Mój ukochany nie okazywał żadnego zainteresowania mną. Bardzo często był zbyt zajęty sobą, swoimi sprawami i nie przejmował się moimi uczuciami.
Po pewnym czasie zrozumiałam, że to było tylko złudzenie
Pierwsza czerwona lampka zapaliła mi się w dniu naszej rocznicy. Już kilka tygodni wcześniej zastanawiałam się, jak spędzimy ten wyjątkowy dzień. Planowałam romantyczną kolację w restauracji, może spacer przy zachodzie słońca, a może nawet mały prezent dla niego.
Ale kiedy nadszedł ten dzień, Marek zapomniał, że coś takiego w ogóle istnieje. Rzucił w pośpiechu, że dziękuje, jakby to był zwykły dzień. Nie było żadnych starań, żadnego zainteresowania. W tamtej chwili czułam się niezauważona i nieistotna.
Innym razem kompletnie pominął mnie przy zapraszaniu na imprezę ze znajomymi. Nie wiedziałam, czy się mnie wstydzi, czy po prostu tak mało o mnie myśli. Potem tłumaczył się, że niby nie doszła do mnie wiadomość z zaproszeniem, ale jakoś mu nie wierzyłam.
Zbyt wiele razy już mnie zawiódł, by kolejna taka sytuacja nie mogła mieć miejsca. Po prostu do tego przywykłam.
Jasne, bywały i lepsze momenty. Gdyby nie one, to już dawno dałabym sobie spokój. Ale jednak nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że to wszystko zmierzało donikąd. Nawet jeśli w tych dobrych chwilach wybaczałam Markowi wszystkie jego wady. Ale do czasu.
Połączyła nas muzyka
Jeszcze w czasach studenckich zaciągnęłam się jako wokalistka do zespołu rockowego. Pociągało mnie to zajęcie i cieszyłam się, że mogłam rozwijać się artystycznie, bo od zawsze kochałam śpiewać. W zespole poznałam Rafała, fajnego, przystojnego gitarzystę, z którym po jakimś czasie się zaprzyjaźniłam. Można powiedzieć, że połączyła nas muzyka.
Rafał nosił w sobie pewną energię i pasję, które mnie fascynowały. Jego umiejętności muzyczne były imponujące, a z każdym dźwiękiem, który wydobywał ze swojej gitary, czułam, jak wibruje całe moje wnętrze.
– Rafi... Jesteś niesamowity, wiesz? — mówiłam do niego, przytulając się podczas przerwy do kotła, czyli wzmacniacza dźwięku.
On tylko uśmiechnął się do mnie szelmowsko.
– No wiem.
– Nie zdziw się, jak rzucę ci stanik na scenę. — Tak, zdecydowanie z nim flirtowałam.
Spędzaliśmy coraz więcej czasu razem
Z biegiem czasu nasze relacje zaczęły się pogłębiać. Spędzaliśmy coraz więcej czasu razem, zarówno na próbach, jak i poza nimi. Rafał zawsze mnie wspierał i podziwiał moje umiejętności wokalne. Po jakimś czasie zorientowałam się, że gadam z Rafim więcej niż z moim facetem.
– Muszę ci coś powiedzieć. Jesteś najlepszym mężczyzną do gadania.
– Co? – roześmiał się. Miał najpiękniejszy śmiech na świecie.
– No... wiesz. Że z żadnym kolesiem nie gada mi się tak jakoś fajnie i po ludzku.
– Przypominam, że teoretycznie masz chłopaka. Nie podbijam do zajętych.
– Oj weź. Nie musisz wszystkiego brać od razu na serio.
– A serio, serio?
– Eee... no tak. Naprawdę lubię z tobą gadać. I tyle. – Zarumieniłam się.
W jego towarzystwie czułam się żywa i pewna siebie. Rafał pozwalał mi być sobą bez żadnych ograniczeń. Z nim mogłam śpiewać z pasją i wyrażać swoje emocje przez muzykę. Był dla mnie inspiracją i wsparciem zarówno w naszej wspólnej pasji muzycznej, jak i poza nią. I chyba powoli się zakochiwałam.
Usadowiłam się obok niego, czując przyjemny dreszczyk emocji
Pewnym razem z całym bandem udawaliśmy się w weekendową trasę. Marek w tym czasie i tak jechał do swojego kumpla na wieś, więc nie miałam większych wyrzutów sumienia, że go zostawiam.
O świcie wsiedliśmy całą czwórką do busa zespołowego, pełni entuzjazmu i gotowi na muzyczną przygodę. Rafał prowadził busa, a ja usadowiłam się obok niego, czując przyjemny dreszczyk emocji.
Po kilku godzinach podróży dotarliśmy do miejsca, gdzie mieliśmy wystąpić. Był to uroczy bar z atmosferą pełną energii i przyjaznych ludzi. Wszystko było już przygotowane, a publiczność skandowała, w oczekiwaniu na nasz występ.
Kiedy weszliśmy na scenę, czułam jakbym była w swoim żywiole. Śpiewając i wykonując nasze utwory, naprawdę czułam, jak energia muzyki przenika nasze ciała i łączy nas z publicznością. No i jeszcze Rafał, który tak wirtuozersko grał na gitarze.
Byłam z nim gotowa na coś więcej
Po zakończonym występie postanowiliśmy uczcić nasz sukces w pobliskim barze. Ta noc była dla nas okazją do odpoczynku, relaksu i dobrej zabawy. Rafał był blisko mnie przez cały wieczór, sprawiając, że czułam naprawdę się wyjątkowo... Na tyle wyjątkowo, że byłam z nim gotowa na coś więcej.
Po północy, kiedy impreza powoli dobiegała końca, udaliśmy się do hotelu, w którym mieliśmy zaplanowany nocleg. Ja niby miałam pojedynczy pokój i Rafał też, ale pod wpływem pewnych napojów obydwoje mieliśmy ochotę na mały skok w bok.
Zaciągnęłam go do swojego pokoju i tę upojną noc przeżyliśmy razem. Mój kochanek okazał się dokładnie taki, jakim go sobie wyobrażałam. Pewny siebie, doświadczony, dbający o moje potrzeby. Było naprawdę cudownie i... trochę zarzucałam sobie brak wyrzutów sumienia. Ale nie żałowałam tej przygody.
Następnego dnia chyba uświadomiliśmy sobie, co dokładnie działo się w nocy i trochę się unikaliśmy wzrokiem, chociaż niedzielny koncert też był bardzo udany.
Po powrocie do mieszkania, w którym czekał na mnie Marek, czułam się jakby nie na miejscu. Zdecydowanie nie pasowałam do tego lokum, a przede wszystkim do tego konkretnego mężczyzny.
Marek chyba się domyślał
Po jakimś czasie przyznałam się do zdrady i nawet powiedziałam, kim jest mój kochanek. Marek chyba się domyślał, że już od jakiegoś czasu jesteśmy z Rafałem sobą zainteresowani. Szczerze? Chyba nawet go to nie ruszyło.
– O dawna? – zapytał oschle.
– Od... dłuższej chwili.
– Musiałaś od razu iść z nim do łóżka? Nie mogłaś po ludzku, z twarzą?
– Marek, ja... Nie miałam odwagi. Chociaż to, co zrobiłam, nie było w porządku.
Zrozumiałam, że zasługuję na kogoś, kto mnie naprawdę doceni
Rozstaliśmy się w neutralnych stosunkach. Nie było czego zbierać, bo przecież nasza miłość i cały ten związek od dawna stały pod znakiem zapytania. Przynajmniej po jego stronie, bo ja na początku jeszcze walczyłam o tę relację. Jak widać, na próżno, co doprowadziło do tych niefortunnych wydarzeń.
Czy kiedykolwiek pomyślałabym, że będę winna zdrady? W życiu. Ale czasem nie spodziewamy się po sobie, że jesteśmy do czegoś zdolni, póki tego nie zrobimy.
Z Rafałem związałam się na stałe. Teraz łączy nas nie tylko hobby.
W końcu zrozumiałam, że zasługuję na kogoś, kto mnie naprawdę docenia i kocha, kto widzi mnie taką, jaka jestem. I Rafał okazał się być tą osobą.
Czytaj także:
„Romansuję z żonatymi facetami. Sama kiedyś zostałam zdradzona, więc to moja zemsta za to, ile przecierpiałam”
„Już w dniu ślubu wiedziałam, że kiedyś zdradzę męża. Przyszłego kochanka upatrzyłam sobie na naszym weselu”
„Zdradziłam chłopaka z przystojnym 50-latkiem. Okazało się, że jest ojcem mojego ukochanego. Obydwoje milczymy, jeszcze”