„Budowałam swoją pozycję przez lata, a nagle moja kariera zawisła na włosku. Wszystko przez oczy młodego pracownika”
„Zastanawiałam się, jak długo uda mi się zachować profesjonalizm, zanim emocje zaczną wpływać na moje postrzeganie Tomka jako pracownika. Już teraz patrzę na niego inaczej, może zbyt przychylnie, a przecież moje obowiązki wymagały obiektywizmu”.

Nazywam się Ewa i od lat zarządzam zespołem w dużej korporacji. Moje zawodowe osiągnięcia były dla mnie zawsze priorytetem, a utrzymanie profesjonalizmu stało się wręcz moją mantrą. Mój zespół to mój drugi dom, a każdy jego członek jest dla mnie jak rodzina. No, może prawie każdy...
Jest też Tomek. Młodszy pracownik, który od samego początku przykuł moją uwagę swoim talentem i ambicją. Jego zapał i niebywałe pomysły sprawiały, że nasza firma zyskiwała w oczach konkurencji. Od jakiegoś czasu jednak zaczęłam zauważać, że moja relacja z Tomkiem wykracza poza zawodowe ramy. Obawiam się, że balansowanie na cienkiej linii między uczuciami a odpowiedzialnością zawodową może być dla mnie trudniejsze, niż się spodziewałam.
Byłam w niego wpatrzona
Sala konferencyjna była wypełniona po brzegi. Wszyscy czekali na prezentację Tomka, która miała zadecydować o przyszłości jednego z kluczowych projektów. Patrzyłam, jak stoi przed ekranem z laserowym wskaźnikiem w dłoni i pewnością siebie, która przyciągała uwagę całego zespołu.
– Dzień dobry wszystkim – zaczął Tomek z lekkim uśmiechem na ustach. – Dziś chciałbym przedstawić wam moje propozycje na optymalizację naszego procesu produkcyjnego.
Ten młody mężczyzna zachwycał swoją wiedzą i umiejętnością przekonywania. Wprost nie mogłam oderwać od niego wzroku, choć starałam się zachować neutralny wyraz twarzy. W głowie kłębiły mi się myśli. Czy ktokolwiek zauważył, jak bardzo mnie fascynuje? Czy udaje mi się ukryć emocje, które pojawiają się w najmniej odpowiednich momentach?
W miarę jak Tomek prezentował kolejne slajdy, wspomnienia ostatnich wspólnych wieczorów nie dawały mi spokoju. Te rozmowy o przyszłości, śmiechy przy kawie, wszystko to powoli zaczynało zacierać granice między nami.
Zastanawiałam się, jak długo uda mi się zachować profesjonalizm, zanim nasze relacje zaczną wpływać na moje postrzeganie Tomka jako pracownika. Już teraz dostrzegałam, że patrzę na niego inaczej, może zbyt przychylnie, a przecież moje obowiązki wymagały ode mnie obiektywizmu.
Nie byłam obiektywna
Wieczorne słońce oświetlało naszą ulubioną kawiarnię, kiedy usiedliśmy przy stoliku. Wokół nas panował gwar rozmów i brzęk filiżanek, co tworzyło tło do naszej rozmowy. Tomek, choć z reguły pewny siebie, tego wieczoru wydawał się bardziej spięty niż zwykle.
– Jak myślisz, jak poszło z tą prezentacją? – zapytał, mieszając łyżeczką w swojej kawie.
– Byłeś świetny, jak zawsze – odpowiedziałam z uśmiechem, choć w środku czułam niepokój. – Ale wiem, że czeka cię jeszcze ocena projektów.
Jego spojrzenie zdradzało napięcie, którego próbował nie pokazywać.
– Ta ocena mnie martwi. To może zaważyć na mojej przyszłości tutaj.
Zamiast skupić się na zawodowych aspektach, nasza rozmowa niepostrzeżenie zeszła na bardziej osobisty grunt. Mówiliśmy o ambicjach, marzeniach, o tym, gdzie widzimy siebie za kilka lat. Czułam, jak między nami rodzi się coś więcej niż tylko zawodowa więź.
Z tyłu głowy miałam jednak wątpliwości. Czy jestem obiektywna w ocenie Tomka? Czy moja fascynacja nim nie zaciemnia mi obrazu? Nie mogłam przestać myśleć, że każda pochwała, którą mu przyznaję, jest zasłużona, ale czy na pewno nie jest podsycana przez moje osobiste uczucia?
Zaczęłam się obawiać o siebie
Dzień zaczął się jak każdy inny, ale wszystko zmieniło się w momencie, gdy otrzymałam telefon od swojego szefa, Andrzeja. Głos miał poważny, a rozmowa nie zwiastowała niczego dobrego.
– Ewa, chciałem porozmawiać o twojej ocenie projektu Tomka – zaczął, bez zbędnych wstępów. – Zauważyliśmy, że wszystkie twoje opinie na jego temat były wyjątkowo przychylne. Muszę przyznać, że to wzbudziło pewne wątpliwości. Chcesz tu coś dodać?
– Rozumiem – odpowiedziałam, starając się nie zdradzić zaskoczenia. – Zawsze starałam się być obiektywna w ocenie.
– Wiem, ale tym razem decyzja została podjęta. Projekt zostanie przeanalizowany dodatkowo przez inną osobę – dodał z chłodnym profesjonalizmem.
Telefon wysunął mi się z ręki, jakby stał się ciężki. To, co do tej pory wydawało się być osobistą sprawą, zaczynało wpływać na moją zawodową reputację. Czy nasza relacja z Tomkiem była aż tak widoczna dla innych? Czy rzeczywiście zawiodłam jako menedżerka?
Ten moment uświadomił mi, że muszę podjąć decyzję o naszej relacji, zanim wpłynie ona jeszcze bardziej na nasze kariery. Czułam, jak grunt usuwa mi się spod nóg, a przyszłość, którą budowałam, staje się niepewna.
Zawiodłam go przez uczucia
Spotkaliśmy się po pracy na parkingu przed biurem. Tomek już czekał, oparłszy się o samochód, z twarzą, która zdradzała mieszankę złości i zawodu.
– Ewa, o co chodzi z tą decyzją? – zaczął, zanim jeszcze zdążyłam się zbliżyć. – Szef powiedział mi, że ktoś inny będzie oceniać mój projekt. Dlaczego tak się stało?
– Tomek, to nie była moja decyzja – próbowałam się bronić, ale jego wzrok mówił, że nie przyjmuje żadnych wymówek.
– Ale jak to możliwe? Byłem przekonany, że wszystko jest w porządku, że mogę na ciebie liczyć – jego głos był pełen rozczarowania.
Zacisnęłam dłonie, próbując ukryć drżenie.
– Nie chciałam, żeby tak się stało. To skomplikowane... nasze relacje, nasze emocje...
– Skomplikowane? Czyli przyznajesz, że to, co jest między nami, wpłynęło na twoje decyzje? – przerwał mi, coraz bardziej wzburzony.
– Może... Może trochę tak – przyznałam, czując, jak moja pewność siebie rozpada się na kawałki. – Ale musisz zrozumieć, że to nie było łatwe. Myślałam, że postępuję właściwie...
Nasza kłótnia przybrała na sile. Oboje obwinialiśmy się nawzajem za sytuację, w której się znaleźliśmy. Czułam się rozdarta, widząc emocje Tomka. Nasz związek, który wydawał się być źródłem szczęścia, nagle stał się ciężarem. To był moment, w którym musiałam przyznać przed samą sobą, że moje działania miały bezpośredni wpływ na zawodową przyszłość Tomka.
Nadszedł moment wyboru
Spotkaliśmy się jeszcze raz, w tej samej kawiarni, gdzie niegdyś spędzaliśmy miłe chwile. Tym razem jednak atmosfera była ciężka, a cisza między nami mówiła więcej niż jakiekolwiek słowa.
– Ewa, chyba oboje wiemy, co musimy zrobić – zaczął Tomek, patrząc na mnie poważnie. Jego ton był spokojny, ale w oczach widziałam ból.
– Tak, wiem – odpowiedziałam, choć serce mi się krajało. – Nie możemy dalej tego ciągnąć, nie w taki sposób.
Rozmowa była napięta i pełna niewypowiedzianych emocji. Oboje wiedzieliśmy, że nasz związek nie ma przyszłości w obecnej formie, ale rozstanie się w przyjacielski sposób wydawało się niemożliwe. Każde z nas miało swoje żale i niewypowiedziane słowa, które wisiały w powietrzu.
– Zależało mi na tobie, naprawdę – powiedział Tomek, łamiąc ciszę. – Ale to wszystko poszło za daleko.
– Mnie też zależało. Nadal zależy – przyznałam, czując, jak łzy powoli napływają mi do oczu. – Ale musimy myśleć o naszych karierach, o przyszłości.
Chociaż rozstanie było nieuniknione, żadne z nas nie potrafiło znaleźć odpowiednich słów na pożegnanie. Wiedzieliśmy, że to konieczne, ale nie umieliśmy się rozstać w sposób, który nie pozostawiłby ran.
Postawiłam na karierę
Wyszłam z kawiarni z uczuciem ciężaru na sercu, jakby część mnie pozostała tam, przy stoliku, przy którym ostatni raz rozmawiałam z Tomkiem. Nasze drogi się rozeszły, a ja wracałam do życia, które jeszcze chwilę wcześniej wydawało się tak pewne i przewidywalne.
W biurze atmosfera była inna. Zdałam sobie sprawę, że muszę na nowo zdefiniować swoje priorytety, odnowić swoje podejście do pracy i, co najważniejsze, nauczyć się oddzielać życie osobiste od zawodowego. Czułam się winna, że pozwoliłam, by uczucia wpływały na moje decyzje, ale jednocześnie bardziej świadoma potrzeby zachowania profesjonalizmu.
Byłam sama, ale też trochę bardziej świadoma siebie i tego, co jest naprawdę ważne. Wiedziałam, że przede mną długa droga, by odbudować swoją reputację i zaufanie w zespole. Jednak w głębi serca miałam nadzieję, że ta bolesna lekcja nauczy mnie czegoś cennego o granicach i odpowiedzialności.
Nie byłam pewna, co przyniesie przyszłość, ale wiedziałam jedno: muszę być gotowa na każdą niespodziankę, z pokorą przyjmując zarówno sukcesy, jak i porażki.
Ewa, 39 lat
Czytaj także:
- „Zarabiam więcej niż mąż, ale wstydzę się przyznać przed jego rodziną. Teść się zapiera, że to nie godzi się kobiecie”
- „Uwiodłam żonatego szefa, żeby dostać awans. Zostałam z nasionkiem w brzuchu i wypowiedzeniem w dłoni”
- „Teść narzeka sąsiadom, że jego syn się zmienił, odkąd mnie poznał. Ma rację, ale oddałam im wszystkim przysługę”

