz były dla mnie symbolem porażki, dowodem na to, że Tomek myślał, że można mnie przekupić. Że wystarczy bukiet, kilka czułych słów i znów będziemy jak dawniej. Ale dawniej już nie istniało.
Dwa miesiące wcześniej, późnym wieczorem, zobaczyłam coś, czego nie powinnam. Jego telefon leżał na stole, ekran rozświetlił się na chwilę. Ania. Gula stanęłam mi w gardle, ale odruchowo przesunęłam palcem i zajrzałam do wiadomości. I wtedy wszystko się skończyło. Czułe słowa, sekrety, zdjęcia, których nigdy nie chciałabym widzieć.
Od tamtej pory każda jego próba naprawienia czegokolwiek wydawała mi się śmieszna. Teraz stał w progu, z nadzieją w oczach. A ja patrzyłam na te róże i wiedziałam jedno – żadne kwiaty nie zakryją tego smrodu zdrady.
Mąż chciał wszystko naprawić
Tomek wrócił do domu wcześniej niż zwykle. Słyszałam, jak otwiera drzwi, jak ostrożnie stawia torbę, jak zdejmuje kurtkę, jakby bał się, że każdy dźwięk może mnie rozzłościć. A może miał nadzieję, że nie zauważę jego obecności? Że prześlizgnie się przez ten wieczór bez słowa? Nie miałam zamiaru mu tego ułatwiać.
– Podobają ci się?– zapytał, wskazując na róże, które wciąż stały w wazonie.
Odłożyłam kubek na stół i spojrzałam mu prosto w oczy.
– Ani kupiłeś takie same?
Zobaczyłam, jak drgnęły mu powieki. Przełknął ślinę, a potem próbował się uśmiechnąć, jakby chciał udawać, że to tylko złośliwy żart, że to wcale nie było o niej.
– Magda… błagam. To już skończone. Chcę to naprawić.
Parsknęłam śmiechem. Krótkim, zimnym, pełnym pogardy.
– Naprawić? Myślisz, że jeden bukiet wystarczy? Że zapomnę?
Cisza, która zapadła, była ciężka jak ołów. Tomek zrobił krok w moją stronę, ale cofnęłam się odruchowo. Nie chciałam, żeby mnie dotykał. Nie chciałam czuć jego zapachu, tego samego, który pewnie jeszcze niedawno wdychała ona.
– Nie wiem, co jeszcze mam zrobić – powiedział cicho. – Zrobię wszystko, czego ode mnie oczekujesz.
Wstałam i bez słowa podeszłam do stołu. Wzięłam w dłonie bukiet i zanim zdążył zareagować, wrzuciłam róże do kosza na śmieci. Czerwone płatki rozsypały się między resztkami jedzenia.
Zwierzyłam się przyjaciółce
– Wyrzuciłaś? – Ewa spojrzała na mnie z niedowierzaniem, mieszając łyżeczką w filiżance kawy.
Siedziałyśmy w naszej ulubionej kawiarni, tej samej, do której chodziłyśmy od lat. Tu świętowałyśmy moje urodziny, jej awans, a kiedyś nawet rocznicę mojego ślubu. Dziś jednak nie było nic do świętowania.
– Wyrzuciłam. Do kosza. I dobrze im tam.
Ewa uśmiechnęła się pod nosem.
– Tomek musiał mieć minę jak dziecko, któremu zabrałaś lizaka.
Wzruszyłam ramionami. Nie patrzyłam na niego dłużej, niż było to konieczne. Nie obchodziło mnie, co czuł.
– A czego on się spodziewał? Że rzucisz mu się na szyję i zapomnisz o wszystkim?
– Właśnie tak. Myśli, że kilka miłych gestów wystarczy. Ale ja nie potrafię zapomnieć.
Ewa odłożyła łyżeczkę i spojrzała na mnie uważnie.
– Więc co zamierzasz?
Zacisnęłam dłonie na filiżance.
– Nie wiem. Nienawidzę go… ale wciąż go kocham. I to mnie najbardziej dobija.
Ewa pokiwała głową i ścisnęła moją dłoń.
– Nie musisz podejmować decyzji teraz. Ale wiesz, że jeśli postanowisz odejść, nie będziesz w tym sama.
Kiwnęłam głową, ale w środku czułam tylko chaos. Jak można jednocześnie kochać i nienawidzić? Jak można patrzeć na kogoś i widzieć w nim zarówno mężczyznę, którego kiedyś uwielbiało się nad życie, jak i kłamcę, który wszystko zniszczył? Nie miałam odpowiedzi. Ale wiedziałam jedno – róże nie mogły naprawić czegoś, co rozpadło się na kawałki.
Mąż mnie okłamywał
Przez kilka dni Tomek zachowywał się tak, jakby chodził po cienkim lodzie. Wychodził do pracy wcześniej, wracał później, prawie się nie odzywał. W domu panowała cisza – napięta i ciężka, jak przed burzą. Zaczęłam się zastanawiać, czy naprawdę się zmienił. Może faktycznie żałował? Może powinnam dać mu szansę?
I wtedy dostałam wiadomość. Dźwięk powiadomienia rozbrzmiał w pustym mieszkaniu, kiedy leżałam na kanapie z kubkiem herbaty. Sięgnęłam po telefon i zobaczyłam jej imię. Ania.
„Jeśli myślisz, że on się zmienił, to się mylisz. Wczoraj znów do mnie pisał. Uważaj.”
W jednej chwili zrobiło mi się gorąco. Serce zaczęło walić jak oszalałe, a w gardle poczułam gulę. Nie. To niemożliwe.
Palce same wystukały odpowiedź.
„Masz dowody?”
Chwilę później przyszły zrzuty ekranu. Znajomy numer. Znajome słowa.
„Tęsknię. Nie mogę przestać o Tobie myśleć. Chciałbym Cię zobaczy” .
Telefon wypadł mi z ręki. Przez moment siedziałam nieruchomo, wpatrując się w ścianę. A potem wstałam i rzuciłam się do drzwi.
Wpadłam do domu jak burza, rzucając telefon na stół przed Tomkiem.
– Nie przestałeś, prawda? Cały ten cyrk z kwiatami, z przeprosinami… wszystko na nic!
Zbladł.
– *o nie tak, to ona…
– Nie kończ. Nie chcę słuchać. Wynoś się.
Wyrzuciłam go z domu
Tomek stał w przedpokoju, jakby jeszcze liczył na cud. Jego spojrzenie błądziło po mieszkaniu – po kanapie, na której kiedyś oglądaliśmy filmy, po kuchni, gdzie gotowaliśmy razem kolacje, po zdjęciu ślubnym, które nadal wisiało na ścianie.
– Magda, proszę… – zaczął, ale uniosłam dłoń, uciszając go jednym ruchem.
– Nie. Już nie prosisz. Już nie tłumaczysz. Nie masz prawa.
Zacisnął usta, ale widziałam, że chciał walczyć. Tylko o co? O mnie? O nasze małżeństwo? O komfort tego, że nie będzie musiał zaczynać wszystkiego od nowa?
– Kocham cię – powiedział cicho.
Roześmiałam się gorzko.
– Kochasz? A to jakoś ci nie przeszkodziło pisać do niej „tęsknię” i „chciałbym cię zobaczyć”?!
Opadł na krzesło, chowając twarz w dłoniach.
– Nie wiem, czemu to zrobiłem. To było głupie. Nie mam wymówki.
– Nie masz.
Cisza między nami była jak przepaść. Patrzyłam na niego i czułam pustkę. Żadnej złości, żadnego żalu. Już mnie nie obchodziło, dlaczego zdradził. Bo to nie miało znaczenia.
– Wynoś się, Tomek.
Wstał powoli.
– Jeśli wyjdę teraz, to już na zawsze?
Kiwnęłam głową. Patrzył na mnie jeszcze chwilę, jakby chciał zapamiętać każdy szczegół. A potem wziął torbę i wyszedł. Nie zatrzymałam go. To już naprawdę był koniec.
Poczułam ulgę
Siedziałam przy stole i patrzyłam na puste miejsce naprzeciwko. Jeszcze rok temu, tego dnia, piliśmy razem wino, śmialiśmy się, wspominaliśmy, jak się poznaliśmy. A teraz? Teraz w pokoju panowała cisza. Na blacie wciąż stał kryształowy wazon, ale był pusty.
Zegar w salonie wybił dwudziestą. Rok temu o tej porze tańczyliśmy w salonie, śmiejąc się, że jesteśmy za starzy na takie gesty. A teraz jedyne, co czułam, to spokój. Wzięłam telefon i odruchowo przewinęłam stare zdjęcia. Tomek obejmujący mnie na wakacjach. My świętujący kolejne rocznice. Świat, który już nie istniał. Z westchnieniem odłożyłam telefon i zgasiłam światło. To były moje ostatnie Walentynki z mężem.
Magda, 37 lat
Czytaj także: „Cieszyłam się, że mąż wysłał mi bukiet róż na Walentynki. Płakać zaczęłam, gdy przeczytałam dołączony do niego liścik”
„Chciałam dostać na Walentynki dubajską czekoladę. Mój skąpy mąż uznał, że to fanaberia i zrobił mi na złość”
„Z desperacji w Walentynki poszłam na randkę z aplikacji. Szybko chciałam uciekać do domu, by oglądać seriale”