„Żona z Komunii córki chce zrobić małe wesele. Nie będę sponsorować jej głupich pomysłów za 40 tysięcy”

pokłócona para fot. Getty Images, Pascal Broze
„Wziąłem od niej kartkę i zacząłem dokładnie studiować jej treść. Nie doszedłem do połowy, a już zaczęło kręcić mi się w głowie. Pomysły mojej żony były absurdalne! Absurdalne, a przy tym kosztowne. Przeszedłem do podsumowania. Na dole widniała kwota, od której zakręciło mi się w głowie”.
/ 01.05.2024 14:30
pokłócona para fot. Getty Images, Pascal Broze

Nie uważam, że mężczyzna musi mieć ostatnie zdanie w kwestiach finansowych. W moim małżeństwie panuje demokracja i każdą decyzję podejmujemy wspólnie.

Jestem przekonany, że właśnie tak powinno działać udane małżeństwo i fakt, że tylko ja zarabiam na nasze utrzymanie, nie zmienia tu niczego. Nigdy nie żałowałem kasy na rodzinę, ale kiedy Laura pokazała mi kosztorys przyjęcia komunijnego, aż przetarłem oczy ze zdumienia. Przecież za taką kasę można by zorganizować wesele!

Dałem żonie wolną rękę

– Niedługo zbliża się ten dzień! – wykrzyczała moja żona, gdy wróciłem z pracy.

– Mam wrażenie, że przeżywasz to bardziej niż Gosia – powiedziałem żartobliwie.

– A dziwisz mi się? Przecież jeszcze przed chwilą nosiłam ją na rękach, a teraz nasza mała kruszynka idzie do Komunii.

– To prawda. Niesamowite, jak ten czas szybko leci – przyznałem.

– Musimy zająć się planowaniem przyjęcia.

– Możesz zająć się tym sama? Wiesz, że nie jestem w tym dobry. Poza tym pozyskałem zlecenie na projekt biurowca, który ma stanąć w centrum, więc w najbliższych tygodniach nie będę miał chwili, by odejść od biurka.

– Mówiąc, że musimy zacząć planować, miałam na myśli siebie. Gdybym pozwoliła ci zająć się tym, Gosia poszłaby do Komunii w worku po kartoflach.

No tak, cała żona. Zawsze potrafiła się odgryźć.

Ufałem jej

– Kiedy postanowiłaś, że zrobisz karierę w stand-upie?

– No już, nie dąsaj się – powiedziała czułym głosem i pogładziła mnie po policzku. – Jeżeli masz jakieś sugestie, chętnie wezmę je pod uwagę.

– Żadnych. Ufam, że zorganizujesz piękne przyjęcie.

– Masz to jak w banku – powiedziała pewnym siebie tonem.

Tylko nie szalej za bardzo. Zaprosimy maksymalnie 30 osób.

– A może odrobinę więcej? 50 osób?

– Maksymalnie, ale postaraj się ograniczyć liczbę gości.

– Daję słowo harcerki – obiecała i teatralnie uniosła prawą rękę, jakby składała przysięgę.

Dobrze zarabiam, ale żyjemy oszczędnie

Prowadzę pracownię architektoniczną, więc nie mogę narzekać na zarobki. Wiedzie się nam na tyle dobrze, że gdy Laura urodziła Małgosię, mogła zrezygnować z pracy. To była nasza wspólna decyzja. Oboje uznaliśmy, że czas, który wcześniej spędzała w firmie, może poświęcić na opiekę nad naszą małą pociechą.

Nie należę do mężczyzn, którzy rozliczają żonę z każdej złotówki. Laura ma dostęp do mojego konta i może wydawać tyle, ile potrzebuje. Oczywiście w granicach rozsądku. Możemy pozwolić sobie na wiele, ale to przecież żadne usprawiedliwienie dla rozrzutności.

Mimo że każdego miesiąca mój rachunek jest zasilany pięciocyfrową kwotą, staram się żyć oszczędnie. Jeżdżę dziesięcioletnim samochodem i ani myślę o zakupie nowego. Wielu moich kolegów po fachu chwali się szytymi na miarę garniturami. Ja zakładam krawat tylko na spotkania służbowe. Szwajcarski zegarek za dziesiątki tysięcy? A po co mi to? Ten, który mam, kosztował mniej niż 500 zł, a odmierza czas tak samo dokładnie.

Nie jestem sknerą. Po prostu, od szpanerskich gadżetów i drogich zabawek wolę poczucie spokoju, jakie zapewniają mi oszczędności. Nigdy nie wiadomo, co przyniesie przyszłość. Zgadzam się, że pieniądze to nie wszystko, ale mogą rozwiązać wiele problemów.

Zatkało mnie

– Czy zajęty pan architekt znajdzie chwilę dla swojej żony? – zapytała Laura, gdy wślizgnęła się do mojej pracowni.

– Zawsze znajduję czas dla pięknych kobiet – zażartowałem.

– Pomyślałby kto, że taki z ciebie babiarz – skontrowała mój dowcip.

– Mów mi Casanova.

– Starczy tych żartów. Chciałam ci pokazać wstępny kosztorys przyjęcia komunijnego. Znajdziesz pięć minut?

– Jasne. Pokaż, co wymyśliłaś.

Wziąłem od niej kartkę i zacząłem dokładnie studiować jej treść. Nie doszedłem do połowy, a już zaczęło kręcić mi się w głowie. Pomysły mojej żony były absurdalne! Absurdalne, a przy tym kosztowne. Przeszedłem do podsumowania. Na dole widniała kwota 40 tysięcy złotych! Chciałem coś powiedzieć, ale zaniemówiłem. Tylko siedziałem i wpatrywałem się w podsumowanie, jakbym nie mógł uwierzyć własnym oczom.

Żona przesadziła

– Dobrze się czujesz? Bo trochę pobladłeś.

– Laura, nie wydaje ci się, że grubo przesadziłaś? To przecież tylko Komunia, nie wesele.

– Skarbie, chyba nie jesteś na czasie. Wszystko drożeje, a przecież zgodziłeś się na przyjęcie dla 50 osób.

– Tak, ale to nie powinno kosztować więcej niż 15 tysięcy. Przecież salę w hotelu i talerzyki zarezerwowaliśmy już dwa lata temu. Zapłaciliśmy też wtedy część. Ile oni doliczyli?

– Ja rozumiem, że praca zaprząta twoje myśli, ale zapoznaj się proszę z poszczególnymi pozycjami, a zrozumiesz, że taniej się nie da.

Te pomysły były absurdalne

Zacząłem dokładnie studiować listę i punktować poszczególne pozycje.

– Po co chcesz wynajmować samochód z kierowcą?

– Bo przecież nie możemy jechać do kościoła naszym starym gratem. To wyjątkowy dzień i wszystko ma być idealne.

– Wyjaśnisz mi bilety lotnicze?

– A jak twoim zdaniem kuzynka Agnieszka z rodziną ma się tu dostać? Przecież oni mieszkają w Irlandii.

– Kuzynka Agnieszka? Laura, nie widziałaś jej od... niech pomyślę... od dobrych dwunastu lat. Przecież Gosia nigdy jej nie poznała. Nasza córka na pewno nie będzie ci miała za złe, że nie zaprosiłaś osób, których nie zna.

– Ale skarbie...

– Pięć tysięcy za fotografa? Czy on zamierza robić zdjęcia, czy malować portrety?

– Pomyślałam, że dobrze będzie zatrudnić nagradzaną artystkę. Nie mogłam jej przekonać, bo nie zajmuje się fotografią komunijną, ale w końcu mi się udało.

– A po co ci nagradzana artystka?

– Jak to po co? Przecież Gosia zasługuje na wyjątkową pamiątkę.

Nie mogłem się na to zgodzić

Nie miałem odwagi, by przyglądać się kolejnym pozycjom z listy. Bałem się, że w końcu natrafię na coś w rodzaju wynajętego helikoptera. Nigdy nie odmawiałem niczego żonie, bo zawsze wykazywała się rozsądkiem w planowaniu wydatków. Ale tym razem grubo przesadziła. Nie mogłem się na to zgodzić.

Skarbie, trochę się zagalopowałaś. Rozumiem, że jesteś podekscytowana, ale przesadziłaś. Nie sfinansuję tych pomysłów. Żadnych zagranicznych gości, których prawie nie znamy. Żadnych limuzyn i żadnych artystów fotografów.

– Ale ja już wszystko zaplanowałam. Niby co mam teraz zrobić?

– Coś wymyślisz. Łatwiej zaplanować skromną uroczystość niż wystawne przyjęcie.

Tomasz, 42 lata

Czytaj także: „Matka zabroniła mi mieć drugie dziecko. Uważa, że jestem za biedna i na pewno zrobię z niej darmową niańkę”
„Narzeczony długo trzymał nasz związek w tajemnicy. Dopiero po zaręczynach poznałam jego ponury sekret”
„Romans z synową był bardzo gorący. Teraz nie wiem, czy za 9 miesięcy urodzi się mój syn czy wnuk”

 

 

Redakcja poleca

REKLAMA