„Zrobiłem koledze okropne świństwo, ale jego zemsta była jeszcze okrutniejsza. Drań uwiódł mi żonę i rozwalił całe życie”

Byłem idealnym mężem, a żona i tak odeszła fot. Adobe Stock, MB.Photostock
„– Owszem, kiedy cię spotkałem nad morzem, pomyślałem o tym, żeby się zemścić. Zawrócić w głowie twojej dziewczynie i ją zostawić? Ale dlaczego miałbym się upodabniać do ciebie? Udało mi się wyrównać rachunki bez potrzeby stosowania zagrywek w twoim stylu. Zakochałem się w twojej żonie i niedługo poproszę ją o rękę. Mam nadzieję, że się zgodzi”.
/ 10.04.2023 16:30
Byłem idealnym mężem, a żona i tak odeszła fot. Adobe Stock, MB.Photostock

Anita, z którą od ponad pół roku stanowiliśmy małżeństwo była bardzo wymagająca. Wymagała od innych, ale przede wszystkim od siebie. Zastanawiałem się nieraz, jak znajdowała na wszystko czas i siły. Wiele godzin spędzała w pracy, miała wytyczony plan wspinania się po drabinie awansu na najbliższe dziesięć lat. Nie była jednak pracoholiczką, która świata nie widzi poza sprawami zawodowymi. Doskonale zorganizowana, codziennie znajdowała pół godziny na poranny jogging, miała czas dla przyjaciół, od czasu do czasu zaskakiwała mnie jakimś wymyślnym daniem przygotowanym po późnowieczornym powrocie z pracy.

Gotowanie mnie relaksuje po ciężkim dniu – mówiła wtedy.

Niedawno zapisała się również na kurs tańca latynoamerykańskiego i namawiała mnie, bym zrobił to samo. Jakoś się wykręciłem, bojąc się kompromitacji, bo taniec nie był nigdy moją mocną stroną.

Anita była elegancka, zadbana

W swoim wypełnionym do granic możliwości kalendarzu znajdowała czas na fryzjera, kosmetyczkę, uzupełnianie co jakiś czas swojej perfekcyjnie dobranej garderoby. Pozwalały jej na to całkiem przyzwoite zarobki, nieporównywalne niestety z moją dość skromną pensją.

Powinnaś napisać poradnik na temat zarządzania czasem – powiedziałem kiedyś Anicie, na samym początku naszej znajomości.

Miał to być żart, ale ona spojrzała na mnie poważnie i zaczęła opowiadać:

– Wiesz, zawsze musiałam być dobrze zorganizowana. Mam trójkę młodszego rodzeństwa. Mama dużo chorowała, więcej czasu spędzała w szpitalu niż w domu. Ktoś musiał się tym wszystkim zająć. A nauka zawsze przychodziła mi z łatwością. Wiedziałam, że muszę zrobić coś dla siebie, jakoś ustawić się w życiu. Dla siebie, no i dla nich właściwie też – zamyśliła się.

– Moja dzielna, wspaniała dziewczynka – przytuliłem ją, przed oczami mając nastoletnią Anitę, która błyszczy w szkole, wzorowo radzi sobie w domu i jest duszą towarzystwa na wieczornych spotkaniach ze znajomymi.

Wysunęła się z mojego uścisku.

– Nie było tak wspaniale, jak to sobie wyobrażasz. W szkole nazywali mnie kujonem, nie miałam przyjaciół, no może jedną koleżankę. Nie byłam atrakcyjną nastolatką. Naprawdę – uśmiechnęła się lekko, pochwyciwszy moje zdziwione spojrzenie. – Na własne potrzeby, jakieś ciuchy na przykład, musiałam sama zarobić podczas wakacji. Dlatego postanowiłam, że spróbuję inaczej poukładać sobie życie. Nie za wszelką cenę, ale będę brać z niego, ile się da.

Jednym słowem – trafiłem na kobietę idealną, która wytrzymywała ze mną już siódmy miesiąc. Łamałem sobie głowę, co we mnie zobaczyła? Poznaliśmy się na uczelni, gdzie Anita kończyła studia podyplomowe, a ja jestem wykładowcą. Zostałem na uniwersytecie, bo w pewnym momencie zabrakło mi innego pomysłu na życie.

Niedawno obroniłem doktorat

Przyzwyczaiłem się do tego co robię, chociaż brakuje w tym pasji. Tak więc nasze pierwsze wakacje właśnie się rozpoczęły. Podróż do nadmorskiej miejscowości okazała się dość męcząca. Przez całą drogę to ja prowadziłem samochód, więc po dotarciu na miejsce byłem wykończony. Marzyłem o drzemce, natomiast żądna wrażeń Anita chciała rozejrzeć się po okolicy. Ustaliliśmy, że tym razem przespaceruje się sama, a ja odpocznę. Wieczorem natomiast wybierzemy się gdzieś razem. Anita błyskawicznie przebrała się i poprawiła delikatny makijaż.

„Nawet w sportowym ubraniu wygląda jak modelka” – pomyślałem, sennie obserwując jej przygotowania.

Nie słyszałem już jak wyszła, ponieważ sen zmorzył mnie błyskawicznie. Anita wróciła podekscytowana. Zaliczyła właśnie bieg brzegiem morza. Ale to nie wszystko...

– Wiesz co, w barze na dole, zamówiłam sok – opowiadała. – Wtedy uświadomiłam sobie, że nie mam pieniędzy. Uratował mnie facet siedzący ze znajomymi przy jednym z sąsiednich stolików, zapłacił za mnie i zaczęliśmy rozmawiać. To grupa architektów z Warszawy, przyjechali na spotkanie integracyjne. Jarek, ten który dał mi pieniądze, to ich szef. Wieczorem mają imprezę i… zapraszają nas. Wszyscy koło trzydziestki – czyli w naszym wieku, wyglądają na sympatycznych. To jak, masz ochotę z nimi zaszaleć?

Moja ukochana szybko nawiązywała kontakty z ludźmi. Do tego byłem przyzwyczajony. Tego dnia wykazała się jednak rekordowym tempem.

Impreza z architektami? Czemu nie!

Anita w letniej kreacji wyglądała oszałamiająco. Byłem dumny, zjawiając się z tak piękną dziewczyną. Zauważyłem, że kilka osób na chwilę umilkło na nasz widok. Niewysoki facet w letnim garniturze odwrócił się w naszą stronę:

– Miło, że wpadliście – powiedział, patrząc w oczy Anicie, po czym przeniósł wzrok na mnie i wyciągnął dłoń: – Jarek – w tej samej chwili na jego twarzy pojawił się jakiś dziwny grymas.

– Piotr – podałem dłoń, nieświadomy tego, co stanie się za chwilę.

Zatrzymałem wzrok na twarzy Jarka i…

„Czy ja znam tego faceta? Kogoś mi przypomina”. Nic nie przychodziło mi do głowy. I nagle, jak grom z jasnego nieba myśl: „Jarek? O Boże! Czy to możliwe, że to Jarek ?!”.

Byliśmy wtedy w przedostatniej klasie podstawówki. Jarek dołączył do nas na początku drugiego półrocza. Już pierwszego dnia, gdy usiadł samotnie w ławce, zaczęły się – głównie ze strony chłopaków – nieprzyjazne szepty i ironiczne uśmieszki. Jarek faktycznie do najurodziwszych nie należał. Niski blondyn, trochę zbyt tęgi... Jakby tego było mało przeżywał akurat inwazję trądziku. Może z czasem odnalazłby się w klasie, bo ze stoickim spokojem reagował na nasze zaczepki. Stało się jednak coś, co przeszkodziło nam w zaakceptowaniu nowego kolegi. Podczas pierwszych lekcji odkryliśmy rzecz straszną – Jarek okazał się świetnym uczniem. Byliśmy dotąd bardzo ambitną, osiągającą dobre wyniki klasą. Role były rozdzielone – byli geniusze matematyczni, inni – świetni z polskiego czy historii.

Teraz najlepsze wyniki należały do Jarka

Nasz kolega radził sobie również nieźle na zajęciach wychowania fizycznego, a mieliśmy cichą nadzieję, że przynajmniej tu będzie się można z niego pośmiać. Pomimo naszej jawnej niechęci i nadania mu przezwiska „Kujon” Jarek był przyjazny i koleżeński. Nie odmawiał pomocy w nauce, potrafił wytłumaczyć nawet najtrudniejsze zadania z matmy. Nie narzucał się jednak nikomu. Pozostał samotnikiem schodzącym innym z drogi. Do czasu. Po wakacjach wrócił trochę odmieniony. Odwiedził, jak nietrudno było zauważyć, dermatologa, bo po trądziku zostały niewielkie ślady. I znalazł sobie dziewczynę! Magdę, z równoległej klasy, drobną, subtelną blondynkę. Udawaliśmy, że niewiele nas to obchodzi. Tak naprawdę jednak skręcaliśmy się z zazdrości, widząc, jak oboje wracają ze szkoły wpatrzeni w siebie jak zaczarowani. Najpierw dołożyliśmy starań, aby Jarek jeszcze gorzej poczuł się w naszej klasie, ale wkrótce przestało nam to wystarczać. Oliwy do ognia dolała jedna z koleżanek z klasy, mówiąc z dziwną tęsknotą w głosie:

Wyglądają na bardzo dobraną parę!

Tego było już za wiele. Jeszcze tylko brakowało, żeby koleżanki z klasy zaczęły wzdychać do znienawidzonego przez nas „Kujona”! Razem z kumplami postanowiliśmy dać mu nauczkę. Wymyśliliśmy prosty sposób: ktoś powinien odbić Jarkowi Magdę. Co więcej – po jakimś czasie zerwać z nią, aby Jarek zrozumiał, że była to tylko zabawa. I kto został wydelegowany do tej roboty? Ja! Nie chwaląc się, już w szkole podobałem się dziewczynom.

Nie powiem, że było łatwo

Los jednak mi sprzyjał. Jarek rozchorował się na kilka dni przed szkolną dyskoteką. To była doskonały moment na atak. Łaziłem za Magdą bez przerwy. Użyłem wszystkich sztuczek, jakie mogły przyjść do głowy kilkunastoletniemu chłopakowi. Poważna i nieufna Magda nie była jednak łatwą zdobyczą. Któregoś dnia zdesperowany, ze spuszczonym wzrokiem, nieśmiałym głosem wyznałem jej, że zawsze mi się podobała, ale sprzątnął mi ją sprzed nosa ktoś inny. To chyba przesądziło sprawę. Magda zgodziła się towarzyszyć mi na dyskotece, a potem niewiele już musiałem zrobić, żeby zawrócić jej w głowie. Na pierwszej przerwie po powrocie Jarka do szkoły poinformowała go, że z nim zrywa. Obserwowaliśmy naszego „Kujona”, który przez całą lekcję patrzył w okno dziwnie szklistymi oczami. Płakał? Teraz patrzyłem na Anitę wirującą w tańcu z Jarkiem.

Jak on się zmienił! Sylwetka bez śladu zbędnych kilogramów. Ćwiczy regularnie bez dwóch zdań! Co i ja powinienem robić, bo ostatnio zaokrągliłem się tu i tam… Ubranie markowe, nonszalancka elegancja. Pewny siebie! No tak, ma własną firmę, nieźle mu się powodzi. I na dodatek świetnie tańczy! W pierwszej chwili go nie poznałem. Za to on nie miał wątpliwości. To obrzydzenie na jego twarzy. Zasłużyłem sobie, żeby nie mógł na mnie patrzeć. Zaraz... Jak to potem było? Po trzech tygodniach rozstałem się z Magdą, a ona… zrozumiała, o co w tym wszystkim chodziło. Albo chlapnął jej o tym któryś z moich kumpli.

Boże, jacy my byliśmy okrutni

Mnóstwo niewesołych myśli chodziło mi po głowie, a tymczasem Anita tańczyła już kolejny taniec z Jarkiem.

„A jeżeli on opowie jej historię sprzed lat? Będę spalony! Trzeba by go przeprosić czy jak…”.

Jarek jednak unikał przebywania sam na sam ze mną. Kolejnego dnia wyciągnąłem Anitę z samego rana na wycieczkę po okolicy, jak najdalej od Jarka. Przyjechał na weekend, jutro go już nie będzie. Z zachowania Anity wywnioskowałem, że o niczym jej nie mówił.

„Pewnie wyolbrzymiam, może Jarek już nie pamięta. Jest teraz człowiekiem sukcesu, przeszłość pozostawił daleko za sobą”.

Pech mnie nie opuszczał. Zatrułem się rybą. Wieczorem nie czułem się na siłach, by wybrać się z Anitą na ognisko organizowane przez nowych znajomych. Pocieszałem się tylko myślą, że Jarek jutro rano wyjeżdża. Oby tylko nie uznał za stosowne dzisiaj urządzić sobie wieczoru wspomnień. Nie zrobił tego.

„Może naprawdę uważa tamto, co się stało, za mało istotne?”– rozgrzeszyłem się.

Minął miesiąc czy półtora od tych wakacji, gdy zauważyłem, że Anita jakoś się zmieniła. Smutna? Przepracowana? Miała też dla mnie znacznie mniej czasu. Nie kontrolowałem jej, wierzyłem każdemu słowu Anity. Była przecież taka prawdomówna i uczciwa. I nie pomyliłem się. Któregoś dnia poprosiła o rozmowę.

– Chcę być wobec ciebie w porządku – zaczęła. – Powiem więc wprost: spotykam się z Jarkiem. Wymieniliśmy telefony podczas wakacji, Jarek miał mnie skontaktować z dobrym specjalistą od aranżacji wnętrz – wiesz w naszej firmie szukaliśmy kogoś takiego. Ale – tu westchnęła – to chyba był pretekst dla nas obojga, żeby nie tracić ze sobą kontaktu. Tam nad morzem… Jarek od razu wydał mi się wyjątkowy. Myślałam, że zostaniemy przyjaciółmi. Jednak niedawno zdaliśmy sobie sprawę, że chodzi o coś więcej. Piotr, musimy się rozstać. Przepraszam, zawiodłam. To wyłącznie moja wina.

Oszołomiony, nie wiedziałem, co powiedzieć

Jedna tylko myśl kołatała mi się w głowie: „Zemsta, to zemsta Jarka za to, co stało się przed wielu laty!”. To dlatego nie wracał do wydarzeń z przeszłości podczas urlopu. Wymyślił sobie bardziej perfidny sposób, by dać mi nauczkę! Anita wybiegła ode mnie we łzach. Chciałem ją gonić i nawet opowiedzieć o mojej dawnej podłości, aby tylko uchronić ją przed cierpieniem. Po chwili zastanowienia doszedłem jednak do wniosku, że najpierw spotkam się z Jarkiem. Przyszedł czas na męską rozmowę. Jarek ze spokojem patrzył na mnie, gdy wyrzucałem z siebie nieskładne zdania:

– Wiem, że zrobiłem ci kiedyś straszne świństwo, ale nawet nie próbuj skrzywdzić Anity! Ona na to nie zasługuje.

– Magda też nie zasługiwała na to, co ją spotkało… – Jarek spojrzał mi prosto w oczy. – A teraz posłuchaj. Owszem, kiedy cię spotkałem nad morzem, pomyślałem o tym, żeby ci się jakoś „odwdzięczyć”. Zawrócić w głowie twojej dziewczynie i ją zostawić? Ale potem uznałem, że w grę wchodzi, jak słusznie zauważyłeś, osoba, która nie jest niczemu winna. I dlaczego miałbym się upodabniać do ciebie? Udało mi się wyrównać rachunki bez potrzeby stosowania zagrywek w twoim stylu. Zakochałem się w Anicie i niedługo poproszę ją o rękę. Mam nadzieję, że się zgodzi. Trzymaj za mnie kciuki, Piotrusiu. 

Czytaj także:
„Rozwiodłem się po 8 miesiącach małżeństwa. Teraz ta zołza chce 50 tysięcy złotych za wesele, którego nie chciałem”
„Rozwiodłam się z mężem, by szukać przygód i szybko tego pożałowałam. Znalazł sobie młodą lafiryndę, a mnie zakłuła zazdrość”
„Zaledwie pół roku po swoim ślubie, mój brat wdał się w romans z moją przyjaciółką. Szybko uznał, że nie kocha żony”

Redakcja poleca

REKLAMA