„Żyłem według obsesyjnego planu matki i wbrew sobie. Prawda, którą poznałem po jej śmierci, zmieniła wszystko”

rozczarowany mężczyzna fot. Adobe Stock, Paolese
„Mijały lata i mój wewnętrzny żal, że nie mogłem sam pokierować swoim życiem, pogłębiał się. Nie byłem szczęśliwy. Nie odnosiłem sukcesów nie tylko w pracy, ale i w życiu osobistym. Z kolegami nie mogłem się dogadać. Kobiety, które poznawałem, nie odpowiadały mi”.
/ 24.09.2023 11:15
rozczarowany mężczyzna fot. Adobe Stock, Paolese

Nigdy nie chciałem studiować. Nie tylko dlatego, że nauka przychodziła mi z trudem. Po prostu wszystkie zawody, do których mnie ciągnęło, nie wymagały studiów. Ot, zwykły mechanik samochodowy. Taksówkarz, elektryk albo hydraulik. Chciałem robić coś użytecznego, potrzebnego zwykłym ludziom, ale mama była nieprzejednana.

Chciała dla mnie lepszego życia

– Bez studiów będziesz nikim – mówiła mama.

– Czy pan Robert jest nikim? – próbowałem polemizować.

– Jak ty nic nie rozumiesz! – denerwowała się. – On marzył o byciu inżynierem, ale różnie mu się układało. Jako hydraulik nie jest szczęśliwy.

– Bo ja wiem? Wydaje się zadowolony z życia.

– Ale ja wiem. Idziesz na studia. Bez nich twoje życie będzie bez znaczenia. Nie po to harowałam, żebyś teraz został jakimś… fachowcem – niemal wypluła to słowo. – Ciesz się, że pozwalam ci wybrać kierunek.

To był koniec dyskusji. Miałem wówczas osiemnaście lat i za pół roku była matura. Nienawidziłem tych czterech lat w liceum. Zazdrościłem chłopakom z technikum, że uczą się praktycznych rzeczy, podczas gdy ja zdobywałem masę niepotrzebnych wiadomości. Po co mam znać budowę pantofelka?! Wolałbym wiedzieć, jak naprawić pralkę.

Ale byłem dobrym synem, więc poszedłem na studia. Na ekonomię. To był jedyny kierunek, na który się dostałem, i też tylko dzięki ciężkiej pracy korepetytorów. Dlaczego się nie postawiłem? Bo mama była moim najlepszym przyjacielem. Wychowywałem się bez ojca, który zmarł przed moimi narodzinami, gdy mama była w czwartym miesiącu ciąży. Nie wiem, kim był i jak zmarł, mama nie chciała o nim mówić. Reszta rodziny mieszkała gdzieś na wsi, z której mama po prostu uciekła. O tym też nigdy nie chciała mówić. A jak ona nie chciała o czymś mówić, to nie było siły.

Miała swoje wymagania 

Mama miała trudny charakter, ale kochała mnie bardzo, co zawsze odczuwałem. Gdy byłem dzieckiem, poświęcała mi cały swój wolny czas. Nie było go wiele, bo pracowała na dwóch etatach, by dopiąć budżet. A i tak było ciężko.

– Nikt nie ceni pracy sprzątaczki – mówiła często, gdy byłem dzieckiem. – Nikt nie bierze pod uwagę jej zdania, jakby w ogóle nie miała mózgu. Dlatego ty, Januszku, musisz skończyć studia, by być kimś. By cię zauważano i darzono szacunkiem. Rozumiesz? 

Rozumiałem więc, skąd brała się ta jej obsesja. A ponieważ i ja ją kochałem, cóż, poszedłem na te cholerne studia. Skończyłem ekonomię, mama była szczęśliwa. 

A potem przyszedł już prawdziwy koszmar – praca w zawodzie, który mnie męczył i odpychał. Dziesięć lat horroru. Pracowałem w biurze, i pracowałem w domu, bo w firmie się nie wyrabiałem. A jak nie pracowałem, to spałem albo gapiłem się jak zombie w telewizor. No, chyba że byłem w towarzystwie mamy. Przy niej musiałem grać rolę szczęśliwego człowieka.

Byłem sfrustrowany

Mijały lata i mój wewnętrzny żal, że nie mogłem sam pokierować swoim życiem, pogłębiał się. Nie byłem szczęśliwy. Nie odnosiłem sukcesów nie tylko w pracy, ale i w życiu osobistym. Z kolegami nie mogłem się dogadać. Kobiety, które poznawałem, nie odpowiadały mi.

Wciąż miałem irytujące wrażenie, że życie ucieka. Budziłem się rano, robiłem co trzeba, a gdzieś w głębi narastał niepokój, że czas mi się kończy. Na co? Nie wiedziałem, co mnie bardzo frustrowało.

Kiedy skończyłem trzydzieści pięć lat, mama zmarła. Jej serce, jak powiedział lekarz, zużyło się do cna. Nie doczekała synowej, wnuków, co wypominała mi niemal do ostatniego dnia życia. Pewnego razu, chyba na miesiąc przed tą niespodziewaną śmiercią, powiedziała z gniewem:

– Masz już trzydzieści pięć lat. Kiedy założysz rodzinę? Kiedy wychowasz i wykształcisz dzieci?

– Kiedy poznam odpowiednią kobietę – odparłem zmęczonym tonem, bo to nie była pierwsza taka dyskusja.

– A która jest dla ciebie odpowiednia? Kwiaciarka? A może kasjerka z supersamu?

– Widziałem jedną, całkiem interesującą. Może zaproszę ją do kina – zażartowałem, bo miałem już dość.

I wtedy mama po raz pierwszy w życiu się przy mnie rozpłakała.

– Chyba robisz mi to na złość...

Próbowałem dopytać, o co jej chodziło. Ale okazało się, że to jeden z tych tematów, o których mama nie chce mówić. I tyle. I nigdy już nie powiedziała.

Przypadkiem poznałem prawdę

Jakiś tydzień po pogrzebie postanowiłem posprzątać mieszkanie. Zacząłem przeglądać – co do wyrzucenia, co do zachowania. W jednym z pudełek z rzeczami mamy znalazłem starą kasetę magnetofonową. Poczułem ciekawość. Może dowiem się czegoś o moim ojcu, pomyślałem.

Nie było łatwo znaleźć kogoś, kto miał jeszcze magnetofon. Ale w końcu udało się i jakiś tydzień później przesłuchałem kasetę.
To był zapis wizyty mamy u wróżki. Serio? Mama, która zawsze wieszała psy na astrologach i bioenergoterapeutach, nie tylko kiedyś była u wróżki, ale trzymała w kasetę z nagraniem przepowiedni.

Jakość nagrania nie była najlepsza, czas zrobił swoje, część taśmy była już niemal rozmagnesowana. Wyraźnie usłyszałem tylko kilka fragmentów. Coś o jakiejś zdradliwej przyjaciółce i o pieniądzach, których nie powinna pożyczać. W pewnym momencie mama powiedziała: „Dosyć o mnie. Powiedz, co czeka Janusza, mojego syna. Skończy studia? Może zostanie lekarzem?”

Potem były trzaski, ale w końcu wyłowiłem z nich słowa: „Jeśli chcesz, by był szczęśliwy, pozwól mu wybrać ścieżkę życia. Widzę go w pracy za kierownicą, widzę uśmiech na jego twarzy. Tam spotka kobietę, która da mu miłość i dzieci…”

„Nie! Żadnej pracy za kierownicą!” – mama krzyknęła, aż się wzdrygnąłem. „Taksówkarz do niczego nie dojdzie, tylko bieda i nerwy. I śmierć, bo jakieś gnojki nie chcą zapłacić za kurs”. I rozpłakała się.

Znów jakieś trzaski. Czekałem w napięciu, co będzie dalej, serce biło mi gwałtownie. Wreszcie słowa wróżki:  „Przeznaczenie pcha syna w ślady ojca i nie można z nim walczyć.” „Nie można?”– zakrzyknęła mama. „To jeszcze zobaczymy”.

Postanowiłem zaryzykować

Siedziałem nieruchomo chyba z godzinę, ale w głowie miałem gonitwę myśli. Nie mogłem w to uwierzyć. Dlaczego mama nie powiedziała mi prawdy? Dlaczego zawierzyła jakiejś wróżce, skoro była tak racjonalna w życiu?

„Och, mamo… Wiem, że mnie kochałaś, ale twoja miłość zboczyła z właściwego kursu” – pomyślałem.

Być taksówkarzem… Wyobraziłem to sobie i aż mi się ciepło na sercu zrobiło. Błyskawicznie podjąłem decyzję. Zwolniłem się z pracy, zrobiłem papiery taksówkarza i kiedy pierwszy raz wyjechałem na miasto, czułem się, jakbym zaczynał nowe, szczęśliwe życie.

Swoją przyszłą żonę spotkałem miesiąc później. Wsiadła do taksówki z narzeczonym. Już w czasie drogi pokłócili się. Ona była spokojna i rzeczowa, on agresywny. W końcu odezwał się do niej brzydko. Zatrzymałem samochód i wyprosiłem go. Jestem dość dużym facetem i potrafię robić groźne miny. A że jego narzeczona też patrzyła na niego wrogo, facet się zmył.

Kiedy wiozłem Krystynę do celu, zwierzyła mi się, że narzeczony coraz częściej pokazuje niezbyt przyjemne oblicze. I że ona tego nie rozumie. Przecież był takim miłym facetem. A za miesiąc ślub…

– Poczuł, że już panią ma – wyjaśniłem. – A jako właściciel, może sobie pozwolić na bycie sobą. Proszę sobie wyobrazić, co będzie po ślubie. To kwestia charakteru i wychowania. Moja świętej pamięci mama tak mnie nauczyła, że ja bym nie był w stanie odezwać się tak do kobiety, a co dopiero do ukochanej.

Przez długą chwilę patrzyliśmy sobie w oczy w lusterku wstecznym. Krystyna uśmiechnęła się i spytała, czy może zatrzymałbym się na kwadrans przy kawiarni, bo ona ma ochotę wypić ze mną filiżankę kawy.

– Mam dobre przeczucia co do pana – wyjaśniła.

I wtedy poczułem, że to od lat drażniące mnie uczucie uciekającego czasu znika. Jakby ostatni element mojego życia wskoczył na swoje miejsce. Czemu od początku wszystko nie mogło iść właściwym torem?

Czytaj także: „Szef miał problemy z prawem i zapadł się pod ziemię. Zostawił całą rodzinę na lodzie z długami”
„W wieku 60 lat dowiedziałam się, że moim ojcem jest wujek i mam rodzeństwo. A myślałam, że będę już sama jak palec”
„Przyłapałam teściową na schadzce z kochankiem. Teść będzie miał złamane serce, gdy odkryje, z kim cudzołoży żona”

Redakcja poleca

REKLAMA