„Żona podarowała mi wieść o ciąży jako adwentowy prezent. Nie wiedziałem jednak, że składała się na niego z kimś innym”

Smutny mężczyzna adwent fot. iStock by Getty Images, AaronAmat
„Zastanawiałem się, czy lekarz mógł coś pokręcić. Usiadłem na ławce i zacząłem przeglądać strony o tematyce medycznej w telefonie. Wyglądało na to, że o pomyłce nie mogło być mowy. Wniosek nasuwał się tylko jeden”.
/ 14.12.2024 11:15
Smutny mężczyzna adwent fot. iStock by Getty Images, AaronAmat

W tym roku prezent od żony dostałem jeszcze przed Świętami. Gdy z niewielkiego pudełka wyjąłem plastikową płytkę, mało nie oszalałem ze szczęścia. Żaden mężczyzna, który dąży do osiągnięcia szczęścia rodzinnego, nie może wymarzyć sobie lepszego prezentu.

Moja radość nie trwała jednak długo. Już na pierwszej wizycie u lekarza dowiedziałem się, że to nie ja powinienem się cieszyć. Bo jak mógłbym czerpać radość z prezentu, który żona zrobiła mi z innym facetem?

Od kilku miesięcy staraliśmy się o dziecko

Każda para w końcu dojrzewa do decyzji o powiększeniu rodziny. Ja i Kamila jeszcze na początku roku doszliśmy do wniosku, że chcemy zostać rodzicami. Osiągnęliśmy już stabilizację finansową i mieszkaniową, więc nic nie stało nam na przeszkodzie. Nic poza naturą.

Mówiąc wprost, nasze starania nie przynosiły rezultatu. Najpierw próbowaliśmy tak jak zawsze, tyle że bez antykoncepcji. Później zaczęliśmy śledzić cykl menstruacyjny Kamili i próbowaliśmy w najdogodniejszym momencie. Zaczęliśmy stosować dietę, która rzekomo miała pozytywnie wpłynąć na płodność. Ale nic się nie działo.

Wiedzieliśmy, że obydwoje jesteśmy zdrowi. Jeszcze zanim zaczęliśmy próbować powiększyć rodzinę, wykonaliśmy badania, które to potwierdziły.

Pozwoliliśmy naturze działać po swojemu

Moja żona miała do tego raczej spokojne podejście.

– Chyba po prostu za bardzo się tym przejmujemy – stwierdziła Kamila.

– Tak myślisz?

– Oczywiście. Przecież psychika też ma bardzo duże znaczenie w tych sprawach. Mój lekarz mówi, że stres wpływa negatywnie dosłownie na wszystko.

No to co proponujesz?

– Dajmy sobie więcej luzu. Do niczego się nie przymuszajmy, tylko róbmy swoje. Pozwólmy, by natura sama wybrała najbardziej dogodny czas.

I tak zrobiliśmy. Po prostu zaczęliśmy się cieszyć sobą i wzajemną bliskością. Przestaliśmy nieustannie rozmawiać o ciąży. Nie podejmowaliśmy żadnych szczególnych starań. Na jakiś czas nawet zapomniałem, że próbujemy sprowadzić na ten świat małą istotkę. Po prostu oboje skupiliśmy się na czerpaniu przyjemności z wzajemnej bliskości. 

Lepszego prezentu nie mogłem wymarzyć

– A co to? – zapytałem ze zdziwieniem, gdy w pierwszą niedzielę grudnia Kamila wręczyła mi niewielkie pudełko przepasane wstążką.

Prezent dla ciebie – odpowiedziała z uśmiechem na twarzy.

– Ale przecież do świąt jeszcze daleko – zauważyłem.

– Och, ale właśnie dzisiaj rozpoczyna się nowy rok liturgiczny. Potraktuj to jako prezent adwentowy.

Spojrzałem na nią podejrzliwie. Niezbyt często robimy sobie prezenty bez okazji. Podejrzewałem, że to będzie coś wyjątkowego. W głowie układałem najróżniejsze scenariusze, ale tego się nie spodziewałem. Gdy otworzyłem pudełko, zobaczyłem w nim prostokątną plastikową płytkę. Doskonale wiedziałem, na co patrzę, mimo że linie w okienku kontrolnym zdążyły się już rozmyć.

– Czy to oznacza, że... – zapytałem po chwili z bijącym sercem.

– Tak! – pokiwała głową.

– Naprawdę? Będziemy rodzicami? Lepszego prezentu nie mogłem sobie wymarzyć! – wziąłem żonę w objęcia.

– Wykonałam dwa testy. Oba dały pozytywny wynik. Musimy jeszcze potwierdzić to u lekarza, ale wszystko wskazuje na to, że w końcu się nam udało.

Musimy to uczcić – stwierdziłem. – Zadzwonię do naszej ulubionej restauracji. Może jeszcze uda się zarezerwować stolik na wieczór. 

Lekarz potwierdził wynik testu

Kilka dni później udaliśmy się na umówioną wizytę u lekarza. Najpierw Kamili została pobrana krew, następnie ginekolog wykonał badanie USG.

Proszę przyjąć moje gratulacje. Wygląda na to, że w końcu się państwu udało.

– Jest pan absolutnie pewien, doktorze? – dopytywałem. – Nic tu nie widzę.

– To dopiero czwarty tydzień, więc nie widać jeszcze echa płodu, ale proszę mi wierzyć, pańska żona jest w ciąży.

Wynik badania laboratoryjnego potwierdził rozpoznanie. W końcu się doczekaliśmy! Byłem najszczęśliwszym facetem pod słońcem, przynajmniej do momentu, w którym uświadomiłem sobie, że coś jest nie tak.

Następnego dnia zadzwoniłem do Sylwka, mojego najlepszego przyjaciela.

– Stary, musisz znaleźć dla mnie czas wieczorem. Mam ci coś ważnego do przekazania! – oznajmiłem i umówiliśmy się na spotkanie w pubie.

Na miejscu od razu zacząłem tłumaczyć się koledze.

– Wybacz, że tak wyrywam cię z domu – przeprosiłem. – Nie robiłbym tego, gdyby to nie było naprawdę ważne.

– Żartujesz sobie ze mnie? Anka już wpadła w przedświąteczną gorączkę. Właściwie to powinienem ci podziękować. Każdy pretekst do wyrwania się z chaty jest dobry. No ale mów, co to za ważna informacja?

– Zostaniemy rodzicami, stary! Wreszcie zostaniemy rodzicami! Kamila jest w ciąży.

– Wspaniałe wieści! Gratuluję, przyjacielu! – pogratulował mi i przybiliśmy sobie piątkę. – Ale przecież kilka dni temu widziałem Kamilę. Niczego po niej nie widać.

– To dopiero czwarty tydzień – wyjaśniłem.

– Czwarty tydzień? Tym większy jest mój podziw dla ciebie.

– Jak to? – nie rozumiałem, co ma na myśli.

– Przecież już pod koniec października nasz kierownik dostał prawdziwego wścieku. Cały listopad to był ciężki czas. Co, już nie pamiętasz, jak naciskał na domknięcie wszystkich projektów? Bracie, po dwunastu godzinach stukania w klawiaturę na nic nie miałem już ochoty. Podziwiam cię, że znalazłeś siłę, by być blisko z żoną. No ale my już mamy dziecko, więc nie miałem takiej motywacji, jak ty.

W głowie zaświeciła mi się czerwona lampka

Do diabła, Sylwek miał rację! Ostatni kwartał roku to zawsze najtrudniejszy okres w firmie, w której pracujemy. Rzeczywiście, wracałem do domu wypruty z sił. Musiałem zmuszać się, żeby zjeść kolację i wejść pod prysznic, a gdy tylko moja głowa dotknęła poduszki, od razu zasypiałem. 

Jak to możliwe, że Kamila jest w czwartym tygodniu ciąży, skoro prawie przez cały listopad pościliśmy? Nie powiedziałem Sylwkowi o swoich obawach, ale gdy wracałem do domu, w głowie kotłowały mi się najróżniejsze myśli. Zastanawiałem się, czy lekarz mógł coś pokręcić. Usiadłem na ławce i zacząłem przeglądać strony o tematyce medycznej. Wyglądało na to, że o pomyłce nie mogło być mowy. Wniosek nasuwał się tylko jeden. „Skoro to czwarty tydzień ciąży, to nie może być moje dziecko” – przyznałem sam przed sobą. 

Gdy wróciłem do domu, zażądałem wyjaśnień od żony. Kamila myślała, że żartuję, więc przedstawiłem swoje obawy tak dokładnie i szczegółowo, jak tylko mogłem.

– Przez cały listopad chyba nie kochaliśmy się ani razu. Zresztą, czas łóżkowej abstynencji zaczął się dla nas już pod koniec października. A na początku grudnia oświadczasz mi, że jesteś w ciąży. Więc pytam, jak to możliwe?

Lekarz na pewno się pomylił...

– Nie, kochana – przerwałem jej. – Sprawdziłem to. USG prawdopodobnie nie wykryłoby młodszej ciąży, a w starszej widoczne byłoby echo płodu. Kamila, jeżeli jest coś, o czym chcesz mi powiedzieć, możemy o tym porozmawiać.

Sama się przyznała

– A co mam ci powiedzieć, Lucjan? Że całymi dniami nie było cię w domu? Że czułam się samotna? Że jako kobieta mam swoje potrzeby? To wszystko prawda, ale przysięgam ci, to była tylko jednorazowa przygoda.

Byłem w szoku. Nie spodziewałem się tego. Przyjąłbym niemal każde inne pokrętne wytłumaczenie. Wreszcie odzyskałem głos.

– Tak to nazywasz? Jednorazową przygodą? Kamila, ta przygoda zaowocowała ciążą!

– Nie wiadomo! – krzyknęła. – Tak, miałam przygodny seks i bardzo tego żałuję. Do końca życia mogę cię zapewniać, jak bardzo jest mi przykro z tego powodu. Ale nasze dziecko nie może cierpieć z powodu błędu, który popełniłam. Rozumiesz mnie, Lucjan? Zabezpieczyłam się. To twoje dziecko.

– Póki co wszystko wskazuje, że jednak nie – stwierdziłem i wyjąłem z szafy walizkę kabinówkę.

– Co ty wyprawiasz? – zapytała Kamila ze łzami w oczach.

Pojadę do rodziców. Muszę poukładać sobie to wszystko. Na razie jestem zbyt zdenerwowany. Mógłbym podjąć decyzję, której nie dałoby się cofnąć – oświadczyłem.

– Lucjan, ty chyba nie chcesz ode mnie odejść?

– Nie wiem, czego chcę, Kamila. Tak jak powiedziałem. Muszę się zastanowić.

Czekają mnie święta z dala od żony

Jak powiedziałem, tak zrobiłem. Spakowałem kilka najpotrzebniejszych rzeczy, zamówiłem taksówkę i pojechałem prosto do rodziców. Tegorocznych świąt nie spędzę z żoną.

Nie wiem nawet, czy są jeszcze przed nami jakiekolwiek wspólne święta, nawet jeżeli wynik testu na ojcostwo wykaże, że jakimś cudem to ja jestem ojcem. Bo nie zmieni to faktu, że moja żona oddała się innemu.   

Lucjan, 32 lata

Czytaj także:
„Matka ciągle truła mi o męża i dzieci, choć nie wiedziała, co przeżywam. Świąteczną tyradę pomogła mi przeżyć babcia”
„Na świątecznym jarmarku obok prezentów znalazłam dawną miłość. Zakazane czucie rozpaliło mnie jak lampki na choince”
„Skąpiłem kasy na Święta, a żona wydała fortunę. Teraz będzie jadła suchy chleb, bo na masło nas już nie stać”

Redakcja poleca

REKLAMA