Miałem wrażenie, że z Julką po prostu się uzupełniamy. Po ślubie nigdy się nie kłóciliśmy i dobrze dogadywaliśmy w każdej kwestii. Moja piękna żona była prawdziwą bizneswoman. Pracowała w dużej firmie z branży kosmetycznej jako dyrektorka jednego z działów. Ja zajmowałem się z kolei architekturą krajobrazu. Tym sposobem nigdy też nie narzekaliśmy na brak pieniędzy. Dzięki doskonałej sytuacji finansowej, mogliśmy robić dokładnie to, na co tylko mieliśmy ochotę.
Chodziliśmy na wieczorne spacery, odwiedzaliśmy znajomych, niejednokrotnie urządzaliśmy romantyczne kolacje. Byliśmy blisko siebie i mogliśmy powiedzieć sobie o wszystkim. Koledzy zazdrościli mi takiej więzi z żoną, a ja pękałem z dumy.
Ona ciągle gdzieś znikała
Przyszedł czas, że z większością projektów przeniosłem się do domu. Do biura wpadałem raz, no, maksymalnie dwa razy w tygodniu. Julka miała stałe godziny pracy. Kiedy jednak prawie całymi dniami siedziałem w domu, uświadomiłem sobie, że po wyjściu ze swojej firmy ciągle gdzieś znika. Z początku to ignorowałem. Kiedyś jednak zaproponowałem wyjście do filharmonii, a ona stwierdziła, że nie może, bo… nie. Nie chciała wyjaśnić, o co dokładnie chodzi i trochę mnie to zastanowiło.
Potrzebowałem z kimś pogadać. Wybór padł oczywiście na Gosię, moją najlepszą przyjaciółkę. Znaliśmy się od dzieciństwa, a ona rozumiała mnie jak nikt inny. Czasem lepiej nawet niż Julka. No i, co najważniejsze, mieszkała na tym samym osiedlu, więc mogliśmy swobodnie do siebie wpadać. Jako że i tak byłem sam w domu, poprosiłem, żeby przyjechała.
Zjawiła się po dwudziestu minutach.
— No co tam, Antek? — spytała od progu. — Przez telefon brzmiałeś jakoś niewyraźnie.
Westchnąłem. Zastanawiałem się, czy aby trochę nie przesadzam.
— Chodzi o Julkę — przyznałem. — Ciągle gdzieś znika. No a dzisiaj nawet nie chciała powiedzieć, gdzie idzie.
— Może szykuje jakąś niespodziankę? — zasugerowała.
Prychnąłem.
— Niby z jakiej okazji? Nic mi nie wiadomo na temat żadnego święta.
Gosia uśmiechnęła się pokrzepiająco i poklepała mnie po ramieniu.
— Nie przejmuj się. Na pewno da się to jakoś logicznie wytłumaczyć i niebawem wszystkiego się dowiesz.
Widziałam ją z kimś...
Rozmowa z Gosią trochę mnie uspokoiła. Przyjaciółka jak zwykle umiała mnie pocieszyć. Przestałem się przejmować tym, że Julka nie zawsze po pracy wraca prosto do domu. W końcu, gdyby działo się coś złego, na pewno by mi powiedziała. Po jakichś dwóch tygodniach zadzwoniła do mnie Gosia i poprosiła, żebym do niej przyjechał. Naturalnie, zjawiłem się, jak najszybciej mogłem.
— Coś się stało? — spytałem z niepokojem. — Jesteś jakaś smutna…
— Julka nadal tak często wychodzi? — rzuciła ku mojemu zdumieniu.
— No tak — przyznałem. — Ale to pewnie nic ważnego…
— Widziałam ją z kimś, Antek.
— Z koleżanką? — spytałem, zupełnie niczego nie podejrzewając.
— Z jakimś facetem.
Choć powinna mi się już zapalić czerwona lampka, wciąż dopytywałem:
— Z kolegą?
Odchrząknęła.
— No wiesz, jeśli z kolegą się przytula i całuje…
Wypierała się wszystkiego
Do domu wróciłem oszołomiony. Dopiero potem naszła mnie złość. Julka mnie zdradzała? Bo co innego mogła robić z tym obcym gościem, którego widziała Gosia? Jak ona w ogóle mogła? Ja… ja przecież nigdy nawet nie obejrzałem się za inną! Poczekałem, aż wróci do domu i zastąpiłem jej drogę w przedpokoju.
— O której to się wraca, co? — rzuciłem szorstko.
— Antek, no co ty — stwierdziła rozbawiona. — Przecież jest dopiero dwudziesta pierwsza.
— A pracę kończysz o osiemnastej!
Wzruszyła ramionami.
— Musiałam coś jeszcze załatwić.
Zaśmiałem się gorzko.
— Załatwić, tak? Z tym twoim gachem?
Zamrugała.
— Jakim gachem? — Wyglądała na autentycznie zszokowaną. — Antek, o czym ty mówisz?
— O tym, że mnie zdradzasz! — wygarnąłem jej.
Na chwilę zaniemówiła.
— Wiesz co, ochłoń — burknęła w końcu. — Bo to nawet nie jest zabawne.
— No, nie jest — przyznałem. — Skoro sypiasz z jakimś typem za moimi plecami, to raczej nie jest mi do śmiechu.
Podeszła bliżej. Gdybym sam nie był taki wściekły, zauważyłbym, jak bardzo jest zdenerwowana.
— Z nikim nie sypiam! Masz urojenia!
— Aha — prychnąłem. — Ja mam urojenia. A ty nawet nie masz odwagi, żeby się przyznać.
Tylko Gosia mnie rozumiała
Po tej kłótni wyszedłem z domu. Nie wiem, jak to się stało, ale wróciłem do Gosi. Powinno mnie zastanowić, że nawet nie zdziwiła się na mój widok, ale byłem za bardzo zmęczony tym wszystkim. Teraz, gdy już skonfrontowałem się z żoną, zeszło ze mnie całe powietrze. Kompletnie nie wiedziałem, co robić. Czułem się taki bezradny…
Gosia ochoczo mnie pocieszała. Przekonywała, że jestem super facetem, a Julka na mnie nie zasługuje. Że na pewno sobie poradzę. Że nie chce, żebym dłużej się smucił. Wtedy wydało mi się, że jej nie doceniam. Przez te wszystkie lata trwała przy mnie. Nigdy nie odmówiła pomocy i za każdym razem podpowiadała, co zrobić. Nawet, gdy wpadałem w największe tarapaty.
Popatrzyłem na nią, a ona spojrzała na mnie. Jej duże, niebieskie oczy błyszczały. Właściwie, to całkiem mi się podobała. Może wcale nie powinna być tylko moją przyjaciółką. Może… wybrałem sobie złą żonę? Najpierw to był tylko pocałunek. Potem uznałem, że właściwie nie mam co się hamować. Skoro Julka się nie krępowała, czemu ja miałbym się jeszcze przejmować naszym małżeństwem?
Po prostu uczyła się tańczyć!
Upojna noc z Gosią trochę podniosła mnie na duchu. Co prawda musiałem jakoś pogodzić się z tym, że Julka okazała się podłą oszustką, ale teraz było mi jakoś lżej mierzyć się z tą prawdą. Kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi, poszedłem otworzyć, bo moja przyjaciółka jeszcze spała. Zdziwiłem się, gdy na korytarzu zastałem Olę, siostrę mojej żony.
— O proszę! — zawołała. — Wiedziałam, że tu cię znajdę.
Robiłem wszystko, żeby nie przewrócić oczami.
— Czego ty jeszcze chcesz, co? — spytałem. — Siostrzyczka ci się pochwaliła, co odstawiła?
Ola przepchnęła się do środka.
— Spałeś z nią? — rzuciła, wskazując na uchylone drzwi sypialni.
Wzruszyłem ramionami.
— A co za różnica?
Spojrzała na mnie z pogardą.
— Ej, a może ty z nią sypiasz już od jakiegoś czasu i po prostu starałeś się wpędzić Julkę w poczucie winy?
Zmarszczyłem brwi.
— Oszalałaś? — warknąłem. — Nie rób z niej ofiary! To ona mnie zdradziła!
Uśmiechnęła się pobłażliwie.
— Ty jednak jesteś głupi. — Milczała przez chwilę, a potem dodała: — Wiesz, gdzie ostatnio chodziła Julka?
— Nie mam pojęcia — mruknąłem. — Pewnie gdzieś z tym swoim gachem. Musiałabyś ją zapytać, bo ja…
— Ona nikogo nie ma, Antek — przerwała mi spokojnie. — Chodziła na lekcje tańca, żeby zdążyć przed moim ślubem. A nie chciała ci mówić, bo planowała ci zrobić niespodziankę! Żebyś ją docenił, jak już zaczniecie tańczyć!
To była największa pomyłka w moim życiu
Ola mówiła prawdę. Moja żona rzeczywiście chodziła na lekcje tańca, a po nich dodatkowo ćwiczyła jeszcze ze swoim kolegą z pracy. Myślałem, że to może z nim widziała ją Gosia, ale nie. Moja przyjaciółka akurat kłamała. Jak przyznała w złości, kochała się we mnie od liceum, a kiedy zacząłem się niepokoić o moje relacje z Julką, wyczuła okazję, by jej mnie odbić. Uznała, że jak trochę podkoloryzuje, szybko wpadnę w jej ramiona. Miała rację, ale nie przewidziała, że dowiem się wszystkiego. I uwierzę.
Próbowałem przepraszać Julkę, ale sprawa była z góry przegrana. Siostra od razu doniosła jej o mojej zdradzie, chociaż błagałem ją, żeby tego nie robiła. Moja żona zażądała rozwodu. O żadnej terapii małżeńskiej nie chciała nawet słyszeć.
Gosia próbowała mnie jeszcze do siebie przekonać, ale ja nie chciałem jej znać. Nie po tym, co zrobiła. Nie tego spodziewałbym się po najlepszej przyjaciółce, z którą przecież łączyło mnie tak wiele przez tyle lat. I nie, nie kochałem jej. Teraz nawet jej nie lubiłem. Tak czy inaczej, zostałem sam. Na własne życzenie.
Czytaj także:
„Obcy facet ubzdurał sobie, że jesteśmy parą. Boję się wyjść z domu, a policja rozkłada ręce”
„Przyjaciółka ściągnęła mnie do firmy i obiecywała złote góry. Chciała znaleźć sobie pionka do pomiatania”
„Żona miała mnie za nieudacznika. Nigdy nie zapomnę jej miny, gdy wyznałem, że mam kochankę”