Poczekałem, aż się ściemni, i pojechałem do domu. Zaparkowałem tak, żeby samochodu nie było widać z okien, i czekałem. Obserwowałem wejście do klatki schodowej. Robiłem tak od kilku dni. Miałem już serdecznie dość niepewności, musiałem wyjaśnić, dlaczego Ilonie przestało na mnie zależeć.
Na pewno kogoś ma
– Jeśli kobieta dziwnie się zachowuje, w grę musi wchodzić inny facet. Dobrze ci radzę, sprawdź to – Jacek dzielił się własnym doświadczeniem i byłem mu za to bardzo wdzięczny. Był moim najlepszym kumplem, zawsze mogłem na nim polegać. Ilona go nie lubiła, twierdziła, że jest nieodpowiedzialny, ale gdybym miał brać pod uwagę wszystko, co mówiła, chybabym oszalał.
Ostatnio stała się roszczeniowa, ciągle się czepiała i w ogóle stała się nie do zniesienia. Nie potrzebowałem wychowawczyni, tylko żony. Do tej pory wszystko było dobrze, żyliśmy jak wszyscy, raz lepiej, raz gorzej, a tu nagle jej odbiło.
Kiedy dotarło do mnie, że mnie zdradza, załamałem się. Dwa dni chodziłem jak błędny, w końcu zażądałem wyjaśnień. Ilona wyparła się wszystkiego, dokładnie tak jak mówił Jacek. Niczego innego się nie spodziewałem. Byłem wściekły i zraniony.
Jacek zabrał mnie na wódkę, żebym się zrelaksował. Trochę pomogło, ale na krótko. Ból wrócił, a ja nie wiedziałem, jak sobie z nim poradzić.
Robi z niego maminsynka!
Znów zażądałem od Ilony wyjaśnień i dostałem je.
– Chcesz wiedzieć, co jest między nami nie tak? Proszę bardzo – odparła ze złością. – Małżeństwo to związek dwojga ludzi, a ja jestem sama. Nigdy cię nie ma, nie interesujesz się nami, ani dziećmi. Jesteś jak truteń. Długo to znosiłam, ale nie mam już siły. W pracy mam kłopoty, w domu kołowrót. Antek się nie uczy, matematyczka znów do mnie dzwoniła.
– On jest leniwy, źle go wychowałaś – wtrąciłem. – Gdybyś nie robiła z niego maminsynka i pozwoliła mi czasem się wtrącić, całkiem inaczej by to wyglądało.
Ilona przewróciła oczami.
– Naprawdę tak myślisz? – spytała jadowicie. – Dzieci nie wychowuje się z kanapy. Spytaj swojego kumpla, on coś o tym wie.
– Jacek? Chyba żartujesz, przecież wiesz, że żona z zemsty odseparowała go od syna.
– Ja to widzę inaczej. Nie zapominaj, że go znam, wiem, jak bardzo nie angażował się w wychowanie dziecka.
– Robił, co mógł, ale Olaf go odrzucił, bo matka nastawiła go przeciwko niemu.
– Oszczędź mi tego steku bzdur – Ilona wykrzywiła się jak nasza córka, kiedy jej się coś nie podobało. – Obaj nie widzicie dalej niż czubek własnego nosa.
Trudno było z nią rozmawiać
Do niczego nie doszliśmy, a w domu zrobiło się jeszcze gorzej. Kłóciliśmy się o wszystko. Jeśli ja coś mówiłem, Ilona natychmiast twierdziła coś innego. Po którejś kolejnej awanturze, nie wytrzymałem.
– Jeżeli ma być tak jak teraz, wyprowadzam się! – krzyknąłem w gniewie.
Ilona przycichła, widocznie nie brała pod uwagę takiej możliwości. Usiadła przy stole, ukryła twarz w dłoniach i zapanował spokój. Chwilowy, bo kiedy wyszedłem z pokoju, poszła za mną.
– Nie mam już siły, separacja to dobry pomysł – powiedziała cicho. – Wyprowadź się na trochę, odpoczniemy od siebie i może wtedy uda nam się szczerze porozmawiać.
– Nie trzeba nic ustalać – powiedziałem ze złością. – Chcesz być moją żoną czy nie? Troje w małżeństwie to za wiele, nie mogę udowodnić ci zdrady, ale czuję ją – dotknąłem nosa. – Kiedyś byłaś inna, zmieniłaś się, a to wiele mówi.
– Jesteś idiotą – powiedziała bezbarwnie i dała mi spokój.
Czułem się tam niepotrzebny
Nastały ciche dni. Ilona ignorowała mnie, skupiłem się więc na dzieciach. I wtedy zrozumiałem, co czuł Jacek. Zamiast bezwarunkowej dziecięcej miłości, na jaką zasługuje każdy ojciec, dostałem dużą porcję zniecierpliwienia.
– Oj, tato, daj spokój – tylko tyle słyszałem od Marianny, gdy próbowałem wniknąć do jej życia. Izolowała się jak Olaf od Jacka, chociaż nie miała żadnego powodu. Młodszy Mateusz był bardziej chętny, chciał ze mną grać w strzelanki, ale spochmurniał, gdy zainteresowałem się jego matematyką.
– Pokaż zeszyty, odrobimy razem pracę domową – powiedziałem zachęcająco.
Naprawdę chciałem mu pomóc. Nie było to łatwe, podstawówkę kończyłem dawno temu, musiałem sobie sporo przypomnieć, żeby rozwiązać zadania. Wyjaśniałem mu mozolnie, jak doszedłem do końcowego wyniku, a kiedy skończyłem, okazało się, że nic nie zrozumiał. Spróbowałem jeszcze raz i osiągnąłem tyle, że się popłakał.
– Źle tłumaczysz – złościł się przez łzy. – Nie rozumiem, co mówisz.
Zdenerwowałem się, ale ojciec musi mieć cierpliwość. Spróbowałem jeszcze raz i jeszcze raz. Do skutku. Mateusz już nie płakał, siedział cicho, kiwając się nad biurkiem. Przerwała nam Ilona, oznajmiając, że czas do wanny. Na mnie nawet nie spojrzała.
Poniosłem fiasko. Nigdy w życiu nie czułem się tak niepotrzebny jak po próbach zacieśnienia z nimi więzi. Doskonale rozumiałem, co czuł Jacek, odrzucony przez własnego syna. To było jak walenie głową w ścianę. Cokolwiek bym zrobił, nic z tego nie wynikało.
Rozmawiała ze mną jak dorosła
Następnego dnia wyprowadziłem się do mamy. Żeby nie niepokoić dzieci, powiedziałem im, że pomieszkam trochę z babcią, bo potrzebuje opieki. Z Iloną nie rozmawiałem. Chciała separacji, będzie ją miała.
Zacząłem wieczorami przyjeżdżać pod dom. Ciągnęło mnie, no i chciałem przyłapać Ilonę na randkach. Ktoś zapukał w szybę, odwróciłem się i zobaczyłem Mariannę.
– Dlaczego tu siedzisz? – spytała, gdy opuściłem szybę. – Chodź na górę.
– Muszę wracać do babci. Jak wychodziłem, nie najlepiej się czuła – powiedziałem niezręcznie.
Marianna obrzuciła mnie dorosłym spojrzeniem, które na twarzy czternastolatki dziwnie wyglądało.
– Nie zasłaniaj się babcią, rozmawiałam z nią. Rozstaliście się z mamą, prawda? Będziecie się rozwodzić?
– To sprawy dorosłych, ciebie i Mateusza nie dotyczą – nie wiedziałem, jak z nią rozmawiać. Nie dała się spławić.
– Ależ dotyczą, jak najbardziej. Chciałabym wiedzieć, co dzieje się w naszym domu. Na przykład kiedy do nas wrócisz.
– Widzisz, kochanie, to skomplikowane – zająknąłem się.
Dlaczego, do cholery, to ja muszę przeprowadzać poważną rozmowę z córką?!
Od tego jest matka!
– Nie, to bardzo proste. Powiedz, czy chcesz zostawić mamę.
Rozmawiała ze mną jak dorosła. Nagle doceniłem tę chwilę – była krępująca, ale pierwszy raz słyszałem od Marianny co innego niż „daj spokój, tato”. Byłem jej potrzebny, a ona mnie.
– Wejdziesz na górę? Mateusz się ucieszy, tęskni za tobą – pomogła mi.
Musiałem być z nią szczery.
– Nie sądzę, żeby mama była zadowolona.
– Mamy nie ma – przerwała mi córka.
Wyprostowałem się czujnie.
– Wiesz, dokąd poszła?
– Po zakupy, wróci za godzinę. A co myślałeś? – odparła Marianna z uśmieszkiem, który wcale mi się nie podobał.
– Kto wobec tego został z Mateuszem? – zacząłem wysiadać z samochodu. Co za nieodpowiedzialność ze strony Ilony! Zakupy były ważniejsze od syna?!
– Ja się nim zajmuję – Marianna straciła pewność siebie. – Wyszłam dosłownie na pięć minut, do koleżanki. Mateusz został z Arkiem.
W moim domu rozsiadł się obcy facet
– Chętnie go poznam, może nawet zaczekam na mamę – powiedziałem ze złowieszczym spokojem.
Idąc po schodach, sondowałem Mariannę. Córka piała na temat Arka peany, dowiedziałem się, że jest super, Mateusz bardzo go lubi, ona zresztą też.
– To kolega mamy? – spytałem obojętnie.
Przytaknęła. Okazało się, że Arek jest dość młody. Zrobiło mi się niedobrze. Ilona i młokos, tego bym się w życiu nie spodziewał.
Arek siedział na moim miejscu i odrabiał z moim synem matematykę.
– Tato! Super, że jesteś – ucieszył się Mateusz.
Zachowałem spokój, uścisnąłem go, podałem rękę Arkowi. Wyglądał najwyżej na dwadzieścia kilka lat, Ilona musiała upaść na głowę.
– On świetnie tłumaczy, nie tak jak ty. Prawie wszystko rozumiem – dobiło mnie rodzone dziecko. – Korepetycje to moja specjalność, a Mati jest pojętnym uczniem – Arek uśmiechnął się od ucha do ucha.
Marianna dotknęła mojej ręki.
– Mama zatrudniła Arka, żeby podciągnął młodego z matmy – szepnęła przenikliwie.
Kamień spadł mi z serca
No to się wyjaśniło. W tym temacie, ale nie w innych. Nie mogłem wrócić do domu, między mną i Iloną narosło zbyt wiele nierozwiązywalnych nieporozumień. Z bólem pożegnałem dzieci i wyszedłem z domu przed jej powrotem. Może i nie miała kochanka, ale na pewno nie chciała dłużej ze mną być, a ja nie zamierzałem się narzucać.
Mama czekała na mnie w przedpokoju.
– Byłeś u dzieci? Rozmawiałeś z Iloną? – spytała bez wstępów. – Jak długo zamierzasz mieszkać u mnie?
– Znudziłem ci się? – uśmiechnąłem się blado. – Ty też jesteś przeciwko mnie?
– Też? – uniosła w górę brwi. – Kocham cię, synku, i dlatego chcę, żebyś wrócił do żony.
– Tak nagle ją polubiłaś? – udałem zdziwienie.
– Małżeństwo można uratować, jeśli się chce, wiem to z doświadczenia.
Tym razem nie musiałem udawać zdumienia. Nie wiedziałem, że moi rodzice przechodzili kryzys.
– Chcieliśmy się rozwieść, byłeś wtedy mały, nie pamiętasz. Twój ojciec uważał, że może robić, co chce, wystarczy, jak będzie zarabiał na rodzinę, a reszta należy do mnie.
– Przecież ty też pracowałaś – wtrąciłem coraz bardziej zdziwiony.
– Dlatego się zbuntowałam. Byłam dla niego matką dziecka, opiekunką w chorobie, gospodynią domową, wszystkim, tylko nie żoną. A ja chciałam mieć w nim przyjaciela, kochanka, męża, mężczyznę, który będzie mnie rozumiał, wspierał i nie zapominał, dlaczego się ze mną ożenił.
Nie wiedziałem, co powiedzieć.
Krępowały mnie zwierzenia mamy
– Nie myśl o sobie i o tym, co dostaniesz w zamian. Zadbaj o żonę. Naucz się dbać o otoczenie, Ilona to doceni. Potem pomyśl, co robiłeś źle, i zastanów się, czy nie jesteś podobny do ojca. On potrafił naprawić swoje błędy, chociaż zajęło mu to dużo czasu. Byłam cierpliwa, bo widziałam, że się starał. Wybaczyliśmy sobie nasze niedoskonałości i zaczęliśmy od nowa, bo byliśmy dla siebie ważni.
– Ze mną i Iloną jest chyba inaczej.
– Bzdura. Wracaj do domu i daj z siebie wszystko, przekonaj ją do siebie.
Do domu wróciłem wcześniej, niż się spodziewałem, i niezupełnie na własnych warunkach. Kilka dni później zadzwoniła do mnie Marianna.
– Tato, jesteś mi potrzebny, wracaj. Nie poradzę sobie z nimi.
Spojrzałem na zegarek, dochodziła dwudziesta druga. Co tam się działo? Ilony nie było z dziećmi?
– Wracaj! – zaapelowała rozpaczliwie Marianna i krzyknęła: – Mateusz, ani mi się waż na podłogę! Do miski, do miski!
Usłyszałem odgłosy wymiotowania i o nic więcej nie pytałem. Wybiegłem, jak stałem, i wsiadłem do samochodu. Po drodze zadzwoniłem do Ilony. Nie odebrała.
Drzwi były otwarte, wszedłem, kierując się głosami dzieci.
– Gdzie mama?
– W łazience, siedzi tam od godziny. Arek dzwonił, że ma grypę żołądkową, więc pewnie się od niego zarazili. Ciekawe, że mnie nie wzięło – zastanawiała się Marianna.
Wyglądało to źle
Mateusz miał trochę podwyższoną temperaturę i narzekał, że go mdli. Drzwi łazienki były zamknięte, zabębniłem w nie.
– Ilona, otwórz, nie chcę, żebyś była teraz sama! – zawołałem.
– Nie ma mowy! – jęknęła cicho.
Zagroziłem, że wyłamię drzwi, i usłyszałem trzask zwalnianego zamka. Wyglądała okropnie – blada, wymizerowana, ze ściągniętą bólem twarzą. Przestraszyłem się.
– Nic mi nie jest, wyjdź – powiedziała przez zęby. Niespodziewanie zalała mnie fala czułości. Ilona wyglądała bezbronnie i bardzo mnie potrzebowała.
– Jestem twoim mężem, nie masz nikogo bliższego niż ja – powiedziałem cicho.
Spojrzała na mnie, jakbym postradał zmysły.
– Teraz to sobie przypomniałeś? – spytała ironicznie.
– Nie musiałem sobie przypominać, tylko odkurzyć z niepamięci. Zawsze to wiedziałem.
– Czy to na pewno ty? Jeśli nie, to zawołaj mojego męża – zaczęła się śmiać.
Odwróciłem się i nadziałem się na dzieci. Marianna i Mateusz przypatrywali się nam wielkimi oczami. Pomyślałem, że właśnie dałem im wielką lekcję życia, ale w końcu od tego jest ojciec.
Rano moi chorzy poczuli się lepiej. Zaczęliśmy od nowa. Starałem się. Nie myślałem o tym, co dostanę w zamian, ale pewnego dnia uświadomiłem sobie, że warto było. Już nie słyszałem „daj spokój, tato”, byłem blisko dzieci, w samym centrum ich spraw.
Ilona tak łatwo się nie poddała, długo była nieufna. Dała mi jednak szansę, a ja z niej skorzystałem.
Emil, 44 lata
Czytaj także:
„Na emeryturze żona zajęła się wnukami zamiast mną. Żeby nie zdziadzieć pojechałem do sanatorium i odzyskałem młodość”
„Nie chcieliśmy mieć dzieci, ale strzeliłem gola i mamy córkę. Niechciana ciąża zmieniła nasze życie na lepsze”
„Przyjaciółka ma świetnego męża, a woli wskakiwać do łóżka obcym. Żal mi Maćka, ale muszę milczeć”