„Żona zostawiła go w chorobie i to ja walczyłam o jego życie. Gdy wyzdrowiał, spakował torby i biegiem do niej poleciał”

smutna kobieta fot. Adobe Stock, nenetus
„Rzuciłam, by móc się zaopiekować Michałem. O Danielu zapomniałam, zawalałam swoje obowiązki na uczelni. Wtedy liczył się dla mnie tylko on – samotny Michał, bez rodziców, którzy wyjechali na drugi koniec świata i bez żony, która zostawiła go jak zepsutą rzecz”.
/ 25.04.2024 20:30
smutna kobieta fot. Adobe Stock, nenetus

Byłam w nim zakochana od zawsze i zrobiłabym dla niego wszystko. Tak też się stało i poświęciłam mu nie tylko swój czas, ale i karierę. W momencie jego największej próby byłam przy jego szpitalnym łóżku i walczyłam o niego. A co on zrobił, gdy odzyskał zdrowie? Postąpił jak najgorszy łajdak.

Wygraliśmy jego życie

Leżeliśmy razem w łóżku, ja i Michał. Spał na boku, odwrócony do mnie twarzą. Przyglądałam mu się, to był mój facet. Długo na niego czekałam. Wyrwałam go z objęć śmierci. Czułam, że resztę życia spędzimy razem. Chciałam go obudzić i kochać się z nim ponownie, ale wiedziałam, że musi wstać wcześnie rano, bo czekała go podróż do Gdańska.

Nie wiedziałam, w jakim celu tam jedzie. Nie pytałam go, bo to nie było dla mnie ważne. Cieszyłam się na myśl, że jak wróci, to kolejny tydzień spędzimy w Karpaczu. Dotarliśmy tu na początku maja, gdy lekarze orzekli, że stan zdrowia Michała jest na tyle dobry, by mógł wyjechać na urlop. Wynajęliśmy pokoje w dwóch osobnych pensjonatach, ponieważ Michał miał jeszcze żonę. Nie chciałam, by ta sytuacja była dla niego niezręczna.

Wszystkie chwile i tak spędzaliśmy wspólnie. Chodziliśmy na spacery, wdychaliśmy świeże powietrze, spacerowaliśmy wzdłuż górskich potoków. Byliśmy bardzo szczęśliwi, Michał skakał z radości, że mógł się wyrwać ze szpitalnej sali. Razem spędzaliśmy także noce, wówczas nie zachowywaliśmy pozorów. Gdy wracaliśmy z eskapad wieczorową porą, wpadaliśmy do jego pokoju i kochaliśmy się jak para nastolatków, którzy dopiero zaczynają swoją erotyczną przygodę.

– Edytko, przecież wiesz, że moje małżeństwo to tylko pozory – zaśmiał się podczas jednej z romantycznych kolacji. – To wszystko jest bez sensu. Ja kocham tylko ciebie, z tobą chcę być. Przenieś się do mnie, po co masz wynajmować tamtą kwaterę.

Bardzo mi zależało, aby usłyszeć te słowa. Tak, byłam jego kobietę. To ja spędzałam z nim ostatnie miesiące. Byłam na każde jego zawołanie. A jego żona? Miała go gdzieś, uciekła. Teraz Michał, był tylko mój.

Zawsze mnie pociągał

Michał, mój Michał. Czasami do mnie nie docierało, że naprawdę jesteśmy razem. Że w końcu mnie pokochał. Ja podkochiwałam się w nim od czasów liceum, na studiach wzdychałam na jego widok jeszcze bardziej. Co prawda studiowaliśmy na różnych wydziałach, ale nasze drogi często się krzyżowały. Nie mogłam przestać o nim myśleć, nie mogłam się z niego wyleczyć. Zawsze byłam typem nieśmiałej, szarek myszki. On – ekstrawertyk otoczony kobietami. Ogień i woda.

Czasami udawało nam się zamienić kilka zdań. Czułam, że to dla mnie zaszczyt, że ktoś taki jak on poświęca mi swój czas. Oblewał mnie wtedy rumieniec. Michał nigdy nie przekroczył w stosunku do mnie magicznej granicy, w której zaproponowałby mi randkę albo chociaż kawę w bufecie. Dlaczego zatem ze mną rozmawiał? Może dla żartu, może grał w jakąś gierkę? Po takim spotkaniu obce dziewczyny patrzyły na mnie spode łba, więc podejrzewałam, że właśnie takie może być drugie dno.

Pewnego dnia zadzwonił do mnie i stwierdził, że mnie potrzebuje. Jaka ja byłam wtedy głupia, broniłam się przed spotkaniem, a on także nie potrafił przełamać lodów. Zamiast mu od razu pomóc, wstydziłam się jak nastolatka. Nie domyślałam się, o co mu chodzi. Przez mój brak odwagi w końcu zainteresowała się nim inna. Miała na imię Beata, była piękną i wysoką brunetkę. Miała wysportowane ciało, ponieważ trenowała bieganie. Cieszyła się dużym powodzeniem wśród mężczyzn.

Na piątym roku studiów związek Michała i Beaty stał się dla wszystkich oczywistością. Obydwoje wyglądali jak modele, mieli charyzmę przyciągającą duże grono znajomych. Ja nie chciałam jej zaufać. Mimo wszystko było w niej coś takiego, co mi się nie podobało. Intuicja mnie nie zawiodła, z Beaty wyszła wyrachowana baba, która zostawiła Michała, gdy najbardziej jej potrzebował.

Myślałam, że się z niego wyleczyłam

Zanim jednak do tego doszło, mój ukochany stanął na ślubnym kobiercu. Bogaci rodzice urządzili im wesele z wielką pompą. Całe miasto wiedziało, że biorą ślub. Młoda para pojechała do ołtarza dorożką, uliczki starego miasta w Krakowie obsypane były kwiatami. Wyglądało to tak, jakby przysięgę małżeńską miał złożyć jakiś książę z królewskiego rodu. Wtedy postanowiłam, że odpuszczam to swoje żałosne uczucie do Michała.

Poszło mi to całkiem niezłe. Postanowiłam zostać na uczelni i rozwijać swoją karierę naukową – zrobiłam doktorat. W tym czasie spotykałam się z Danielem, porządnym i spokojnym chłopakiemByliśmy zwyczajną parą, w której związku nie działo się nic szczególnego. Myślałam, że uczucie do Michała jest dla mnie już przeszłością, ale wszystko zmieniło się pewnego jesiennego poranka, gdy odebrałam od niego telefon.

– Edyta, jestem chory – wyrzucił z siebie, a ja poczuła, że brakuje mi powietrza. – Rokowania lekarzy są naprawdę kiepskie, a Beata mnie zostawiła. Powiedziała, że nie da rady patrzeć na mnie, gdy umieram…

Wszystko wtedy rzuciłam, by móc się zaopiekować Michałem. O Danielu zapomniałam, zawalałam swoje obowiązki na uczelni. Wtedy liczył się dla mnie tylko on – samotny Michał, bez rodziców, którzy wyjechali na drugi koniec świata i bez żony, która zostawiła go jak zepsutą rzecz.

Michał przeszedł operację w Krakowie, później konieczne były naświetlania w Katowicach. Nie było poprawy, więc lekarze zadecydowali o wdrożeniu chemioterapii. Cały czas byłam przy Michale, patrząc, jak cierpi, płacze, nie ma sił wstać. Na szczęście po kilku miesiącach pojawiła się iskierka nadziei, ponieważ w ciele Michała nie było przerzutów nowotworowych. Wyniki badań krwi były coraz lepsze, również samopoczucie mojego ukochanego zaczęło się poprawiać. Pod koniec zimy lekarze zaczęli nieśmiało mówić o możliwości całkowitego wyleczenia. Wtedy też zgodzili się, abym zabrała Michała do Karpacza.

– Taki wyjazd na pewno dobrze panu zrobi – lekarze przekonywali go z uśmiechem. – Poza tym jest pan w najlepszych możliwych rękach – dodał ordynator, wskazując mnie skinieniem głowy.

Ona nic nie rozumiała

Musiałam mocno zasnąć, ponieważ gdy się obudziłam, Michała już nie było. Musiał bezszelestnie wstać, ubrać się i pojechać. Jego miejsce w łóżku było już chłodne. Nie przejęłam się tym zbyt mocno, bo wiedziałam, że wkrótce do mnie wróci. Radosna postanowiłam pójść na samotne śniadanie do pobliskiej kawiarni.

Poranek był piękny i ciepły. Gdy wychodziłam z naszego pensjonatu, stanęła przede mną kobieta. Była wyższa ode mnie, wysportowana. Na jej twarzy nie można było odczytać żadnych emocji, bo widocznie była bardzo dużą fanką botoksu i tym podobnych substancji wstrzykiwanych do twarzy. Wiedziała, jak mam na imię, zaprosiła mnie na wspólną kawę.

– Pani mnie nie zna, ale ja jestem mamą Michała – gdy to powiedziała, poczułam na plecach dreszcz niepokoju.

Wtedy zrozumiałam, że to nie będzie zbyt miła rozmowa.

– Dziękuje pani, że zajęła się pani opieką nad moim synem – mówiła dalej. – Myślę, że to również pani zasługa, że wrócił do jako takiego zdrowia. Nie mogłam przyjechać wcześniej, więc to na panią spadła najcięższa robota.

– Robota? – nie za bardzo rozumiałam, co ona ma na myśli.

To nie była dla mnie praca. Ja chciałam opiekować się Michałem, bo go kochałam.

– Jeśli sprawy wyglądałyby inaczej, to pewnie bym się nawet cieszyła, że jesteście razem. Ale pani przecież wie, że on ma żonę, z którą miał chwilowe problemy. Teraz walczy o ten związek. Chyba nie chce być pani kobietą, która odbiera innej małżonka?

Czułam, jak krew napływa mi do głowy. Myślałam, że zaraz stracę przytomność. Chciałam wykrzyczeć jej prosto w twarz, że ona i jej synowa zostawiły Michała samego sobie, bez pomocy. Dlaczego matka syna chorego na raka pojawia się teraz, po kilku miesiącach walki? Jakim prawem się wtrąca? Nie miałam siły tego wszystkiego wypowiedzieć na głos.

– Michał jest dorosłym mężczyzną i na pewno sam potrafi podjąć decyzję. Jakakolwiek ona będzie, uszanuję ją.  

Wierzyłam, że dobrze wybierze

Wyszłam stamtąd najszybciej, jak tylko mogłam. Czułam się fatalnie, po tej rozmowie z napompowaną damą. Spakowałam wszystkie swoje rzeczy i przeniosłam się ponownie do swojego starego pokoju. Michał będzie wiedział, gdzie mnie szukać.

Chciałam, by Michał zjawił się, podał mi rękę i oświadczył, że to właśnie ze mną chce spędzić resztę życia. To spotkanie wytrąciło mnie z równowagi, ale moje uczucia do Michała w ogóle się nie zmieniły. Wierzyłam, że gdy stanie w drzwiach powie mi, że małżeństwo z Beatą to przeszłość, o której chce zapomnieć.

Przez całą noc nie mogłam spać, czekałam na Michała. Wiedziałam, że najprawdopodobniej Michał zjawi się rano. Ale nie przyjechał. Nie pojawił się ani po południu, ani wieczorem. Nie odbierał moich telefonów, bałam się, że coś mu się stało. Gdy nie pojawił się kolejnego ranka, pobiegłam do jego pokoju.

– Ten pan przyjechał wczoraj pod wieczór, szybko się spakował i wymeldował – powiedziała mi gospodyni spokojnym tonem.

Nie wiem, jak wróciłam do domu w Krakowie. Czułam się, jakby ktoś wyrwał mi serce i je zdeptał na moich oczach. Mój świat zawalił się jak domek z kart. W jednej chwili zrozumiałam, że Michał nigdy mnie nie kochał. Wykorzystał mnie, bo byłam mu potrzebna.

Edyta, 29 lat

Czytaj także:
„Mam zaledwie 30 lat, a wiodę życie staruszki. Pragnę odmiany i szaleństwa, a nie wrastania w kanapę jak mój mąż”
„Gdy zmarł mój mąż rodzina uznała, że też jestem martwa. Mam 57 lat, ale najchętniej pochowaliby mnie razem z nim”
„Krótko po ślubie mąż pokazał swoje prawdziwe oblicze. Uciekłam od tego tyrana, ale ciągle czułam się jak w potrzasku”

Redakcja poleca

REKLAMA