„Zrobiłam się na bóstwo, by mąż zapomniał o kochance, ale mnie wyśmiał. Zachwyt zobaczyłam w oczach sąsiada”

uśmiechnięta kobieta fot. Getty Images, Kathrin Ziegler
„Jacek taksował mnie przez moment wzrokiem, jakby widział mnie po raz pierwszy. Następnie powoli zlustrował mnie od stóp do głów – począwszy od nowo zakupionych szpilek, przez ołówkową spódnicę powyżej kolan podkreślającą krągłości bioder, bluzkę z głębokim wycięciem, aż po nową fryzurę”.
/ 19.05.2024 18:30
uśmiechnięta kobieta fot. Getty Images, Kathrin Ziegler

Na dworcu było mało ludzi. Zimne powietrze wdzierało się za kołnierz, powodując ciarki na plecach. Zostawiłam szalik w domu. Z megafonu znowu dobiegł kobiecy głos, więc nadstawiłam uszu. Pociąg miał już 20 minut spóźnienia. Bardzo przepraszają… Władek również przepraszał. Daj mi jeszcze jedną szansę, mówił. Zgodziłam się. W końcu byliśmy małżeństwem od 25 lat.

Byłam dobrą żoną

Przez większość wspólnie spędzonych lat darzyłam go uczuciem. Urodziłam mu trójkę dzieci. Dbałam o gospodarstwo domowe tak, że nie miał prawa narzekać.

Gdy nadeszły cięższe czasy, znalazłam sobie dodatkowe zajęcie, które mogłam wykonywać w domu. Pracowałam wieczorami, ponieważ za dnia zajmowałam się dziećmi i domem. Mimo wszystko na mojej twarzy gościł uśmiech i w kółko powtarzałam, że jestem zadowolona z życia.

Nie narzekałam, nie robiłam awantur, nie wypominałam mężowi, że obiecywał mi bajkową egzystencję niczym z baśni. W to i tak nie wierzyłam, ale liczyłam na jego uczciwość, lojalność i szacunek. No cóż, w pewien sposób mnie uszanował — był na tyle przyzwoity, że dołożył wszelkich starań, abym nie odkryła jego zdrad.

Prędzej czy później zawsze znajdzie się jednak ktoś, kto puści parę z ust, albo zwyczajnie los tak wszystkim pokieruje, że sekret przestaje być sekretem.

Zdradzał mnie od lat

Jeśli dobrze policzyłam, to przez ostatnie 2 dekady miał już 4 kobiety na boku. Ciągle się zastanawiam, co jest korzystniejsze dla małżonki — gdy mąż ma mnóstwo przelotnych przygód miłosnych czy parę dłuższych relacji pozamałżeńskich?

Rzecz jasna, chodzi mi o korzyść dla żony. Sporo różnych partnerek zwiększa ryzyko zarażenia się chorobami wenerycznymi, ale z drugiej strony, stałe kochanki są większym zagrożeniem dla uczuć.

— Ty byłaś dla mnie najważniejsza i dlatego ciągle do ciebie wracałem. Naprawdę cię kochałem — wyjaśniał mi Wacuś, kiedy sprawa wyszła na jaw. — Nasze wspólne życie dawało mi najwięcej szczęścia.

Byłam z siebie dumna

No cóż, nawet moja teściowa sądziła, że nie mogę się z nią równać, jeśli chodzi o opiekowanie się jej syneczkiem. W domu miał jak w raju. Trafiło mu się świetnie, potakiwała, spoglądając na lśniące mieszkanie. Byłam z siebie niesamowicie zadowolona. Tylko moja najstarsza córka Urszula, prawiła mi kazania na temat kobiecej godności, niezależności i dobrowolnego zamknięcia się w klatce. Kompletnie je ignorowałam.

W dzisiejszych czasach zmiany społeczne, nowoczesne standardy i emancypacja płci pięknej jawiły mi się niczym odcinki filmu science fiction puszczanego w TV. Moja rzeczywistość opierała się na założeniu, że ślub wiąże dwoje ludzi aż po grób, a lojalność wobec partnera stanowi regułę równie nienaruszalną co zasada grawitacji.

Nie wystarczałam mężowi

Mój świat runął jak domek z kart, ponieważ mąż złamał nogę, jeżdżąc na stoku i w jednej chwili wyszło na jaw, że pojechał tam ze swoją aktualną i długoletnią kochanką. Usiłowałam wtedy pojąć, gdzie popełniłam błąd. Dałam mu przecież kolejną szansę, a on znowu mnie oszukał. Najwidoczniej coś robiłam nie tak, jak powinnam.

– Powiedz mi, kim one dla ciebie były? – zapytałam. – Czemu ja ci nie wystarczałam?

Wziął głęboki oddech.

Potrzebuję namiętności – odparł. – Tylko wtedy mam poczucie, że naprawdę żyję. Ty dajesz mi poczucie bezpieczeństwa, stabilną podstawę. One z kolei życiowy napęd. To dzięki temu, tobie i naszym pociechom wiodło się lepiej, nie zasiedziałem się na sofie.

– Musiałeś harować, piąć się w górę, żeby móc sobie pozwolić na podwójne życie – stwierdziłam z goryczą.

– Naprawdę cieszę się, że to zrozumiałaś. Byłbym jeszcze szczęśliwszy, gdybyś... – Władek nie załapał, że kpię.

– Wybacz, ale tym razem musisz podjąć decyzję – przerwałam.

Córka mnie nie rozumiała

Ula aż chwyciła się za głowę, słysząc to, co powiedziałam.

– Mamo, serio mu przebaczysz? Przecież on potraktował cię jak śmiecia, a ty udajesz, że nic się nie stało, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.

– Córeczko, to nie takie proste. Wiesz, moim głównym celem jest uszczęśliwić mojego męża do tego stopnia, żeby nawet nie pomyślał o romansowaniu z innymi babkami.

Chciała mną potrząsnąć

Ula wpatrywała się we mnie z przerażeniem w oczach. Potem zacisnęła usta, wzdrygnęła się i rzekła:

– Mamo, jeżeli zależy ci na tym, aby tata przestał rozmyślać o innych kobietach, powinnaś zacząć wyglądać i zachowywać się inaczej niż babcia. Widziałaś jego kochankę?

– Co to ma do rzeczy?

– Sporo! To czterdziestolatka w obcisłej spódniczce przed kolana, na wysokich obcasach i z głębokim dekoltem. A ty? Masz niezłe ciało jak na swój wiek, całkiem ładnie wyglądasz, ale prezentujesz się jak jakaś aseksualna urzędniczka. Spódnica do połowy łydki, nieciekawa bluzka. Nijaka fryzura. Zero makijażu i flanelowe koszule nocne. Kiedy ostatnio kochaliście się z tatą?

– Nie mam zamiaru poruszać z tobą tego tematu!

– Nie musisz, po prostu sama zastanów się nad tą kwestią – odrzekła. – Ojciec szuka emocji? Ty nawet nie robisz mu wymówek. Zachowujesz się niczym jego matka, do potęgi drugiej. Jasne, że nie zamierza się wyprowadzać, ma tu jak w raju. Ale nie spodziewaj się, że będzie wierny.

– Ulka! – zdenerwowałam się.

Moja pociecha zareagowała pogardliwym prychnięciem i wyszła. Dało mi to do myślenia.

Chciałam znów poczuć się kobieco

Ostatnio zaniedbałam nasz związek, skupiając się głównie na prowadzeniu domu. Zrozumiałam, że mój partner potrzebuje nie tylko smacznych posiłków, ale również namiętności i bliskości. Postanowiłam coś z tym zrobić. Udałam się do gabinetu kosmetycznego, salonu fryzjerskiego i sklepu z modną odzieżą. Kupiłam nowe ubrania i bieliznę. Zmieniłam swój wygląd i nastawienie do naszej relacji.

Kiedy przejrzałam się w lustrze, byłam w szoku. Nie mogłam uwierzyć, że to naprawdę ja. Wyglądałam jak gwiazda z okładki magazynu. W drodze powrotnej do mieszkania serce waliło mi jak oszalałe. Czułam się zupełnie jak przed pierwszym spotkaniem z ukochanym. Te same motyle w brzuchu i obawa, czy mu się spodobam.

Zrobiłam test na sąsiedzie

Wchodząc do windy, wpadłam na Jacka. To mój sąsiad z dołu. Znamy się chyba od dobrych 15 lat. Kiedy jego żona odeszła z tego świata, samotnie zajmował się wychowywaniem bliźniaków. Ja akurat wtedy nie pracowałam, więc starałam się go wspierać jak tylko potrafiłam.

Dzieciaki często wpadały do mnie na jakiś ciepły posiłek. Opiekowałam się nimi, kiedy chorowały, a on był w pracy. Zastanawiam się, czemu nigdy nie zdecydował się na ponowny ślub. Bliźniaki, jak trochę podrosły, parę razy same próbowały go zeswatać, żeby nie czuł się samotny. On jednak nie był tym zainteresowany. Traktowałam go jak dobrego kumpla.

— Cześć — rzuciłam.

Puls mi przyspieszył. Zastanawiałam się, czy dostrzeże zmianę w moim wyglądzie? To będzie próba przed konfrontacją z małżonkiem. Jacek taksował mnie przez moment wzrokiem, jakby widział mnie po raz pierwszy.

Byłam zaskoczona jego reakcją

Następnie powoli zlustrował mnie od stóp do głów – począwszy od nowo zakupionych szpilek, przez ołówkową spódnicę powyżej kolan podkreślającą krągłości bioder, bluzkę z głębokim wycięciem, aż po nową fryzurę.

– Hej – rzekł nieśpiesznie. – Wyglądasz olśniewająco

Gdy winda zatrzymała się piętrze, na którym mieszkał Jacek, zanim ją opuścił, chwycił jeszcze za drzwi i popatrzył mi w oczy. Byłam kompletnie skołowana, nie mogłam wykrztusić ani słowa. Przecież do tej pory rozmawialiśmy ze sobą jak kumple, praktycznie na każdy temat. Nawet o problemach ze skórą głowy! Nie powinien tak na mnie spoglądać. 

Spuściłam wzrok.

– Gdybyś czegoś potrzebowała, będę u siebie – rzucił w końcu i opuścił windę.

Mąż mnie rozczarował

Gdy przekroczyłam próg mieszkania, moim oczom ukazał się Władek, który gapił się w  ekran telewizora. Przystanęłam w progu pokoju dziennego, nonszalancko wspierając się o framugę drzwi. Zniżając ton mojego głosu, odezwałam się:

— Cześć skarbie, wróciłam. Co powiesz na lampkę winka?

Mój małżonek oderwał wzrok od telewizora i spojrzał na mnie zaskoczony, a następnie zrobił dziwną minę. Moje serce tłukło się w piersi jak oszalałe. Oczekiwałam tego charakterystycznego błysku w oczach, po którym zawsze ogarniało mnie takie przyjemne ciepło. I faktycznie, ten błysk się zjawił, ale zaraz potem mój ukochany... parsknął śmiechem.

– Poważnie? Chyba sobie kpisz! Mariolka, to zupełnie do ciebie nie pasuje – wykonał ręką okrężny gest, wskazując na moją metamorfozę. – Wyglądasz tandetnie – rzucił, po czym na nowo skupił się na oglądaniu telewizji.

Byłam w szoku. Jeden wybuch śmiechu, a nagle ćwierć wieku wspólnego życia poszło w niepamięć. Wyparowały emocje, obowiązki i cała odpowiedzialność. Zupełnie wszystko. W środku pozostała tylko pustka.

Czułam się poniżona

Mąż raczej nie dostrzegł momentu, gdy opuściłam mieszkanie. Ogarnęło mnie tak ogromne zażenowanie i poczucie poniżenia, że jedyne o czym marzyłam, to uciec gdziekolwiek. Szłam, aż doszłam na stację. Tam kupiłam bilet na pociąg odjeżdżający jako pierwszy, nawet nie sprawdzając kierunku.

Skąd mi to w ogóle przyszło do głowy, że mi się uda? Prosta sprawa to zmienić uczesanie, ciuchy, zrobić makijaż. Ale cała reszta? Nie wszystkie babki mają "to coś". Nie każda umie być taką fmme fatale

Postawiłam kołnierz, żeby ochronić szyję. Zimno przenikało w każdą szczelinę. Pociąg miał teraz 40 minut spóźnienia. Obsługa wyraziła ubolewanie z tego powodu.

– Chyba zdajesz sobie sprawę, że twój mąż nie jest ciebie wart – dobiegł mnie głos za plecami.

A jednak ktoś mnie docenił

Przede mną wyrósł jak spod ziemi Jacek, ściągnął z siebie szal i delikatnie opatulił nim moją szyję. No normalnie mój wybawca.

– Pamiętasz jak niegdyś dopytywałaś mnie, czemu nie rozglądam się za następną małżonką? W tym momencie zdradzę ci prawdę. Nie robiłem tego, gdyż żadna by ci nie dorównała. Czekałem i miałem nadzieję, że kiedyś nadejdzie taki dzień…

Wpatrywał się we mnie tak, że poczułam, jak się czerwienię. Miałam motylki w brzuchu i przeczucie, że moje życie właśnie się zmienia.

Mariola, 50 lat

Czytaj także: „Znalazłem na ulicy kupon z totolotka. Ktoś miał ogromnego pecha, a ja zyskałem kupę kasy przez przypadek”
„Zakochałam się, ale po paru miesiącach okazało się, że mój facet ma żonę. Wyznał, że do szczęścia potrzebuje nas obu”
„Mąż był tyranem i sknerą. Kiedy umarł, wreszcie poczułam ulgę. Nie spodziewałam się jednak, że czeka mnie nowa miłość”

 

 

Redakcja poleca

REKLAMA