„Żona pojechała na urlop do koleżanki. Cieszyłem się, że mam czas dla siebie, póki nie usłyszałem, że będzie tam jej były”

mężczyzna, który bał się zdrady żony fot. Adobe Stock, Drazen
„– Agata i Olek byli parą przez całe studia – wspominała Anka. – Później on wyjechał do Włoch, dostał pracę w ambasadzie. Teoretycznie wciąż byli parą, ale ktoś podrzucił Agacie fotki Olka z inną. No i się wściekła. To wtedy poszłyśmy do pubu, gdzie poznała ciebie. Byłeś takim trochę... lekiem na zawód miłosny”.
/ 01.07.2022 12:30
mężczyzna, który bał się zdrady żony fot. Adobe Stock, Drazen

W zeszłym roku we wrześniu moja Agata miała zaległy urlop i musiała go wykorzystać. Jakieś odgórne zarządzenie kierownika. W sumie nie miałbym nic przeciwko temu. Fajnie, jak Agata jest w domu, gdy wracam z pracy, ona jednak nie za bardzo lubi w domu przesiadywać. Wymyśliła sobie grzybobranie pod Olsztynem. Ola ją zaprosiła. Jedna z licznych psiapsiółek. Agata oczywiście zaproszenie przyjęła i strasznie się tym ekscytowała. A ja nie słuchałem, co mówiła.

Gdy w końcu dotarło do mnie, że ja też miałbym się tłuc autem do Olsztyna, mieszkać w drewnianej chatce bez telewizji i internetu, spać w warunkach polowych i jeszcze łazić godzinami po lesie, zrobiło mi się nieswojo. Nie dla mnie takie eskapady.

– Ja nigdzie nie jadę – zakomunikowałem żonie, nie odrywając wzroku od gazety.

– Ale dlaczego? – zdziwiła się. – Będzie super, zobaczysz.

– Tak, tak, oczywiście. Komary was potną, potem będziecie sobie smarować bąble…

Agata nie cierpi komarów. To znaczy nie trawi robactwa ogólnie, ale na brzęczenie komarów ma niemal alergię. Nie zaśnie, póki jakiś fruwa po sypialni, zawsze ja muszę go przydybać i zabić. Jednak ostatecznie spokojnie śpiąca żona to gwarancja spokojnego snu męża. A teraz postanowiłem bezczelnie ugrać komarami rezygnację z wyjazdu na grzyby.

– W lesie komary to norma – zapewniłem ją. – I pazurki sobie zniszczysz od oprawiania grzybów. Pamiętasz, jak w zeszłym roku marudziłaś, że nie możesz domyć rąk?

– Pamiętam – zgodziła się. – Dlatego kupiłam rękawiczki. Widzę, że jutro muszę wejść do drogerii po coś na komarzyska. Dzięki, że mnie uprzedziłeś.

Dlaczego to, co miało ją zniechęcić, nagle stało się mało istotne? Nie mam pojęcia. Wiedziałem jedno: żadna siła nie zmusi mnie do wyjazdu. Jeśli Agata chce jechać, niech jedzie sama…

Ja tam nigdzie nie jadę...

– Mamo, a ja też mogę jechać na grzybki? – zapytał nasz ośmioletni synek.

– Nie, Kubusiu, ty zostaniesz z babcią – odparła Agata.

– Jak to z babcią? – zapytałem, bo właśnie znalazłem wymówkę przeciwko wyjazdowi. – Nie ma mowy! Mama nie dopilnuje, żeby odrabiał lekcje.

– Rok szkolny dopiero się zaczął, nie zadają dużo.

– Jednak zadają. Jak narobi sobie zaległości teraz, to później będą kłopoty. Ja zostanę.

– Zostaniesz? – spytała Agata z żalem i wypuściła z rąk bluzę, którą właśnie składała. – Myślałam, że zmienisz zdanie.

– Mamy syna, skarbie. Już nie możemy sobie szaleć do woli.

– Okej, twoja sprawa.

Agata zgodziła się zaskakująco łatwo. Może nie chciała się narzucać? Miała swoją dumę. A może użyłem właściwych argumentów? Żeby nie było, że jestem złym mężem, pozwoliłem jej wziąć auto. Nawet sam zapakowałem rzeczy do bagażnika.

– Jedź bezpiecznie, Agatko – powiedziałem, całując żonę na pożegnanie. – I zadzwoń, jak dotrzesz na miejsce.

– O ile tam będzie zasięg.

Uścisnęła Kubę. Uśmiechnęła się do mnie. I odjechała.

No proszę, miałem pięć dni świętego spokoju. Bardzo prawdopodobne, że nie będzie nawet kontroli telefonicznych, no bo problemy z zasięgiem… Super!

– Chodź, chłopaku – zwróciłem się do syna. – Zrobimy sobie jakąś kolację, a potem pogramy na plejaku. To będzie męski wieczór.

– Mega! – ucieszył się.

Wieczór i pół nocy należały do nas. Na kolejny dzień miałem jednak inne plany. Zaraz po szkole zawiozłem Kubę do teściowej, po czym odwiedziłem pobliski supermarket. Zgrzewka piwa… Dwie zgrzewki! Ostatecznie Agaty nie ma, więc nikt nie będzie mi ględził, że tylko piwo i telewizja.

– Cześć, Mikołaj! – byłem już przy kasie, kiedy wypatrzyła mnie jedna z koleżanek żony.

Masakra. Ona wyjechała, a jej wszechobecne kumpele wszystko widzą i na pewno doniosą! Nie miałem nawet czym zasłonić przesuwających się po taśmie piw. Postanowiłem więc udawać, że nic się nie dzieje.

– Cześć, Aniu – przywitałem się. – Miło cię widzieć.

– A ty nie pod Olsztynem?

– Nie chciałem brać urlopu. No i wiesz, Kubą ktoś musi się zająć – wyjaśniłem.

– Żoną też ktoś powinien – stwierdziła na to Anka. – Na twoim miejscu nie zostawiałabym Agi samej z Olkiem.

Olek? jaki znowu Olek?!

Poczułem się co najmniej tak, jakby ktoś dał mi w twarz.

– Z jakim Olkiem? – zapytałem; musiałem mieć dowody zdrady, zanim zacznę się awanturować. – Agata mówiła, że zaprosiła ją jakaś Olka czy Ulka.

– Olka. Olek to jej brat bliźniak. Oryginalnie, nie?

– I ten Olek słynie z uwodzenia mężatek? – zaśmiałem się.

– Ty nic nie wiesz? – Anka wyglądała na zdziwioną.

A ja poczułem się jak idiota. No bo czemu nie wiedziałem o czymś, o czym najwyraźniej powinienem wiedzieć?

– Trzydzieści sześć dwadzieścia dziewięć – poinformowała kasjerka, więc musiałem wrócić do rzeczywistości.

Zapłaciłem kartą, bo nie byłem w stanie liczyć pieniędzy. Szybko zebrałem z taśmy swoje zakupy i zaczekałem na Ankę.

To o czym nie wiem? – zapytałem, przejmując jej torbę.

Zachowałem pozory dobrego wychowania i zyskałem pewność, że sobie nie pójdzie, zostawiając mnie bez wyjaśnień.

– Agata i Olek byli parą przez całe studia. Później on wyjechał do Włoch, dostał pracę w ambasadzie. Teoretycznie wciąż byli parą, ale ktoś podrzucił Agacie fotki Olka z inną. No i się wściekła. To wtedy poszłyśmy do pubu, gdzie poznała ciebie. Pamiętasz…

– Znaczy, że byłem lekiem na zawód miłosny?

– Na początku na pewno. Zresztą moim zdaniem ona nigdy nie przestała czegoś czuć do Olka. Sorry, że ja tak otwarcie – zreflektowała się.

– Nie szkodzi – skłamałem. – Bo czemu nic ci powiedziała? Gdyby się wyleczyła…

– Jasne – uciąłem.

Bo miała, kurde, rację. Gdyby dla Agatki ten cały Olek nic nie znaczył, toby mi opowiedziała wszystko ze szczegółami. A ja nawet nie byłem świadom, że Olka ma brata bliźniaka.

– Dobra. Powiedz mi jeszcze, czy Agata wiedziała, że jej były zjawi się na tych grzybach?

– To miała być niespodzianka. Ola powiedziała mi w sekrecie, ale myślę, że powinieneś wiedzieć. Co innego, gdybyś pojechał razem z Agatą…

Anka mówiła coś jeszcze, ale ja jej nie słuchałem. W myślach robiłem rachunek sumienia. Kiedy ostatni raz byliśmy z Agatą w kinie? Oj, dawno. Kiedy dałem jej kwiaty? Na jakieś imieniny chyba. Ze dwa lata temu. O urodzinach nigdy nie pamiętam. Właściwie jest dokładnie tak, jak mówi – a raczej wytyka mi – Agata. Wracam z pracy i marzę tylko o spokojnym wieczorze przed telewizorem, z piwem i gazetą. Nawet książek już nie czytam, więc o nich nie rozmawiamy. Szkoda, bo kiedyś potrafiliśmy godzinami dyskutować o literaturze.

Już nawet nasz seks jest raczej czynnością fizjologiczną. Nawet nie wiem, czy jej to sprawia przyjemność. A jeśli nie? Jeśli będzie szukać zaspokojenie u faceta, którego kiedyś kochała? Może nadal w jakimś sensie kocha?

Dobrze, że przyjechałem

Wpadłem do mieszkania jak po ogień. Rzuciłem w kąt torbę z nieszczęsnymi piwami i szybko spakowałem do torby najpotrzebniejsze rzeczy. Musiałem jechać do żony – pal sześć święty spokój! Święty spokój, dobre sobie. Jak mogłem pomyśleć, że miałbym go bez Agaty! Auto pożyczyłem od brata i jechałem do tego Olsztyna jak szaleniec. Na miejsce dotarłem późno wieczorem bez planu działania, bez żadnej wymówki.

Drzwi otworzyła mi opatulona w szlafrok Olka. Wyglądała na wystraszoną moim widokiem, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że stało się tu coś złego.

Przyjechałem do mojej żony – powiedziałem, akcentując ostatnie słowo.

– Agatka śpi.

– Gdzie?

Wskazała drzwi po lewej stronie korytarza. Wparowałem do pokoju bez pukania. Chyba jako mąż mam prawo, nie? Agata leżała na łóżku w pozycji embrionalnej. Nawet nie uniosła głowy, ale wiedziałem, że nie śpi, bo jej plecy drżałyMoja żona zawsze tak płakała. Cichutko, bez jednego szlochu, jakby chciała pozostać niewidzialna w chwilach słabości. I chyba to w jej płaczu najbardziej mnie przerażało. Bo nie wiedziałem, jak się zachować. Czy pocieszać, czy udawać, że nic nie widzę.

– Idź stąd – powiedziała zmienionym od łez głosem. – Nie chcę z nikim rozmawiać.

– A dlaczego? – zapytałem.

– Mikołaj? – Agata natychmiast poderwała się z łóżka. – Jak dobrze, że jesteś!

Wtuliła się we mnie mocno, ze wszystkich sił. Objąłem ją i pogłaskałem po plecach.

– Dlaczego płaczesz, piękna? – zapytałem łagodnie.

– Zostawił mnie, zdradził, a teraz jakby nigdy nic wrócił. Zaproponował, żebyśmy zaczęli jeszcze raz – wyjaśniła, zapominając, że teoretycznie nie wiem, kim jest rzeczony „on”.

– Co odpowiedziałaś?

– Żeby się bujał.

– Dzielna dziewczynka. Ale chyba miałaś ochotę skorzystać z propozycji, skoro ryczysz.

– Nie ryczę.

– Przecież widzę.

– Było mi bardzo smutno, że nie chciałeś tu przyjechać. Gdybyś tu był, nie ośmieliłby się wysuwać żadnych chamskich propozycji. Ale ty jesteś ostatnio taki zimny… Pomyślałam, że może masz kogoś i zdradzasz mnie jak on kiedyś. I do tego strasznie pocięły mnie komary.

– Nigdy bym cię nie zdradził – zapewniłem, uwalniając od gumki długie włosy Agatki. – I już nigdy nie będziesz sama jeździć na grzyby ani nigdzie indziej. A teraz bardzo chętnie zajmę się twoimi bąbelkami.

Tej nocy kochaliśmy się niespiesznie, czerpiąc przyjemność z każdego dotknięcia. Noc z żoną na odludziu okazała się znacznie przyjemniejsza niż ta zaplanowana z piwem. Rano poszliśmy na grzyby niewyspani, ale bardzo szczęśliwi.

Czytaj także:
„Ola była księżniczką w wieży, a ja cierpliwie o nią walczyłem. Wielu facetów już by się poddało, ale ja wiedziałem, że warto"
„Kochanek 2 lata obiecywał, że się rozwiedzie. Zostawiłam go, a on postarał się, żebym straciła pracę. Dostał jednak za swoje”
„Mój mąż wyszedł z domu i zniknął bez śladu. Uciekł z kochanką? Nie żyje? Wychodziłam z siebie czekając na jakiś znak”

Redakcja poleca

REKLAMA