„10 lat temu przysięgałam przed ołtarzem wierność z cudzym dzieckiem pod sercem. Mąż nigdy nie pozna prawdy”
„Czasem patrzę na Kacpra i widzę Michała. To boli. Ale boli też świadomość, że Tomasz kocha go całym sercem. I że wszystko mogłoby runąć, gdyby poznał prawdę. Tego dnia, przy kuchennym oknie, znów pomyślałam: a co jeśli kiedyś się dowie?”.

- Redakcja
Kiedy Tomasz wsiadał z Kacprem do samochou, patrzyłam na nich przez kuchenne okno. Jak co środę. Uśmiechnęli się do siebie – mój mąż i mój syn. Choć... nie do końca mój. Bo Tomasz nie wie, że nie jest jego ojcem. I nigdy się nie domyślił. Od dziesięciu lat żyję z tym kłamstwem. I nie ma dnia, żebym o nim nie myślała.
Tomasz to dobry człowiek. Cierpliwy, troskliwy. Pojawił się w moim życiu chwilę po burzliwym rozstaniu z Michałem. Był spokojem po sztormie. Dał mi poczucie bezpieczeństwa i miłość, której wcześniej nie znałam. A ja? Odwdzięczyłam się kłamstwem.
Wyszłam za niego, będąc już w ciąży. Miałam nadzieję, że to jego dziecko – liczyłam dni, przekonywałam samą siebie, że tak właśnie jest. Ale potem spojrzałam prawdzie w oczy. I postanowiłam milczeć. Do dziś.
Czasem patrzę na Kacpra i widzę Michała. To boli. Ale boli też świadomość, że Tomasz kocha go całym sercem. I że wszystko mogłoby runąć, gdyby poznał prawdę. Tego dnia, przy kuchennym oknie, znów pomyślałam: a co jeśli kiedyś się dowie?
Ciągle kłamię
– On chyba ma zupełnie inne oczy niż ja – rzucił Tomasz, sięgając po ogórka z miski. – Zauważyłaś?
Zamarłam z łyżką nad talerzem. Serce na sekundę przestało bić. Kacper w tym momencie pił wodę i nie zwrócił uwagi. Ja udawałam, że też nie.
– Naprawdę? – spytałam, starając się brzmieć swobodnie. – Nie wiem... przecież jesteście podobni.
– No może. Ale nauczycielka z biologii mówiła, że ma ten rzadki typ. Ja takich nie mam, ty też nie – uśmiechnął się i wzruszył ramionami.
W jego głosie nie było podejrzenia, tylko ciekawość. Ale ja i tak się spociłam.
– Dziedziczenie bywa dziwne – odburknęłam, jakby mnie temat nudził. A w środku czułam niepokój.
To była zwykła kolacja. Zupa pomidorowa, rozmowy, Kacper opowiadał o sprawdzianie. Tomasz poprawiał mu gramatykę i mówił, że jest z niego dumny. Typowy wieczór. Ale dla mnie... koszmar. Bo za każdym razem, kiedy Tomasz mówi „mój syn”, czuję się jak oszustka. Każdy żart o „braku podobieństwa” to cios. A takich żartów z wiekiem jest coraz więcej. Ile jeszcze wytrzymam? Ile jeszcze razy uśmiechnę się, gdy ktoś powie, że Kacper jest cały „po tatusiu”? I czy Tomasz naprawdę nic nie podejrzewa? Czy tylko udaje?
Miałam wyrzuty sumienia
– On ostatnio zapytał, czemu ma inne oczy niż Tomek – powiedziałam cicho, mieszając kawę w filiżance, mimo że dawno wystygła. – Wiesz, takie dziecinne pytanie niby. Ale... coś we mnie pękło.
Iwona spojrzała na mnie znad ciastka z makiem. Znałyśmy się od liceum. Tylko ona znała prawdę.
– Kacper?
– Mhm. I jak patrzył na mnie tymi oczami... Michała oczy, Iwona, rozumiesz? Michała. – Zasunęłam dłońmi twarz, żeby ukryć łzy.
– Kinga, przecież minęło dziesięć lat – westchnęła. – Gdybyś miała mu powiedzieć, to byś to już zrobiła. Po co teraz wszystko burzyć?
– Bo on rośnie. Dopytuje. A ja żyję z lękiem. Czasem myślę, że Tomasz już wie, że tylko udaje. Wiesz, jak to jest codziennie patrzeć na człowieka, którego się kocha... i którego się oszukuje?
Iwona zamilkła. Przez chwilę słuchałyśmy szumu ekspresu za ladą.
– Może nigdy się nie dowie. Może po prostu... zostaw to – powiedziała w końcu cicho. – Masz rodzinę. On kocha Kacpra. Dla niego to nie ma znaczenia.
– Ale dla mnie ma – wyszeptałam. – Bo czasem czuję, że nie zasługuję ani na nich, ani na to życie, które mam.
– Nie bądź głupia – Iwona ujęła moją dłoń. – Zasługujesz. Każdy ma jakieś grzechy. Twój po prostu jest bardziej... skomplikowany.
Spojrzałam na nią i wiedziałam, że nie mogę nikomu innemu o tym powiedzieć. Tylko ona znała cały mój wstyd. Ale pytanie wracało nieustannie: czy naprawdę można żyć z takim sekretem do końca?
Wystraszyłam się
– Kinga, co to jest?
Stałam w progu salonu z kubkiem herbaty, kiedy Tomasz uniósł głowę znad starej książki. W dłoni trzymał pożółkłą kartkę. Zamarłam.
– Znalazłem to w „Zbrodni i karze”... chyba twojej – dodał, marszcząc brwi. – List?
Znałam ten papier. Pisałam go pewnej marcowej nocy, dziesięć lat temu. W ciąży, zapłakana, spanikowana. Do Michała. Nigdy nie wysłałam.
– To... stare – wymamrotałam. – Już nie pamiętam, że to tam schowałam.
– Pisałaś, że boisz się, że jesteś w ciąży. Że nie wiesz, co robić. „Jeśli to się potwierdzi, nie mogę ci tego powiedzieć. Wybacz mi” – przeczytał, nie patrząc na mnie.
Serce waliło mi jak młot. Czułam, jak robi mi się słabo.
– To było... zanim cię poznałam. Chyba. Już nie pamiętam dokładnie – wyszeptałam.
Tomasz patrzył teraz uważnie, spokojnie. A ja wiedziałam, że to ten moment. Ten, którego się bałam od dekady.
– Kinga, wszystko w porządku?
– Tak, naprawdę – skłamałam. – To tylko stary list, chwila słabości. Emocje po rozstaniu.
Pokiwał głową, ale widziałam, że coś w nim drgnęło. Że zaczęło się tlić podejrzenie. Gdy wyszedł do łazienki, wzięłam głęboki oddech. Może powinnam powiedzieć mu prawdę teraz, zanim sam do niej dojdzie. Zanim będzie za późno. Ale potem usłyszałam, jak Kacper woła „Tato!”, a Tomasz się śmieje. I znów postanowiłam milczeć. Bo każde słowo mogło zniszczyć wszystko.
Syn zaczął był ciekawy
– Mamo?
– Hm?
– Czy ja na pewno jestem podobny do taty?
Zamarłam z kubkiem w ręku. To był spokojny wieczór. Kacper leżał na dywanie, przeglądał jakieś stare zdjęcia rodzinne, które wyciągnął z szuflady. Ja czytałam książkę. I wtedy padło to pytanie. Bez ostrzeżenia.
– Dlaczego pytasz? – odchrząknęłam, próbując mówić naturalnie.
– Bo… nie wiem. Ludzie czasem mówią, że nie jesteśmy podobni. Że mam inne oczy. A tata ma proste włosy, a ja kręcone.
Poczułam, jak cały świat traci kontury. Jakby czas stanął.
– Kacper… – zaczęłam cicho. – Czasem geny tak się mieszają, że dzieci nie są wykapanym tatusiem. Ty masz coś i z taty, i ze mnie. Może bardziej z dziadków. Tak bywa.
– Ale… ty jesteś pewna? – spojrzał na mnie poważnie, z dziecięcą szczerością.
W tamtej chwili miałam ochotę powiedzieć: „Nie wiem, synku. Przepraszam”. Ale nie mogłam. Nie umiałam.
– Oczywiście, że jestem – odpowiedziałam, choć głos mi zadrżał. – Kochamy cię i to się liczy najbardziej.
Kacper skinął głową. Ale nie wyglądał na przekonanego. W nocy długo nie spałam. Wpatrywałam się w sufit i przypominałam sobie dzień ślubu. Przysięgę, białą suknię, a pod nią brzuch – lekko już zaokrąglony. I słowa, które wtedy powiedziałam. Potem wstałam, zamknęłam się w łazience i płakałam, tak jak wtedy.
Nie mogę tego zepsuć
To był zwykły sobotni poranek. Tomasz krzątał się po kuchni, robił jajecznicę, Kacper siedział przy stole i coś bazgrał na serwetce. Podeszłam cicho, zerknęłam mu przez ramię.
– To ty i tata – powiedział z dumą, pokazując dwa koślawe ludziki. – A tu ja, jak łapię piłkę.
– A gdzie mama?
– Tu, z boku. Patrzysz na nas i się uśmiechasz.
Zakręciło mi się w głowie. To był tylko dziecięcy rysunek. Ale patrząc na niego, poczułam coś dziwnego. Spokój. Pierwszy raz od dawna. Tomasz spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Złapał mnie za dłoń, tak zwyczajnie. A Kacper w tym czasie wstał, podszedł do nas i objął nas oboje. Bez powodu. Ot tak.
– Fajnie, że jesteśmy razem – powiedział, jeszcze przytulony. – Mamo, dziękuję, że jesteś. I że jesteście tacy, jacy jesteście.
Zatkało mnie. Nie wiem, co odpowiedziałam. Chyba nic. Tylko mocniej ich przytuliłam. I przez chwilę czułam, że to wszystko, co mam, mimo że zbudowane na kłamstwie – ma też prawdę. Prawdę w uczuciach, w bliskości, w czułości. Nie wszystko musi być perfekcyjne, żeby było prawdziwe. Nie powiedziałam wtedy nic. Ale po raz pierwszy od lat pomyślałam, że może jestem jednak wystarczająco dobrą matką i żoną. Mimo kłamstwa.
Kinga, 39 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Żona wygrała 2 miliony i straciła do mnie szacunek. Bogaczka z przypadku twierdzi, że kto ma kasę, ten ma władzę”
- „Mąż śmiał się z mojego zmęczenia i uznał, że przesadzam. Kiedy został sam z dziećmi na weekend, nagle mina mu zrzedła”
- „Mam żonę od 10 lat, a czuję się gorzej niż stary kawaler. Ona tylko leży i pachnie, a ja mam wszystko robić sam?”

