Oskar zawsze robił wrażenie. Był niefrasobliwy, ze wszystkim sobie radził i chętnie otaczał się wianuszkiem znajomych. Nigdy z niczym się nie spinał, nie przeżywał, gdy zbliżała się sesja, a zawsze jakoś wychodził z niej obronną ręką. Na wszystko miał czas, nie denerwował się i wydawał się oazą spokoju.
Zauroczyłam się
Wiele dziewczyn się za nim uganiało, ale on wybrał właśnie mnie. Nie powiem, schlebiało mi to. Wyrwałam w końcu najprzystojniejszego i najbardziej luzackiego chłopaka na całej uczelni. W dodatku chodziły słuchy, że Oskar śpi na forsie. Podobno miał zapewnione miejsce w rodzinnej firmie z branży budowlanej i dzięki temu już wkrótce mógł zarabiać kokosy.
Moi rodzice też byli zachwyceni, że tak mi się udało. Mama wcześniej martwiła się, że źle skończę, bo przeważnie fascynowały mnie lekkoduchy, które nie przejmowały się swoją przyszłością ani tym, co będą robić w życiu. Oskar był już ustawiony, więc czego mogła oczekiwać więcej? Wiem, że nawet chwaliła się koleżankom, jak dobrze trafiłam.
Początki były bajką
Po ślubie czułam się właściwie jak księżniczka. Wprowadziłam się do wielkiego domu, który rodzice kupili Oskarowi. Wszystko w nim mogłam urządzić tak, jak chciałam, bo mój mąż twierdził, że jemu to wszystko jedno. Normalnie mogłabym raczej tylko pomarzyć o takim życiu i luksusach. Było mnie stać niemal na wszystko i nie musiałam niczego sobie odmawiać. Fakt, że trochę wykorzystywałam na początku tę swoją nagłą zmianę statusu, ale co się dziwić? Zachłysnęłam się szczęściem i dobrobytem, którego nigdy wcześniej nie miałam.
Wieczorami często wychodziliśmy gdzieś na kolacje, czasem też do kina, jeśli grali coś fajnego. Oskar nadal potrafił być czarujący, choć zwykle robił coś przy komputerze. Wtedy starałam się mu nie przeszkadzać i zajmować własnymi sprawami. Pół roku później zaszłam w pierwszą ciążę i jeszcze wtedy wydawało mi się, że oboje będziemy świetnymi rodzicami.
Kłamał w żywe oczy
Po siedmiu latach i trójce dzieci miałam już serdecznie dość wspólnego życia. Tak naprawdę cały dom był na mojej głowie. Żeby jeszcze Oskar rzeczywiście pracował tyle, ile rzeczywiście mówił.
Otóż mój mąż był wiceprezesem w firmie swojego ojca. Jako że sprawami formalnymi i tymi najważniejszymi spotkaniami biznesowymi wciąż zajmował się mój teść, Oskar pracował z domu. Tak mi się przynajmniej z początku wydawało. Przez tyle czasu chodziłam na paluszkach, kiedy tylko on siadał do komputera, przeganiałam dzieci, żeby przypadkiem nie przeszkadzały tatusiowi w wykonywaniu obowiązków, a jak kiedyś zerknęłam na ekran, zobaczyłam, że mój mąż radośnie gra sobie w gry.
‒ I to jest ta twoja praca? ‒ nie wytrzymałam.
Aż podskoczył, zupełnie nie spodziewając się mojego pytania.
‒ Wszystko na dzisiaj już zrobiłem ‒ stwierdził. ‒ Teraz odpoczywam.
‒ Odpoczywasz. ‒ Skrzyżowałam ramiona na piersi. ‒ To może tak byś w kuchni trochę pomógł? Kolację trzeba zacząć, śmieci wyrzucić.
‒ A daj ty mi spokój! ‒ obruszył się. ‒ Ja tu ciężko pracuję, no to chyba należy mi się coś od życia. Ty i tak nic nie robisz.
Po tej rozmowie Oskar zupełnie się odciął. Przez cały czas nie miałam żadnego wsparcia. On stale siedział przed komputerem. Liczyły się tylko te jego wyścigi i strzelanki. Nie dość, że nie było go dla nikogo, to jeszcze zupełnie ignorował dzieci. Nie miałam wątpliwości, że nigdy nie zechce wziąć się za siebie.
Mama go broniła
Któregoś razu zdecydowałam się poskarżyć na Oskara i całą swoją domową sytuację mamie. Jej reakcja okazała się jednak zupełnie różna od tej, której się spodziewałam.
‒ Justynko, czy ty aby trochę nie przesadzasz? ‒ zaczęła, nawet nie odrywając się od tego, co w danej chwili robiła.
‒ Ja przesadzam? ‒ oburzyłam się. ‒ Ja to bardzo długo toleruję!
‒ Nie znasz się przecież na tym, co on tam robi ‒ mówiła dalej. ‒ Pewnie te jego zajęcia do pracy są strasznie wyczerpujące. Co się dziwisz, że się chłopak chce trochę odstresować? Relaks jest ważny, córcia.
‒ Aha ‒ prychnęłam. ‒ A ja to już się nie muszę relaksować? Lepiej, żebym całe dnie skakała nad dziećmi, gotowała, prasowała, sprzątała…
‒ Strasznie dramatyzujesz, Justyna ‒ przerwała mi z przekąsem. ‒ Takie są obowiązki dobrej żony. ‒ Zmarszczyła brwi. ‒ Co ty myślisz, że ja to zawsze miałam w związku z twoim ojcem same fajerwerki?
Małżeństwo to nie zabawa. Skoro ja się mogłam przemęczyć, ty też dasz radę. ‒ Pokręciła głową i wróciła do przerywanego zajęcia. ‒ Ty masz przynajmniej z tego pieniądze.
Naskarżyłam teściowi
W końcu zebrałam się na odwagę i postanowiłam porozmawiać z Jurkiem, moim teściem. Przyjechałam do rodziców Oskara w sobotę, kiedy dzieci mogłam zostawić z mężem, bo i tak z rana wszyscy jeszcze spali. Niby się nie zapowiadałam, ale Amelia, moja teściowa, jak zwykle ucieszyła się na mój widok.
‒ O, Justynka! ‒ zawołała od progu. ‒ Wcześnie wstałaś! Ale fajnie, że jesteś. Razem z Oskarkiem tak rzadko nas odwiedzacie…
Porozmawiałam z nią chwilę i zapytałam o jej męża. Jak się okazało, pojechał na moment do firmy, ale miał zaraz wrócić. Kiedy Amelia usłyszała, że chcę rozmawiać z Jurkiem o ich synu, uznała, że pewnie chodzi o pracę. Stwierdziła więc, że nie będzie nam przeszkadzać, bo ona się zupełnie nie orientuje w tych firmowych sprawach.
Jurek przywitał mnie serdecznie, a potem zabrał ze sobą do gabinetu.
‒ No, to co tam z tym moim synem? ‒ zagaił. ‒ Czegoś mi nie mówi?
Uśmiechnęłam się niepewnie.
‒ Nie jestem pewna ‒ przyznałam. ‒ A na czym właściwie polegają jego obowiązki w firmie?
Teść wzruszył ramionami.
‒ Obecnie to on tylko pocztę sprawdza ‒ stwierdził z rozbrajającą szczerością. ‒ Uznałem, że ma jeszcze czas na te ważniejsze sprawy. Młody jest, ma rodzinę, no i przecież wspominał ostatnio, że poświęca się teraz głównie wam, domowi.
‒ Nam i domowi… ‒ powtórzyłam i usiadłam na jednym z foteli, bo zakręciło mi się w głowie. Nie wierzyłam w to, że Oskar może kłamać w żywe oczy własnemu ojcu. Wcisnął mu kit o tym, jak to jest przykładnym ojcem i mężem.
‒ Justyna, w porządku? ‒ Teść wyglądał na zaniepokojonego. ‒ Powiedziałem coś nie tak?
Wzięłam głęboki oddech i wyrzuciłam z siebie to, co leżało mi na sercu. Całą historię o Oskarze, który całymi dniami siedział przed laptopem i grał, z drobnymi przerwami na coś do zjedzenia i wyjściem na piwo z kumplami. Tak przecież wyglądała jego troska o dom i rodzinę.
Po wszystkim Jurek zmarszczył brwi, wyraźnie zamyślony.
‒ Dobrze, że mi o tym powiedziałaś, Justyna ‒ stwierdził w końcu. ‒ Bardzo dobrze.
Przymusowa zmiana
W kolejny wtorek mąż zaskoczył mnie, wstając skoro świt i zbierając się do wyjścia. Co więcej, wyjął z szafy koszulę, garnitur i eleganckie spodnie. Wtedy zaczęłam go dopytywać, co się dzieje. Przyznał, że będzie dzisiaj asystował w jakimś ważnym spotkaniu biznesowym. Nim zdążyłam się jeszcze bardziej zdziwić, pocałował mnie, rzucił, że zje coś na mieście i wyszedł.
Od tego dnia nasze codzienne życie mocno się zmieniło. Oskar wstawał rano i po zjedzeniu śniadania wychodził do pracy. Według jego słów, czasem uczestniczył w jakichś spotkaniach, kiedy indziej jeździł do firmy i zajmował się jakimiś dokumentami. Podobno kontrolował teraz też jeden z działów na miejscu. Do domu wracał zwykle koło szesnastej i, zamiast pędzić do komputera, pytał, w czym może pomóc. Bez szemrania wziął na siebie część obowiązków, a do gier zaczął siadać dopiero późnym wieczorem.
Czuję, że teść musiał maczać w tym palce. Nie powiem, żebym nie była zadowolona. Mam tylko nadzieję, że czar nie pryśnie zbyt szybko, a Oskar na zawsze pozostanie już tym odpowiedzialnym wiceprezesem firmy.
Czytaj także: „Marzyłam o dziecku i potajemnie odstawiłam pigułki. Mąż się wściekł, na własne życzenie zostałam samotną matką”
„Szef miał problemy z prawem i zapadł się pod ziemię. Zostawił całą rodzinę na lodzie z długami”
„W wieku 60 lat dowiedziałam się, że moim ojcem jest wujek i mam rodzeństwo. A myślałam, że będę już sama jak palec”