Reklama

Byłam uczennicą klasy maturalnej, a po skończeniu osiemnastu lat już całkiem poczułam wiatr dorosłości we włosach. Wydawało mi się, że mogę sama o sobie decydować i wiem, co robię. Rodzice czepiali się o młodość, która dawno im przeminęła i nie rozumieli obecnych czasów. Nie próbowałam zrozumieć tego inaczej. Chciałam móc poszaleć i decydować o sobie.

Miałam powodzenie

Mam duże powodzenie u chłopaków i mogę w nich przebierać jak w ulęgałkach. Lubię też sport, więc mam ładne, smukłe ciało, a nie tylko buzię. Rówieśnicy tak naprawdę nie ułatwiają życia. Jest między nami konkurencja i to często głupia. Patrzymy na siebie i oceniamy, a ładne dziewczyny zawsze mają trochę lepiej. Rzadziej są wyśmiewane, częściej zapraszane na różne imprezy. Ja oczywiście należałam do tych szczęściar.

Nie bez znaczenia jest i to, że zawsze się dobrze uczyłam. Dlatego też rodzice nie pilnowali mnie bardzo mocno. Wiedzieli, że prace domowe będą odrobione, a do sprawdzianów się nauczę i przyniosę dobre stopnie. Miałam opinię bardzo odpowiedzialnej i samodzielnej – nie tylko w domu, ale i wśród nauczycieli. Dlatego gdy chciałam iść na imprezę do znajomych, nie było większych problemów. Musiałam tylko dawać znać, gdzie jestem i wrócić na czas.

Dali mi sporo luzu

Tak trafiłam na urodziny do Kamila. Miała to być osiemnastka – jak wiele w tym roku. Moja była na początku roku, a teraz byliśmy już u progu wakacji. Zorganizowana była jako domówka, bo mieszkał w dużym domu z ogrodem. Jego rodzice mieli być u sąsiadów i interweniować, gdyby młodzież przesadziła. Mama była sceptycznie nastawiona:

– No nie wiem, czy to rozsądne, żeby zostawiać ich tak całkiem samych…

– Przestań – powiedział tata. – Już kilka osiemnastek się w tym roku odbyło, a rodzice będą niemal za ścianą. Poza tym Ola jest rozsądna.

No i się zgodzili, a ja byłam bardzo szczęśliwa, bo na takiej imprezie jeszcze nie byłam, a brat Kamila mi się bardzo podobał. Był od nas o trzy lata starszy i już zaczynał studia. Miałam nadzieję, że też będzie, a nie tylko ludzie z mojej szkoły.

Swoją drogą to była chyba jedna z najlepiej zorganizowanych domówek, na których byłam. Rodzice Kamila zaglądali tylko od czasu do czasu. Jedzenie było super, z jakiegoś cateringu. Alkohol oczywiście też się pojawił – wnoszony mniej lub bardziej dyskretnie poza tym, który zapewnili rodzice jubilata.

Było wspaniale

W pewnym momencie uciekłam trochę od zgiełku. Była ciepła noc, a ja chciałam chwilę posiedzieć i posłuchać odgłosów nocy, nie tylko samej imprezy. Usiadłam więc za domem nad niewielkim oczkiem wodnym.

– Fajna laska z ciebie wyrosła – usłyszałam za placami głos Rafała, brata Kamila i poczułam, że na twarzy pojawiły mi się rumieńce.

W ciemności szczęśliwie nie było tego widać. Dzisiaj też wiem, że to słaby tekst na podryw, ale wtedy stało się to, o co mi chodziło. Zainteresował się mną starszy brat kolegi, a ja nie chciałam tego stracić.

– Dzięki.

– Czemu nie siedzisz z resztą?

– Chciałam chwilę odsapnąć. Fajna impreza.

– Mhm – powiedział, usiadł koło mnie i objął mnie ramieniem. Czuć było od niego alkohol, ale chyba nie bardziej niż od pozostałych. – Bardzo mi się podobasz, wiesz? – wyszeptał mi do ucha.

No i teraz w sumie nie wiem, jak to się stało, że się zgodziłam na to, co było potem.

To był moment

Jakimś sposobem wylądowaliśmy w jego pokoju. Nie opierałam się, byłam dumna, że aż tak mu się podobam i że traktuje mnie jak starszą dziewczynę. I tak oto miał miejsce mój pierwszy raz…

Ale następnego dnia, gdy mijałam Rafała na osiedlu, zachowywał się, jakby mnie nie poznawał. Zawołałam go wesoło i pomachałam mu ręką, ale udawał, że mnie nie widzi i nie słyszy. A może rzeczywiście mnie nie zauważył? Postanowiłam nie popadać w paranoję.

Kilka dni później sytuacja się jednak powtórzyła. Tym razem nie pozwoliłam się tak zbyć. Widziałam, jak wchodzi do osiedlowego sklepu, więc zaczekałam przed wyjściem.

– Cześć Rafał – powiedziałam, gdy tylko wyszedł.

– Ooo cześć – powiedział do mnie, po czym rzucił do znajomych. – Dogonię was.

Gdy tylko się oddalili, wyszeptał do mnie przez zęby.

– Przestań za mną łazić, małolato.

– Teraz to małolato, ale jak chciałeś zaliczyć, to ci pasowało – nie wytrzymałam.

– No szczególnie się nie broniłaś – i puścił mi oczko z bezczelnym uśmiechem.

Niestety, miał rację – nie broniłam się, ale myślałam, że mu się podobam… nie sądziłam, że mnie tak wykorzysta, ale czy mnie to usprawiedliwia? Splunęłam mu pod nogi i poszłam w drugą stronę.

Byłam zdruzgotana

Jakieś trzy tygodnie później dopadła mnie grypa jelitowa. Trzymała mnie prawe tydzień, aż mama wysłała mnie do lekarza, bo w internecie już zdiagnozowała mi jakieś koszmarne choroby.

– Zrób test ciążowy, dziewczyno – powiedziała internistka po tym, jak przebadała mnie w klasyczny sposób.

Na dźwięk tych słów zrobiło mi się słabo i prawie upadłam w gabinecie. Zaczęłam też płakać.

– To był jeden raz… i byłam pewna, że… byłam… – nie mogłam wydusić sensownego zdania.

– Czasem wystarczy tylko raz – powiedziała lekarka.

Po wizycie pobiegłam szybko do apteki i kupiłam trzy testy – na wszelki wypadek. Nie muszę też chyba opowiadać, jaki wynik miały wszystkie…

I co teraz? Ja, wzorowa uczennica, odpowiedzialna dziewczyna, w klasie maturalnej… Co niby miałam zrobić? Jak sobie z tym poradzić? Postanowiłam nic nie mówić na razie i wymyślić jakiś plan. Musiałam też, niestety, jeszcze raz porozmawiać z Rafałem.

Nie przejął się

I znowu dostałam cios między oczy. Myślałam, że jak się dowie, że jestem z nim w ciąży, to nastąpi jakaś zmiana jego stosunku do mnie. Mieliśmy przecież zostać rodzicami.

– A skąd mam wiedzieć czy moje? Skoro tak łatwo się puszczasz – nie wytrzymałam i uderzyłam go w twarz.

– Jest coś takiego jak test na ojcostwo – wysyczałam i sobie poszłam.

Tym razem złapałam go u niego w domu. Wyszedł ze mną przed furtkę, żeby nikt w domu nie słyszał, o czym rozmawiamy, choć widziałam w oknie jego mamę, gdy odchodziłam. Musiała być zdziwiona tym, co zobaczyła. Byłam ciekawa, co jej powiedział, ale jestem pewna, że nie była to prawda.

No i teraz pozostało mi powiedzieć moim rodzicom. Po wizycie u ginekologa wszystko się potwierdziło. Czas płynął nieubłaganie i byłam już w drugim miesiącu ciąży. Na razie nic nie było widać, a ja nie wiedziałam, jak to im przekazać. Odwlekałam ten moment coraz bardziej.

Przeczuwali coś

Wiedziałam, że zacznę przybierać na wadze, więc zaczęłam zmieniać odzież na dużo luźniejszą.

– A co to za zmiana stylu i w ogóle coraz mniej się interesujesz sportem?

– No nie wiem tato, ale jakoś tak potrzebuję zmiany.

– Tylko czemu w tę stronę?

– A czemu nie?

Takie dyskusje prowadziłam z rodzicami. No bo co im powiedzieć? Oni czuli, że coś jest nie tak, ale nie wiedzieli, o co zapytać.

Starałam się jeść jak najmniej, by to przybieranie na wadze też jak najmniej rzucało się w oczy. Wiedziałam, że w końcu się wyda. I tak któregoś dnia pojechaliśmy na imieniny do babci. Ja w luźnej, flanelowej koszuli. Babcia długo mnie obserwowała, bo widziałam jej badawczy wzrok, ale nic nie mówiła. Widziałam jednak, że ją bardzo korci i w końcu nie wytrzymała.

– Który to miesiąc? – wypaliła nagle, a w pokoju zapadła cisza. Ja przez chwilę udawałam, że nie słyszę i że to nie do mnie. – Ola? Nie udawaj, proszę…

– No od jakiegoś czasu zmieniła styl – powiedział z uśmiechem tata, który chyba nie załapał sensu pytania.

Rozgryzła mnie

– Nie wierzę, że dałeś się nabrać – powiedziała babcia.

– Zaraz zacznie się siódmy miesiąc – powiedziałam niemal szeptem. Tata usiadł z wrażenia, a mama zastygła i miałam wrażenie, że nie oddycha. – Skąd wiedziałaś?

– Mam już trochę lat i wiele widziałam. Skoro nic nie powiedziałaś, to jest jakiś problem. Powiedz, proszę i nie bój się. Kochamy cię.

Spojrzałam na rodziców. Oboje mieli łzy w oczach. Wtedy i ja zaczęłam płakać i opowiedziałam, co się stało. Potem zaległa cisza. Czekałam na połajankę, bo zasługiwałam na nią. W końcu odezwała się moja mama:

– Nie wiem, czemu nam nie zaufałaś. Pewnie byśmy ci powiedzieli, że zachowałaś się nieodpowiedzialnie, ale jesteś naszym dzieckiem. Możesz na nas liczyć – powiedziała przez łzy.

Czuję się kochana i wiem, że moja rodzina jest przy mnie. Wiem już też, że Rafał się tak całkiem nie wymiga, ale to inna historia. Nie sądziłam, że moja rodzina mnie wesprze. Było mi wstyd i myślałam, że wszyscy będą mieli do mnie tylko pretensje. Zrobiłam błąd, że zwlekałam z rozmową z rodzicami.

Ola, 19 lat


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama