„Andrzejki z teściem miały być spokojne, ale wyznał mi coś, czego nigdy się nie spodziewałam”
„– Nie chcę, żebyś się bała. Niczego nie oczekuję, ale muszę być uczciwy. Gdybym milczał, plułbym sobie w brodę do końca życia. To, co czuję... to nie jest żaden kaprys – powiedział. – Dlaczego ja? – zapytałam szeptem. – Bo w tobie jest coś, czego nie ma już w żadnej kobiecie, którą znam”.

Nie tak wyobrażałam sobie swoje życie po ślubie. Od dwóch lat mieszkam z mężem u jego rodziców, w dużym, ale zimnym emocjonalnie domu na obrzeżach miasta. Damian mówił, że to „na chwilę”, a chwilę później przestał o tym w ogóle rozmawiać. Tak samo, jak przestał rozmawiać ze mną o czymkolwiek innym.
Na co dzień mijamy się w drzwiach. Ja wracam z pracy, on wychodzi „na siłkę” albo do kolegów. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz spytał, jak się czuję. Kiedy próbuję zacząć temat, rzuca tylko: „Nie teraz, Karolina. Jestem zmęczony.”
Zbliżały się Andrzejki. Mieliśmy iść gdzieś razem. Już się cieszyłam, ale w środę wieczorem wrócił do domu i bez mrugnięcia okiem rzucił:
– Kochanie, sorry. Umówiłem się z chłopakami. Wiesz, jak jest.
– Jasne – powiedziałam cicho i schowałam wino, które kupiłam z myślą o naszym wieczorze.
Helena, jego matka, w tym samym czasie pakowała walizkę.
– Jadę do Krysi na dwa dni. Zrób sobie miły wieczór – rzuciła chłodno, jakby mówiła do obcej.
Zostałam sama. Prawie. W domu został jeszcze Roman. Mój teść. Wieczór andrzejkowy miał być spokojny. Film, lampka wina, może kawałek sernika. Nie sądziłam, że coś się wydarzy. Zwłaszcza coś takiego.
Spędzałam czas z teściem
Roman przyszedł do kuchni, kiedy siedziałam przy stole z kubkiem herbaty i przeglądałam telefon.
– Samotny wieczór? – zapytał, otwierając lodówkę.
– Jak zwykle – odpowiedziałam bez emocji.
– Helena wyjechała, Damian z kolegami... My zostaliśmy na warcie – zażartował, sięgając po butelkę wina. – Wypijesz kieliszek wina?
Skinęłam głową. Po chwili siedzieliśmy już w salonie, oglądając jakiś film. Roman nalewał powoli, uważnie. Był spokojny, jakby cały świat nie miał na niego wpływu. Inaczej niż Damian, który od dawna był dziwny i rozkojarzony.
– Lubisz stare filmy? – zapytał.
– Przypominają mi dzieciństwo. Tata zawsze oglądał takie.
– Twój tata miał gust – uśmiechnął się Roman. – Opowiesz coś o nim?
Zaczęłam mówić. Najpierw o tacie, potem o tym, jak to było, zanim poznałam Damiana. Roman słuchał uważnie. Nie przerywał. Kiedy zeszło na temat małżeństwa, zawahałam się, ale on tylko spojrzał i powiedział:
– Wiesz, zawsze wydawałaś mi się... taka zagubiona. Damian cię nie rozumie.
– Nie wiem, czy on w ogóle próbuje.
Roman milczał chwilę, patrząc na ekran, a potem dodał ciszej:
– A ja bym chciał.
Zamarłam. Nie spojrzałam mu w oczy, ale czułam, jak zrobiło mi się gorąco. Powiedział to z taką miękkością, jakiej nie słyszałam od nikogo od miesięcy. Poczułam się znów kobietą. I to było najbardziej niebezpieczne uczucie ze wszystkich. A potem mnie całował, a ja się nie cofnęłam.
Czułam się jak na randce
Następnego dnia Roman zaproponował spacer po lesie za domem. Świeże powietrze miało mi dobrze zrobić, a ja… miałam ochotę iść. Szliśmy wolno, rozmawiając o głupotach – o pogodzie, starych drzewach, o tym, że Roman kiedyś marzył, by być leśnikiem. Było... lekko. Nie pamiętałam, kiedy ostatni raz czułam się tak normalnie. Damian został na weekend u kolegi, więc nie miałam, co robić.
Po powrocie teść zaproponował coś nietypowego:
– Może zrobimy sobie wróżby z wosku? Andrzejki były wczoraj, ale możemy jeszcze poświętować.
Zgodziłam się. W kuchni rozstawiliśmy świeczki, miskę z wodą, kubek, z którego lał się rozgrzany wosk. Śmialiśmy się, komentując, co komu wyszło. Kiedy moja figurka przypominała dwa splecione serca, Roman zawahał się na sekundę, po czym powiedział:
– Samotność potrafi zżerać od środka, wiesz? Czasem człowiek przestaje czuć, że w ogóle żyje.
Spojrzałam na niego. W jego oczach nie było żartu.
– Moje małżeństwo od dawna istnieje tylko na papierze – dodał. – Ale kiedy patrzę na ciebie... widzę kobietę, której brakowało mi przez całe życie.
Znieruchomiałam.
– Roman... to chyba nie jest... odpowiedni temat.
– Jest – przerwał.
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć.
Teść coś mi wyznał
Unikałam Romana przez następne kilka godzin. Jadłam w swoim pokoju, udawałam, że mam coś pilnego do zrobienia. On nie naciskał. A ja... nie mogłam przestać myśleć o tamtych słowach. O tym spojrzeniu. Wieczorem szłam korytarzem i usłyszałam jego głos. Rozmawiał przez telefon, drzwi do gabinetu były lekko uchylone.
– ...nie, ona czuje to samo. Tylko się boi. Potrzebuje czasu. Ja to widzę. – Jego głos był cichy, ale pewny. – Nie, Helena nic nie wie.
Zamarłam. Nie słyszałam odpowiedzi, ale serce waliło mi jak młot. Cofnęłam się powoli i zamknęłam się w swoim pokoju. Nie mogłam usiedzieć. Myśli kotłowały się jak szalone. „Ona czuje to samo”? Czy mówił o mnie? I z kim w ogóle rozmawiał? Pewnie z tym swoim przyjacielem. Później zapukał do moich drzwi.
– Karolina... mogę wejść?
Milczałam chwilę, ale w końcu powiedziałam „tak”. Usiadł obok mnie, nie za blisko. Patrzył prosto przed siebie, jakby układał każde słowo.
– Nie chcę, żebyś się bała. Niczego nie oczekuję, ale muszę być uczciwy. Gdybym milczał, plułbym sobie w brodę do końca życia. To, co czuję... to nie jest żaden kaprys – powiedział.
– Dlaczego ja? – zapytałam szeptem.
– Bo w tobie jest coś, czego nie ma już w żadnej kobiecie, którą znam.
W pokoju była cisza, ale napięcie między nami było jak prąd. Nie dotknął mnie. Nie próbował niczego więcej. Po prostu siedział. A potem wstał i wyszedł. A ja... nie zasnęłam do świtu.
Było mi ciężko
Od tamtej nocy czułam, że wszystko się zmieniło. Myślałam o Romanie częściej, niż chciałam. I częściej, niż miałam odwagę przed sobą przyznać. Kiedy wróciła Helena, wszystko w domu stało się trudniejsze. Czułam jej spojrzenie na sobie. Niby się do mnie nie odzywała, ale była obecna – jak chłód, który nie pozwala się rozgrzać. A Damian? Damian jak zwykle był nieobecny. Przez całą kolację odezwał się trzy razy, z czego dwa, by poprosić o sól.
– Wszystko u ciebie dobrze? – zapytał nagle.
Zdziwiło mnie to. Zerknęłam na niego podejrzliwie.
– A powinno być źle?
– Nie wiem. Pytam z grzeczności.
Spojrzałam na niego dłużej. On już naprawdę nic nie czuł. Ani troski, ani ciekawości. Pytał z grzeczności.
Znów zostaliśmy sami
To był przypadek. A może nie. Damian napisał, że wróci późno. Helena zniknęła do siostry na jeden wieczór. W domu znów zostaliśmy tylko ja i Roman. Atmosfera była napięta, jakbyśmy oboje wiedzieli, że coś wisi w powietrzu.
– Chcesz herbaty? – zapytał cicho, stojąc w progu.
Skinęłam głową. Siedzieliśmy potem razem przy kuchennym stole, milcząc. A potem on wstał, podszedł bliżej. Zatrzymał się tuż przede mną.
– Gdybyś powiedziała jedno słowo... zostawiłbym wszystko – wyszeptał. – Ale tylko jeśli ty też tego chcesz.
Spojrzałam na niego. Nie było w nim presji. Tylko czekanie. Cisza. I ten jeden krok, który dzielił nas od momentu, którego nie da się już cofnąć. Podeszłam bliżej.
– Nie mogę, kocham męża mimo wszystko i nie wracajmy więcej do tego.
Popatrzył na mnie z pretensją. Nie takiej odpowiedzi się spodziewał, ale ja nie zamierzałam posunąć się do czegokolwiek więcej. Nigdy.
Karolina, 33 lata
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Dla rodziny byłam tylko tanią opiekunką na pełen etat. Wyjechałam na Mazury, bo opieka nad wnukami mnie zrujnowała”
- „Gdy mąż zaczął pachnieć cudzymi perfumami, uknułam zemstę. On odebrał mi wiarę w miłość, a ja jemu godność i luksusy”
- „Mąż nie rozumiał, że kasa od państwa jest na dziecko, a nie na nowe jeansy i perfumy. Wszystko by wydał na głupoty”

